Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Cyber-shot T33 W TEORII
Jak wspomnieliśmy we wstępie DSC-T33 odziedziczył wiele cech oferowanych już przez swoich protoplastów. Podobnie jak we wszystkich poprzednich modelach z tej serii również testowany Cyber-shot wyposażono w 5-megapikselowy przetwornik Super HAD CCD typu 1/2.4". Umożliwia on rejestrację zdjęć o wielkości 2592 x 1944 pikseli (czyli 5MP), 2592 x 1728 (maksimum z dostosowaniem proporcji 3:2), 2048 x 1536 (3MP), 1280 x 960 (1MP) oraz 640 x 480 (VGA). Tak zarejestrowane pliki zapisywane są w jednym z dwóch dostępnych stopniach kompresji Fine (o dość wysokim współczynniku 1:8) oraz Normal (1:16) na kartach Memory Stick Duo.
Również układ optyczny znany jest z poprzednich konstrukcji tej serii. Zastosowany obiektyw to Carl Zeiss Vario-Tessar o nominalnym zakresie 6.7-20.1mm co stanowi małoobrazkowy ekwiwalent 38-114mm, który przechodzimy w 13 skokach zapewniając sobie dość dobrą precyzję kadrowania. Jasność, czyli maksymalny otwór przysłony to kolejno F3.5 przy ujęciu szerokokątnym oraz F4.4 przy maksymalnym zbliżeniu, co także jest typowym dla tej klasy wynikiem. Co prawda największy konkurent Sony T33, a więc Minolta X50 ze swoim F2.8-5.0 (W / T) prezentuje się nieco lepiej przy ujęciu szerokokątnym, to jednak jego optyka jest "wolniejsza" przy wykorzystaniu maksymalnego zbliżenia. Pozostali "miniaturowi" konkurenci z 2.5" monitorami w postaci Kodaka LS-755 (F2.8-4.8) czy też nowego Olympusa mju-500 (F3.1-5.2) z klasyczną już - wychodzącą podczas pracy przed lico aparatu optyką, z racji nieco "ciemniejszych" osiągów będą także odrobinę słabiej wypadać w trudniejszych warunkach przy maksymalnym zbliżeniu.
Jak na tak prosty kompakt oferowany przez T33 system pomiaru ostrości jest naprawdę rozbudowany. Obejmuje on: matrycowy pomiar multi - realizowany przez 5 pól rozmieszczonych w układzie krzyżowym (w obrębie, których odbywa się pomiar na zasadzie pierwszeństwa pierwszego planu); centralny; punktowy - zdeterminowany centralnie oraz manualny, polegający na wstępnym zadaniu odległości - z ostrością ustaloną na 0.5, 1.0, 3.0, 7.0 metrów lub też zablokowaną na nieskończoności. Trzeba przyznać, iż system ten stanowi solidny arsenał niemal na każą sytuację zdjęciową. Ponadto dodajmy fakt, iż poza tradycyjnym ogniskowaniem pojedynczym (AF-S), dostępne jest także ostrzenie monitorujące (ciągłe AF-M), które osiągalne jest niestety dopiero po przełączeniu aparatu do konfiguracyjnego menu setup. Tam również aparat oferuje ewentualną aktywację wspomagania systemu AF lampką asystującą, która w sytuacjach niewystarczającego oświetlenia podświetla pomarańczowym promieniem centrum kadru. Trudno się nie zgodzić, iż T33 sporo potrafi, jak na takie maleństwo (choć to na razie jeszcze teoria).
Kilkakrotnie już wspominaliśmy, iż T33 to kieszonkowy aparat typu "zawsze i wszędzie" stworzony z myślą o prostym i szybkim fotografowaniu. Zatem "adresaci" tegoż modelu z powodzeniem mogą liczyć na pracę w pełni automatyczną. Prezentowany Cyber-shot nie imponuje przesadnie rozbudowanymi funkcjami zdjęciowymi, jednakże w aparacie tej klasy nie jest to powodem do narzekań. Na liście realizowanych trybów pracy znajdziemy:
Za poprawną ekspozycję odpowiada matrycowy lub punktowy pomiar światła. Bardziej wymagającym z pewnością przypadnie do gustu możliwość zastosowania własnej korekty uzyskanej na podstawie uprzednio zadanego pomiaru ekspozycji. Zakres takiej poprawki obejmuje typowy przedział +/-2EV ze skokiem co 0.3EV. Kolejnym ze sposobów wpływania na ekspozycję jest zastosowany ekwiwalent czułości. Tu poza automatyką testowany Sony udostępnia typowe wartości ISO100, 200, 400. W tej części warto także dodać, iż ten mały aparat oferuje nawet auto bracketing ekspozycji. Obejmuje on 3-zdjęciową serię rejestrowaną ze stałą, uprzednio zdefiniowaną zmienną ekspozycji co 0.3, 0.7 lub 1.0EV.
Wbudowana lampa błyskowa poza automatyką oferuje błysk wymuszony, wyłączony, zsynchronizowany z długim czasem naświetlania oraz wspomagany redukcją efektu czerwonych oczu. Niestety ta ostatnia ponownie wywoływana jest dopiero z poziomu menu setup. Jej roboczy zasięg świecenia producent określa na około 0.1-1.6m (a więc niestety nie za dużo). Na pocieszenie zostaje jednak fakt, iż możliwa jest także korekta mocy błysku w skali +/-1.
Pamiętamy, iż wraz z narodzinami serii 'T' producent postanowił zrezygnować z wizjera optycznego na rzecz wyjątkowo atrakcyjnego monitora podglądu. I chyba słusznie, ponieważ tenże trend będąc szybko podchwyconym przez konkurencję ostatecznie przyjął się na rynku. Ekran o imponującej, 2.5 calowej przekątnej (6.2cm!) przekazuje obraz z rozdzielczością 230.400 punktów, kryjąc blisko 100% powierzchni rejestrowanej. Niewątpliwie cieszy również fakt, iż w możemy regulować jasność wyświetlacza (+/-1) dostosowując go niemal do każdych warunków, w których fotografujemy.
Zasilanie realizowane jest przez 3,6V Li-Ion akumulator NP-FT1 o pojemności 2,4Wh. Jak zapewnia producent ma to zagwarantować, około 180 zdjęć przy aż 50% udziale lampy lub 90min ciągłej rejestracji i 180min ciągłego odtwarzania. Uprzedzając nieco praktyczną część testu wyjawimy, iż udostępniony nam egzemplarz wystarczał na około 80min ciągłej pracy (naszym zdaniem trochę za mało z uwagi na brak wizjera optycznego) na szczęście wskaźnik akumulatora pokazuje w przybliżeniu pozostały czas pracy. Czas pełnego ładowania akumulatora to ok. 150Min. Może się ono odbywać się bezpośrednio z poziomu aparatu, lub też i poprzez dostarczaną w zestawie handlowym dedykowaną stację dokującą. Ta ostatnia umożliwia również podłączenie aparatu do komputera czy odbiornika telewizyjnego. Producent podkreśla jeszcze jedną jej funkcję. Otóż stacja dokująca wyposażona została w standardowy gwint mocowania statywu. Tak możliwość ma ponoć zrekompensować jego brak w samym aparacie, jednakże naszym zdaniem to marne pocieszenie (trudno przy okazji zdjęć nocnych wciąż pamiętać o doku).