Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Na wstępie naszych pierwszych wrażeń z Sony A6000 zaznaczamy, że na targach CP+ mieliśmy do czynienia z przedprodukcyjnym egzemplarzem aparatu, który miał menu jedynie w języku japońskim. Nie mogliśmy nim wykonać żadnych zdjęć, ale możemy się pokusić o przekazanie naszych pierwszych odczuć.
Sony A6000 to trzeci bezlusterkowiec z matrycą APS-C objęty nowym nazewnictwem (po A3000 i A5000). Jest spośród tej trójki najbardziej zaawansowany, zastępuje drugiego w starej hierarchii NEX-6. Najważniejsze zmiany w stosunku do poprzednika to nowa, 24-megapikselowa matryca i ulepszony autofokus. Trudno w warunkach targowych o precyzyjne pomiary, ale pierwsze wrażenie szybkości i celności ostrzenia jest bardzo pozytywne. Aparat ustawia ostrość zauważalnie szybciej niż aparaty starszej generacji. Ma 179 punktów detekcji fazowej na sensorze, czyli o 80 więcej niż NEX-6. Różnica jest zauważalna w trudnych oświetleniowo warunkach targowych - z niecierpliwością czekamy jak takie porównanie wypadnie przy większej ilości światla.
A6000 ma klasyczną, sprawdzoną ergonomię: tarcza trybów, pokrętło pod kciukiem, pokrętło na tylnej ściance i zestaw standardowych przycisków. Żadnych ekstrawagancji, 100 procent wygody, jakiej należy oczekiwać od aparatu tej klasy. Jeśli do tego dodamy dobrze wyprofilowany grip, odchylany ekran, przyciski funkcyjne, niezłe menu-podręczne, otrzymamy aparat, który może sprawiać dużo frajdy amatorom fotografii. Jedyna ergonomiczna kontrowersja - niezbyt wygodnie osadzony przycisk uruchamiający filmowanie.
Koncern Sony nie notuje raczej wpadek z jakością wykonania. W A6000 użyto materiałów dobrej jakości (oczywiście biorąc pod uwagę "półkę" na jaką ma trafić aparat), spasowanie wszystkich elementów jest bez zarzutu, tarcze i pokrętła poruszają się z odpowiednim oporem. A6000 jest stosunkowo lekkim korpusem, a w połączeniu z obiektywem Sony E 16-50 mm f/3,5-5,6 PZ OSS cały zestaw jest wręczy wyjątkowo lekki. Nie znika przy tym wrażenie solidności wykonania - to dobry kompromis Sony.
Sony A6000 poprawił się w kilku punktach względem swojego poprzednika, ale jest jeden element o wyraźnie słabszych parametrach. To wizjer, który w NEX-6 miał rozdzielczość 2,36 miliona punktów, a w A6000 ma 1,44 miliona i jest przy tym nieco mniejszy. Oczywiście gdy nie można bezpośrednio porównać obydwu konstrukcji można uznać, że 1,44 miliona jest OK. Obraz jest przecież dość szczegółowy i "gładki". Targi fotograficzne to jednak świetna okazja, żeby w krótkim czasie porównać wiele rozwiązań różnych producentów. Wizjer Sony A6000 na takim tle zdecydowanie nie zachwyca.
Podsumowując: Sony A6000 to lekki, zgrabny bezlusterkowiec z klasyczną, bardzo przyjazną ergonomią i bardzo sprawnym autofokusem. Po stronie minusów wstępnie zapisujemy słabszy niż w poprzedniku wizjer. Z niecierpliwością czekamy na możliwość przetestowania finalnego egzemplarza w warunkach redakcyjnych