Nowe kompaktowe obiektywy APS-C w systemie Sony - pierwsze wrażenia

Modele Sony E 11 mm f/1.8, Sony E 15 mm f/1.4 G i Sony PZ 10-20 mm f/4 G  zapowiadają nowe otwarcie w segmencie APS-C systemu Sony E. Oto wszystko, co musisz o nich wiedzieć.

Autor: Maciej Luśtyk

1 Czerwiec 2022
Artykuł na: 17-22 minuty

System Sony E bryluje w świecie pełnej klatki, oferując precyzyjnie skrojoną ofertę na każde zapotrzebowania. Sytuacja jednak nie ma się tak kolorowo w przypadku segmentu APS-C. Przez lata obserwowaliśmy szereg mniej lub bardziej udanych konstrukcji z serii A6XXX, a mnogość wypuszczanych i wycofywanych w krótkim czasie modeli sprawiała wrażenie, że producent nie do końca wie jak znaleźć w nim dla siebie właściwie miejsce.

Zapowiedzią zmian w podejściu producenta była zeszłoroczna premiera modelu ZV-E10, który został pomyślany jako praktyczne narzędzie dla vlogerów i początkujących filmowców. Teraz chęć skierowania na konstrukcje APS-C uwagi filmujących producent przypieczętowuje premierą 3 nowych obiektywów, które mają szanse namieszać na rynku i sprawić, że oferta APS-C w systemie Sony odnajdzie dla siebie nową tożsamość.

Nowe szkła APS-C są do siebie podobne, ale posłużą do zupełnie różnych celów

Obiektywy, o których mowa to Sony E 11 mm f/1.8, Sony E 15 mm f/1.4 G i Sony PZ 10-20 mm f/4 G - trzy pozornie podobne, szerokokątne obiektywy, które jednak trafiać mają w zapotrzebowania różnego rodzaju twórców. Nowym szkłom mieliśmy już okazję przyjrzeć się bliżej. Z racji panującej ostatnio brzydkiej pogody i braku czasu nie zaprezentujemy wam obszernej galerii zdjęć przykładowych, zamiast tego spróbujemy odpowiedzieć na pytanie do jakich celów i dla kogo kierowane są wyżej wymienione modele. Nie będziemy też szczegółowo omawiać specyfikacji każdego z nich. O nich możecie przeczytać w poniższym artykule newsowym.

Przeczytaj także:
Sony E 11 mm f/1.8, Sony E 15 mm f/1.4 G i Sony E PZ 10-20 mm f/4 G - superkompaktowe szkła do APS-C

Sony przypomina sobie o segmencie APS-C i prezentuje 3 ciekawe obiektywy, które zainteresują zwłaszcza filmujących, ale nie tylko. Modele Sony E 11 mm f/1.8, Sony E 15 mm f/1.4 G i Sony E PZ 10-20 mm f/4 G to połączenie wysokiej jakości optyki i niewielkich lekkich konstrukcji. [Czytaj więcej]

Przede wszystkim, warto zwrócić uwagę na gabaryty nowych obiektywów. Wszystkie trzy modele to rekordowo kompaktowe konstrukcje, które na nowo kreślą ideę aparatów APS-C jako pozycji łączącej niewielkie wymiary z wysoką jakością obrazu. Tak więc Sony E PZ 10-20 mm f/4 jest o 20% mniejszy i lżejszy od starszego obiektywu E 10-18 mm f/4 OSS. Sony E 15 mm f/1.4 może pochwalić się o 25% mniejsza i 45% lżejszą konstrukcją od najbliższego odpowiednika w postaci obiektywu Sigma C 16 mm f/1.4, a Sony E 11 mm f/1.8 jest zupełnie nową ultrakompaktową konstrukcją, która w systemie Sony E nie ma dla siebie żadnego konkurenta.

Każde ze szkieł cechuje także wysoka wydajność i funkcjonalność. Wszystkie trzy obiektywy bazują na podwójnym silniku linowym ,który gwarantować ma wzorową współpracę z systemami śledzenia autofokusu aparatów i umożliwiać płynne, skuteczne ostrzenie podczas pracy wideo. Wszystkie oferują też liniowe przełożenie pierścienia ostrości, które pozwoli na efektywne manualne ostrzenie.

