Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Z nowym obiektywem Olympus M.Zuiko 7-14 mm f/2,8 PRO wybraliśmy się na grecką wyspę Santorini. Zobaczcie, jak wraz z aparatem Olympus OM-D E-M5 II sprawdził się w fotografii krajobrazu!
Na co dzień fotografuję pełnoklatkową lustrzanką Nikona, do której podpinam jasne stałki i zoomy. Jest to jednak bardzo duży i ciężki komplet, który podczas wakacji nie do końca mi odpowiada. W podróży nie chcę być obładowany dużą ilością sprzętu. Torba na ramię, a w niej body i dwa obiektywy to maksymalny zestaw, z którym chciałbym podróżować. Poza tym lubię czuć swobodę, a niestety ciężka puszka z jeszcze cięższym szkłem z pewnością tego nie ułatwiają. Swoją uwagę skierowałem więc w stronę systemów bezlusterkowych.
Tym razem o wyborze korpusu w 100% zadecydował obiektyw. Do naszej redakcji trafił właśnie finalny egzemplarz profesjonalnego szerokokątnego zooma M.ZUIKO DIGITAL ED 7-14mm 1:2.8 PRO. Uznałem, że krótki urlop będzie idealną okazją, by w praktyce sprawdzić, czy to zaawansowane szkło spełni oczekiwania wymagających fotografów. Zanim jeszcze zabierzemy je do naszego redakcyjnego laboratorium.
Na początek kilka słów o samym obiektywie. Olympus M.ZUIKO 7-14 mm f/2.8 PRO to bardzo jasne jak na ultraszeroki zoom szkło, które oferuje zakres ogniskowych 14-28 mm (ekwiwalent dla pełnej klatki). Jest więc bezpośrednim konkurentem nieco ciemniejszego modelu Panasonic LUMIX G VARIO 7-14 mm f/4 ASPH, ale również pełnoklatkowych, i niestety znacznie większych i cięższych, profesjonalnych konstrukcji Nikon Nikkor AF-S 14-24 mm f/2.8G ED oraz Canon Canon EF 11-24 mm f/4L USM.
Bardzo kompaktowy (zwłaszcza biorąc pod uwagę jasność f/2,8) model Olympusa z linii PRO, to solidna, uszczelniona w 11 miejscach konstrukcja. Pierścienie zmiany ogniskowej oraz ustawiania ostrości wykonano ze stopu metali, podobnie zresztą jak całą zewnętrzną obudowę wraz z bagnetem obiektywu. Pierścień zoomu jest szeroki i pokryty wyraźnymi rowkowaniami, poza tym pracuje płynnie, cicho i precyzyjnie. Pierwsze wrażenie jest bez wątpienia bardzo pozytywne.
Z ciekawych rozwiązań warto wspomnieć o sprzęgle manualnego ustawiania ostrości (umożliwia szybkie przełączanie z AF na MF poprzez zmianę położenia pierścienia ostrzenia), a także przycisku funkcyjnym L-Fn, który umożliwia szybki dostęp do zapisanych pod nim funkcji. Kolejna istotna cecha, to ustawianie ostrości z odległości zaledwie 7,5 cm (mierzoną od końca obiektywu), która, jak chwali się producent jest o 20% krótsza, niż w porównywalnych, konkurencyjnych modelach.
Ale obiektyw to dopiero połowa sukcesu. Chciałem podróżować „na lekko”, dlatego na podstawowy korpus wybrałem Olympusa OM-D E-M5 II. Powstał więc lekki i kompaktowy tandem, który waży prawie połowę mniej niż Nikon D610 z ob. 14-24 mm f/2,8. OM-D E-M5 II oferuje też szereg unikalnych rozwiązań, przydatnych w fotografii podróżniczej i krajobrazowej. W sytuacjach słabszego oświetlenia przyda się 5-osiowa stabilizacja matrycy a 3-calowy, dotykowy i obracany ekran LCD, umożliwia wykonywanie zdjęć z nietypowej perspektywy i wyświetla sztuczny horyzont (w krajobrazie sprawdza się bezbłędnie!). Poza tym, co w fotografii krajobrazowej jest bardzo ważne, również korpus został zabezpieczony przed wilgocią i kurzem.
Korpus E-M5 II, w odróżnieniu od modelu OM-D E-M1 pozbawiony jest wyraźnie zaznaczonego uchwytu, ale producent przewidział do niego dokręcany grip HLD-8G. Musimy przyznać, że znacząco poprawia komfort pracy. Aparat trzymamy bardzo pewnie nawet z ciężkim jak na Mikro Cztery Trzecie obiektywem (534 g). Powstał więc ciekawy, zaawansowany i kompaktowy duet, który miał pełne szanse sprostać moim wyśrubowanym oczekiwaniom!
Santorini to wulkaniczna wyspa na Morzu Egejskim, która posiada jedną z największych na świecie kalder oraz malowniczą architekturę miasteczek i wsi. Planując wyjazd dobrze wiedziałem, czego mogę się spodziewać: piękne widoki sięgające po horyzont oraz bardzo wąskie uliczki miast - musiałem to uwzględnić przy wyborze obiektywu, aparatu i akcesoriów.
