Akcesoria
Black November w Next77 - promocje na sprzęt foto-wideo przez cały miesiąc
Zoomy szerokokątne do cyfrowych Nikonów - podsumowanie
Trzy obiektywy niezależne i dwukrotnie droższy od nich Nikkor. Ta różnica tradycyjnie nie przełożyła się na wyniki testu, no oczywiście nie licząc kategorii "Cena".
Konstrukcja
Obudowy wszystkich czterech obiektywów w ogromnej mierze są wykonane z tworzyw sztucznych, ale przyznajmy, że metalu nikt już chyba dziś tu nie wymaga. Przyjemnie jest jednak poczuć miły chłód odlewu z lekkich stopów, a to zapewnia nam zoom Sigmy, choć jedynie na tylnym fragmenciku korpusu. Oczywistością jest jednak, że wyższej klasy obiektywy powinny mieć wykonane ze stali bagnety mocujące je do aparatów. Ten warunek spełniają rzecz jasna wszyscy konkurenci.
Wzornictwo jest sprawą, którą trudno oceniać - każdy ma swoją wizję ładnie i brzydko, efektownie i nieciekawie, zgrabnie i pokracznie wyglądających obiektywów. W tej kategorii wyróżniłbym dwa z opisywanych zoomów: Sigmę za zwartość, a Tokinę za wygląd solidnego narzędzia pracy.
Wewnątrz obiektywów zastajemy sporo soczewek asferycznych i ze szkła o niskiej dyspersji, ale różnica w ich liczbie w poszczególnych zoomach nie przekłada się w wyraźny sposób na jakość obrazu.
Z kolei Tokinę i Nikkora należy pochwalić na największe maksymalne otwory względne, które są przy tym stałe w całym zakresie ogniskowych.
Ocena zakresu ogniskowych to sprawa dość indywidualna, zależna od potrzeb fotografującego i od tego, jakie obiektywy już posiada. Jeśli żądamy jak najszerszego kąta widzenia, to niewątpliwie warto kupić zooma Sigmy dysponującego odpowiednikiem małoobrazkowej ogniskowej 15 mm. Ale co zrobić, jeśli naszym standardowym obiektywem jest pełnoklatkowy 24-85 mm albo 24-70 mm? Wtedy można by pomyśleć, czy nie warto uniknąć dziury w zakresie zooma i zdecydować się na Tokinę albo Nikkora sięgających 24 mm. Z tym, że tracimy ultra-szeroki dół zakresu ogniskowych.
Wszystkie cztery obiektywy skonstruowane są jako wewnętrznie ogniskujące, ale tylko Nikkor i Sigma wykorzystują do ustawiania ostrości silniki ultradźwiękowe. Dzięki temu zachowują się cicho, a ostrość ustawiają szybko. Przy tym użyty napęd umożliwia błyskawiczną ręczną korektę ustawionej ostrości. Z kolei Tamron i Tokina korzystają z silników aparatów, do których są dołączone. W przypadku Tokiny wyniki współpracy nie są nawet złe, ale Tamron bardzo się kompromituje, gdyż ustawia ostrość głośno i wyjątkowo powoli. Podczas testu zwracaliśmy też uwagę na błędy w ustawianiu ostrości - Back Focus i Front Focus. Na czoło wybijał się tu zoom Tokiny, który takich błędów nie popełniał wcale. Pozostałym się to zdarzało, ale były to bardzo rzadkie przypadki.
Obsługa
Zacznijmy od Sigmy, której należą się duże brawa. Zbiera je ona za wyjątkową kulturę pracy i bardzo wygodną obsługę obydwu pierścieni. Autofokus troszeczkę głośniejszy od USM, czy SWM, ale różnica jest minimalna. Za to w niewielu Nikkorach i obiektywach Canona, nawet tych najwyższej klasy, tak płynnie ręcznie ustawia się ostrość. Minusikiem jest zauważana przy każdym użyciu obiektywu trudność zdjęcia kapturka, którego średnica jest minimalnie tylko mniejsza od wewnętrznej średnicy osłony. A wewnętrznych uchwytów kapturkowi brak. Z kolei Nikkor jest w obsłudze bardziej "plastikowy" niż wskazuje na to jego budowa. Z ustawianiem ogniskowych nie jest źle, ale ręczne ogniskowanie przypomina to z obiektywów znacznie niższej klasy.