Sa to jednak obiektywy o różnych zastosowaniach, debiutujące w różnych pułapach cenowych, które kierowane są też do różnych użytkowników. Do czego więc najlepiej nada się każdy z nich? Poniżej szybkie zestawienie „plastyki”, jaką oferuje każde ze szkieł, które powinno powiedzieć Wam co nieco o możliwych zastosowaniach.

Sony E 11 mm f/1.8

Sony E 15 mm f/1.4 G

Sony E PZ 10-20 mm f/4 G (10 mm)

Sony E PZ 10-20 mm f/4 G

Sony E PZ 10-20 mm f/4 G (10 mm)

Sony E 11 mm f/1.8

Sony E 15 mm f/1.4 G

Oprócz tego, wskazówka do rozgraniczenia nowych obiektywów, jest samo nazewnictwo. Podczas gdy modele Sony E 15 mm f/1.4 G i Sony PZ 10-20 mm f/4 G reprezentują serię półprofesjonalnych obiektywów Sony G, model Sony E 11 mm f/1.8, mimo względnie dużej jasności, jest przedstawicielem półki „budżetowej”. To także model najbardziej ograniczony pod względem ergonomii (wyposażony jedynie w pierścień ostrości, przycisk funkcyjny i przełącznik AF/MF), który cieszyć ma się popularnością przede wszystkim wśród vlogerów. Stąd też taka, a nie inna specyfikacja obiektywu.

Sony E 11 mm f/1.8

Producent dobrze zdaje sobie sprawę z ograniczeń modelu ZV-E10, a jednocześnie chce sprawić, by opracowany wraz z aparatem, bazujący na danych z żyroskopów system cyfrowej stabilizacji SteadyShot Active mógł w końcu znaleźć praktyczne zastosowanie. Chodzi o to, że jest on na tyle skuteczny, by w zupełności wyeliminować konieczność korzystania z gimbala, ale jednocześnie powoduje mocne zawężenie pola widzenia aparatu. Podpinając więc ultraszerokokątny model Sony E 11 mm f/1.8 (ekwiwalent ogniskowej 16 mm), nawet po uruchomieniu trybu Active będziemy mogli cieszyć się polem widzenia, które znajdzie zastosowanie w sytuacjach typowo vlogerskich, oferując pole widzenia zbliżone do obiektywu 24 mm). Duża jasność sprawi natomiast, że będziemy mogli nim swobodnie filmować także w gorszym oświetleniu, a także uzyskać przyjemne rozmycie tła.

Sony E 11 mm f/1.8, pole widzenia z wyłączoną stabilizacją, aparat ustawiony na odległość ręki

Sony E 11 mm f/1.8, pole widzenia z włączonym trybem stabilizacji Active, aparat ustawiony na odległość ręki

A to wszystko w cenie ok. 2850 zł, którą są jeszcze w stani zaakceptować twórcy nie obracający się w sferze zaawansowanych produkcji wideo. Jeśli więc upatrujecie w modelu ZV-E10 idealnego rozwiązania do nagrywania mniej zobowiązujących materiałów, model Sony E 11 mm f/1.8 jest właśnie tym obiektywem, którym powinniście się zainteresować. A dodatkowo, jeśli nie będziemy korzystać systemu stabilizacji Active, zaoferuje nam ultraszerokie pole widzenia, idealne do efektownego zaprezentowania danych scenerii czy zbudowania studia nagraniowego w niewielkim pomieszczeniu. Szkło ma szansę przekonać do siebie także fanów krajobrazów czy astrofotografii.

W przypadku obiektywów reprezentujących serię G, wrasta cena, ale i możliwości. Model Sony E 15 mm f/1.4 G zaoferuje nam ekwiwalent ogniskowej ok. 22 mm. Jasne staje się więc, że jest to już pozycja kierowana do bardziej zaawansowanych twórców, którzy korzystają z gimbali, klatek itp. i którzy wyposażeni w jasny szeroki kąt będą realizować różnorodne zlecenia wideo, a nie głównie vlogi. Już podczas przedpremierowej prezentacji dla prasy producent podkreślał, jak pozytywnie niewielkie gabaryty szkła wpłyną na pracę z niewielkimi stabilizatorami.

