Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
3. Ergonomia, budowa, obsługa i fotografowanie
Ergonomia
Biorąc do ręki aparaty japońskich producentów od razu wiadomo, że mamy do czynienia z lustrzankami dedykowanymi dla amatorów. Jak przystało na aparaty klasy “entry-level” są to konstrukcje poręcznych rozmiarów. W obydwu przypadkach osoby z większymi dłońmi będą miały problem z pewnym i komfortowym chwyceniem aparatu. Grip w Nikonie jest nieco głębszy i lepiej wyprofilowany co poprawia użytkowanie, Canon natomiast daje pewniejsze oparcie na kciuk.
Oba aparaty zostały wykonane z czarnego plastiku, ale z dbałością o detale. Trudno mieć zastrzeżenia do spasowania poszczególnych elementów, choć nie umknęła naszej uwadze odklejająca się w Canonie okładzina na wysokości spustu migawki.
Nikon sprawia wrażenie aparatu wykonanego z odrobinę lepszych materiałów - plastiki są równie dobrej jakości, ale guma okalająca grip sprawia wrażenie przyjemniejszej.
Budowa
Dzięki użyciu tworzywa sztucznego do budowy aparatów, oba modele charakteryzują się niedużą wagą pomagającą w codziennym użytkowaniu. Odradzali byśmy natomiast podpinanie pod tak lekkie “puszki” dużych i ciężkich szkieł systemowych. Za każdym razem może to drastycznie obniżać komfort pracy ze stosunkowo małym korpusem. Tu z pomocą przychodzą nam kitowe obiektywy o uniwersalnych ogniskowych, które możemy nabyć od razu w zestawie z aparatem. Mówimy tu o obiektywach, o ogniskowej 18 - 55 mm i jasności od f/3,5 do f/5,6. Obydwie konstrukcje zostały wyposażone w optyczną stabilizację obrazu, są lekkie, i poręczne.
Obiektyw Nikona posiada niestandardową, składaną obudowę pomniejszającą jego rozmiary transportowe, lecz każdorazowe przyciskanie guzika w celu rozłożenia obiektywu i fotografowania okazuje się być po dłuższej chwili użytkowania dość irytujące.
Obsługa
Jak na lustrzanki skierowane do amatorów oba modele umożliwiają szybką i intuicyjną obsługę. Sama “guzikologia” natomiast została zaprojektowana w zupełnie różny sposób. W Canonie elementy sterujące są wygodnie rozmieszczone, choć skupienie przycisków na tylnej ściance aparatu, na małej przestrzeni wymaga chwili przyzwyczajenia. Zwłaszcza, jeśli chcemy obsługiwać aparat nie odrywając oka od wizjera. Menu podręczne na ekranie LCD pozwala na szybki dostęp do najpotrzebniejszych parametrów. To co przypadło nam do gustu to rozmieszczenie podstawowych funkcji fotografowania na przyciskach nawigatora. Nikon również udostępnia użytkownikowi informacje na ekranie LCD. Można jednak narzekać na ograniczone możliwości dostosowania jedynego przycisku funkcyjnego i małą liczbę funkcji wyciągniętych na korpus. W wielu wypadkach będziemy skazani na wspomniane menu podręczne.
Jak już wspominaliśmy w obu aparatach odnajdziemy matrycę o rozmiarze APS-C typu CMOS. Nikon postawił na 24 megapiksele rozdzielczości, czyli o 6 megapikseli więcej niż jego konkurent oraz pozbawienie filtra dolnoprzepustowego. Ma to na celu zwiększyć szczegółowość zdjęć. Jednak można niekiedy oczekiwać pojawiającego się efektu mory. Canon dla odmiany wybrał sprawdzoną w swoim systemie matrycę 18 megapikseli.
Obydwa aparaty zostały wyposażone w czwarte wersje procesorów obrazu. W Nikonie Expeed, a w Canonie Digic.
Bagnety obu konkurentów są metalowe i dobrze oznaczone, oba umożliwiają również podpinanie pełnoklatkowych obiektywów oraz konstrukcji przeznaczonych pod małą matrycę. Przelicznik ogniskowych w Nikonie wynosi 1,5x, a w Canonie 1,6.
