Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
Jeszcze w nocy szczyt spowiła mgła. To częste zjawisko na Śnieżce. Zmieniają się warunki, warto zatem spróbować czegoś nowego. Szeroki kąt, pomimo że w takim momencie może bardzo się przydać niestety z powodu swojej maniery szybko się nudzi.
Dzisiejszy wybór to Nikon D600 i standard AF-S NIKKOR 24-70mm f/2.8G ED. Szybki i sprawny. Nawet we mgle autofocus łatwo odnajduje ostrość.
Dramatyczne niebo
Efekt, który chcemy uzyskać to dramatyczne niebo: Bardzo często nawet w dobrej fotografii krajobrazowej niebo jest tylko wypełniaczem kadru. Czasami jednak warto spojrzeć wyżej, przyjrzeć się chmurom skłębionym nad nami, aby uzmysłowić sobie, że to właśnie one mogą stanowić główny motyw naszego zdjęcia. Ciemne i dynamiczne, do tego smugi słońca. Dół kadru jaśniejszy. Taki wymarzony kadr możemy znaleźć, na krótko przed burzą, kiedy ołowiane chmury dodają scenerii dramatyzmu. Pokazują potęgę przyrody. Niestety dynamika takich scen wykracza poza możliwości ich rejestracji przez matrycę aparatu. Całe szczęście, z pomocą przychodzi technika. W tym dwie funkcje Nikona D600 a mianowicie D-Lighting , która daje możliwość rozjaśniania cieni oraz zdjęcia HDR czyli zdjęcia ze zwiększoną rozpiętością tonalną.
Plamy światła i ciemne chmury to bardzo piękne połączenie, jednak stanowi duże wyzwanie dla aparatu. Gdy poprawnie naświetlimy światła dramatyzm nieba przytłoczy nas raczej czernią aniżeli pożądanymi odcieniami ciemnych szarości. Tutaj bardzo pomocna jest funkcja D-Lighting, która rozjaśni zbyt mroczne miejsca. A jeśli będzie niewystarczająca, to wtedy warto zwrócić się w stronę zdjęć HDR realizowanych w samym aparacie.
Kiedyś efekt HDR uzyskiwało się przy pomocy programów graficznych nakładając na siebie kolejne zdjęcia tego samego kadru otrzymane przy różnym naświetleniu. Wykorzystywano bardzo pomocną w takich wypadkach funkcję bracketing ekspozycji ze skokiem o 1-3 EV. Wymuszało to stosowanie statywów. Niestety takie podejście do tematu wymagało dodatkowo zakupienia specjalistycznych programów i nie zdawało egzaminu w bardzo dynamicznych scenach, gdy w kolejnych ujęciach chmury zdążyły się już przemieścić. Dlatego też funkcja HDR wbudowana w aparat zwalnia nas z tych mozolnych zabiegów.
Cóż, czas na burze skończył się w sierpniu. Nie zawsze możemy liczyć na przyrodę.
W poszukiwaniu tematu opuszczamy Śnieżkę. Mgła ustępuje a na Równi pod Śnieżką pojawiają się prześwity. Jednolite do tej pory chmury powoli zaczynają tworzyć widoczne formy. Pora umieścić kawałek nieba w kadrze:
Warunki nam nie sprzyjają. Niebo jest szare i jaśniejsze od dołu kadru. Żadnego dramatyzmu. W takich wypadkach możemy zdać się na dobre własności matrycy Nikona i poprawić ujęcie w programie graficznym. Jednak efekt działanie takich programów często jest sztuczny. Aby nie stracić dnia my sięgniemy po filtry.
Filtry połówkowe
Zdjęcie powyżej jest, co prawda poprawnie naświetlone, lecz może warto pokusić się o nadanie tej scenie większej dynamiki. Dookoła mocny wiatr, co chwilę pada deszcz albo mżawka. W rzeczywistości chmury wydają się ciemniejsze niż na wyświetlaczu. Z pomocą przychodzi szary filtr połówkowy. Szczególnie w scenach, w których podział pomiędzy jaśniejszym niebem a pozostała częścią kadru jest w przybliżeniu linią prostą. Podobne zadanie możemy wykonać za pomocą programów graficznych poprzez nałożenie gradientu jednak stosowanie filtrów ma swoje zalety. W przypadku mocno dynamicznych ujęć daje możliwość uniknięcia przepaleń - wyrównuje dynamikę zanim obraz zostanie zapisany. A co najważniejsze: efekt jest gotowy bez udziału obróbki w programie graficznym. Najlepszym pomysłem jest zastosowanie prostokątnych filtrów mocowanych na specjalnych holderach. Daje to możliwość, poza obracaniem takich filtrów, dzielenie kadru w dowolnych proporcjach. Aby zminimalizować winietowanie, przy obiektywie AF-S NIKKOR 24-70mm f/2,8G ED, trzeba zastosować filtry o rozmiarze, co najmniej 10*15 cm. Dwie podstawowe wersje filtrów różnią się gradientem przejścia pomiędzy strefą szarą i przezroczystą. Stąd mamy filtry Hard i Soft. Kolejnym parametrem jest stopień przyciemnienia. Na początek najlepiej ograniczyć się do filtrów ND 0,6 i ND 0,9.
