Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Po pierwszej, krótkiej publikacji na temat najnowszej lustrzanki marki Canon, prezentujemy bardziej rozbudowaną wersję testu. EOS 350D to niezwykle interesująca propozycja aparat lustrzanka Canon - czyli 8-megapikselowa rozdzielczość, znakomita szybkość, udoskonalone systemy pomiarowe i świetna jakość obrazu. Zapraszamy do lektury naszego testu.
Rozdzielczość, ostrość i kompresja
W prezentowanym teście padła już kilka razy nasz opinia iż EOS 350D jest zbliżony pod wieloma względami do najlepszej obecnie zaawansowanej lustrzanki cyfrowej na rynku, Canona EOS 20D. W tym miejscu możemy z całą odpowiedzialnością powtórzyć i obronić tę tezę. Oczywiście 20D jest szybszy niż 350D, ale już pod względem jakości obrazu czy funkcjonalności różnice nie są tak wyraźne.
Oba aparaty korzystają z 8-megapikselowych sensorów CMOS drugiej generacji i choć nie są to te same urządzenia, to mają wiele cech wspólnych. Na uwagę zasługuje wysoka rozdzielczość (zdolność do odwzorowania detali). Z obiektywem 18-55mm F3.5-5.6 II uzyskaliśmy wynik 1550 - 1600 linii (bez zakłóceń) oraz do 1950 linii (po wyostrzeniu narzędziami wbudowanymi w oprogramowanie). Jednocześnie zjawisko mory, na które narzeka wielu użytkowników konkurencyjnego D70 praktycznie nie występuje. Jest to bardzo dobry wynik. Warto też pamiętać, że obiektyw sprzedawany w zestawie nie jest cudem techniki, a w pewnych sytuacjach wyraźnie ogranicza możliwości sensora (spadek ostrości na rogach przy maksymalnej ogniskowej).
Testowany aparat zapisuje zdjęcia w formacie bezstratnym RAW (pliki .CR2), a także JPEG w dwóch poziomach kompresji. Okazuje się, że kompresja JPEG Fine praktycznie nie wpływa na jakość obrazu, a JPEG Normal ma wpływ możliwy do zaakceptowania dla wymagających użytkowników. Oznacza to, że algorytmy kompresji danych są bardzo dopracowane i z formatów stratnych można korzystać bez obaw o końcową jakość obrazu. Oczywiście zapis RAW daje znacznie większe możliwości edycji obrazu na poziomie oprogramowania, niemniej pliki JPEG zajmują od 3-5x mniej miejsca. EOS 350D oferuje też tryb zapisu równoległego RAW + JPEG Fine, który, o ile dysponujemy zapasem pamięci, jest optymalnym wyborem.
Powyższe właściwości świadczą o tym, że nowość Canona kierowana jest nie tylko do amatorów, ale także do bardzo wymagających odbiorców.
Czułość, szumy i długa ekspozycja
Podobnie jak EOS 300D, EOS 350D posiada funkcję doboru ekwiwalentu czułości w zakresie ISO 100 - ISO 1600 w pełnym skoku. Wyjaśnijmy, że w aparatach cyfrowych odpowiedniki wyższych czułości uzyskuje się przez wzmocnienie sygnału wychodzącego z matrycy. Tym samym, od technologii sensora, możliwości przetwornika i zastosowanych algorytmów przetwarzania obrazu zależy jakość obrazu oraz poziom szumów przy wysokich czułościach. Działa tu znana zasada mówiąca, że im wyższa czułość tym większa "ziarnistość" obrazu.
Podczas testu 20D nie kryliśmy zachwytu nad możliwościami CMOSów stosowanych przez Canona. W wypadku 350D zachwyt nas nie opuszcza, mimo iż wynik jest ciut gorszy niż w wypadku 20D. Dotyczy to przede wszystkim najwyższej dostępnej wartości oferowanej przez najnowszą propozycję japońskiego koncernu (ISO 1600) i dopiero tu widoczna jest niewielka różnica. Na tle konkurencji EOS 350D wypada rewelacyjnie (znacznie lepiej niż Olympus E-300 i nieco lepiej - dotyczy to najwyższej czułości - niż Nikon D70). Odpowiedniki ISO 100 / 200 / 400 można stosować praktycznie bez ograniczeń i bez ryzyka pogorszenia jakości obrazu. Przy ISO 800 pojawiają się lekkie zakłócenia, które są już wyraźnie widoczne przy wartości ISO 1600 (choć ciągle są "do zaakceptowania"). Niekorzystny efekt dotyczy przede wszystkim ciemnych obszarów zdjęcia.
Poniżej prezentujemy serię wykonaną w dość ciemnym wnętrzu przy oświetleniu zastanym. Na samym dole zdjęcie tablicy testowej GM Color Chart wykonane przy czułości ISO 800 (do pobrania).
Duże wrażenie robi jakość zdjęć nocnych, z długimi czasami naświetlania. Aparat lustrzanka Canon oferuje funkcję redukcji zakłóceń stałych matrycy (po właściwym naświetleniu następuje wtórne naświetlenie czarnego pola przy zamkniętej migawce - w ten sposób aparat wychwytuje "popsute piksele" i nanosi korektę na właściwe zdjęcie). Okazało się, że praktycznie nie ma różnicy między zdjęciem z korektą i bez korekty. Być może miał na to wpływ fakt, że testowaliśmy nowy egzemplarz 350D i z czasem piksele ulegną "zmęczeniu". Niemniej jest to duże osiągnięcie konstruktorów z laboratoriów firmy Canon.
Reprodukcja kolorów
EOS 350D oferuje bogaty zestaw narzędzie do korekty kolorów i innych parametrów obrazu. ustawienie domyślne to Parameter 1, w którym podbito na stałe nasycenie, ostrość i kontrast (wszystkie o +1) tak by obraz był "przyjemny dla oka". Bliższy rzeczywistości jest Parameter 2, gdzie ustawienia te są na stałe wyzerowane. Ponadto użytkownik ma możliwość zaprogramowania trzech zestawów (Set 1, 2, 3) gdzie każdy z parametrów (ostrość, kontrast, nasycenia i tonację) dobiera się na 5-poziomowej skali. Do tego dochodzą wspomniane wcześniej tryby czarno-białe z filtrami cyfrowymi oraz efektami monochromatycznymi (dominanta barwna). Ponieważ zestaw funkcji jest tu identyczny jak w testowanym niedawno EOSie 20D odsyłamy do przykładów załączonych do tamtego tekstu.
W tym miejscu należy powiedzieć o ogólnie bardzo dobrej i wiernej reprodukcji kolorów. Przy równym i poprawnym oświetleniu efekty będą zawsze zadowalające. Nieco gorzej może być przy scenach w bardzo ostrym słońcu - obraz ulega "spłaszczeniu", to znaczy spada nieco kontrast i nasycenie.
Jeśli chodzi o system równoważenia światła białego to tu także wiele się nie zmieniło. Przy świetle dziennym i jarzeniowym efekt będzie dobry lub bardzo dobry. Kłopoty pojawiają się jednak w świetle żarowym - obraz jest zbyt ciepły, na obrazie pojawia się wyraźna żółta dominanta. Jest to już chyba specyfika aparatów Canon EOS. Do dyspozycji są co prawda liczne opcje korekty balansu bieli z płynnym strojeniem na 2-osiowej skali włącznie, niemniej jeśli efekt ma być pewny najlepiej korzystać z funkcji ręcznego zdefiniowania balansu.