Sony E 15 mm f/1.4 G

Sony E 15 mm f/1.4 G

O profesjonalnym zastosowaniu świadczy chociażby najbardziej rozbudowana ergonomia z całego trio, wraz z manualnym pierścieniem przysłony, który można przełączyć na tryb bezstopniowy. Biorąc pod uwagę ogniskową oraz jasność, można przewidywać, że szkło będzie cieszyć się sporym zainteresowaniem także wśród fotografów. W końcu będzie to też najlepsze szkło do realizacji materiałów w słabym świetle, tudzież po zmroku. Poniżej możecie zobaczyć, jakich rezultatów możemy oczekiwać przy identycznie ustawionej ekspozycji na każdym z trzech obiektywów, w warunkach słabego oświetlenia. Są to klipy nagrane z prędkością 1/50 s, przy maksymalnym otworze przysłony i ręcznie dostrojonym ISO w celu wyrównania ekspozycji.

Przede wszystkim jednak profesjonalnie przygotowany model Sony E 15 mm f/1.4 G wydaje się być zapowiedzią nowych, lepiej przygotowanych do filmu i fotografii korpusów w segmencie APS-C producenta. W obliczu tego, co oferuje pokazany przed paroma dniami Canon EOS R7, czy nowy Fujifilm X-H2S, Sony nie ma żadnych argumentów i jesteśmy przekonani, że niebawem się to zmieni. O zaawansowanym korpusie APS-C, który miałby przyjąć formę znaną z serii A7 plotkuje się już przecież od dobrych kilku lat.

Jedyną przeszkodą może być cena. Choć już na pierwszy rzut oka widać, że obiektyw oferuje niezłą optykę, to producent wycenił go na ok. 4000 zł. Konkurencyjna Sigma 16 mm f/1.4 kosztuje ponad połowę mniej, a w ofercie mocowania E już niebawem pojawi się Viltrox 13 mm f/1.4, który jest już obecny w systemie Fujifilm i który w przedsprzedaży dostępny jest za ok. 1500 zł. Przy tej konkurencji nowy Sony E 15 mm f/1.4 G ma szansę praktycznie wyłącznie trafić w gusta twórców wideo, którym zależy przede wszystkim na kompaktowości.

Dochodzimy w końcu do jednej z najciekawszych konstrukcji w całym trio, czyli obiektywu Sony PZ 10-20 mm f/4 G, który będzie bardziej jakościowym odpowiednikiem leciwego już modelu Sony E 10-18 mm f/4 OSS. Głównym punktem programu jest tu oczywiście regulowana ogniskowa oraz funkcja Power Zoom, która pozwoli nam na wykonywanie płynnych zbliżeń, za pomocą sprzęgła na obiektywie, lub dźwigni na korpusach wybranych aparatów (Sony ZV-E10, Sony FX3). Obiektyw zaoferuje nam ekwiwalent ogniskowych 15-30 mm, dzięki czemu stanie się uniwersalnym rozwiązaniem dla filmujących, który poruszają się w obszarze szerokiego kąta.

Sony PZ 10-20 mm f/4 G

Jak mogliśmy zobaczyć na powyższym przykładzie, zdecydowanie nie jest to szkło do pracy w słabym świetle, gdyż będzie wymuszał wchodzenie na bardzo wysokie czułości. Szkło natomiast doskonale nada się do filmowania wywiadów, realizacji reportaży i dokumentów czy też filmowania akcji, wykładów, prezentacji i poradników. Słowem wszędzie tam, gdzie czasem warto uzyskać nieco węższy kąt widzenia i mamy wystarczająco światła do komfortowej pracy. To po prostu uniwersalny szeroki kąt, który w parze z modelem Sony E PZ 18 - 105 mm F4 G OSS pozwoli stworzyć kompletny zestaw wideo dla twórców, których obszar pracy nie wymaga uzyskiwania bardzo płytkiej głębi ostrości czy pracy w trudnych warunkach oświetleniowych. Notabene spodziewamy się, że w niedalekiej przyszłości i ta konstrukcja doczeka się swojego współczesnego, bardziej zaawansowanego odpowiednika.

Pierwsze wnioski

Skoro już odpowiedzieliśmy sobie na pytanie, do jakich twórców kierowane są nowe konstrukcje, pora na garść szybkich wrażeń. Z obiektywami mieliśmy okazję zapoznać się jedynie pobieżnie, jednak trzeba przyznać, że robią bardzo dobre wrażenie. Tubusy wykonane są oczywiście w dużej części z tworzywa, ale to ten sam poziom jakości co w przypadku pełnoklatkowej serii kompaktowych stałek Sony G, zaprezentowanych wiosną zeszłego roku. Jednym słowem jest bardzo dobrze, a konstrukcje sprawiają wrażenie solidnych i wytrzymałych.