Obraz w wizjerze oparty o pentagonalny układ luster z jakim mamy do czynienia w testowanych konstrukcjach nie jest tak jasny jak w zaawansowanych lustrzankach z wizjerami optycznymi opartymi na pryzmacie. Bezpośrednie porównanie konkurentów pokazuje w tym wypadku lekką przewagę Canona. Jego wizjer jest nieco jaśniejszy, przez co sprawia wrażenie bardziej czytelnego. Zarówno D3300 jak i 1200D kryją około 95% kadru. Powiększenie tego pierwszego to 0,85x, drugiego 0,87x. W obu przypadkach użytkownik może dokonać korekty dioptrii, w Canonie w zdecydowanie szerszym zakresie -3 do +1, przy -1,7 do +0,5 Nikona.
Z kolei Nikon wygrywa gdy pod lupę weźmiemy ekrany obu testowanych aparatów. Porównywane lustrzanki mają 3-calowe wyświetlacze, lecz ten w Nikonie ma dwa razy większą rozdzielczość - 921 000 punktów przy 460 000 Canona. To parametry charakterystyczne dla sprzętu z nieco wyższej półki. Obraz dzięki temu jest bardziej szczegółowy, również lepiej oddaje kolory. Canon pomimo przeciętnej rozdzielczości zapewnia przyzwoite osiągi pod względem reprodukcji koloru, lecz gołym okiem widać różnicę klas w tym aspekcie.
Na obydwu wyświetlaczach oczywiście możemy korzystać z funkcji Live View, którą uruchamia się osobno dedykowanym przyciskiem. Prędkość ostrzenia z pomocą detekcji kontrastu w tym trybie w obu przypadkach działa i na tym chyba możemy poprzestać. Należy z korzystać tylko w wyjątkowych sytuacjach. Canon daje nam możliwość korzystania z trybu szybkiego, działającego na zasadzie detekcji fazy. W trybie na chwilę tracimy obraz z ekranu, aby aparat wyostrzył kadr. W tym parametrze obie amatorskie lustrzanki nie brylują, zdecydowanie ustępując pola bezlusterkowcom.
Obie testowane propozycje lustrzanek zostały wyposażone w gorącą stopkę, do której możemy podłączać systemowe lampy błyskowe. Znakomitej większości użytkowników natomiast z powodzeniem wystarczą wbudowane flesze. Oczywiście nie mamy co marzyć o idealnie doświetlonej scenie, ale w typowych, amatorskich zastosowaniach na pewno się sprawdzą. W obydwu przypadkach możemy włączyć redukcję czerwonych oczu czy ustawić korektę ekspozycji lampy. Ta w Nikonie ma liczbę przewodnią 12, oczko mniej od Canona.
Standardem kart obsługiwanym przez tę klasę sprzętu są karty SD. Nie inaczej jest w przypadku bohaterów naszego testu. Oba aparaty mogą zapisywać zdjęcia na kartach SD, SDHC oraz SDXC. Gniazdo kart w Canonie znajduje się pod tą samą klapką co bateria, czyli od spodu aparatu. Nikon poszedł w ślady swoich bardziej zaawansowanych braci i umieścił slot kart z boku aparatu, na rękojeści. Takie rozwiązanie zdecydowanie bardziej przypada nam do gustu - nie trzeba odkręcać stopki statywu żeby zmienić kartę. Od spodu korpusu Nikona wkładamy tylko baterię. Na jednym ładowaniu baterii w 1200D udało nam się wykonać blisko 500 zdjęć, co nie jest złym wynikiem, ale D3300 zrobił o prawie 150 zdjęć więcej na jednym akumulatorze. To świetny wynik w tej klasie sprzętu.
Wszystkie złącza zarówno w jednym jak i w drugim aparacie znajdziemy na lewej ściance aparatu zasłonięte gumowymi zaślepkami. USB, HDMI czy złącze do mikrofonu są standardem. W Nikonie mamy jeszcze gniazdo wężyka spustowego. Brakuje łączności bezprzewodowej Wi-Fi w obu przypadkach.
Menu w obu japońskich propozycjach lustrzanek wygląda podobnie jak w pozostałych aparatach systemu. Poruszanie się po obydwu aparatach jest dość proste, a samo menu przejrzyste, choć zupełnie od siebie różne. Nam bardziej przypadło do gustu menu Nikona D3300 ze względu na bardziej logiczne zaprojektowanie zakładek i cały layout w formie listy.
