Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
4. Budowa i obsługa
Optyka i sensor
Podobnie jak model A100 "siedemsetka" odziedziczyła mocowanie obiektywu po firmie Konica Minolta. Efektem tego jest oczywiście kompatybilność z obiektywami z mocowaniem typu Minolta A. Skoro mowa o bagnecie wspomnimy jeszcze o jednym walorze estetycznym - pomarańczowym pierścieniu wokół pierścienia. Element ten chwaliliśmy już w przypadku pierwszej alfy i cieszy nas jego konsekwentne stosowanie.
Ciekawie zapowiada się zastosowany sensor o całkowitej rozdzielczości 13,05 Mp i efektywnej 12,24 Mp. Ma on wymiary 23,5 x 15,6 mm (APS-C), czyli przelicznik ogniskowych wynosi 1,5x. Tym razem nosi on własną nazwę - Exmor, a wykonany został w technologii CMOS. Jak widać matryce tego typu zyskują coraz większą popularność i nie są już tylko domeną Canona. Jednak Exmor ma dosyć osobliwą budowę. Inżynierowie Sony zdecydowali się umieścić przetworniki analogowo-cyfrowe bezpośrednio na matrycy po jednym na każdą linię. Ma to zwiększyć prędkość działania oraz zmniejszyć szumy. A skoro mowa o szumach - w A700 redukcja zakłóceń odbywa się dwuetapowo. Najpierw redukowane są szumy w sygnale analogowym, a następnie w sygnale cyfrowym. W dziale poświęconym jakości zdjęć przyjrzymy się uważnie rezultatowi takiego podziału.
Za obróbkę obrazu odpowiedzialny jest procesor Bionz w nowej wersji. To między innymi dzięki niemu możliwe było zastosowanie czułości skalibrowanej mieszczącej się w zakresie ISO 100-3200 rozszerzalnej do wartości ISO 6400. Pozwolił on także poprawić pracę stabilizacji matrycy oraz rozbudować funkcję Dynamic Range Optimizer (DRO) odpowiedzialną za odzyskanie szczegółów w cieniach.
Kiedy mówimy o sensorze należy szybko dodać jeszcze jedną jego funkcję - stabilizację nazwaną Super SteadyShot. Jego działanie jest pewne i precyzyjne. System ten został poprawiony w stosunku do A100. Producent zapewnia, że powinien on dać nieporuszony obraz przy czasach o 4 EV dłuższymi w porównaniu z aparatem bez stabilizacji. Oczywiście postanowiliśmy sprawdzić doniesienia prasowe, proszę spojrzeć na zdjęcia:
W czasie wykonywania powyższych zdjęć nie przywiązywaliśmy szczególnej uwagi do zachowania pozycji pozwalającej na stabilne utrzymanie aparatu. Ale efekt, jaki można zobaczyć na zdjęciach nas zaskoczył. Ogniskowa 70 mm, co po przeliczeniu na mały obrazek daje 105 mm, pozwala na bezpieczne wykonywanie zdjęć przy czasie 1/125 s. Widać, że przy wyłączonej stabilizacji 1/30 s dała już spore poruszenie. Natomiast po włączeniu układu stabilizującego nawet czas 1/8 s pozwolił na wykonanie zdjęcia o przyzwoitej ostrości. 1/4 sekundy to już za długo. Jednak po przyjęciu lepszej pozycji i wykonaniu kilku prób udało się zrobić przyzwoite (w sensie poruszenia) zdjęcie nawet na tak długim czasie. Stabilizację mamy za co chwalić.
Wizjer
Wizjer nowej alfy bezwzględnie zasługuje na pochwałę. Jego najważniejszą cechą jest fakt, że pomimo niepełnoklatkowego sensora nie ma efektu tunelu, czyli małego obrazu i dużego czarnego obszaru dookoła. Dzięki pryzmatowi pentagonalnemu wykonanemu ze szkła optycznego obraz jest jasny i wyraźny, choć matówka z pewnością nie jest dostosowana do ręcznego ostrzenia. Jednak nie ma się co martwić. Miłośnicy samodzielnego ustawiania ostrości mogą wymienić matówkę, niestety nie sami. Choć Sony chwali się wymiennymi matówkami operację taką może przeprowadzić jedynie serwis... Pod tym względem Canon EOS 40D jest zdecydowanie lepiej opracowany - przypomnijmy, że w nim matówki wymienia się samemu.
