Akcesoria
Apple iMac 2024 - procesor M4 i 16 GB RAM-u w bazowym modelu
Parę tygodni temu Nikon zaskoczył wszystkich wypuszczeniem na rynek zmienionej wersji bardzo świeżego produktu - lustrzanki amatorskiej oznaczonej symbolem D40X. Nasza redakcja sprawdziła nowego "juniora". Ponieważ aparaty różnią się praktyczne tylko matrycą, test został skrócony do części opisujących przede wszystkim jakość zdjęć.
"Mała" przeróbka Nikona D40 wprowadzi zapewne spore zamieszanie wśród miłośników tej marki. 6-megowa matryca pierwszego "juniora" nie wszystkim się spodobała, choć z punktu widzenia amatora była wystarczająca. Decyzja Nikona o wykorzystaniu starego sensora o niewielkiej rozdzielczości dziwiła tym bardziej, że konkurencja wybiegła do przodu o co najmniej dwie długości. Canon, Olympus, Sony - wszystkie te firmy miały w swojej kolekcji amatorskie lustrzanki z matrycą 10-megową. Nic dziwnego, że Nikon postanowił nadgonić straty, Szkoda tylko, że spóźnił się o parę miesięcy, gdyż niektóre osoby mogły poczuć się oszukane taką polityką.
D 40 z magicznym "X" na końcu ma przede wszystkim zmienioną matrycę. Pojawił się w nim przetwornik CCD o rozdzielczości 10,75 Mp, z czego 10,2 Mp to piksele efektywne. Dzięki nowemu sensorowi możliwe było wprowadzenie czułości na poziomie ISO 100, czego brakowało w poprzednikach. Poprawiła się też nieznacznie prędkość wykonywania zdjęć seryjnych - z 2,5 kl/s do 3 kl/s. Niestety, producent nie podał informacji jaka jest prędkość wykonywania zdjęć seryjnych w trybie RAW. Postaramy się to sprawdzić w trakcie wykonywania testu.
Oprócz prędkości wykonywania zdjęć seryjnych i parametrów obrazu wynikających z zastosowania innej matrycy w porównaniu z poprzednikiem nic więcej się nie zmieniło. Z tego powodu w tym teście ograniczymy się jedynie do sprawdzenia nowych możliwości. Osoby zainteresowane pełnym testem odsyłamy do lektury testu Nikona D40.
Egzemplarz Nikona D40x do przeprowadzenia testu otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Nikon Polska.
Test został podzielony na następujące części: