Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Jestem fanem i kolekcjonerem aparatów analogowych, lubię ich design, formę i obraz zapisany na kliszy. Rodzina Fujifilm X mocno mnie zainteresowała. Spotkałem się z opiniami, że są to budżetowe odpowiedniki kultowej niemieckiej czerwonej kropki. Ponieważ X-M1 to uproszczona wersja X-E1/X-Pro1 zadawałem sobie pytanie, czy kompaktowy aparat w eleganckiej retro obudowie, może konkurowć np. z lustrzanką? Okazuje się, że... tak!
Fujifilm X-M1 to dotychczas najmłodszy, najtańszy i najmniejszy bezlusterkowiec rodziny X z wymienną optyką. Śmiało można powiedzieć, że jest to uproszczona, nieco uboższa wersja X-Pro1 i X-E1. Czy aparat za ponad 3000 zł, bez wizjera i z dość ciemnym kitowym obiektywem jest w stanie zawalczyć o miejsce na ciasnym rynku aparatów kompaktowych?
Odbierając fabrycznie zapakowany zestaw, otrzymujemy w eleganckim czarnym kartonowym sześcianie niewielki korpus, ładowarkę, akumulator współdzielony ze starszym rodzeństwem, pasek na szyję, kilka książeczek informacyjnych, instrukcje obsługi i obiektyw 16-50 mm f/3,5-5,6.
Po wyciągnięciu aparatu z folii dostrzegamy pierwsze różnice w stosunku do starszych braci. Elegancki korpus w stylu retro jest wykonany z plastiku, a nie aluminium. Niemniej jednak, jakość materiału jest ponad przeciętna, do czego w sumie zobowiązuje cena X-M1. Dwa pokrętła na górze aparatu pracują z miłym oporem (choć tarcza do korekcji ekspozycji, kilkukrotnie podczas transportu na pasku wisząc na szyi przeskoczyła o kilka stopni EV, co zauważyłem dopiero po wykonaniu zdjęcia), przyciski na tylnej ścianie są dobrze wyprofilowane, choć cztery z nich poza "krzyżakiem" mogłyby być nieco mocniej wypukłe. Mimo tego osoby z dużymi palcami nie powinny mieć problemu z obsługą. Na górnej krawędzi, po prawej stronie znajduje się "nowe pokrętło". Nowa tarcza została umieszczona pionowo, zastępując standardową poziomą. W pierwszym momencie takie rozwiązanie zaskakuje i wydaje się być niefunkcjonalna, choć po kilku chwilach można się do tego spokojnie przyzwyczaić. Wówczas kciukiem od góry operujemy trzema pokrętłami - nastaw programu, ewentualnej korekcji ekspozycji i pionowy doboru czasu/przysłony/zoomu przy podglądzie zdjęć. Dodatkowo gdy opanujemy sztukę kadrowania bez wizjera (o ile wcześniej tak jak ja tylko z niego korzystaliśmy) pokrętło pionowe okazuje się być umieszczonym w sposób jak najbardziej ergonomiczny.
Jak już wspominałem aparat nie ma wizjera optycznego/cyfrowego jak w przypadku starszego rodzeństwa, dostajemy w zamian ruchomy w pionie wyświetlacz, odchyla się o blisko 90 stopni w górę i w dół. Ekran LCD jest wyraźny, ostry, ładnie oddaje kolory przy umiarkowanym słońcu nie ma problemu z czytelnością informacji, standardowo nieco gorzej jest pod ostre światło. Niestety mimo kilkudniowych testów, nie mogłem się przyzwyczaić do kadrowania jak w telefonie komórkowym, ale może być to spowodowane kilkuletnim przyzwyczajeniem. Z pewnością osobą kadrujące za pośrednictwem LCD, ten brak w ogóle nie będzie przeszkadzał.
Warty odnotowania jest fakt, że aparat uruchamia się szybko i jest gotowy do wykonywania pierwszych fotografii w około 2 sekundy. Podczas fotografowania możemy korzystać z kilku trybów, oprócz standardowych M, A, S, P znajdziemy programy tematyczne i ustawienia preferencji użytkownika. Samo Menu jest bardzo zbliżone do tego z modelów wyższych, przejrzyste i łatwe do opanowania. Na tylnej ściance podobnie jak w innych modelach Fujifilm mamy dostęp do uproszczonej wersji menu z poziomu przycisku "Q" - bardzo wygodna forma, dzięki której możemy szybko skorygować interesujące nas preferencje. Jedyne do czego można się przyczepić w obrębie menu, to odrobinę zbyt skąpe informacje dot. ustawień, aparat dla amatorów powinien być źródłem nieco większej liczby informacji, użytkownik powinien zapoznać się dokładnie z instrukcją obsługi, aby w pełni korzystać z dobrodziejstw aparatu.
Po miłych doświadczeniach z innymi modelami z półki Fujifilm X (X-100 i X-E1), do testowanego aparatu podchodziłem dość krytycznie. Na pierwszy rzut oka dostajemy okrojoną wersję X-E1, ale tak naprawdę młodszy brat jest po prostu aparatem do nieco innej grupy docelowej. Jest on przygotowany pod użytkownika - amatora który ceni sobie wysoką jakość obrazu, wykonania i piękny design.
Ogromnym plusem tego kompaktu jest matryca CMOS X-Trans zaadaptowana od starszych braci. Pozwala ona na pracę z czułościami ISO w zakresie 200 - 6400, z możliwością wykorzystania w formacie JPG czułości 100, 12800 i 25600. Obraz rejestrowany zarówno w formatach RAW, jak i JPG na czułościach do 3200 jest rewelacyjny. Wyżej też jest nieźle, pojawiające się szumy są mimo wszystko przyjemne dla oka.
