Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Jesteście ciekawi, co do zaoferowania mają obiektywy Sigma Art z mocowaniem do Sony E? Sprawdziliśmy, jak w praktyce wypadają dostępne już w sprzedaży modele 20, 24, 35, 50 i 85 mm ze światłem f/1.4.
Na początku 2017 roku świat obiegła informacja, że Sigma zamierza produkować modele z linii Art, które fabrycznie będą wyposażone w mocowanie do Sony E. Jednak na potwierdzenie tych doniesień musieliśmy czekać niespełna rok, a kolejne sześć miesięcy na rynkowy debiut nowych obiektywów.
Od teraz mocowanie to ma być standardem - tak jak w przypadku Canona czy Nikona - co oznacza, że wszystkie nowe konstrukcje Sigma Art będą projektowane również z myślą o pełnoklatkowych bezlusterkowcach A7/A9. A to z kolei sprawia, że system Sony zaczął nabierać wyraźnych kształtów, dzięki czemu teraz może przekonać do siebie większą grupę fotografów - na przykład tych ceniących konstrukcje optyczne z rodziny Art.
W ofercie Sigmy znajdziemy większość dotychczasowych obiektywów z linii Art, które łącznie zapewniają zakres ogniskowych od 14 do 135 mm. W sprzedaży jest już dostępnych pięć modeli: 20 mm f/1.4 DG HSM (3690 zł), 24 mm f/1.4 DG HSM (3190 zł), 35 mm f/1.4 DG HSM (3490 zł), 50 mm f/1.4 DG HSM (3290 zł) i 85 mm f/1.4 DG HSM (4790 zł). Kolejne stałki, które już niebawem będzie można nabyć to: szerokokątny 14 mm f/1.8 DG HSM (6490 zł), 70 mm f/2.8 DG MACRO (2190 zł), czyli pierwszy obiektyw makro z linii Art oraz dwie portretowe konstrukcje: 105 mm f/1.4 DG HSM (6190 zł) i 135 mm f/1.8 DG HSM (5790 zł).
Do naszej redakcji trafiły modele 20, 24, 35, 50 i 85 mm f/1.4, gdzie podczas praktycznego testu oceniliśmy ich budowę i wykonanie, sprawdziliśmy szybkość, a także wydajność i precyzję autofokusa zarówno w trybie pojedynczym, jak i ciągłym. Z kolei zdjęcia przykładowe wykonaliśmy pełnoklatkowym bezlusterkowcem Sony A7 III.
Nie jest tak, że do tej pory użytkownicy systemu Sony E nie mogli podpiąć obiektywów z linii Sigma Art do pełnoklatkowych bezlusterkowców A7 lub A9. W tym celu jednak potrzebowali odpowiedniego adaptera, na przykład Sigma MC-11. Jaki więc jest sens projektowania szkieł z nowym mocowaniem skoro dotychczasowe rozwiązania dosyć dobrze zdawały egzamin? Na to pytanie zdążył już odpowiedzieć sam producent.
Wszystkie obiektywy z serii Art z mocowaniem Sony E będą wyposażone w nowy algorytm kontrolujący pracę AF, który dodatkowo zmaksymalizuje szybkość przesyłania danych pomiędzy korpusem a obiektywem. Dotyczy to pracy we wszystkich trybach autofocusa, w tym także trybu ciągłego AF-C, który nie był dostępny z konwerterem MC-11. „Dzięki nowemu algorytmowi kontrolującemu pracę autofocusa, szybkość i jakość ostrzenia obiektywów Sigma Art będzie na tym samym poziomie, co w konstrukcjach projektowanych oryginalnie dla aparatów bezlusterkowych Sony E“ - zaznacza producent.
Poza tym obiektywy Sigmy umożliwią przesyłanie wszystkich danych EXIF, takich jak informacje o przysłonie i długości ogniskowej. Dzięki temu też poziomy jasności na brzegach obrazu, dystorsja oraz aberracja chromatyczna mają być zminimalizowane.
Z kolei w przypadku modeli z redukcją drgań i aparatów wyposażonych w stabilizację matrycy, oba systemy będą mogły współpracować jednocześnie. Optymalizacja nastąpi przez ustalenie ogniskowej obiektywu i dostosowanie parametrów stabilizacji już wewnątrz aparatu.
Osoby, które obawiały się o zmianę ogólnego designu lub jakości wykonania obiektywów Sigma Art z mocowaniem Sony E mogą spać spokojnie. Nowe konstrukcyjnie to te same rozwiązania, co w przypadku modeli dedykowanych lustrzankom Nikon i Canon. Tak więc tubusy wykonano głównie ze stopu metalu oraz termicznie stabilnego kompozytu (TSC), który charakteryzuje się termokurczliwością podobną do aluminium. Dzięki temu poszczególne części są mniej podatne na odkształcenia i uszkodzenia.
