Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Zazwyczaj jest tak, że jak firma nie zaprasza nas na europejską premierę produktu fotograficznego, to albo to nie jest produkt dla entuzjastów fotografii, albo nie jest jeszcze do końca dopracowany i zrobi wrażenie najwyżej na redaktorach mniej fotograficznych czy "lifestylowych" tytułów albo na blogerach wdzięcznych za darmową wycieczkę, hotel i poczęstunek. Mimo że najczęściej jako pierwsi dostajemy sprzęt Samsunga do testów, firma nas na premierę GALAXY Camera nie zaprosiła (ani nawet nie poinformowała o konferencji) i jak się przekonaliśmy mogły zaważyć oba te powody.
Nie mieliśmy szansy zapoznać się z GALAXY Camera na premierze, ale całe szczęście nasi dziennikarze byli w tym czasie na targach IFA w Berlinie i na stoisku Samsunga mogliśmy wziąć do ręki i przyjrzeć się bliżej urządzeniu, które może stworzyć nowy segment produktów fotograficznych. Dla porządku przypomnijmy jednak, że pierwszym producentem, który pokazał aparat z Androidem był Nikon z modelem Coolpix S800c i wyprzedził Samsunga o jakieś 10 dni.
Potencjalnie taki produkt ma wiele zalet. Może połączyć dobrą optykę, większą, mniej szumiącą matrycę, wysuwaną lampę, z zaletami smartfona - bezpośrednim podłączeniem do Internetu, serwisów społecznościowych, dostępnymi aplikacjami do obróbki zdjęć i innymi dobrodziejstwami "social media". Do tego - jak producent tak zadecyduje - być również telefonem. To ostatnie jest szczególnie ważne, bo przecież największą przewagą telefonu komórkowego jako aparatu jest to, że prawie zawsze mamy go przy sobie.
Po kilkudziesięciu minutach obcowania z GALAXY Camera mamy wrażenie, że Samsung nie wykorzystał tych możliwości. Przede wszystkim aparat nie jest telefonem, więc i tak musimy ze sobą targać jakąś komórkę (chyba, że wystarczy nam Skype i słuchawka bluetooth). Poza tym obudowa jest strasznie duża i nieporęcznie płaska. Nie bardzo rozumiem po co w nim tak duży ekran (4,8 cala). W profesjonalnych aparatach wystarczają 3 cale do oceny zdjęć, a do obsługi smartfona 3,5 cala w iPhonie. Dodatkowo aparat jest dosyć płaski i mimo pseudo-gripu nie można go pewnie chwycić i trzymać jedną ręką. A jest to konieczne, bo obiektyw wysuwa się dosyć daleko, a ze względu na wielkość ekranu nie sięgniemy jedną ręką bez luzowania uchwytu do wszystkich potrzebnych menu umieszczonych w rogach i na dole ekranu. Gdyby nie ta wada, to korzystanie z menu byłoby dosyć fajne. Na dole ekranu mamy "uchwyty" którymi możemy rozwijać podręczne menu i zmieniać parametry ekspozycji, włączyć flesza, a także wybierać różnego rodzaju "instagramowe" filtry. Bardzo fajnie rozwiązane jest wirtualne kółko nastaw PASM, które po wybraniu wizualnie imituje pierścienie obiektywu widziane z boku i możemy w ten sposób zmienić czas, przysłonę, korektę ekspozycji i ekwiwalent ISO pokazujemy to na filmie). Ogólnie - mimo mnogości funkcji - menu i obsługa są intuicyjne i szybkie.
Z punktu widzenia konstruktora jedną z niepodważalnych przewag "aparatowej" obudowy GALAXY Camera jest możliwość zamontowania większego, lepszego niż w telefonach obiektywu, prawdziwego spustu migawki, dźwigienki zoomu i wysuwanej lampy błyskowej. I rzeczywiście produkt Samsunga otrzymał 20-krotny zoom wyglądający jak w porządnym kompakcie oraz pozostałe rzeczy. To już poważna zaleta względem fotografowania komórką. Jednak w wersji modelu, który mieliśmy w rękach wymaga jeszcze dopracowania. Przede wszystkim sterowanie zoomem obiektywu kilka razy nam się zacięło (konieczny był restart aparatu), a po drugie nie działało płynnie (nie wiadomo dlaczego nagle się zatrzymywało). Wygląda to na problem software'owy, z którym inżynierowie Samsunga powinni sobie poradzić - ale to tylko potwierdza, że aparat jest jeszcze niedopracowany. Innym problemem jest, że część oprogramowania firm zewnętrznych np. Instagram tej dźwigienki nie obsługuje. To znaczy obsługuje, ale służy ona... do pogłaśnianiania dźwięku! Najwyraźniej Samsung nie wszedł zbyt głęboko w oprogramowanie systemu i podłożył po prostu w aplikacji aparatu mapowanie przycisków głośności pod sterowanie zoomem. Pozostaje liczyć, że niezależni twórcy oprogramowania dostrzegą ten problem.
