Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Rozdzielczość i aberracja chromatyczna
Rozdzielczość to jeden z najważniejszych parametrów do oceny obrazu tworzonego przez obiektyw. Procedura testu objaśniona jest na końcu artykułu (czytaj), a tu prezentujemy jedynie wyniki.
;14 mm;18 mm;18 mm;24 mm;24 mm;;Środek;Brzeg;Środek;Brzeg;Środek;Brzeg;
F2.8;1900;1300;1900;1700;1900;1700;
F4;1900;1500;1900;1800;1900;1700;
F5.6;2000;1700;1900;1800;1900;1800;
F8;2000;1800;1900;1800;1900;1800;
F11;1900;1700;1900;1800;1900;1800;
F16;1900;1700;1900;1700;1900;1700]Wartości rozdzielczości obrazu uzyskanego z Nikkora 14-24 mm F2.8 przy poszczególnych ogniskowych i przysłonach, w środku i na brzegu kadru, wyrażone w liniach na wysokości kadru (lph).
Wszystko byłoby (prawie) pięknie, gdyby nie kompromitująco niskie 1300-1500 lph na brzegu kadru, przy 14 mm i mocniej otwartej przysłonie. Dopiero przy F5.6 zoom reprezentuje tu w miarę przyzwoity poziom, lecz te 1700 lph przy średnich i dłuższych ogniskowych mamy już dla F2.8. Ale poza tym właściwie same dobre wiadomości. Środek kadru dla niemal całego zakresu ogniskowych i przysłon wykazuje znacznie więcej niż dobry wynik 1900 lph, z wyskokiem na warte pięciu punktów 2000 lph przy najkrótszej ogniskowej i przysłonach F5.6-8. Brzegi przy 18 mm i 24 mm też bez zarzutu.
Komy obiektyw ten nie wykazuje, a astygmatyzm jedynie przy najkrótszej ogniskowej, ale i tu znika już po lekkim przymknięciu przysłony. Aberrację chromatyczną najwyraźniej widać przy najdłuższej ogniskowej, ale i przy krótszych będzie zauważana. Jednak z pewnością silną nazwać jej nie można. Przy tym w całym zakresie zooma przeszkadzać będzie ona bardziej po przymknięciu przysłony niż w okolicach pełnego otworu.
Dystorsja
Różne już dystorsje w życiu widziałem, ale Nikkor 14-24 mm mocno mnie zaskoczył: ustawiony na 14 mm może swą "beczką" konkurować nawet z "rybim okiem". 5-procentowe odkształcenie jest bardzo widoczne i choć w wielu sytuacjach nie dyskryminuje tego zooma, to z pewnością może ograniczyć jego zastosowanie. Przy tym "garb" dystorsji nie obejmuje całego odcinka biegnącego wzdłuż boku kadru, a jedynie sporą jego część. To jeszcze bardziej uwydatnia zniekształcenie. Dobrze że średnie ogniskowe i najdłuższa wypadają znacznie lepiej. Przy 18 mm mamy bowiem 1,8-procentową dystorsję beczkowatą, a przy 24 mm pomijalną 0,2-procentową - też "beczkę". Ale nawet mimo tych wyników Nikkora nie mogę ocenić tu na więcej niż 2,5 punktu.
Winietowanie
Znowu napotkamy na nieciekawą sytuację, choć o tragedii na poziomie znanym z Sigmy nie ma mowy. Pierwszą, choć niezbyt istotną różnicą, świadczącą jednak na korzyść Nikkora jest rzadko spotykane, niemal idealnie równe ściemnienie poszczególnych rogów kadru. Przy najkrótszej ogniskowej jest ono jednak ostre, nieco silniejsze od 2 EV i nielikwidowalne nawet maksymalnym przymknięciem przysłony. Z tym że F11 daje już jakie takie, w miarę akceptowalne efekty. Nieco łagodniejsze i słabsze (1,5 EV) ściemnienie występuje przy średnich ogniskowych. Tu F22 niemal radzi sobie z nim, a F11 znowu od biedy daje się używać. Najdłuższa ogniskowa to przy F2.8 już tylko dość ostre 4/3 EV, a przysłona F11 likwiduje problem w zupełności. Do tego już F5.6 jest praktycznie użyteczne.
Pod światło
Tu bez rewelacji, choć spodziewałem się gorszych wyników. Duża liczba (kilkanaście) ostrych blików może pojawić się tylko przy najkrótszej ogniskowej i mocniej przymkniętej przysłonie. Z tym że w teście wystąpiły one zarówno gdy źródło ostrego światła znajdowało się w kadrze, jak i tuż poza nim. Słabe przymknięcie lub otwarta przysłona redukują liczbę blików do kilku. Podobna ich liczba występuje przy średnich ogniskowych, z tym że silne przymknięcie już nie powoduje tak silnego ich rozmnożenia. Najdłuższa ogniskowa wypada jeszcze lepiej, choć i tu po kilka malutkich i ostrych plamek światła można znaleźć. I tak jak przy średnich i krótkich ogniskowych, tak i tu nie ma dużego znaczenia, czy źródło światła znajduje się w kadrze. Widać mocno wypukła przednia soczewka lubi zbierać zbędne promienie, i nawet pokrywająca jej tył nanokrystaliczna warstwa przeciwodblaskowa nie zapobiega ich zamianie w bliki.