Natomiast w kwestii designu mamy do czynienia z wyjątkowo minimalistycznym projektem, który jest charakterystyczny dla całej linii Art. Na tubusach odznaczających się opływową i nowoczesną linią, nie dzieje się zbyt wiele. Znaczną część obiektywów zajmują szerokie i wyraźnie zaakcentowane pierścienie ustawiania ostrości. Do tego otrzymujemy czytelną infografikę oraz okienka wskazujące skalę odległości hiperfokalnej opisaną w stopach i metrach. Poza tym jest także przełącznik AF/MF i charakterystyczne srebrne koło z literą „A“ pośrodku.
Martwić jedynie mogą wymiary poszczególnych obiektywów z mocowaniem Sony E. Tak naprawdę wyglądają jak stałki Sigmy, do których na stałe przymocowano adapter MC-11. W efekcie nie można ich uznać za kompaktowe konstrukcje. Co więcej, w niektórych przypadkach zestaw aparat i obiektyw jest nawet większy (choć minimalnie) od lustrzankowego odpowiednika. Poza tym warto także zaznaczyć, że z modelami 20 mm f/1.4 i 85 mm f/1.4 optymalny balans ciężkości jest już zaburzony - wielkość i ciężar obiektywów przeważa nad korpusem A7 III.
porównanie wielkości dokonane na stronie camerasize.com
Sigma 20 mm f/1.4 ART DG HSM
Układ optyczny obejmuje 15 elementów rozmieszczonych w 11 grupach. W jego skład wchodzi aż 9 soczewek, które są wykonane w asferycznym kształcie lub ze specjalnych szkieł, których zadaniem jest minimalizowanie rozszczepiania światła oraz nieostrości obrazu - zwłaszcza poza centrum kadru. Pięć z nich to także soczewki ze szkła SLD, które ma odpowiadać za likwidację aberracji. Każda soczewka jest również pokryta warstwami antyrefleksyjnymi, które mają skutecznie zapobiegać powstawaniu blików i flar, nawet przy fotografowaniu pod słońce. Obiektyw zapewnia 94.5° kąt widzenia oraz 9-listkową kołową przysłonę.
Sigma 24 mm f/1.4 ART DG HSM
W konstrukcji optycznej zastosowano 15 soczewek umieszczonych w 11 grupach. Wśród nich znajdziemy soczewki FLD ("F" Low Dispersion), które mają zapewniać niską dyspersję oraz bardzo wysoką przepuszczalność światła. W tym modelu zastosowano także szkło SLD (Special Low Dispersion) w celu minimalizacji aberracji chromatycznej. Jest również autorski system warstw antyrefleksyjnych - Super Multi Layer Conating, dzięki któremu mamy uzyskać ostry i kontrastowy obraz w trudnych warunkach oświetleniowych. Jest także 9-listkowa kołowa przysłona. Natomiast ogniskowa 24 mm zapewnia 84.1° kąt widzenia.
Sigma 35 mm f/1.4 ART DG HSM
Na układ optyczny tego modelu składa się 13 elementów rozmieszczonych w 11 grupach. Producent zastosował w nim jedną soczewkę ze szkła FLD (“F” Low Dispersion) o charakterystyce zbliżonej do fluorytu, cztery szkła SLD (Special Low Dispersion) i dwa sferyczne elementy, które mają zmniejszać aberrację chromatyczną, astygmatyzm i zakrzywienia pola. Kąt widzenia obiektywu wynosi 63.4°. Z kolei za plastykę odpowiada 9-listkowa przysłona.
Sigma 50 mm f/1.4 ART DG HSM
W tym standardowym obiektywie Sigmy Art znajdziemy 13 soczewek, które rozmieszczono w 8 grupach. Wśród nich są trzy soczewki SLD (Special Low Dispertion) o niskim stopniu załamania światła. W efekcie, generowany obraz ma być niezwykle ostry i kontrastowy w całej płaszczyźnie obrazu. Do tego otrzymujemy jeden element asferyczny umieszczony w skrajnej części tubusa. Z kolei kombinacja 50 mm (kąt widzenia 46.8°) i 9-listkowej kołowej przysłony powinna zapewnić miękkie nieostrości z efektem bokeh.