Gdy fotografujemy z ręki ciężko jest precyzyjnie ustawić podział, dlatego najlepszym wyborem jest wersja Soft, ale trzeba uważać - efekty potrafią być powalające i sceny zaczynają wtedy wyglądać nienaturalnie. W tym wypadku zbyt niskie ustawienie filtra i chwilowe rozjaśnienie pierwszego planu a zdjęcie wygląda jak zrobione późnym wieczorem i jest zbyt ciemne.
Wystarczy jednak minimalnie przestawić filtr i mając mniej światła na pierwszym planie zaczynamy zbliżać się do zamierzonego celu:
Można też eksperymentować z korekcją naświetlenia gdyż stosowanie filtrów połówkowych potrafi zmylić automatykę aparatu. Niestety nie unikniemy zaciemnienia wystających poza krawędź elementów, jak drzewo poniżej, jednak nie jest to tak rażące. Dodatkowo możemy spróbować wyodrębnić, choć trochę ten motyw za pomocą niskiej przysłony.
Czasami wystarczy tylko minimalnie przyciemnić niebo, aby nie było tak jasne jak na pierwszych zdjęciach we mgle. Trzeba również zwrócić uwagę na to, iż gradient przyciemnienia filtrów połówkowych zależy od ogniskowej obiektywu. Na poniższym zdjęciu jest najsłabszy a najmocniejszy dla ogniskowych w okolicach 24-30 mm.
Efekt rozmytej wody w dzień oraz dramatyczne niebo
Opuszczamy góry w poszukiwaniu tematu. Nie trzeba jechać daleko od Karpacza, aby znaleźć odpowiednie miejsce. Udajemy się nad Stawy Podgórzyńskie. Poszarpane chmury i lustro wody odbijające ich strukturę to dobre zestawienie. Nadajmy jeszcze tylko tej scenie dynamiki.
Obiektyw AF-S NIKKOR 24-70mm f/2,8G ED to dobry wybór, jeśli chcemy, aby odległe o kilka kilometrów Karkonosze, w kadrze, nie stały się tylko prostą linią.
Poza zastosowaniem filtru połówkowego dramatyzm w naszej scenie można dodatkowo wzmocnić poprzez rozmycie ruchu chmur i wody związane z długim czasem naświetlenia. Przydaje się wtedy wydłużenie tego czasu, do co najmniej 30 sek,
Mamy dzień. Zastosowanie kombinacji najwyższej możliwej przysłony dla naszego obiektywu (f/22) oraz najniższego możliwego ISO ( Lo 1 - ISO 50) nie pozwoli nam na uzyskanie tak długiego czasu naświetlenia.
W takim wypadku możemy sięgnąć po filtr neutralnie szary. Dużo zależy od wiatru i ogniskowej obiektywu. Silny wiatr przyśpiesza ruch chmur i fal. Konieczny jest kompromis pomiędzy mocą filtra a wprowadzanymi przez niego zakłóceniami. Dobrym wyborem jest wersja nakręcana ND 3,0 slim. W ten sposób unikniemy odbić i refleksów pojawiających się podczas stosowania mocnych filtrów zakładanych na holdery. Po zamontowaniu zestawu na statywie możemy rozpocząć kolejną sesję. Przy tak silnych filtrach niewiele pomoże automatyka pomiaru światła i autofocus. Konieczne jest eksperymentowanie z manualnymi ustawieniami. Jak widać nawet korekcja o -0,67 EV nie uchroniła nas od przepaleń a niebo wygląda bardzo blado. Dla poprawnego naświetlenia zdjęcia konieczna była bardzo duża wartość przysłony. W tym wypadku f/20.
Zastosowanie dodatkowego filtra ND 0,9 SOFT i poszerzenie kadru do 24 mm zwiększyło dramatyzm sceny. Niestety, jak widać szczególnie w okolicach środka kadru, nie uniknęliśmy zbyt jasnych elementów. Efektem ubocznym poszerzenia ogniskowej na 24 mm jest pojawienie się winietowania spowodowanego przez zestaw nałożony na obiektyw.
Niestety na tym kadrze widać słabość popularnych filtrów. Mowa o ich niezbyt neutralnym zabarwieniu. Ten sam producent i inna seria dały dodatkowy fioletowy zafarb nieba. W takich sytuacjach nie pozostaje nic innego jak przetworzyć to zdjęcie na czarno białe. Ewentualnie dokonać tej operacji jeszcze w samym aparacie poprzez modyfikowanie ustawień Picture Control. Kolejną sytuacją, kiedy nie da się zastosować filtrów optycznych jest nieregularny podział nieba jak na pierwszych ujęciach we mgle. W takich wypadkach niezastąpionymi mogą się okazać wspomniane wcześniej funkcje D-Lighting i HDR wbudowane w aparat.
Piotr Krzaczkowski
Pasją do fotografii zaraziłem się jeszcze zanim ktoś pomyślał o cyfrowych aparatach. W tych też czasach pokochałem góry. Obecnie dzielę obydwie z moją pracą, czyli Obserwatorium Meteorologicznym na Śnieżce.