Na wyświetlaczu umieszczonym poniżej matówki pojawia się sporo informacji, jednak nie ma mowy o wystarczającym ich zestawie. Można nawet odnieść wrażenie, że część z nich powoduje pewien bałagan. W wizjerze umieszczono informacje o zmianie proporcji boków obrazu na 16:9 - zapewne jest to ukłon w kierunku użytkowników telewizorów HD Ready. Jednak naszym zdaniem dużo bardziej przydatna byłaby informacja o wybranej wartości czułości. Pozostałe dane w wizjerze to informacje o ryzyku poruszenia zdjęcia i skala, która przedstawia intensywność pracy stabilizacji. Choć trzeba przyznać, że trzeba się do niej przyzwyczaić.
Z kolei na pochwałę zasługuje możliwość obserwacji w wizjerze zmian czułości, balansu bieli i rodzaju "napędu". Dzięki temu nie ma potrzeby odrywania oka od wizjera a zmiana jest bardzo szybka. Szkoda tylko, że przyciski przypisane tym funkcjom są bardzo trudno dostępne, kiedy trzymamy aparat gotowy do wykonania zdjęcia.
Wspomnijmy jeszcze, że aparat nie należy do najcichszych. Praca lustra i migawki jest głośna, ale za to ich brzmienie w miarę przyjemne dla ucha. Najważniejsze jednak, że aparat nie szarpie, więc nie podnosi ryzyka poruszenia zdjęcia.
Monitor
Monitor zastosowany w A700 to bez wątpienia jedna z najmocniejszych stron nowego aparatu. Ma on olbrzymią rozdzielczość wynoszącą 921 600 punktów (640 x 3 (RGB) x 480). Dzięki temu oddanie szczegółów jest dużo precyzyjniejsze, co ma przecież wpływ na ocenę ostrości zdjęcia i wielkości szumu. Jego jasność można regulować w 11-stopniowej skali, a pomaga w tym podwójny klin (zestaw prostokątów od białego, poprzez skalę szarości, aż do czarnego). Na pochwałę zasługuje także bardzo dobre oddanie barw, ich nasycenie i kontrast stoją na naprawdę wysokim poziomie.
W Sony A700, podobnie jak w Konice Minolcie Dynax 7D, zdecydowano się na zastosowanie tylko jednego monitora. W związku z tym wyświetlany jest na nim panel sterowania przedstawiający znaczną część ustawień. Jego przejrzystość i czytelność zostały bardzo dobrze dobrane. Tak więc już na pierwszy rzut oka rozpoznajemy większość ustawień aparatu. Dodatkową cechą panelu jest fakt, że z jego poziomu można zmieniać część z ustawień. To chyba najbardziej intuicyjna metoda wprowadzania zmian. Podobny panel wykorzystywany jest w Olympusie E-510 i E-410, jednak w nich znalazło się jeszcze więcej możliwości zmian. Dla osób, które wolą mieć do czynienia z mniejszą liczbą informacji, opracowano drugą, skromniejszą wersję panelu.
Lampa błyskowa
Aparaty klasy półprofesjonalnej standardowo wyposażane są we wbudowane lampy błyskowe. Nie ominęło to oczywiście A700. Mogłoby się wydawać, że to nic szczególnego - lampa jak lampa, liczba przewodnia 12, pole krycia dla obiektywu 16 mm, odświeżanie około 3 s. Jednak wyróżnia ją jedna szczególna cecha - pozwala na bezprzewodowe sterowanie zewnętrznymi lampami dedykowanymi, czyli modelami HVL-F56AM lub HVL-F36AM. Brawo. Przypomnijmy, że pierwszą firmą, która zastosowała bezprzewodowe sterowanie z poziomu lampy wewnętrznej była Minolta w modelu Dynax 7xi, tak więc Sony kultywuje wspaniałą tradycję. Niestety nie mieliśmy okazji przetestować zestawu z zewnętrzną lampą błyskową, więc nie potrafimy powiedzieć, jak on działa.
O lampie wbudowanej możemy natomiast powiedzieć, że nie sprawiła nam żadnych problemów. Podnosi się wysoko, więc nie ma ryzyka, że osłona przeciwsłoneczna obiektywu spowoduje cień na zdjęciu. Wypełnienie światłem kadru przy ogniskowej 18 mm także jest dosyć równe, jedynie rogi delikatnie zaczynają winietować, ale przecież nikt się nie spodziewał, że w wypadku lampy wbudowanej będzie inaczej. Czas potrzebny na naładowanie lampy rzeczywiście nie przekracza 3 sekund. W trakcie przeprowadzania testu nie zaobserwowaliśmy niewłaściwej pracy lampy - naświetlała równo i bez niespodzianek.
