Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
3. Ergonomia i funkcje przycisków
Pierwsze wrażenia
Sony A700 trafił do redakcji Fotopolis.pl w pudełku handlowym. Choć jest to oczywiście drobiazg, to musimy wspomnieć, że prezentuje się ono bardzo dobrze. Pomarańczowe kolory charakterystyczne dla linii lustrzanek cyfrowych Alpha i białe wstawki robią świetne wrażenie. Ale ważniejsze jest to, co nabywca aparatu otrzyma w środku. Do naszej redakcji trafił jeden z pierwszych egzemplarzy Sony A700 i w zestawie nie było jeszcze instrukcji w języku polskim. Teraz wszystkie "siedemsetki" mają już książeczkę z instrukcją po polsku. To dobrze, gdyż kilka funkcji wymaga dokładnego wyjaśnienia.
Drugą rzeczą rzadko spotykaną w wyposażeniu standardowym lustrzanek tej klasy jest pilot zdalnej obsługi. Jak przydatne jest to akcesorium, wiedzą zapewne wszyscy ci, którzy musieli korzystać z wężyków spustowych, a w razie ich braku posiłkować się samowyzwalaczem. Pilot to zdecydowanie najwygodniejszy sposób wyzwolenia migawki bez potrzeby dotykania aparatu. Jednak proszę się nie zdziwić - liczba przycisków sugerowałaby, że można nim obsługiwać prawie wszystkie funkcje aparatu. Nic bardziej mylnego. W czasie normalnej pracy aparatem działają tylko przyciski wyzwalania migawki i wyzwalania jej z 2-sekundowym opóźnieniem. Pozostałe stają się aktywne dopiero po podłączeniu aparatu do telewizora. To i tak dobre rozwiązanie, biorąc pod uwagę podobne urządzenia innych producentów.
Kiedy po obejrzeniu pudełka i pilota sięgniemy wreszcie po aparat nie będziemy rozczarowani - sprawia on zdecydowanie dobre wrażenie. Nie mówię tu o urodzie lustrzanki Sony, ale o solidności wykonania. Wszystkie części są dobrze do siebie dopasowane, a elementy ruchome, takie jak klapki czy lampa błyskowa, pracują bez zarzutu. Bardzo mile zostałem zaskoczony wykonaniem pokryw gniazd zasilacza zewnętrznego, pilota przewodowego oraz synchronizacji - umieszczono je na zawiasie, dzięki czemu nie sprężynują ułatwiając wykonanie zdjęcia gniazd. Klapka zakrywająca gniazda HDMI oraz USB połączone z wyjściem wideo została wykonana tradycyjnie, czyli bez zawiasu. Ciężar "siedemsetki" dobrano dość dobrze - przy 690 gramach jest o 20 g lżejsza od K10D, o 50 g od EOS-a 40D i aż 135 g lżejsza od Nikona D200. W wypadku aparatów półprofesjonalnych ciężki aparat to gwarancja jego solidności, ale tylko do pewnego stopnia - nie ma sensu dociążać go nadmiernie. W wypadku A700 kompromis między wagą a solidnością wypada na korzyść sony. Dodajmy jeszcze, że górna ścianka aparatu wykonana została z metalu pokrytego jedynie lakierem. Niewątpliwie podkreśla to elegancję aparatu i jego solidność.
Aparat bardzo dobrze leży w ręce. Sprzyja temu świetnie wyprofilowany grip i użyte materiały. Guma pokrywająca chwyt jest przyjemna w dotyku, a przy tym dobrze chroni aparat przed wyślizgnięciem. Nawet przy dłuższej pracy, kiedy dłoń zdąży się spocić, chwyt pozostaje pewny. Dodatkową podporę stanowi spora wypustka na tylnej ścince służąca do oparcia kciuka. Pod samym kciukiem znalazł się jeszcze kawałek zmatowionej gumy zabezpieczającej przed ślizganiem się palca. Ma ona inną strukturę, niż materiał pokrywający grip, ale także zapewnia dobre leżenie aparatu w dłoni.