Tokina działa zupełnie inaczej: trochę ciężej, z większymi oporami, ale daje to poczucie obsługiwania porządnie skonstruowanego obiektywu. Według mnie nie najlepiej rozegrano sprawę położenia pierścieni ogniskowych i odległości, ale tu każdy ma prawo mieć inne zdanie. Dobrym pomysłem jest użycie osiowego ruchu pierścienia ostrości do przełączania AF-MF, ale by było ono w pełni komfortowe Tokina musi nad nim jeszcze trochę popracować.
Tamron znowu nie ma się czym pochwalić, ze swoimi za lekko obracającymi się pierścieniami i brzęczeniem przy ręcznym ustawianiu ostrości.
W tej konkurencji niewątpliwie zwycięża zoom Sigmy, z Tokiną i Nikkorem niedaleko z tyłu.
Rozdzielczość i aberracja chromatyczna
Poniżej zamieszczamy zbiorczą tabelę rozdzielczości testowanych obiektywów wyrażonych w liniach na wysokości kadru (lph). Dla każdego z nich podane są wartości rozdzielczości osiągniętej przy trzech ogniskowych. Górna komórka zawiera rzeczywistą rozdzielczość dla pełnego otworu przysłony (górny wiersz) oraz maksymalną uzupełnioną przysłoną, ewentualnie zakresem przysłon, przy których ją uzyskano (wiersz dolny). Komórka dolna to wartości z górnej przeliczone na 1 megapiksel, czyli podzielone przez R, gdzie R jest liczbą milionów punktów obrazu tworzonego przez dany aparat.
Należy dodać, że podana "maksymalna rozdzielczość" dotyczy wartości osiąganych jednocześnie w centrum i na brzegu kadru. Bywa, że dla f/8 mamy 1800/1500 lph, a dla f/11 1700/1600 lph. W tabeli znajdzie się ta druga para liczb, jako bardziej wartościowa. Oczywiście każdy czytelnik po analizie tabel z kompletem wartości rozdzielczości poszczególnych obiektywów, może wynaleźć parę rozdzielczości w środku i na brzegu klatki, którą sam uzna za najlepszą w danej sytuacji, czy dla konkretnego rodzaju zdjęć.
;Pośrednia ogniskowa;Najdłuższa ogniskowa;
Sigma 10-20 mm ;
1600/1500
1700/1600 (F11);
1700/1700
1800/1700 (F8);
1700/1700
1800/1700 (F11);
;
510/470
540/510;
540/540
570/540;
540/540
570/540;
Tokina 12-24 mm;
1600/1500
1700/1600 (F8-11);
1600/1500
1700/1600 (F11);
1600/1500
1700/1600 (F11);
;
510/470
540/510;
510/470
540/510;
510/470
540/510;
Tamron 11-18 mm;
1600/1400
1800/1500 (F11);
1600/1400
1800/1600 (F11);
1600/1400
1700/1600 (F11);
;
510/440
570/470;
510/440
540/510;
510/470
540/510;
Tokina 12-24 mm;
1700/1500
1800/1600 (F8-11);
1600/1500
1700/1600 (F11);
1600/1500
1700/1600 (F11);
;
510/470
540/510;
510/470
540/510;
510/470
540/510;
Nikkor 12-24 mm;
1600/1400
1800/1500 (F11);
1700/1500
1800/1600 (F5.6-8);
1700/1500
1700/1600 (F8-11);
;
540/470
570/510;
540/470
570/510;
540/470
570/510]
Tu zwycięzcami są Sigma i Nikkor, choć każdy w innym stylu. Sigma przy średnich i dłuższych ogniskowych startuje od rewelacyjnego poziomu 1700/1700 lph (środek/naroża), ale przy 10 mm już tak dobrze nie jest. Kolejnym plusem jest minimalna różnica ostrości w kadrze także po przymknięciu przysłony. Nikkor ma ją troszkę większą, ale swe najlepsze parametry utrzymuje w szerszym zakresie przysłon. Do tego dla średnich ogniskowych osiąga je już dla F5.6.