Jednak mamy pewne uwagi do gorącej stopki. Jest ona spuścizną po Konice Minolcie i można na nią założyć jedynie lampy i osprzęt z odpowiednią stopką. Doceniamy konsekwencję firmy Sony, która z pewnością cieszy posiadaczy sprzętu z logo Konica Minolta, ale z drugiej strony nie podoba nam się taka stopka. Trzeba liczyć się z zakupem odpowiednich przejściówek, które pozwolą na założenie chociażby nadajnika radiowego służącego do wyzwalania studyjnych lamp błyskowych. Oczywiście w studiu można się też posłużyć kablem synchronizacyjnym, gdyż A700 ma gniazdo synchronizacji, ale każdy, kto pracował z takim kablem wie, jak bardzo jest niewygodny.
Synchronizacja z lampą błyskową ma miejsce do czasu 1/250 s przy wyłączonym systemie redukcji wstrząsów i do 1/200 s przy włączonym. Natomiast po zastosowaniu lamp HVL-F56AM lub HVL-F36AM można korzystać z dowolnego czasu dostępnego w aparacie. Wymaga to uruchomienia funkcji High Speed Sync (HSS).
Po otwarciu wbudowanej lampy do wyboru mamy 4 tryby błysku:
Ponadto w menu aparatu można włączyć redukcję efektu czerwonych oczu. Realizowana jest ona sprzętowo, czyli lampa emituje kilka błysków przed wyzwoleniem migawki i błyskiem zasadniczym. Także z poziomu menu dostępna jest funkcja nazwana regulacja błysku.Oto jej opis:
Widać, że sterowanie lampą zostało przemyślane i daje szerokie możliwości regulacji pracy lampy.
Zasilanie
Po uruchomieniu aparatu i spojrzeniu na panel sterowania uwagę przykuwa umieszczona w lewym dolnym rogu informacja o stopniu naładowania akumulatora. Znalazł się tam symbol baterii podzielony na 4 sekcje ułatwiające szybką kontrolę stopnia naładowania akumulatora. Jednak nie to jest najważniejsze. Obok niego znalazła się bardzo precyzyjna informacja o ilości pozostałego prądu podawana w procentach. Rozwiązanie znakomite i w czasie wykonywania zdjęć bardzo przydatne. Szczególnie wtedy, gdy do dyspozycji fotografa pozostaje tylko kilka procent naładowania akumulatora. Dodajmy jeszcze, że po wyczerpaniu baterii do końca, gdy na wskaźniku pojawił się przekreślony symbol baterii, można było jeszcze wykonać około 20 - 30 zdjęć. Mając takie informacje będziemy wymieniać akumulator w optymalnym momencie. Osoby, które będą posługiwać się uchwytem pionowym i dwoma akumulatorami nie rozczarują się - na wyświetlaczu pojawi się informacja o każdym akumulatorze osobno. W ostatnio opublikowanym teście Canona EOS-a 40D narzekaliśmy na bardzo słaby system informowania o stanie naładowania akumulatorów. Jak widać da się go rozwiązać tak, że jest on doskonały. Canon powinien uczyć się od Sony tak prostych, ale przydatnych rozwiązań.Gratulacje dla Sony!
Czas na opis źródła zasilania. Stanowi je akumulator litowo-jonowy NP-FM500H o pojemności 11,8 Wh (ach, te oznaczenia Sony). Pozwala on na wykonanie niewiele ponad 300 zdjęć w jednym cyklu ładowania. To zdecydowanie słaby wynik, dlatego radzimy zaopatrzyć się w zapasowy akumulator. Możemy podejrzewać, że wpływ na tak duże zużycie prądu może mieć monitor, który ma bardzo dużą rozdzielczość oraz stabilizacja matrycy. Chociaż ma ona wygodną dźwignię wyłącznika, to nie czarujmy się, kto ją raz włączy pewnie już jej nie wyłączy. A w wypadku monitora sprawdziliśmy, że każde 3 minuty pracy zabiera 1% pozostałego do wykorzystania prądu. Łatwo policzyć, że w takim razie korzystając tylko z monitora w pełni naładowany akumulator wystarczy na 5 godzin pracy. Z naszych obliczeń wynika, że dokładnie na 5 godzin i 18 minut, gdyż pierwszy 1% (przy założeniu 100% naładowania akumulatora) wystarczy na 21 minut pracy monitora. Widać z tego, że jak tylko można należy wyłączać lub ograniczać czas pracy wyświetlacza. Przypomnijmy, że A700 został wyposażony w tylko jeden ekran, na którym prezentowane są także parametry fotografowania.