Niestety obiektyw nie spełnił naszych nadziei w kwestii jakości obrazu. Może powinniśmy poczekać do jakiejś wersji finalnej aparatu, ale skoro Samsung pozwolił publikować zdjęcia, to znaczy, że uznaje, że są OK. Możecie to sami ocenić na przykładach poniżej, ale naszym zdaniem rewelacji nie ma. Bardzo słabo wyglądają zdjęcia na wyższych czułościach, ale już ISO 100 i 200 oferują słabą ostrość i kontrast, a także brak szczegółów w cieniach i światłach. Jak zwykle jednak z ostateczną oceną powstrzymujemy się do testów laboratoryjnych (o ile Samsung udostępni nam aparat).
Skupmy się zatem na kwestiach użytkowych. Sporo naszych wątpliwości po premierze pierwszych aparatów z Androidem budziła kwestia szybkiego dostępu do funkcji aparat przez - powiedzmy sobie szczerze - dosyć bałaganiarski interfejs Androida. Całe szczęście Samsung poradził sobie z tym problemem i ikonka aparatu jest widoczna cały czas. Warto wspomnieć, że Samsung w materiałach prasowych wspomina o możliwości zdalnego sterowania
Ciekawiło nas jak szybki będzie Galaxy - wyposażony przecież w całkiem dobry procesor. Tu jest bardzo dobrze. Nie przeciążony aplikacjami i z praktycznie pustą pamięcią aparat działał płynnie i szybko. Operacje jak ustawianie ostrości, przeglądanie zdjęć czy zmiana ustawień działały praktycznie natychmiast. Znacznie szybciej niż w iPhonie 4 (nie mieliśmy akurat przy sobie modelu 4S do porównania). Oby tak zostało po kilku miesiącach użytkowania, gdy wypełnimy pamięć aplikacjami, zdjęciami i filmami. Zastrzeżenia można mieć jedynie do interfejsu dotykowego, który nie jest tak szybki i jednoznaczny jak w produkcie Apple - ale i tak znacznie lepszy niż w dotykowych aparatach fotograficznych.
Na koniec warto wspomnieć, że Samsung od razu zaprezentował bogatą gamę akcesoriów (patrz zdjęcie). Pewnie nie wszystkie wejdą do sprzedaży, ale niektóre wyglądają imponująco - jak na przykład zestaw "kamerowy".
Podsumowując. Nasze wrażenie jest takie, że konstruktorzy Samsunga nie potrafili wykorzystać atutów tego typu urządzenia. Samsung GALAXY Camera nie jest niestety połączeniem zalet fotografującej komórki z zaletami aparatu kompaktowego. Raczej łączy wady tych produktów, dając nam jedynie funkcjonalność, jaką uzyskamy wkładając kartę SD z nadajnikiem WiFi do dobrego kompaktu (lub oczywiście od razu kupując kompakt z WiFi) i łącząc go bezprzewodowo ze smartfonem, który i tak mamy w kieszeni. Nie znaczy to, że jesteśmy całkowicie przeciw pomysłowi wykorzystania w aparatach systemów mobilnych jak Android. Jednak trzeba to lepiej przemyśleć i zrealizować, żeby to rozwiązanie mogło konkurować z fotografującymi smartfonami i tabletami. Wierzymy, że Samsung jest w stanie zrobić to lepiej.
Poniżej prezentujemy przykładowe zdjęcia z GALAXY Camera i film przedstawiający obsługę aparatu.
Uwaga! Nasz system blędnie odczytuje dane ISO zapisane w EXIF-ie plików z Galaxy - powinno być od góry: 100, 200, 800, 3200.
REKLAMA
Więcej o Samsung Galaxy Camera i aktualnych promocjach na {LNK|http://bs.serving-sys.com/BurstingPipe/adServer.bs?cn=tf&c=20&mc=click&pli=6285588&PluID=0&ord=[timestamp];profilu Samsunga na facebooku.