Zoomy szerokokątne do cyfrowych Nikonów - część 2, Tokina 12-24/4

Po Sigmie 10-20 mm F4-5.6, w drugiej części testu zoomów szerokokątnych przeznaczonych do niepełnoklatkowych lustrzanek cyfrowych Nikona wystąpi Tokina AT-X 12-24 mm F4 AF PRO DX. Zapraszamy do lektury.

Autor: Paweł Baldwin

18 Wrzesień 2007
Artykuł na: 23-28 minut
Spis treści
Tokinę 12-24 mm F4 (po prawej), podobnie jak i trzy pozostałe obiektywy testujemy w towarzystwie Nikona D80.

Tokina AT-X 12-24 mm F4 AF PRO DX

Tokina AT-X 124 AF PRO DX (tak brzmi oficjalna nazwa) to obiektyw nieco inny od przedstawionego w pierwszej części testu zooma Sigmy. Sprawia wrażenie toporniejszej, ale zarazem poważniejszej konstrukcji, o czym świadczyć może stała jasność F4, no i symbole AT-X oraz PRO w nazwie. Pierwszy z nich to skrót od Advanced Technology Extra i oznacza najwyższą klasę obiektywów Tokiny. Z kolei symbol PRO mówi sam za siebie, ale informuje też o zastosowaniu firmowego, metalopodobnego wykończenia obudowy Armalite. Do grupy tajemniczych symboli zaliczyć jeszcze można DX - oznaczenie niepełnoklatkowej optyki Tokiny.

Konstrukcja

Wydłużony, kielichowaty kształt jest charakterystyczną cechą większości szerokokątnych i standardowych zoomów Tokiny. Tylko obiektywy tego producenta posiadają też oryginalne wykończenie Armalite zbliżające je wyglądem powierzchni do solidnych, choć nieobrobionych odlewów. Obudowa jest jednak wykonana z tworzyw sztucznych, a metal znajdziemy wyłącznie w złoconych zdobieniach.

O ile sigma była niemal walcem, tak testowany teraz zoom przyjmuje kształt znany z innych modeli Tokiny. Średnica tylnej części jest nieduża, ale to właśnie tam znajdziemy dość wąski pierścień ogniskowych z prostym, niezbyt subtelnym paskowym bieżnikiem. Z przodu umieszczono szeroki pierścień ostrości o większej niż tamten średnicy, a przy tym ze znacznie gęściejszym wzorkiem. Tuż przed nim znajduje się bagnet mocujący najgłębszą w naszym teście osłonę przeciwsłoneczną.

W odróżnieniu od sigmy tu obudowano poruszający się podczas zoomowania o kilka milimetrów w przód i w tył przedni człon obiektywu. Tak więc zarówno osłonę przeciwsłoneczną, jak i filtry mocuje się do korpusu obiektywu. Filtr ma typową dla tej klasy optyki średnicę 77 mm, ale tokinie brak zapasu pozwalającego na jednoczesne przykręcenie dwóch filtrów. W sigmie skutkowało to jedynie symbolicznym, praktycznie niezauważalnym winietowaniem, a tu jest trochę gorzej. Jednak pojedynczy filtr, nawet gruby, kilkumilimetrowy polaryzacyjny w żaden sposób nie ograniczy pola widzenia tego zooma.

Poza bagnetowym mocowaniem, w obudowie niemal brak metalu. Niemal, gdyż metalowe (metalizowane?) są złocenia tego zooma: oznaczenia przy okienku skali odległości i złoty paseczek z przodu obiektywu. Metalu więc z zewnątrz nie za dużo, ale masa obiektywu wyraźnie przekroczyła pół kilograma.

W konstrukcji optycznej testowanej tokiny użyto dwóch niskodyspersyjnych soczewek SD (Super-low Dispersion) oraz dwóch asferycznych, w tym efektownie ukształtowanej drugiej, licząc w kolejności od przodu obiektywu.

Wewnątrz obudowy znajduje się 11 grup liczących w sumie 13 soczewek. Druga soczewka obiektywu to efektownie wyprofilowany element asferyczny, a kolejna tego typu, wyglądająca już bardziej standardowo, mieści się w tylnym członie optycznym. Również z tyłu obiektywu miejsce znalazły dwie soczewki ze szkła o niskiej dyspersji SD.

Zakres ogniskowych to 12-24 mm, co w nikonach i fuji przekłada się na zakres kątów widzenia taki jak w małoobrazkowym zoomie 18-36 mm, a w canonach ze współczynnikiem kadrowania 1,6x (do innych ten obiektyw się nie nadaje) 19-38 mm. Brakuje więc kąta tak szerokiego jak w zoomie Sigmy, ale za to nie mamy dziury w ogniskowych jeśli jako standardowego zooma używamy jakiegoś małoobrazkowego 24-70 mm, czy 24-85 mm. No i nie zapominajmy o wysokiej - jak na tę klasę zoomów - jasności, która jest przy tym stała w całym zakresie ogniskowych. Pod tym względem tokina i nikkor przeważają nad konkurentami. Wspomnieć tu należy, że Canon EF i Nikon F to jedyne mocowania, z jakimi dostępny jest ten zoom.