Obraz może być zapisywany w seriach z prędkością do 5,6 kl/s, co stanowi bardzo dobry wynik, tym bardziej, że jest on identyczny zarówno w formacie JPG, jak i RAW. W dodatku aparat nie ma problemów z buforowaniem i odtwarzaniem zdjęć, nie zauważyłem również "zacięć" / "wieszania się" podczas pracy.
Standardowo do aparatu dołączony jest zoom o zakresie 16-50 mm. Po kontakcie z 18-55, obiektyw kitowy do X-M1 wydawał się nieco ciemny, mimo wszystko, pozwala na rejestrację bardzo dobrego jakościowo obrazu i pracę w słabych warunkach oświetleniowych dzięki rewelacyjnym właściwościom matrycy. Szybki i cichy autofokus, dobrze radzi sobie z celnością. Jedynie w przypadku fotografowania obiekty szybko zbliżającego się w naszym kierunku (np. psa), AF potrafi się zgubić. Można uznać również za minus tryb "makro" który tak na prawdę powinien nazywać się co najwyżej trybem do fotografowania z małych odległości. Podczas pierwszego kontaktu obawiałem się zniekształcenia beczkowego przy ogniskowej 16 mm, ale i tu zostałem pozytywnie zaskoczony. Obiektyw również dobrze radzi sobie z odwzorowaniem szczegółów na każdej długości ogniskowej, aczkolwiek możemy spotkać się z efektem mory. Największym plusem aparatu oprócz rewelacyjnej matrycy jest możliwość podpięcia świetnych jakościowo obiektywów Fujifilm XF. Po podłączeniu któregokolwiek z dostępnych modeli aparat w niczym nie ustępuje starszemu rodzeństwu, a jego prostota obsługi i poprawnie działające tryby automatyczne/tematyczne, pozwalają na rejestrację bardzo ładnego i ostrego obrazu. Aparat dobrze dobiera parametry przysłony/czasu/ czułości, a dzięki zainstalowanym emulacją filmów marki Fuji (Velvia, Provia...), możemy otrzymać ciekawe i modne ostatnio efekty, bez ingerencji programów zewnętrznych w postprodukcji.
Aparat dysponuje funkcją nagrywania filmów w rozdzielczości Full HD i HD, drugą opcją do wyboru podczas kręcenia filmu jest tryb ostrości. Na tym w sumie kończą się ustawienia filmowania. Podczas kręcenia filmu w trybie MF nie działa focus picking, co dziwne, gdyż podczas fotografowania taką możliwość mamy. W dodatku gdy szybko przesuwamy na boki aparatem, pionowe linie lubią się powyginać (rolling shutter). Ponadto obiektywy głośniejsze (np. 35 mm f/1,4, który nie ostrzy wewnątrz bagnetu) wyraźnie słychać na nagraniu. Tryb ten należy traktować jako dodatek, a nie główną cechę aparatu.
Fuji mocno reklamuje funkcję przesyłu zdjęć za pośrednictwem Wi-Fi (X-M1 posiada ją jako pierwszy z rodziny), niestety nie jest ona jeszcze dopracowana i raczej raczkuje na tle konkurencji. Po pobraniu aplikacji na iPada, czy iPhona połączenie i przesył często są zrywane, podejrzewam, że jest to kwestia firmware'u który powinien dość szybko się pojawić w aktualizacji, na razie polecam standardowy kabel/czytnik kart pamięci.
Co istotne, bateria w aparacie pozwala na wykonanie około 200 - 300 zdjęć, co jest dość zadowalającym wynikiem i powinno w zupełności wystarczyć na drobne wycieczki/spacery i podczas codziennego użytkowania.
Podsumowując, to co mi się w aparacie podoba i za co go polecam:
- matryca gwarantująca ładny obraz nawet na wysokich czułościach
- piękny design, jakość wykonania
- wymienna optyka z rodziny XF
- focus picking przy fotografowaniu w trybie MF
- wyraźny wyświetlacz
- łatwość obsługi
- kompaktowe rozmiary
To co mi się nie podoba:
- ubogie menu filmowania, rolling shutter
- efekt mory
- funkcja komunikacji Wi-Fi
Komu polecam aparat: Początkującym fotoamatorom, pasjonatom stylistyki retro, ceniącym jakość obrazu, design i lubiącym hi-tech gadgety.
Komu odradzam aparat: Zaawansowanym fotografom, w tej cenie można znaleźć ciekawsze rozwiązania dające więcej możliwości i wygody podczas kontroli ustawień aparatu, lub skorzystać z oferty Fuji, wybierając modele bardziej zaawansowane X-E1, X-Pro1.
Na koniec podkreślam raz jeszcze, że do aparatu podchodziłem bardzo krytycznie, między innymi dla tego, że seria X to sprzęt na naprawdę wysokim poziomie, a w dodatku z wyższej półki cenowej. Aparat mimo pewnych wad, należy uznać za udany. Wszelkie niedociągnięcia rekompensuje jakość rejestrowanego obrazu i świetny design! Pewną przeszkodą może być cena dodatkowych obiektywów, ale pozostaje cień nadziei, że wraz z wprowadzeniem X-M1 i zapowiadanego X-A1, pojawi się oferta tańszych obiektywów Fujinon.
Tekst i zdjęcia: Paweł Dudziak