Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
AF-S DX Zoom-Nikkor 12-24 mm F4 G IF-ED
Nikonowski zoom 12-24 mm F4 to nie tylko pierwszy niepełnoklatkowy Nikkor, ale też pierwszy na świecie obiektyw zaprojektowany specjalnie do współpracy z matrycami formatu APS-C. W wielu testach wypada on znacznie lepiej od niezależnych konkurentów, a dorównuje mu jedynie (a może i przewyższa) canonowski EF-S 10-22 mm F3.5-4.5. Po Nikkorze wiele można się spodziewać gdy przeczytamy jego nazwę. ED sygnalizuje obecność niskodyspersyjnych soczewek, AF-S cichego napędu autofokusa, IF wewnętrznego ogniskowania, a V informuje, że obiektywowi brak pierścienia przysłony, którą steruje się z pomocą pokrętła nastaw na aparacie. DX jest podobnie jak w optyce Tokiny symbolem obiektywów przeznaczonych wyłącznie do cyfrówek z matrycą formatu APS-C.
Konstrukcja
Ten obiektyw ma coś z testowanej wcześniej Tokiny. Nie chodzi tu nawet o identyczny zakres ogniskowych i jasność, ale o podobne kanony wzornictwa i ogólny styl obiektywu. No i identyczny poziom plastikowości: czyli wykonana z tworzyw sztucznych obudowa z metalowymi wstawkami w postaci złotych napisów i paska z przodu obiektywu. Nikkor ma podobnie do Tokiny wydłużony kształt, ale już nie rozszerza się ku przodowi tak jak ona. Zupełnie inaczej umieszczono też pierścienie: szeroki zooma z przodu i wąski ostrości za nim. I jeszcze jedno podobieństwo konstrukcyjne: poruszający się (w przód i w tył oraz obracający się) podczas zoomowania przedni człon optyczny schowany jest wewnątrz obudowy. Dzięki temu uzyskano stabilną, to znaczy nie poruszającą się podstawę do mocowania filtrów i osłony przeciwsłonecznej, a przy tym konstruktorzy mogli pozwolić sobie na pozostawienie ruchomego przedniego członu. Osłona zbliżona jest kształtem do znanej nam już z zooma Tamrona, czyli ma formę pośrednią pomiędzy zwartą osłoną Sigmy, a obszerną i szeroką Tokiny - jednak znacznie bliżej jej do tej drugiej. Filtr ma typowe dla tej klasy optyki mocowanie 77 mm, a problemy z grubymi filtrami nie powinny mieć miejsca. Test z zestawem o grubości 10 mm dał efekty tylko minimalnie gorsze niż w Sigmie, pod warunkiem jednak, że mocno przymkniemy przysłonę, a ostrość ustawimy na nieskończoność. W innym wypadku może pojawić się ostre, mechaniczne winietowanie.
Pod względem optycznym Nikkor jest 11-soczewkową konstrukcją - to najmniejsza liczba elementów w naszym zestawieniu szerokokątnej optyki. Za to obiektyw ten ma wyższy od konkurentów stopień "nasycenia" szlachetnym szkłem. Korzysta bowiem z trzech soczewek asferycznych i dwóch ze szkła o niskiej dyspersji ED (Extra-low Dispersion). Zakres ogniskowych odpowiada małoobrazkowemu 18-36 mm, co wynika ze stosowanego w niepełnoklatkowych lustrzankach z bagnetem Nikon F (czyli Nikonach i Fuji) współczynnika kadrowania 1.5. Stały w całym zakresie ogniskowych maksymalny otwór względny wynoszący F4 stawia Nikkora wraz z zoomem Tokiny na czele stawki pod względem jasności.
Tak jak i u wszystkich konkurentów w zoomie tym zastosowano układ wewnętrznego ogniskowania. Napędem autofokusa jest wbudowany w obiektyw ultradźwiękowy silnik SWM, który ochoczo, szybko i cicho przesuwa człon optyczny służący do zogniskowania obiektywu. Przy współpracy z Nikonem D80 zauważyć jednak można momenty zawahania i nieco wolniejszej jazdy autofokusa gdy daleko mu do prawidłowego ustawienia ostrości. Gdy jednak zaczyna "widzieć dokąd jedzie", natychmiast przyśpiesza.
Minimalna odległość ogniskowania to 0,3 m, a maksymalna uzyskiwana skala odwzorowania wynosi zaledwie 0,12 (1:8,3), czyli najmniej w teście.
Obsługa
Znowu mamy pewne podobieństwa do zooma Tokiny. Opory ruchu obu pierścieni są lekkie, płynne i równe w całym zakresie, ale brak im tej tłustości powodującej, że przy próbie minimalnego obrotu wystarcza leciutkie dotknięcie, by je poruszyć. Przy tym pierścień ustawiania ostrości ma dość plastikowy i płaski opór, którego nie powinniśmy napotkać w drogim bądź co bądź obiektywie. Przyznać należy, że umieszczenie szerokiego pierścienia ogniskowych z przodu obiektywu było lepszym pomysłem niż wąskiego z tyłu w Tokinie, czy nawet szerokiego w Tamronie. Poza tym zoom ten naprawdę świetnie leży w ręku i sprawia wrażenie solidnej konstrukcji. A waży przy tym mniej niż pół kilograma, a więc nie tak dużo.
Plusem jest oczywiście pochodna obecności napędu SWM - możliwość ręcznej zmiany ostrości bez wyłączania autofokusa. Spośród konkurentów tę możliwość ma jedynie Sigma. Dodać należy, że przełączanie AF - MF może być wykonywane za pomocą dźwigienki na aparacie albo suwaczkiem umieszczonym wygodnie po lewej stronie obiektywu.
Na drugiej stronie oceniamy jakość zdjęć wykonanych opisywanym obiektywem i podsumowujemy wyniki testu. Zapraszamy!