Jeśli chodzi o wyświetlanie zdjęć, to oba aparaty dają podobne możliwości podglądu zrobionych zdjęć ze wszystkimi przydatnymi informacjami.
Fotografowanie
Segment lustrzanek od lat przyzwyczajał nas do bezzwłocznej, a wręcz neutralnej szybkości działania. Nawet amatorskie lustrzanki pokazują, że są w stanie pracować bez opóźnień. Nie inaczej jest w przypadku modeli D3300 i 1200D. Czas potrzebny na uruchomienie i wykonanie pierwszego zdjęcia to dziesiąte części sekundy. Reakcja na wciśnięcie spustu migawki jest natychmiastowa i nie ma mowy o jakimkolwiek zawahaniu w obu przypadkach aparatów. Problemów nie ma również podczas poruszania się po menu czy przeglądaniu zdjęć.
Obydwa aparaty oddają nam do dyspozycji tryb zdjęć seryjnych. Nikon deklaruje tę wartość na poziomie 5 kl/s, Canon o dwie klatki mniej - 3 kl/s. Jak sytuacja ma się w rzeczywistości? Jeżeli używamy tylko plików JPEG w jakości Fine, oba aparaty trzymają deklarowane parametry przez 2-3 sekundy. Wartości te drastycznie spadają w momencie kiedy do JPEG-a dorzucimy jeszcze RAW-a. W Nikonie powoduje to skrócenie serii do jednej sekundy, w której aparat utrzymuje 5 kl/s, Canon już na samym początku zwalnia do 2 kl/s. Nie są to więc parametry rzucające na kolana, ale pamiętajmy, że mamy do czynienia ze sprzętem dedykowanym dla amatorów. W tej materii Nikon wypada jednak lepiej.
W kwestii autofokusa oba prezentowane aparaty wykorzystują system detekcji fazy. W Nikonie odpowiada za to czujnik Multi-CAM 1000 z 11-oma polami AF, a w Canonie natomiast TTL-CT-SIR oddający nam do dyspozycji 9 punktów autofokusa. U obu konkurentów pola rozplanowane są tak, żeby pokryć znaczną część kadru. Zarówno w D3300 jak i w 1200D użytkownik ma do dyspozycji 3 tryby pracy AF: pojedynczy, ciągły i automatycznie przełączany między pojedynczym, a ciągłym.
W praktyce oba aparaty ostrzą jak na amatorskie lustrzanki przystało. Przy dobrze oświetlonej scenie konkurenci radzą sobie porównywalnie, czyli dobrze lub bardzo dobrze. Wyposażone w kitowe obiektywy puszki są w stanie wyostrzyć w około 0,3-0,6 sekundy. Sytuacja ulega niewielkiej zmianie w słabszym oświetleniu, wtedy ten czas może się wydłużyć. Żaden jednak nie wybija się przed konkurenta.
Za pomiar światła w Nikonie odpowiada 420-pikselowy czujnik RGB, zaś w Canonie 63-polowy czujnik TTL. W trakcie testu automatyczne pomiary światła nie sprawiały problemów, ale pomiar ekspozycji dokonywany przez model z czerwoną łezką na gripie był dla nas bardziej przewidywalny. Oba aparaty proponują 3 standardowe tryby:
Nikon:
Canon:
Bardziej szczegółowe informacje na ten temat znajdziecie w osobnych testach tych dwóch lustrzanek Nikon D3300 oraz Canon 1200D
Na tarczy trybów ekspozycji znajdującej się w obu aparatach po prawej stronie górnej ścianki aparatu odnajdziemy standardowy zestaw nastaw: P, A, S, M oraz zestaw programów tematycznych. Konstruktorzy obu modeli powiększają zestaw standardowych trybów fotografowania o różne filtry artystyczne. W Nikonie nazwane Effects gdzie szczególnie spodobała nam się opcja łatwej panoramy, w Canonie Creative auto.
Biorąc pod uwagę możliwości filmowania obu aparatów krystalizuje się pewna przewaga Nikona. Obydwa modele rejestrują film w rozdzielczości Full HD, ale to D3300 daje możliwość automatycznego ustawiania ostrości i zmiany pewnych parametrów w trakcie filmowania. Nikon daje też możliwość podłączenia zewnętrznego mikrofonu aby osiągnąć lepszą jakość dźwięku. Canon pozwala jedynie na manualne ostrzenie i nagrywanie dźwięku za pomocą wbudowanego mikrofonu.