Rozmieszczenie wszystkich elementów jest typowe dla aparatów Konica Minolta. Wyłącznik znalazł się w lewym górnym rogu tylnej ścianki, nad nim umieszczono tarczę wyboru programu, a w miejscu tradycyjnie przeznaczonym dla dodatkowego monitora czarno-białego zaprojektowano przyciski dające dostęp do odpowiednich parametrów. Tutaj musimy wspomnieć o Konice Minolcie Dynax 7D, która jest poprzednikiem Sony A700. W tym miejscu znalazła się w niej tarcza wyboru programu. Przypomnijmy, że po lewej stronie wizjera znajdowała się druga tarcza, umożliwiająca wybranie korekcji ekspozycji i bracketing. Sony zdecydowało się na zmniejszenie liczby elementów pozwalających w sposób mechaniczny wybrać pewne parametry fotografowania lub ustawienia funkcji fotograficznych. Ciężko powiedzieć czy to wada, czy zaleta. Można przypuszczać, że wierni miłośnicy Dynaxa 7D będą narzekać na brak mechanicznych elementów sterowania. Naszym zdaniem nie jest to poważna wada. Choćby dlatego, że podczas zmian czułości, balansu bieli, czy wyborze sposobu "napędu" nie trzeba odrywać oka od wizjera - wyświetlane są w nim wtedy zmieniane parametry. Niestety przyciski te zostały umieszczone zbyt blisko tylnej krawędzi górnej ścianki, przez co są one nieosiągalne palcem wskazującym. Trzeba się zdrowo nagimnastykować, aby je nacisnąć bez odrywania oka od wizjera, ale jest to możliwe. Takie umieszczenie tych przycisków to najpoważniejsza wada związana z ergonomią aparatu.
Firma Olympus zapoczątkowała modę na stosowanie podglądu na żywo w lustrzankach cyfrowych, choć słowo "moda" nie jest najwłaściwsze. To wygodne i przydatne narzędzie, które umożliwia pracę z aparatem trzymanym w niedogodnej pozycji, na przykład nad głową. Z żalem trzeba stwierdzić, że Sony nie stanęło na wysokości zadania i nie wyposażyło "siedemsetki" w tryb podglądu na żywo. Szkoda...
Funkcje przycisków
Po krótkim spojrzeniu na A700 odnosi się wrażenie, że znalazło się na obudowie bardzo dużo przycisków lub innych elementów sterowania. Ale to tylko wrażenie. Spowodowane jest ono dużą liczbą opisów - często nawet kilka symboli dotyczy jednego elementu. Można powiedzieć, że elementów sterujących jest na tyle dużo, że obsługa aparatu jest prosta i intuicyjna, a z drugiej strony na tyle mało, że nie ma obawy o pogubienie się wśród nich. Dodatkowym atutem aparatu jest zwielokrotniony system wyboru wartości zmienianych parametrów. I tak zmian można dokonywać przednim lub tylnym kółkiem sterującym albo za pomocą wybieraka. Dotyczy to zarówno funkcji dostępnych z poziomu przycisków jak i panelu sterowania wyświetlanego na monitorze. Drugim zwielokrotnieniem jest dostęp do korekcji ekspozycji, "napędu", balansu bieli oraz czułości. Najprostszą metodą jest naciśnięcie odpowiedniego przycisku na obudowie, który odsyła od razu do ustawień funkcji. Równie prosty, choć wymagający wykonania kilku czynności więcej, jest dostęp przez panel sterowania. Po przyciśnięciu przycisku FN otwiera się dostęp do wyboru dowolnej wyświetlanej funkcji i zmiany jej wartości. Ostatnia metodą jest zmiana parametrów funkcji z poziomu menu aparatu, jednak tu niedostępne są funkcje, którym przypisano przyciski na górnej ściance. Widać, że każdy znajdzie swój ulubiony sposób obsługi aparatu.
Należy jeszcze wspomnieć o przycisku podglądu głębi ostrości znajdującym się na przedniej ściance aparatu. Teoretycznie rzecz biorąc powinno się go naciskać palcem prawej ręki, na przykład serdecznym. Jednak jest on usytuowany w takim miejscu, że ciężko do niego dostać. Natomiast trzymając aparat dwoma rękami sam na niego trafia palec wskazujący lewej ręki. Przycisk ten został jakby stworzony do takiej właśnie obsługi.
Bardzo wygodny okazał się nawigator, który na dobrą sprawę należy nazwać joystickiem. Mała dźwignia po przechyleniu obsługuje funkcje strzałek typowego nawigatora, natomiast jej wciśnięcie potwierdza wybraną funkcję. Trzeba tylko uważać, aby przy wciskaniu joysticka przypadkiem nie przechylić go w którąś ze stron. Po parokrotnym użyciu można się jednak szybko przyzwyczaić i uniknąć pomyłek.
Naszym zdaniem nieporozumieniem jest dźwignia zmiany trybu pracy autofokusa umieszczona poniżej przycisku zwalniającego bagnet obiektywu. Nie mamy tu zastrzeżeń do takiej realizacji przełączania, ale do wykonania przełącznika. Jest on zdecydowanie za mały - chwyt jest niewygodny i ciężko się go obsługuje.