Sigma 85 mm f/1.4 ART DG HSM
Na układ optyczny składa się aż 14 soczewek ułożonych w 12 grupach. Wśród nich znalazły się elementy ze specjalnych szkieł SLD oraz soczewki asferyczne, które mają zapewnić wysoką ostrość obrazu również na brzegach kadru. Natomiast za sprawą soczewek wykonanych ze specjalnych szkieł niskodyspersyjnych, obiektyw ma bardzo dobrze korygować wszelkie aberracje barwne oraz komę. Z kolei skrajne soczewki układu pokryto specjalnymi warstwami hydroforbowymi zapobiegające utrzymywaniu się na nich zabrudzeń. Do tego 9-listkowa zaokrąglona przysłona z nominalnym otworem f/1.4 ma pozwolić uzyskać - pożądaną w portrecie - przyjemny plastykę z miękkimi nieostrościami dalszego planu.
W kwestii systemu ustawiania ostrości wiemy już, że wszystkie obiektywy Sigma Art z mocowaniem Sony E korzystają z nowego algorytmu kontrolującego pracę AF - szczególnie w trybie ciągłym. Dodatkowo otrzymujemy system wewnętrznego ogniskowania, a także ultradźwiękowy silnik HSM pozbawiony klasycznych połączeń mechanicznych, dzięki czemu możemy ręcznie doostrzyć plan fotograficzny bez konieczności przełączania się w manualny tryb MF.
Niemniej jednak, pomimo zastosowania dobrze znanych rozwiązań, rozczarowała nas prędkość przeostrzania w trybie pojedynczym. Modele z mocowaniem Sony E są nieznacznie wolniejsze od lustrzankowych odpowiedników Sigmy. Ponadto każdy ze sprawdzanych obiektywów potrzebował zbliżonego czasu na ustawienie ostrości. Warto jednak zaznaczyć, że nie zauważyliśmy kłopotów z celnością - trafiały pewnie punkt. Poza tym otrzymane czasy przeostrzania są zbliżone do konstrukcji projektowanych z myślą o bezlusterkowym systemie Sony.
Szybkość ustawiania AF (przeostrzanie z planu dalekiego na bliski / przeostrzanie na obiekty znajdujące się w zbliżonej płaszczyźnie):
Mimo nieznacznie słabszych osiągów w trybie AF-S, Sigmy musimy pochwalić za tryb ciągły autofokusa - zwłaszcza z elastycznym punktem z podążaniem AF. Producent obiecywał nienaganną pracę z korpusami Sony i dotrzymał danego słowa. Ostrzenie i śledzenie szybko poruszających się obiektów jest wyjątkowo efektywne i skuteczne - niezależnie czy obiekty poruszają się wzdłuż kadru, czy też podążają w stronę obiektywu. Oczywiście niewątpliwie wpływ na to ma także układ AF model A7 III, jak również sam przycisk AF-ON, którego przytrzymanie blokuje ostrość na wcześniej zaznaczonym obiekcie.
Do tego dochodzi również skuteczne wykrywanie twarzy i oka. Choć ta ostatnia funkcja działa jedynie w trybie fotograficznym i nie jest możliwa podczas filmowania. Być może umożliwi to jedna z kolejnych aktualizacji - czy to korpusu czy to obiektywu. Teraz, aby skorzystać z opcji AF z wykrywaniem oka musimy wybrać tryb ciągły AF-C (w trybie AF-S funkcja jest niedostępna), a następnie wcisnąć przycisk umieszczony po środku kołowego wybieraka (tyna ścianka korpusu). Dopiero taka kombinacja zapewni wykrycie najbliższego oka i ustawie na nim ostrości. W praktyce ten system sprawdził się rewelacyjnie z każdym podpiętym obiektywem Sigmy.
Jeżeli znacie konstrukcje Sigma Art, to ich odpowiedniki do systemu Sony E nie powinny was rozczarować. Otrzymujemy wysoką jakość wykonania i spójny (minimalistyczny) design, który może się podobać. Praca z obiektywami - nawet w trudnych warunkach - była wyjątkowo efektywna. Jednak pewne zastrzeżenia możemy mieć do wymiarów poszczególnych szkieł - zwłaszcza modelu 20 mm f/1.4, który - na tle niewielkiego korpusu - prezentuje się jako spora konstrukcja. Nieco więcej moglibyśmy wymagać od szybkości przesotrzania w trybie pojedynczym, ale (musimy to jeszcze raz podkreślić) czasy nie odbiegały od osiągów konkurencyjnych obiektywów do Sony E.
Jeśli jesteście ciekawi, jak prezentują się zdjęcia przykładowe, to zapraszamy na kolejną stronę, gdzie będziecie mogli ocenić jakość obrazu, plastykę, kolorystykę i kontrastowość poszczególnych fotografii w pełnej rozdzielczości.