Tokina AT-X 11-20mm f/2.8 PRO DX to kolejny reprezentant serii AT-X PRO japońskiego producenta. Obiektyw oferuje zakres ogniskowych o ekwiwalencie 16-30 mm oraz stałe światło f/2.8 i jest przeznaczony do aparatów z matrycą APS-C. Zobaczcie, jak konstrukcja poradziła sobie w naszym teście.
Tokina AT-X 11-20mm f/2.8 PRO DX została wykonana głównie z tworzyw sztucznych - nie wliczając w to oczywiście metalowego bagnetu oraz szklanej optyki. Niemniej jednak całość sprawia dobre pierwsze wrażenie. Może nie otrzymujemy pancernej konstrukcji, ale intensywniejsze korzystanie z obiektywu w terenie nie powinno być problemem. Choć będziemy musieli być szczególnie ostrożni podczas fotografowania w zmiennych warunkach pogodowych. Korpus nie został uszczelniony wiec istnieje duże prawdopodobieństwo, że woda lub kurz przedostaną się do wnętrza tubusu, co w konsekwencji może uszkodzić wrażliwą elektronikę. Dlatego też ubolewamy, że szerokokątny zoom, który w zamyśle ma być wykorzystywany w przyrodzie, nie ma uszczelnień.
Pochwalić za to należy rozmiar Tokiny. Jak na obiektyw DX ze stałym światłem f/2.8 i zakresem ogniskowych 11-20 mm jest naprawdę kompaktowy. Mierzy 89 x 92 mm i waży przy tym zaledwie 560 g. W połączeniu na przykład z aparatem Canon 7D Mark II (940 g) otrzymujemy dobrze wyważony duet, który wygodnie leży w dłoniach. Nie mamy poczucia, że zestaw (aparat i obiektyw) przeważa w którąś ze stron - waga zestawu wynosząca 1,5 kg również nie jest uciążliwa, nawet przy dłuższym fotografowaniu. Oczywiście na rynku znajdziemy mniejsze i nieco lżejsze konstrukcje, chociażby Sigmę 10-20 F3.5 EX DC HSM (87.3 x 88.2 mm i 520 g), jednak oferują one ciemniejsze światło lub mniejszy zakres ogniskowych, co ma przełożenie w wymiarach.
Również wygląd obiektywu może się podobać, choć z pewnością nie jest to najpiękniejsza konstrukcja jaką testowaliśmy. Niemniej jednak ogólny design jest stylistycznie spójny z profesjonalnymi lustrzankami Nikona, czy Canona, dzięki czemu obiektyw powinien się z nimi dobrze komponować. Na tubusie znajdziemy charakterystyczną dla Tokiny czcionkę w złotym kolorze, białe i czytelne oznaczenia oraz okienko ze skalą odległości wyrażoną w metrach i stopach. Pochwalić należy także czarną, matową obudowę, która jest odporna na zabrudzenia.
Obiektyw ma dwa pierścienie - zmiany ogniskowej oraz ustawiania ostrości. Pierwszy możemy ocenić dobrze, drugi wręcz przeciwnie. Ale zacznijmy najpierw od pochwał. Przybliżanie lub oddalanie obrazu odbywa się płynnie. Wąski pierścień został pokrywy dobrze zaakcentowanymi żłobieniami i obraca się go z wyczuwalnym oporem - choć niektórzy mogą już uznać go za zbyt duży. Niemniej jednak wystarczy obrót o około 90 stopni, by zmienić długość z 11 na 20 mm. Funkcjonalne okazują się za to wyraźne oznaczenia ogniskowych - 11, 14, 16, 18, 20 mm. Przy wyciąganiu obiektywu z torby lub plecaka wystarczy jedno spojrzenie na tubus, by wiedzieć jaką mamy wybraną ogniskową.
Tym sposobem przechodzimy do systemu manualnego ustawiania ostrości, który okazał się piętą achillesową testowanej Tokiny. W skrócie opiera się on na zmianie trybu z AF na MF poprzez przesunięcie całego pierścienia ostrości w stronę bagnetu. Wtedy słyszymy wyraźne kliknięcia, a obiektyw przechodzi w tryb ręcznego ostrzenia. Kilku konstruktorów stosuje właśnie takie rozwiązanie - wśród nich jest Tokina. Jednak sygnowany przez japońskiego producenta system One-touch Focus Clutch Mechanism to prawdziwa tragedia. Wystarczy powiedzieć, że w przypadku modelu AT-X 11-20mm f/2.8 PRO DX jest to jedno ze słabiej zaprojektowanych rozwiązań jakie testowaliśmy. Ten system ma ”ułatwiać i przyspieszać przełączanie między trybami AF i MF” - czytamy na stronie producenta. Tak to miało wyglądać w teorii, ale praktyka to zupełnie inny biegun ergonomii. Szybkie i efektywne przejście w tryb manualnego ustawiania ostrości graniczy niemal z cudem. Pierścień wielokrotnie się zacinał lub ustawiał pod nieodpowiednim kątem, przez co włączanie trybu MF było niezwykle uciążliwe. Co więcej w trybie autofokusu nie mamy możliwości drobnej korekty ostrości za pomocą pierścienia, co również musimy uznać za wadę.
Serce Tokiny AT-X 11-20mm f/2.8 PRO DX stanowi 14 elementów rozmieszczonych w 12 grupach. W ich skład wchodzą trzy soczewki asferyczne, których zadaniem jest redukowanie aberracji sferycznej. Dwie z nich zostały w całości wykonane ze szkła optycznego, natomiast trzecia jest elementem hybrydowym P-MO. Poza nimi w konstrukcji optycznej znajdziemy jeszcze trzy soczewki SD o niskim współczynniki dyspersji, które mają skutecznie niwelować powstawanie aberracji chromatycznej. Ponadto, obiektyw wyposażono w 9-listkową przysłonę, która ma gwarantować okrągłe bokeh i ładne rozmycie dalszego planu. Z kolei dzięki mocowaniu i budowie przedniej soczewki będziemy w stanie korzystać z filtrów o średnicy 82 mm.
W zestawie - poza obiektywem - otrzymujemy przedni i tylny dekielek oraz nakręcaną osłonę przeciwsłoneczną. Dodatkowe elementy są dobrze wykonane i korzystanie z nich nie stanowi żadnego problemu. Tak naprawdę jedyne, do czego możemy mieć jakiekolwiek zastrzeżenia względem oferowanego zestawu handlowego, to brak jakiegokolwiek etui lub pokrowca, w którym bezpiecznie moglibyśmy przechowywać lub przenosić obiektyw.
Stały bywalec naszego laboratorium. Ciągle patrzy na świat przez różne ogniskowe oraz przemierza miasta i wioski obwieszony sprzętem fotograficznym. Uwielbia stylowe aparaty, a także eleganckie i funkcjonalne akcesoria. Ma słabość do monochromu i suwaków w programie Lightroom, po godzinach – do literatury faktu i muzyki country.