Wyjątkiem jest model Sony E 11 mm f/1.8, do budowy którego użyto - jak się wydaje - tańszego materiału, natomiast nie można też powiedzieć, że został wykonany słabo. W końcu oferuje ten sam szybki silnik AF co modele G i jest uszczelniany. To po prostu kompromis, dzięki któremu szkło może być oferowane nieco taniej.

Również pod względem optycznym nowe szkła wydaja się pozytywnie zaskakiwać. Choć nie mieliśmy czasu dokładnie ich sprawdzić, w oczy nie rzuciły nam się problemy z winietą, a  każde ze szkieł jest wystarczająco ostre już od nominalnego otworu przysłony. A przynajmniej wystarczająco, jak na zastosowania wideo. Oczywiście temu wszystkiemu przyjrzymy się dokładniej dopiero w przypadku ewentualnego testu szkieł, ale pierwsze wrażenie jest zdecydowanie na plus.

Co jednak wydaje nam się najważniejsze, modele Sony E 11 mm f/1.8, Sony E 15 mm f/1.4 G i Sony PZ 10-20 mm f/4 G wydają się być zapowiedzią szerszych zmian w segmencie APS-C producenta, co dobrze wpisywałoby się w obecne trendy i zapowiadaną przez nas rosnącą rywalizację producentów w średnim segmencie, która właśnie wydaje się na dobre rozkręcać.

Jedynym minusem wydają się ceny. O ile model Sony E 11 mm f/1.8 będzie jeszcze do przełknięcia dla aspirujących vlogerów czy fotografów hobbystów z głębszą kieszenią, o tyle 4 tys. złotych za stałkę, która zaoferuje nam plastykę zbliżoną do pełnoklatkowego obiektywu 22 mm f/2.5 lub obiektyw zoom, który w podobnym przeliczeniu będzie zachowywał się jak pełnoklatkowy obiektyw 15-30 mm f/6.3 wydaje się nieco zbyt wygórowanym pułapem. W końcu korpusy z serii Sony A6XXX widać dziś głównie w rękach młodzieży i hobbystów, którzy zdecydowali się na nie ze względu na cenę, a niekoniecznie kompaktowość systemu. Jak już jednak wspomnieliśmy, przewidujemy, że Sony chce niebawem przyciągnąć do tego segmentu więcej zawodowców, którym łatwiej będzie przełknąć takie ceny.

Skopiuj link

Autor: Maciej Luśtyk

Redaktor prowadzący serwisu Fotopolis.pl. Zafascynowany nowymi technologiami, choć woli fotografować analogiem.

Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Obiektywy
Nikon Nikkor Z 28-400 mm f/4-8 VR - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
Nikon Nikkor Z 28-400 mm f/4-8 VR - test praktyczny i zdjęcia przykładowe [RAW]
To ponad 14-krotny zoom do aparatów pełnoklatkowych - obiektyw do wszystkiego. Jest przy tym dość lekki i poręczny. Na fotowyprawie na Sycylię z firmą Nikon sprawdziliśmy co potrafi.
31
Nowe hybrydowe obiektywy Canon RF - pierwsze wrażenia
Nowe hybrydowe obiektywy Canon RF - pierwsze wrażenia
Unikalny zoom RF 70-200 mm f/2.8 IS USM Z oraz stałki RF 50 mm f/1.4 VCM i 24 mm f/1.4 VCM wzbogacają katalog szkieł Canona przeznaczonych jednocześnie do filmu i fotografii. Nowym...
25
Sigma 500 mm f/5.6 DG DN OS Sports - opinia Wojciecha Sobiesiaka
Sigma 500 mm f/5.6 DG DN OS Sports - opinia Wojciecha Sobiesiaka
Sigma 500 mm f/5.6 DG DN OS to unikalny teleobiektyw, który łączy wysoką jakość optyczną z wyjątkowo lekką i kompaktową jak na tę klasę obiektywu obudową. O tym jak sprawdza się w rzeczywistej...
32
Powiązane artykuły