Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Konica Minolta X31 i Nikon SQ to cyfrowi przedstawiciele klasy niskobudżetowej. Jednak obydwa aparaty w swoich kieszonkowych wymiarach kryją 3-krotny obiektyw, 3-megapikselową matrycę CCD oraz ciekawą listę funkcji. Który z nich jest zatem lepszy? Zapraszamy do lektury naszego testu.
Funkcje zdjęciowe i tryby pracy
Zarówno Dimage X31 jak i Coolpix SQ pracują w trybie automatyki programowej. W Nikonie szybkie przełączenie pomiędzy trybem zdjęciowym (automatycznym, programowym czy zaawansowanym) lub rejestracją filmową umożliwia wygodne pokrętło. W tej konstrukcji za pomocą przycisków funkcyjnych mamy również bezpośredni dostęp do trybu pracy lampy błyskowej, kompensacji ekspozycji, trybu makro czy samowyzwalacza.
Nieco inaczej pod tym względem rozwiązana została konkurencyjna Minolta. Tu z obudowy użytkownik posiada bezpośredni dostęp tylko do rejestracji zdjęciowej lub wideo. Dopiero po uprzednim zdefiniowaniu nawigatora poziomym ruchem możemy wybrać jedno z takich ustawień jak: tryb lampy, kompensację ekspozycji, tryb seryjny czy balans bieli. Do pozostałych funkcji dochodzimy już po wywołaniu podstawowego Menu. Z ciekawszych dodatków oferowanych przez X31 należy wymienić kilka cyfrowych filtrów, takich jak: zdjęcia czarno-białe, sepia, posteryzacja czy zmiękczenie ostrości, a także możliwość wykonania zdjęcia w nakładanej ramce czy też zapisaniu 2 ujęć w jednym.
Ponadto w Dimage X31 do dyspozycji mamy tryb zdjęć seryjnych oraz tryb MULTI. Pierwszy obejmuje serię do 4 zdjęć (w najwyższej rozdzielczości z jakością Std.) rejestrowanych w tempie ok. 1,2 kl/s. natomiast drugi polega na rejestracji 9 zdjęć w tempie 3 kl/s. i zapisaniu go na jednym obrazie. Ta druga forma rejestracji jest o wiele skuteczniejsza w przypadku fotografowania szybko poruszających się obiektów. Jednakże należy zaznaczyć, iż w trybie tym nawet przy zastosowaniu maksymalnej rozdzielczości wydobyte "trafione" ujęcie będzie miało rozmiar 640 x 480 pikseli - a więc nie za duże.
Do tej listy dodamy jeszcze tryb filmowy (niestety bez dźwięku), w rozdzielczości 320 x 240, 160 x 120 w tempie 15 kl/s. Którego jedynym ograniczeniem jest pojemność karty pamięci to z pełną śmiałością będziemy mogli określić X31 mianem niezwykle sympatycznego urządzenia o szeregu efektownych możliwości.
W przeciwieństwie do Minolty, Nikon SQ nie oferuje nakładanych ramek czy cyfrowych filtrów. Wspomniane pokrętło trybów udostępnia listę 15 programów tematycznych, które sprytnie dostosowują tryby i pracę aparatu do określonych sytuacji zdjęciowych. Obejmują one:
Pod względem sekwencji filmowych SQ wyraźnie ustępuje konkurencyjnej Minolcie. Co prawda, aparat umożliwia rejestrację filmową w rozdzielczości 320 x 240 w tempie 15kl/s. z dźwiękiem, jednakże maksymalna długość jednego klipu to zaledwie 40 s (bez względu na pojemność karty pamięci).