Tokina plasuje się tuż za nimi, a jej plusem jest wyjątkowa stabilność rozdzielczości w całym zakresie zooma. No a Tamron znowu na końcu z wyraźnie większymi różnicami rozdzielczości pomiędzy centrum a narożami kadru. Jednak i on reprezentuje dobry poziom. Tego nie można jednak powiedzieć o aberracji chromatycznej, która nie znika w nim całkowicie wraz z wydłużaniem ogniskowej, a przy 11 mm jest wyjątkowo silna. Troszkę podobnie w Tokinie, z tym, że ona nie ma tak dużych problemów przy najkrótszej ogniskowej.
Sigma i Nikkor znów wypadają najlepiej, choć wcale nie bardzo dobrze. Przy najkrótszych ogniskowych pojawiające się na zdjęciach kolorowe obwódki są wyraźne, a w ich zobaczeniu pomaga dobre przeniesienie kontrastu. Średnie i długie ogniskowe zachowują się znacznie lepiej.
Dystorsja
Przyglądamy się tu właściwie tylko dystorsji przy najkrótszych ogniskowych, bo ta przy średnich i dłuższych mało kiedy jest w ogóle widoczna. Najmniejsze liczbowo odkształcenia obrazu występujące w zoomach Sigmy i Nikkora wcale nie oznaczają najmniejszych zniekształceń - tych pojawiających się w rogach klatki. Nie umieszczajmy tam elementów, na których łatwo takie deformacje zobaczyć. Tamron i zwłaszcza Tokina wykazują silniejszą "beczkę", ale ta przebiega bardziej równomiernie i zbytnio nie przeszkadza. W sumie wszystkie obiektywy zasłużyły na dobre noty.
Oceny te mogą trochę dziwić, gdyż po tak mocno szerokokątnych zoomach można się było spodziewać silnej dystorsji - beczkowatej przede wszystkim. A wyniki są lepsze niż w większości zoomów standardowych, które ostatnio testowaliśmy. Widać więc, że powodem pojawiania się silnej dystorsji jest nie tyle szeroki kąt, co duży zakres zmiany ogniskowych.
Winietowanie
Zwyciężająca dotąd regularnie Sigma, tu ma swój zły dzień. Dla większości ogniskowych jej winietowanie jest po prostu nie do skorygowania, a przy otwartej przysłonie dość silne, czasami też ostre. Dobrze jednak, że ta miażdżąca ocena studyjnych zdjęć testowych nie musi przekładać się na efekty w plenerze.
Wyraźnie lepiej sprawuje się Tamron, choć i jego przy najkrótszej ogniskowej wysoko ocenić nie można. Spotykane tu winietowanie jest za to słabsze i łagodniejsze. Pewnym problemem Nikona jest tylko krótka ogniskowa, ale tu - jak i przy każdej innej - problem praktycznie rozwiązuje użycie przysłony F5.6. Za to Tokinę pochwalić należy za niemal niewidoczne winietowanie dla średnich i dłuższych ogniskowych.
Co jednak najważniejsze i warte powtórzenia: na plenerowych zdjęciach z testowanych zoomów winietowania prawie w ogóle nie widać.
Pod światło
Tu bez niemiłych niespodzianek. Tamron, Tokina i Nikkor osiągają co najmniej dobry poziom z nieduża liczbą blików i z rzadka jakimś ciekawym efektem świetlno-kolorystycznym. Natomiast Sigma rehabilituje się za winietowanie otrzymując piątkę z plusem. Naprawdę trudno zmusić ją do stworzenia bliku.