Pewne zastrzeżenia mamy jeszcze do rozmieszczenia dwóch elementów. Pierwszym jest przycisk AELsłużący do blokowania ekspozycji. Znalazł się on w środku dźwigni zmiany metody pomiaru światła i z tego powodu wystaje mniej więcej 3 mm ponad korpus. Kłopoty czekają osoby lewooczne - nos zakrywa przycisk i ciężko wsunąć pod niego palec. Fotografowie celujący prawym okiem nie będą mieli z tym żadnego problemu. Drugim niewłaściwie umieszczonym według nas elementem jest tylne pokrętło sterujące obsługiwane kciukiem. Zostało ono przesunięte na krawędź aparatu, a dodatkowo wystaje poza obrys korpusu. Niesie to za sobą kolejne niewygody, tym razem bez znaczenie na oko, którym się posługujemy. Ciężko jest posługiwać się pokrętłem bez potrzeby podtrzymania aparatu drugą ręką - po prostu tracimy pewny chwyt. Ponadto nosząc aparat zawieszony na pasku bardzo łatwo niechcący przestawić ustawione wcześniej parametry. Mnie zdarzyło się to wielokrotnie. Problem jest tym większy, że przy ustawieniach fabrycznych pokrętło to zmienia korekcję ekspozycji, więc łatwo można doprowadzić do sytuacji, w której nieświadomi wprowadzonych zmian nie będziemy w stanie wykonać prawidłowo naświetlonego zdjęcia. Radzimy od razu zmienić zaprogramowaną funkcję pokrętła - wtedy unikniemy problemów.
Uchwyt pionowy VG-C70AM
Wprawdzie A700 sprzedawany jest bez uchwytu pionowego, jednak nie sposób o nim nie wspomnieć przy okazji przeprowadzania testu. Jest on na tyle charakterystyczny, że wzbudza spore zainteresowanie. Kiedy uważnie mu się przyjrzymy okaże się, że wszystkie przyciski umieszczone na korpusie po lewej stronie ekranu zostały zdublowane na gripie, łącznie z nawigatorem. Czy to rozrzutność? Raczej nie. Idea dodatkowego uchwytu jest taka, że ułatwia on posługiwanie się aparatem, kiedy wykonujemy pionowe kadry. W wypadku nowego sony ma to znaczenie, gdyż po przekręceniu aparatu na monitorze przekręca się także wyświetlany panel. Dodatkowe przyciski zdecydowanie ułatwiają obsługę aparatu.
Drugą ciekawą cechą uchwytu jest umieszczenie spustu migawki. Nie znajduje się on na krawędzi urządzenia, ale sporo niżej, więc względem obiektywu ma on taką samą pozycję, jak spust znajdujący się w korpusie. Według producenta powinno to także korzystnie wpłynąć na wyważenie aparatu. Jednak naszym zdaniem skutek jest raczej odwrotny - zestaw mocniej ciąży w stronę obiektywu.
I jeszcze dwa słowa o zasilaniu poprzez grip. Można w nim umieścić jeden albo dwa akumulatory NP-FM500H. Po otwarciu komory wysuwa się pojemnik, w którym umieszcza się baterie i tak przygotowany zestaw wkłada do gripa. Niestety nie ma możliwości użycia klasycznych paluszków. Dodajmy jeszcze, że na wyświetlaczu podawany jest procentowo stan naładowania każdego akumulatora osobno.
Podsumowanie działu
A700 bez wątpienia zasługuje na pochwały za wykonanie i zastosowane materiały. Także chwyt nie pozostawia nic do życzenia - aparat znakomicie leży w ręce. Spodobał nam się też joystick, który pozwala na szybką obsługę. W zestawie handlowym znalazło się bardzo przydatne akcesorium - pilot zdalnego sterowania. Mało która lustrzanka może pochwalić się takim wyposażeniem. Nie obyło się jednak bez wpadek. Tylne pokrętło umieszczone na krawędzi aparatu jest niewygodne, a dodatkowo można je niechcący przestawić nosząc aparat na pasku. Za mała jest dźwignia sterująca autofokusa, przez co bardzo niewygodnie się ją przełącza. I ostatnia negatywna uwaga dotyczy tylko osób posługujących się w czasie fotografowania lewym okiem - ciężko im dostać się do przycisku AEL gdyż przeszkadza w tym nos.
Całkiem osobno należy jeszcze wspomnieć o braku trybu podglądu na żywo, który w ostatnim czasie stał się już standardem w lustrzankach cyfrowych. Można tylko powiedzieć szkoda...
+ bardzo dobre wykonania
+ wysokiej klasy materiału użyte do wykonania korpusu
+ doskonałe "leżenie w ręce"
+ wygodny joystick służący jako nawigator
+ pilot zdalnego sterowania
+ uszczelnienie korpusu
- źle usytuowane tylne pokrętło sterującego
- niewygodna dźwignia sterowania autofokusem
- utrudniony dostęp do przycisku AEL dla osób lewoocznych
- brak podglądu na żywo