Coolpix SQ posiada również dwie formy rejestracji seryjnej. Pierwsza z nich obejmuje 7-zdjęciową serię (na standardowej karcie) jakości Normal w tempie 1.5 kl/s (która jest wydłużana w jakości Basic do 15 zdjęć). Natomiast druga z nich to podobnie jak w przypadku X31 tryb multi, w którym aparat umożliwia rejestrację 16 zdjęć wielkości 512 x 384 (a więc jeszcze mniejsze) i zapisaniu go w formie jednego pliku. Z ciekawych funkcji zdjęciowych warto wyróżnić również Nikonowski BBS (czyli Best Shot Selector), w któym aparat umożliwia jednorazową rejestrację 10 zdjęć, a po automatycznej analizie ostrości wybiera najlepsze ujecie spośród nich.
Podczas porównania funkcji fotograficznych nie możemy pominąć olbrzymiej przewagi testowanego Nikona wynikającej z oferowanego systemu pomiaru ostrości. W przeciwieństwie do X31, model SQ poza tradycyjnym ogniskowaniem pojedynczym umożliwia także ostrzenie ciągłe - nie wymagające wciskania spustu migawki. Ponadto do dyspozycji mamy aż 3 sposoby automatycznego ustawiania ostrości. Obejmują one: Auto (ostrość z pierwszeństwem pierwszego planu ustawiona przez jedno z 5 pól pomiarowych rozmieszczonych układzie krzyżowym), Manual (jedno aktywne pole pomiarowe wybierane jest ręcznie z 9 pól rozmieszczonych w układzie 3 x 3), Wyłączone (z centralnie zablokowanym polem pomiarowym). Reasumując możliwości i funkcje zdjęciowe można zatem stwierdzić, iż konstruktorzy Nikona SQ wyraźnie postawili na funkcjonalność użytkową aniżeli efektowną atrakcyjność. Duży punkt dla Coolpixa.
Rozdzielczość i ostrość
Minolta X31 wyposażona została w przetwornik CCD typu 1/3.2 cala, który generuje pliki w formacie JPEG o maksymalnej wielkości 2048 x 1536 pikseli. Szkoda, że tylko dla tej rozdzielczości dostępne są dwa stopnie kompresji (Fine i Standard), a pozostałe wielkości tj. 1600 x 1200, 1280 x 960 i 640 x 480 rejestrowane są tylko w Standardzie. Maksymalna jakość gwarantuje w laboratorium fotograficznym zdjęcie o formacie 13x18 cm i przy jakości wydruku (300 dpi) uzyskamy dość gładkie i delikatnie zmiękczone obrazy.
Matryca CCD Nikona SQ jest nieco większych rozmiarów lecz generuje nieco mniejsze pliki. Zastosowany tu przetwornik typu 1/2.7 cala rejestruje obraz w wielkości 2016 x 1512 pikseli. Takie rozwiązanie zaowocowało większymi rozmiarami pojedynczego piksela aniżeli w konkurencyjnym X31, co oczywiście pozytywnie wpłynęło na jakość obrazu (większe rozmiary pojedynczego piksela = większa ilość wpadającego światła = mniejsza potrzeba wzmacniania sygnału = mniejsza ilość szumów). Pod względem pozostałych dostępnych rozdzielczości Coolpix wypada podobnie do konkurenta. Poza 3-megowym maksimum do dyspozycji mamy: 1600 x 1200, 1024 x 768 i 640 x 480. Rejestrowane zdjęcia zapisywane są w formacie JPEG. I tu dochodzimy do kolejnej przewagi Nikona. Otóż dla każdej z rozdzielczości rejestrowanego obrazu dostępne są 3 poziomy kompresji: Fine (1:4), Normal (1:8) i Basic (1:16).
