Akcesoria
Plenerowa lampa Godox AD600BM II - duża moc i wszechstronność w nowej odsłonie
78%
To najtańsza dziś systemowa pięćdziesiątka o jasności f/1.4. Jest przy tym lekka, kompaktowa, a nawet uszczelniona. W tej konstrukcji Nikon musiał jednak pójść na kompromis. Jak duży? Sprawdźmy!
Na osi poziomej wykresu MTF50 umieściliśmy przysłony, a na osi pionowej pary linii na milimetr. Za przyzwoite wyniki w przypadku wysokorozdzielczych matryc uznajemy te powyżej 32-34 lp/mm. Zdjęcia wykonywaliśmy w formacie RAW z uwzględnieniem wszystkich przysłon.
Konstrukcja optyczna Nikkora Z 50 mm f/1.4 opiera się na 10 elementach ustawionych w 7 grupach. W stosunku do modelu f/1.8 z flagowej linii S ma więc o dwie soczewki mniej. Konstrukcja jest też wyraźnie uboższa o elementy specjalne. W nowym modelu znajduje się tylko jedna soczewka asferyczna, a w Nikkorze Z 50 mm f/1.8 S są aż cztery - dwie asferyczne i dwie niskodyspersyjne. Z pewnością dzięki temu producent mógł wyraźnie obniżyć koszty produkcji, ale czy jakość obrazu mocno na tym ucierpiała? Popatrzmy…
Nikkor Z 50 mm f/1.4 nie jest z pewnością szkłem rekordowym, ale wcale nie odstaje mocno od obiektywów plasowanych półkę wyżej. Szkło oferuje bardzo przyzwoitą rozdzielczość (ok 49 pl/mm) w środku kadru już od nominalnej wartości przysłony, która po lekkim domknięciu staje się naprawdę świetna (58-62 pl/mm) i która jest wyrównana w całym najczęściej używanym zakresie przysłon. Sweet spot obiektywu przypada zaś bardzo praktycznie na przysłonę f/4, gdzie rozdzielczość wynosi ok 62 pl/mm w środku i ok. 48 pl/mm na brzegach kadru - to prawdopodobnie najczęściej używana przysłona w przypadku bardziej formalnych ujęć wykonywanych obiektywami 50 mm.
Budżetowość konstrukcji dostrzegamy w rozdzielczości brzegowej, która przy nominalnej wartości przysłony wypada poniżej granicy akceptowalności (ok. 22 pl/mm) i która utrzymuje się na przeciętnym poziomie aż do przysłony f/2.8. Czy jednak przy fotografowaniu z szeroko otwartą przysłoną zależy nam zwykle tak bardzo na brzegach? W naszej ocenie to przyzwoity kompromis, który nie powinien odbić się na użyteczności obiektywu.
Na temat jakości obiektywu sporo mówi też zestawienie wyników z osiągami prawie dwukrotnie droższego modelu Sony E 50 mm f/1.4 G. Jak widzimy, model konkurencji wypada lepiej tylko w zakresie f/1.8-f/1.4 i to wcale nie drastycznie. Można więc uznać, że Nikkor Z 50 mm f/1.4 oferuje możliwości wykraczające poza swoją półkę cenową.
Przeglądając zdjęcia w całości na monitorze Full HD czy 4K trudno dostrzec różnice w szczegółowości między ujęciami wykonanymi na różnych przysłonach. Nawet przy f/1.4 detale na brzegach wydają się równie ostre co w centrum kadru. Różnice zobaczymy jednak w skali 1:1.
Obiektyw notuje najwyższą rozdzielczość w przedziale f/2.8-f/5.6. Odwzorowanie szczegółów jest wtedy naprawdę wysokie, zarówno w środku kadru, jak i na brzegach. W stosunku do tego, przy f/2 następuję lekki spadek w centrum i bardziej wyraźny na granicach kadru.
Rozdzielczość zmniejsza się jeszcze bardziej przy maksymalnym otwarciu przysłony do f/1.4. Nie obserwujemy jednak drastycznego spadku szczegółowości w centrum kadru. Owszem, obraz jest bardziej miękki, ale nadal ostry w odbiorze i w pełni użyteczny. Dużo większą dysproporcję w stosunku do maksymalnych rozdzielczości widać na brzegu kadru przy f/1.4. Tu jest wyraźnie bardziej miękko niż na przykład na f/2.8. Mówimy jednak o w pełni otwartej przysłonie na pełnej klatce w obiektywie wręcz budżetowym. Pod tym względem obraz wygląda naprawdę świetnie.
Poza tym, w praktyce spadek rozdzielczości na brzegach traci na znaczeniu przy fotografowaniu przy f/1.4, bo z reguły zależy nam na rozmyciu tła i wyeksponowaniu elementu w centrum kadru lub w ⅓ odległości od brzegu (zgodnie z regułą trójpodziału). W tych obszarach możemy jednak liczyć na wystarczającą szczegółowość. Jedynie w sytuacjach, gdy punkt ostrości umieścimy przy krawędzi kadru nie uzyskamy dobrych wyników. Wtedy wystarczy jednak przymknąć przysłonę o 1 lub 2 EV, by rozdzielczość wyraźnie wzrosła.
To jak rozdzielczość obiektywu dokładnie przekłada się na wrażenia oglądającego powiedzą nam wykresy BxU, wskazujące jak ostre dla ludzkiego oka są poszczególne fragmenty kadru. Wykresy przygotowujemy zarówno dla matrycy, jak i odbitki 20 x 30 cm. W tym pierwszym wypadku odpowiada to oglądaniu zdjęcia w 100-procentowym powiększeniu, w drugim - oglądaniu go w rozmiarach ekranowych, czyli tak, jak będzie na nie patrzeć większość odbiorców.
Diagramy BxU dość dokładnie odpowiadają ocenie organoleptycznej. Oglądając w powiększeniu zdjęcia wykonane na na niskich przysłonach bez trudu zauważymy spadek rozdzielczości na brzegach i większa miękkość w środku kadru oraz ogólną różnicę między tym, co otrzymujemy po domknięciu obiektywu. Nie powinniśmy się tym jednak zbytnio przejmować, gdyż jak pokazują poniże pomiary dla odbitki 20x30 cm nikt z oglądających nie powinien być w stanie wyłapać ewentualnych niedoskonałości podczas prezentacji zdjęć w internecie czy nawet w formie średniej wielkości wydruków. Przy możliwości bezpośredniego porównania, wprawne oko wyłapie być może różnicę w rogach na przysłonie f/1.4, jak już jednak wspominaliśmy, obiekty 50 mm nie jest szkłem w przypadku którego rozdzielczość brzegowa jest zwykle nadzwyczaj ważna.