Cena
border=1;sizex=3;sizey=5;headersx=0;headersy=0;| ;Sugerowana cena detaliczna;Najniższe ceny sklepowe;
Sigma 10-20 mm;2199 zł;1849-1899 zł;
Tokina 12-24 mm;1881 zł;1811-1829 zł;
Tamron 11-18 mm;2374 zł;1880 - 1949 zł;
Nikkor 12-24 mm;4499 zł;3539 - 3549 zł"Najniższe ceny sklepowe" to zakres 5 najniższych cen obiektywów znalezionych w porównywarce www.skapiec.pl.
Trzy zoomy niezależne reprezentują podobny poziom cenowy, choć Tamron jest od Sigmy i Tokiny troszkę droższy. Nie usprawiedliwia tego ani konstrukcja obiektywu, ani osiągane wyniki zdjęciowe. Nikkor jest najdroższy, co oczywiście uzasadnia jego marka, choć nie każdy jest przygotowany, by za znaczek płacić drugie tyle, co za resztę. Liczyć można jednak, że po wprowadzeniu na rynek pełnoklatkowego Nikona D3 popularność tego Nikkora trochę się zmniejszy, co może poskutkować spadkiem ceny. Trzy punkty dla Tamrona, pół punktu mniej dla Nikkora, po cztery dla dwóch pozostałych.
Podsumowanie
;Tokina 12-24 mm;Tamron 11-18 mm;Nikkor 12-24 mm;
Konstrukcja;5;5;4;5;
Obsługa;5;4,5;3;4,5;
Rozdzielczość;5;4,5;4;5;
Aberracja chromatyczna;4;3;2,5;4;
Dystorsja;4;4;4;4;
Winietowanie;2,5;4,5;3,5;4,5;
Pod światło;5,5;4,5;4;4,5;
Cena;4;4;3;2,5;
Ocena sumaryczna;4,5;4,3;3,6;4,4]Ocena sumaryczna to średnia ważona z wagami o wartości 0,3 dla rozdzielczości i po 0,1 dla pozostałych parametrów.
Nikkor niewątpliwie przeważa, jeśli weźmiemy pod uwagę jedynie wyniki testów dotyczących jakości optycznej. Tylko dwa razy zniża się on do poziomu 4 punktów, w pozostałych przypadkach osiągając więcej. Sigma z dużą wpadką za winietowanie nie była w stanie mu dorównać, nawet z rewelacyjną oceną za zdjęcia pod światło. Z tym, że Nikkor jest drogi. Wiadomo, że za jakość trzeba płacić, ale tu każdy musi sam zdecydować, czy warto aż o tyle więcej. Tokina znalazła się na drugim planie, ale zauważmy, że depcze ona Sigmie i Nikkorowi po piętach. Gdyby nie ta wpadka z aberracją chromatyczną, to byłaby ich równorzędnym konkurentem. Z Tamronem jest już wyraźnie gorzej i przyznam, że takiej różnicy w stosunku do pozostałych zoomów nie spodziewałem się.
Tak więc podejrzewać należy, że większość kupujących wybierać będzie pomiędzy Sigmą, a Tokiną. Nikkor stoi na gorszej pozycji ze względu na cenę, a Tamron za odstającą od konkurentów jakość. To jeśli chodzi o zoomy z mocowaniem Nikona. Gdy jednak będziemy rozpatrywali wszystkie modele lustrzanek, to Nikkor traci jeszcze bardziej, gdyż wersji do Canona, Pentaxa, czy Sony nie uświadczymy. Zyskuje natomiast Sigma, która nad Tokiną przeważa obecnością bagnetów do Pentaxa, Sony i oczywiście aparatów Sigmy. No i te jej kuszące 10 mm na dole zakresu ogniskowych... Według mnie to ona jest zwycięzcą tego testu.