Mówiąc o ostrości (zdolności do odwzorowania szczegółów) zdjęcia musimy pamiętać, iż odpowiada za nią zarówno matryca jak i zastosowany układ optyczny. I tu również przeważa SQ. Jak widać na powyższych ilustracjach linie, kontury i detale na zdjęciach wykonanych Nikonem są znacznie precyzyjniej oddane w stosunku do wyraźnie zmiękczonego obrazu z Minolty. Z pewnością dzieje się tak m.in. na skutek optymalizacji (wygładzanie) obrazu w celu zbicia mory, jak również poprzez zastosowanie w X31 wyższego ekwiwalentu czułości. Dla odmiany, zdjęcia z Coolpixa charakteryzują się nieco większą ziarnistością, co w większym stopniu uwidacznia się po wykonaniu odbitek.
Ekspozycja i balans bieli
Pomiar ekspozycji w Minolcie X31 realizowany jest tylko w sposób skoncentrowany. Po kilku próbnych zdjęciach szybko da się zauważyć wyraźną tendencję aparatu do delikatnego niedoświetlania. Takie rozwiązanie może być swoistym sposobem, na uzyskanie bardziej nasyconych obrazów (szczególnie w słonecznych warunkach). I takie są właśnie zdjęcia z X31. Wysokie nasycenie i kontrast obrazu sprawiają, iż zdjęcia są przyjemne dla oka. Niekiedy jednak z zauważalnym gubieniem szczegółów w jego ciemnych partiach.
Nikon SQ poza pomiarem skoncentrowanym (centralnie ważonym) oferuje pomiar punktowy i matrycowy. Trzeba przyznać, iż ten ostatni znakomicie sprawuje się niemal w każdych warunkach (do czego Nikon zdążył nas przyzwyczaić), choć kilkakrotnie zdarzyło mu się odrobinę prześwietlić zdjęcie na dość dużym słońcu. Zdjęcia cechują się nieco mniejszym nasyceniem i kontrastem, ale również równomiernym naświetleniem i wysoką dynamiką zarówno jasnych jak i ciemnych partii obrazu. Niestety zarówno Dimage X31 jak i Coolpix SQ nie umożliwiają ręcznego wyboru ekwiwalentu czułości. Natomiast wartość ekspozycji zaproponowaną przez aparat możemy samodzielnie skorygować w zakresie +/-2EV w skoku co 0.3EV w obu modelach.
Równoważenie światła białego w większości sytuacji działa bardzo poprawnie jednakże obydwu testowanym konkurentom zdarzyło się oczywiście kilka potknięć. Minolta ustępuje Nikonowi podczas fotografowania w cieniu (tryb auto zbyt zimny, profil dla cienia zbyt ciepły) natomiast znacznie lepiej radzi sobie w świetle jarzeniowym. W trudnym świetle żarowym w obydwu konstrukcjach zawodzi automatyka balansu i konieczne jest użycie profilu predefiniowanego, który przyniesie znacznie lepsze efekty. Natomiast w oświetleniu mieszanym wyniki były zbliżone, choć niekiedy SQ generował zbyt ciepłe obrazy. O pracy automatyki balansu z błyskiem czytaj w dalszej części testu (zdjęcie z lampą).
Aberracja, dystorsja i winietowanie
Aberracja chromatyczna to jedna z typowych (i niestety nieuniknionych) wad, na jakie narażone są obiektywy stosowane w tak miniaturowych konstrukcjach. Przypomnijmy, iż polega ona na nieprecyzyjnym skupieniu fal widma, w wyniku czego wyjątkowo kontrastowym fragmentom zdjęcia towarzyszą charakterystyczne purpurowe obwódki. W fotografii cyfrowej, aberracje te poza fizyczną niedokładnością soczewek obiektywu potęgowane są poprzez sam element rejestrujący, a ściślej - poprzez niewielkie rozmiary pojedynczego piksela (niewielkiej średnicy piksel = mniej precyzyjnej informacji o ilości i barwie). I tu ponownie wracamy do właściwości przetworników zastosowanych w obydwu konstrukcjach. Jak już wspomnieliśmy Minolta Dimage X31 posiada mniejszych rozmiarów matrycę, na której rozmieszczona została większa ilość pikseli, co w tym względzie oczywiście nie pozostało bez wpływu na jakość obrazów. Poniższe ilustracje wykazują wyraźną przewagę Nikona SQ (zdjęcia z prawej), który w tej części testu wypada znacznie lepiej.