Cena
Wyjątkowo szerokokątny zoom, przy tym o wysokiej jasności, a do tego z napisem "Nikkor" na obudowie musi sporo kosztować - cudów nie ma. Stąd sugerowane przez Nikon Polska 6699 zł nie dziwi, choć skutecznie studzi zamiary wielu potencjalnych klientów. Pewnym pocieszeniem jest fakt, że jeśli dobrze poszukamy, to znajdziemy sklepy z cenami o niemal 2000 zł niższymi. Wyszukiwarka www.skapiec.pl na początku listopada pokazała zakres 5 najniższych cen 4799-4849 zł. Te wartości są niewątpliwie bardziej zachęcające, choć do dobrych cen nie można ich jeszcze zakwalifikować.
Podsumowanie
Przyznam że zbliżonych wyników spodziewałem się. Zoom ten zawiódł tam gdzie "powinien", czyli w dystorsji i winietowaniu. Bałem się zdjęć pod światło, ale tu Nikkor wypadł dość przyzwoicie. Nie przewidywałem wysokiej rozdzielczości przy otwartej przysłonie i najszerszym kącie widzenia, stąd 1300 lph nawet nie bardzo mnie zaskoczyło. W sumie czwórka z minusem. To mało jak na obiektyw za dobrych kilka tysięcy złotych, ale połączenie bardzo krótkiej ogniskowej zooma z wysoką jasnością jak na razie daje takie właśnie efekty - nawet u Nikona.
Dane techniczne:
Konstrukcja optyczna (soczewki/grupy): 14/11
Kąt widzenia: 114-84°
Minimalny otwór przysłony: F22
Minimalny dystans ostrości: 0,28 m
Maksymalna skala odwzorowania: 0,15 (1:6,7)
Średnica mocowania filtrów: brak
Wymiary (średnica x długość): 98 x 131,5 mm
Masa: 1000 g
Sugerowana cena detaliczna: 6699 zł
Oceny (w skali 1-6):
Konstrukcja: 5
Obsługa: 4,5
Rozdzielczość: 4,5
Aberracja chromatyczna: 4
Dystorsja: 2,5
Winietowanie: 2,5
Zdjęcia pod światło: 3,5
Cena: 3,5 (zalecana przez producenta cena detaliczna: 6699 zł)
Ocena sumaryczna: 3,9
Znane i wykorzystywane od wielu lat testy rozdzielczości oparte na zdjęciach tablic testowych z naniesionymi wieloma polami kreskowymi odpowiadającymi poszczególnym rozdzielczościom wyrażonym w liniach (formalnie: parach linii) na milimetr, sprawdzają się świetnie przy fotografowaniu na filmach, ale w przypadku cyfry często zawodzą. Powodem jest przede wszystkim mora, która często utrudniała rozpoznanie widoczności linii na polach testu. Część obiektywów do lustrzanek cyfrowych można testować z użyciem aparatów analogowych i w ten sposób nadal wykorzystywać tego typu tablice, ale taka metoda nie przyda się na nic w przypadku obiektywów do lustrzanek Systemu 4/3, czy canonowskiej optyki EF-S, której do aparatów na film zamontować się nie da. Dlatego korzystamy z tablicy testowej bardziej przydatnej dla fotografii cyfrowej, a przy tym z tak dobranymi grubościami linii, by wyniki można było porównywać z popularnym standardem testu opartym na tablicy ISO 12233. Płynna zmiana grubości linii pól testowych pozwala precyzyjnie rozpoznać granicę przy której obiektyw (plus matryca) przestają rozpoznawać szczegóły.
Wszystkie zdjęcia testowe wykonujemy przy natywnej czułości przetwornika obrazu, pośrednich ustawieniach kontrastu, wyostrzenia szczegółów, nasycenia barw i redukcji szumów ISO oraz wyłączonej redukcji szumów pojawiających się przy długich ekspozycjach. Obrazy zapisywane były jako pliki JPEG o pełnej rozdzielczości i najsłabszej dostępnej kompresji. Zdjęcia oceniamy wzrokowo przy użyciu przeglądarki ACDSee 5.0.
Rozdzielczość określamy w liniach na wysokości obrazu lph (z ang. lines per picture height), co oznacza, że jeśli najgęściej rozmieszczone, ale jeszcze rozpoznawalne linie pola testowego leżą przy liczbie 16, to na całej wysokości poziomego kadru będziemy mogli rozpoznać 1600 linii. Dwa zera pominęliśmy, gdyż ich obecność utrudniałaby zmieszczenie wszystkich liczb przy polu testowym. Rozdzielczości w pionie i w poziomie przeważnie nie są identyczne, a jako wynik testu przyjmujemy mniejszą z odczytanych wartości. Te wartości podajemy w tabeli, ale do wyznaczenia punktowej oceny dodatkowo je opracowujemy, "przeliczając" najwyższy osiągnięty wynik w centrum kadru na matrycę 1-megapikselową. Owo przeliczenie oznacza podzielenie wyniku przez R, gdzie R oznacza liczbę milionów punktów obrazu w użytej do testu cyfrówce. Dzięki tej operacji możemy łatwo odnieść do siebie rozdzielczości obrazu powstałego w aparatach z przetwornikami o różnej rozdzielczości. Owo przeliczenie pozwala ocenić jak ze sobą współpracują obiektyw i aparat, czy użycie aparatu o większej rozdzielczości matrycy poskutkuje odpowiednio większą rozdzielczością zdjęć itd.
Tak opracowane wyniki przekładają się na następujące oceny punktowe:
Na ostatniej stronie testu zamieszczamy przykładowe zdjęcia do pobrania.