Tokinie - jako firmie - brakuje ultradźwiękowego napędu autofokusa. Z tego powodu nikonowska wersja zooma korzysta z silnika AF aparatu. Ten typ napędu do cichych nie należy, choć oczywiście są od tej zasady chlubne wyjątki. Zoom Tokiny takim nie jest, ale nie panikujmy: hałas może być denerwujący przy przelotach autofokusa przez całą skalę odległości oraz w przypadkach gdy AF "nie wie dokąd jedzie". Wtedy słychać jego nerwowy, szybki ruch. W pozostałych wypadkach krótkie warknięcia silnika i przekładni nie przeszkadzają. W opisywanym tu obiektywie użyto mechanizmu One-Touch Focus Clutch, dzięki któremu jednym osiowym ruchem pierścienia ostrości dokonujemy przełączenia AFMF. Ruch do przodu odłącza pierścień od skali ostrości i odpowiedzialnych za ogniskowanie członów optyki, a łączy je z napędem autofokusa. Ruch do tyłu dezaktywuje autofokus, a do mechanizmu ustawiania ostrości dołącza pierścień ręcznego ostrzenia. O ile przejście MF->AF odbywa się bez kłopotów, o tyle AF->MF wymaga czasami sporej siły potrzebnej, by wpasowały się w siebie dwa współpracujące wewnątrz obiektywu wieńce zębate. W sumie jednak sam pomysł należy pochwalić. W uzupełnieniu dodam, że minimalna odległość ogniskowania wynosi 0,3 m, ale uzyskiwana wtedy przy użyciu najdłuższej ogniskowej skala odwzorowania to zaledwie 0,125x (1:8).

Obsługa

W sumie trudno wytknąć obsłudze tego obiektywu jakieś wyraźne niedogodności, ale potwierdza się tu jego toporność. Pierścień zooma w zasadzie obraca się płynnie, ale czujemy, jakby mechanizm wewnątrz nie był superprecyzyjnie obrobiony. Obiektyw sprawia wrażenie, jakby pochodził nie z produkcyjnej, a z prototypowej serii. Tę wadę, a właściwie niby-wadę można przekuć na zaletę, twierdząc, że mamy do czynienia z produkcją jednostkową albo małoseryjną. To takie budzenie tkwiącego w obiektywach Tokiny i ich użytkownikach ducha marki Angenieux...

Pierścień ogniskowych ma skalę rozpisaną na ok. 1/6 obwodu, co w połączeniu z dość płynnym, równym i raczej niedużym oporem daje wysoki komfort jego obsługi. Jednak pewna mikrochropowatość po raz kolejny nasuwa skojarzenia z nieobrobionym metalem. Niektórzy nazwą to solidnością wykonania, a inni mało jedwabistym (delikatnie mówiąc...) oporem, którego można żądać od najwyższej klasy obiektywów. Typowy dla tokin szeroki pierścień ostrości jest połączony z mechanizmem ogniskowania bez pośrednictwa przekładni zwalniającej. Obraca się stosunkowo lekko, ale nad systemem wspomnianego połączenia Tokina powinna jeszcze popracować.

Pierścień ostrości również obraca się dość lekko i prawie płynnie z ledwie wyczuwalną chropowatością. O przełączaniu AFMF była już mowa, a zastosowane rozwiązanie należy niewątpliwie do najlepszych, jakie można było wymyślić przy takim, a nie innym napędzie autofokusa. W sumie wynik z pewnością więcej niż dobry, ale raczej nie na piątkę.

Tak potężną osłoną przeciwsłoneczną nie dysponuje żaden z konkurentów. Ma ona jednak dość dużą średnicę, co powoduje, że jej rozmiary niekoniecznie muszą przekładać się na lepszą niż u innych ochronę przed bocznym światłem.

Na drugiej stronie oceniamy jakość zdjęć wykonanych opisywanym obiektywem i podsumowujemy wyniki testu. Zapraszamy!

Dodaj ocenę i odbierz darmowy e-book
Digital Camera Polska
Spis treści

Poprzednia

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Obiektywy
Nowe hybrydowe obiektywy Canon RF - pierwsze wrażenia
Nowe hybrydowe obiektywy Canon RF - pierwsze wrażenia
Unikalny zoom RF 70-200 mm f/2.8 IS USM Z oraz stałki RF 50 mm f/1.4 VCM i 24 mm f/1.4 VCM wzbogacają katalog szkieł Canona przeznaczonych jednocześnie do filmu i fotografii. Nowym...
24
Sigma 500 mm f/5.6 DG DN OS Sports - opinia Wojciecha Sobiesiaka
Sigma 500 mm f/5.6 DG DN OS Sports - opinia Wojciecha Sobiesiaka
Sigma 500 mm f/5.6 DG DN OS to unikalny teleobiektyw, który łączy wysoką jakość optyczną z wyjątkowo lekką i kompaktową jak na tę klasę obiektywu obudową. O tym jak sprawdza się w rzeczywistej...
32
Sony FE 85 mm f/1.4 GM II - test obiektywu
Sony FE 85 mm f/1.4 GM II - test obiektywu
Nowa portretówka Sony to pierwsza stałka ze zaktualizowanej serii GM II. Otrzymujemy m.in. udoskonaloną, lżejszą konstrukcję, nowy silnik AF i jeszcze bardziej wyżyłowaną optykę. Czy...
37
Powiązane artykuły