Kolejnymi wadami, związanymi już głownie z układem optycznym jest dystorsja i winietowanie. Pierwsza z nich, polega na wygięciu linii mających przebiegać równolegle. Szczególnie uwidacznia się to na zdjęciach ze skrajną wartością ogniskowej (przy ujęciach szerokokątnych w postaci "wypukłej beczki", przy tele jako "wklęsła poduszka"). W obydwu testowanych przypadkach zachowuje zbliżony, typowy dla tej klasy, w pełni akceptowalny i jak do tej pory nieunikniony poziom. Druga z nich - winietowanie - objawia się jako zaciemnienie obrzeży zdjęcia, nasilając się również przy ujęciach szerokokątnych wykonanych ze stosunkowo dużym otworem przysłony. Niestety, żaden z porównywanych aparatów nie umożliwia "ręcznej" kontroli tego parametru, tak więc użytkownicy zdani są na sam aparat, nie mogąc ratować się jej przymknięciem. I tu ponownie X31 wyraźnie ustępuje konkurencyjnemu SQ, a poniższe przykłady (Minolta z lewej, Nikon z prawej) obrazują to w sposób wyczerpujący.
Makro i zdjęcia nocne
Olbrzymim atutem Minolty jest fakt, iż jej obiektyw ogniskuje z odległości już 10 cm zarówno przy ujęciach szerokokątnych jak i tele. Właśnie przy tym drugim uzyskamy znakomite efekty zdjęciowe o znacznie mniejszym poziomie zniekształceń. Powierzchnia rejestrowanego w ten sposób obrazu to ok. 22 x 16,5 mm, co jest wynikiem bardzo dobrym, przy którym osiągi SQ nieznaczne bledną. Makro Nikona blokuje ogniskową na poziomie ok.70mm (ekwiwalent) rejestrując z odległości 4 cm "zaledwie" powierzchnię około 25,5 x 19 mm.
Natomiast zdjęcia nocne to znów kolejny punkt dla Nikona. W przeciwieństwie do Minolty posiada on lampkę wspomagającą układ AF oraz manualny, definiowalny według wzorca balans bieli. Nie trzeba chyba argumentować wynikającej z tego przewagi. Co prawda poniższe zdjęcie obrazuje dość wysokie stałe (ciemne) zakłócenie matrycy Coolpixa SQ, jednakże Minolcie nie udało się nawet zbliżyć do tego wyniku (podczas testu nie udało nam się osiągnąć satysfakcjonujących wyników pod względem ostrości i tonacji).
Zdjęcia z lampą
Na zewnątrz, przy dobrych warunkach oświetleniowych błysk dopełniający w obydwu przypadkach dobrze spełnia swoją rolę, choć Minolcie zdarzyło się kilka nieco prześwietleń. Natomiast gorzej jest już podczas fotografowania z lampą w pomieszczeniach. Poza samym rozkładem światła błyskowego, który niestety przy ujęciu szerokokątnym w obydwu przypadkach nie obejmuje pełnego kadru (widoczne zaciemnienie na jego obrzeżach) pojawiają się kłopoty z tonacją. I tu ponownie wracamy do systemu równoważenia bieli. Automatyka wyraźnie myli się generując czerwono-purpurową (Minolta) lub siną (Nikon) dominantę. Ponieważ w przeciwieństwie do Coolpixa SQ, Dimage X31 nie posiada odrębnego balansu dla światła błyskowego użytkownikowi pozostaje jedynie ratunek w postaci profilu dla światła słonecznego (które ma zbliżona temperaturę barwową do flesza). Jak obrazują poniższe ilustracje, zastosowanie odpowiedniego balansu owocuje już znacznie lepszymi efektami.