Oprócz obiektywu 7-14 mm zabrałem również profesjonalny, standardowy zoom M.ZUIKO DIGITAL ED 12-40 mm 1:2.8 PRO oraz oczywiście lekki, podróżny statyw Sirui T 1205X Carbon. W praktyce jednak w zasadzie nie odpinałem od korpusu obiektywu 7-14 mm - szeroki kąt uzależnia a 14 mm (dla małego obrazka) pozwala zmieścić w kadrze naprawdę dużo!
Obiektyw nie tylko świetnie spisał się podczas fotografowania krajobrazów, lecz także - dzięki ogniskowej 14 mm (ekwiwalent 28 mm w formacie małoobrazkowym) - wąskich uliczek Thiry - największego miasta Santorini.
Nieoceniona okazała się także 5-osiowa stabilizacja matrycy Olympusa E-M5II. Z szerokim kątem byłem w stanie wykonać nieporuszone zdjęcia nawet z użyciem czasu na poziomie 1/8 s. Nie musiałem wszędzie zabierać ze sobą statywu by i tak cieszyć się efektami, które można uzyskać podczas długiej ekspozycji. Ponadto, dzięki skutecznej stabilizacji mogłem bezpiecznie korzystać z niższych czułości ISO (nawet o 3 EV!) co bezpośrednio przełożyło się na jakość zdjęć robionych w słabszym świetle. Mówiąc wprost, tam gdzie normalnie musiałbym podbić sygnał do ISO 6400, mogłem fotografować jeszcze przy ISO 1600!
Na ogół podczas fotografowania patrzę na świat poprzez wizjer. Jednak są pewne sytuacje, w których odchylany ekran jest niezastąpiony. Mogłem więc na przykład bez problemu rozstawić statyw nisko nad poziomem wody i nadal wygodnie kontrolować kadr. W aparacie OM-D E-M5 II jest on nie tylko odchylany, lecz także obracany i dotykowy.
Na wakacjach nie mogłem sobie w końcu odmówić słonecznego Selfie, które dzięki wbudowanemu Wi-Fi szybko posłałem z pozdrowieniami zapracowanym kolegom w redakcji!
Właściwościom optycznym obiektywu M.Zuiko 7-14 mm przyjrzymy się dokładniej w pełnym teście, ale już przykładowe zdjęcia pozwalają wyciągnąć pierwsze wnioski. Przede wszystkim świetne kolory. Duża w tym zasługa 16 milionowej matrycy 4/3 ale trzeba przyznać, że optyka dobrze przenosi kontrast nawet w mocnym słońcu. Pliki JPEG są też bardzo ostre prosto z aparatu choć przy 7 mm na brzegach obraz staje się już nieco miękki. Mniejsza matryca daje fory inżynierom Olympusa i trzeba przyznać, że udało im się stworzyć instrument o naprawdę świetnych parametrach. Oglądając powiększenia zdjęć stwierdzam, że problem aberracji praktycznie go nie dotyczy. Nawet przy szeroko otwartej przysłonie i w kontrastowych scenach przebarwienia w zasadzie nie występują. Świetnie skorygowano też dystorsję oraz winietowanie - czuję, że w laboratorium wypadnie pod tym względem naprawdę dobrze. Jedyne zastrzeżenia można mieć do pracy pod ostre słońce – mimo zastosowania najnowocześniejszej technologii powłok soczewek ZERO, na zdjęciach pojawiają się duszki. Obiektyw ma zintegrowaną osłonę przeciwsłoneczną, ale przy 7 mm przednia grupa wysunięta jest najdalej więc słońce może łatwiej docierać do wypukłej soczewki.
Wybór systemu Mikro Cztery Trzecie, a w szczególności Olympusa OM-D E-M5 II, był moją świadomą decyzją. Miałem już okazję gruntownie go przetestować, dobrze wiedziałem więc na co go stać. Nie miałem wątpliwości, że sprawdzi się idealnie. Cichy i szybki autofokus, wydajna stabilizacja matrycy, dotykowy i obrotowy ekran i świetna jakość obrazu - a wszystko zamknięte w uszczelnionym i małym a w połączeniu z dokręcanym gripem również bardzo wygodnym body.
Obiektyw był dla mnie pewną zagadką ale wiązałem z nim ogromne nadzieje. Nieporównanie mniejszy od pełnoklatkowych konkurentów ale z porównywalnym polem widzenia. Równie solidny i uszczelniony ale zdecydowanie lżejszy. Co do jakości wykonania trudno mieć jakiekolwiek wątpliwości, a jakość optyczna zapowiada się naprawdę obiecująco! Czy testy laboratoryjne potwierdzą nasze pierwsze wnioski? O tym przekonamy się już niebawem!
Artykuł powstał przy współpracy z Olympus Polska Sp. z o.o.