Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Nie wiesz już co robić? W tym tygodniu warto spróbować stworzyć chemię fotograficzną własnym sumptem. Okazuje się, że większość z nas ma pod ręką wszystko, co jest potrzebne do samodzielnego zrobienia wywoływacza i utrwalacza.
Jeżeli tylko macie trochę zalegającego papieru fotograficznego, możecie spróbować poczuć się jak pionierzy fotografii. Bezpiecznie i pod okiem dobrego instruktora samodzielnie wymieszajcie ciemniową chemię. Naświetlcie papier kamerą otworkową z pudełka po butach i zamieńcie na chwile łazienkę w fotograficzną ciemnię.
Fotograf i vloger Brendan Barry po raz kolejny zaskakuje pomysłowością. W zeszłym tygodniu prezentowaliśmy jego film, w którym krok po kroku pokazywał jak zamienić pokój w camerę obscurę. Teraz możecie zobaczyć, jak przy pomocy absolutnie zwyczajnych produktów, które prawie każdy ma w swojej kuchni lub "graciarni", wymieszać własny wywoływacz i utrwalacz.
Jak zobaczycie na filmie, cały proces jest bardzo prosty, a do przygotowania własnej „chemii” ciemniowej bedą nam potrzebne jedynie produkty spożywcze codziennego użytku: soda, kawa rozpuszczalna, witamina C, sól i woda. Wszystkie składniki mieszamy w odpowiednich proporcjach i nasze mikstury są gotowe do dalszego działania. Poniżej przedstawiamy dokładne proporcje w jakich musicie wymieszać składniki, aby wszystko poszło zgodnie z planem.
Przepis na wywoływacz
Przepis na utrwalacz
Jako przerywacza możecie użyć także zwykłej wody. Proces wywoływania przebiega dokładnie tak samo, jak normalnie. Przenosimy papier kolejno z wywoływacza, do przerywacza i utrwalacza. Dokładnie tak, jak jest to opisane na filmie. Jeśli wykonacie wszystko zgodnie z instrukcją, efekty tej zabawy powinny dać wam dużo satysfakcji. Zwróćcie uwagę, że ze względu na użytą w miksturze kawę, wywołane tym sposobem odbitki beda miały lekko brązowe zabarwienie.
Według Brendana tą metodę można stosować nie tylko z papierami fotograficznymi, ale także z negatywami. Choć jak sam wspomina nie przeprowadzał żadnych standaryzowanych testów, więc nie wiadomo do końca jak zachowa się tak wywoływany materiał w dłuższej perspektywie czasowej. Dodaje też, że nie jest jedynym który eksperymentuje w taki sposób i podobno niektórzy fotografowie eksperymentują z tą chałupniczą metodą i osiągają bardzo zadowalające efekty. Jeśli tylko macie odrobinę starego papieru fotograficznego, to chyba warto spróbować.