Osoby, które podczas wykonywania zdjęć mają dostęp do gniazdka elektrycznego mogą skorzystać z zasilacza sieciowego AC-VQ900AM.
Pamięć
Klasa lustrzanek półprofesjonalnych rzadko daje możliwość zastosowania dwóch typów kart pamięci. A700 jest wyjątkiem potwierdzającym tę regułę. Po otwarciu komory kart oczom naszym ukaże się gniazdo CompactFlash i MemoryStick (Duo, Duo Pro, PRO-HG Duo). To świetne rozwiązanie. Zastanawiamy się, czy wynika ono z przywiązania firmy Sony do swojego standardu MemoryStick i chęci jego promowania także w lustrzankach, czy raczej ze względu na wygodę użytkownika. Jak na to nie patrzeć, w ręce fotografów trafia wygodne narzędzie. Dodajmy jeszcze, że A700 obsługuje standard UDMA, więc można stosować najszybsze karty CF.
Jednak bliższe zapoznanie się z menu aparatu ochłodziło nasz zapał do zastosowania dwóch gniazd kart. Cóż z tego, że one są, skoro między nimi nie ma żadnej współpracy. Można tylko wybrać aktywną kartę. W dodatku pozwala na to jedynie menu aparatu - choć informacja o wybranym rodzaju pamięci wyświetlana zostaje na monitorze, to nie da się z tego poziomu dokonać zmian. No cóż, wyższe modele aparatów przyzwyczaiły nas do tego, że kiedy fotograf w korpusie może umieścić dwie karty, to może także wybrać sposób zapisu na nich, na przykład na jednej karcie RAW-y na drugiej JPEG-i, albo wszystkie zdjęcia na jednej, a po jej zapełnieniu przełączenie się na drugą. W A700 nie da się nawet przekopiować zdjęć z jednej karty na drugą. Sony się tu nie popisało. Szkoda. Liczymy na to, że kolejne wersje firmware'u poprawią te niedostatki (jeśli to w ogóle jest możliwe).
Natomiast musimy pochwalić japońską firmę za dobrze skonstruowaną pokrywę gniazd. Aby ją otworzyć należy ją najpierw wysunąć do przodu i dopiero wtedy podnieść. Teoretycznie rzecz biorąc z tego powodu uszczelnienie tego elementu staje się bardzo trudne. Na przykład Canon w EOS-ie 40D nie potrafił sobie z tym poradzić. Sony wybrnęła z tego problemu po mistrzowsku. W konstrukcji klapki znalazł się dodatkowy element, który szczelnie przylega do uszczelki i nie przesuwa się razem z klapką. Tak oto oba gniazda i czujnik otwarcia pokrywy są szczelnie oddzielone od warunków atmosferycznych. Czyżby Canon znowu mógł nauczyć się czegoś od Sony?
Złącza
Wszystkie gniazda złączy zostały umieszczone po lewej stronie aparatu. Opiszmy je po kolei. Pierwsze to gniazdo synchronizacji z zewnętrznymi lampami błyskowymi. Zakryto je klapką umieszczoną na zawiasie. Na takich samych zawiasach zamocowano klapki zakrywające złącze pilota oraz zasilacza zewnętrznego. Obok nich znalazły się gniazda HDMI i wspólne dla wyjścia wideo i portu USB 2.0 Hi-Speed. Zakryto je jedną podłużną klapką tym razem nie umieszczoną na zawiasie.
Podsumowanie działu
Wiele pochwał należy się A700 w części poświęconej budowie aparatu. Począwszy od stabilizacji matrycy, poprzez znakomity monitor o rozdzielczości przeszło 900 tys. punktów, sterowanie bezprzewodowe zewnętrznymi lampami przy pomocy lampy wbudowanej, system informacji o stanie naładowania akumulatora, a skończywszy na dwóch gniazdach kart pamięci. Jednak od razu możemy zganić Sony za to, że nie wprowadziło współpracy między kartami oraz za duży pobór prądu. Nie podoba nam się także niepopularna stopka akcesoriów będąca spadkiem po Minolcie.
+ stabilizowana matryca o rozdzielczości 12,24 Mp
+ doskonały monitor o rozdzielczości 921 600 punktów
+ bezprzewodowe sterowanie zewnętrznymi lampami błyskowymi przy pomocy lampy wbudowanej
+ znakomity system informujący procentowo o stanie naładowania baterii
+ dwa gniazda kart pamięci: CF i MemoryStick Duo
- brak współpracy między kartami
- duży pobór prądu
- stopka akcesoriów odziedziczona po Minolcie