Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
4.Budowa i obsługa
Optyka
Japoński producent słynie z optyki bardzo dobrej jakości. Użytkowników aparatu na pewno ucieszy fakt, że w dniu premiery razem z aparatem zaprezentowano trzy ciekawie zapowiadające się obiektywy. Do aparatu z bagnetem XF możemy podpiąć obiektywy 18mm, 35mm i 60mm, to odpowiedniki 27mm, 52mm, 90mm. Wszystkie szkła zostały zaprojektowane z myślą o najbardziej wymagających użytkownikach.
To bardzo ciekawe posunięcie japońskiego producenta. Do tej pory wraz z premierą nowych systemów bezlusterkowców pojawiał się kitowy zoom oraz jasna stałka. Fujifilm poszło zupełnie inną drogą, wypuściło wyłącznie 3 stałoogniskowe jasne obiektywy, które mają dawać bardzo dobrą jakość obrazu na nowej matrycy producenta.
Metalowy bagnet został dobrze oznaczony nie mamy najmniejszego problemu z odpowiednim umieszczeniem obiektywu. Problem pojawia się przy mocowaniu. Ruch, który musimy wykonać to około 45 stopni, nie jest to dużo, ale w przypadku obiektywów z bagnetem XF musimy odpowiednio ustawić przysłonę. W innym przypadku najpierw skaczemy po jej kolejnych wartościach, a dopiero potem obiektyw wykonuje odpowiedni ruch. Złapanie optyki za pierścień ostrości w ogóle nie wchodzi w grę, ponieważ jest to on sterowany elektronicznie. W związku z tym nie ma blokady, która zatrzymywałaby przy dotarciu do minimalnej odległości ostrzenia, czy nieskończoności.
Wizjer
W X-Pro1 zastosowano podobne rozwiązanie jak w pierwszym aparacie serii X. Do dyspozycji użytkowników oddano hybrydowy wizjer, który może służyć zarówno jako optyczny jak i elektroniczny. Poruszamy się pomiędzy nimi przy pomocy przełącznika umieszczonego obok gripu na przedniej ściance.
Różnicą, jaka pojawia się pomiędzy bezlusterkowcem, a kompaktem premium Fujifilm FinePix X100, jest zmiana powiększenia ramek w wizjerze optycznym. Wraz ze zmianą obiektywu X-Pro1 zmienia powiększenie wizjera, dzięki czemu możemy dość wygodnie kadrować na szerokim kącie jak i na portretowym obiektywie. Tak wygląda teoria, w praktyce musimy pamiętać, aby przy bliskich planach, oraz jeżeli zależy nam na precyzyjnym kadrze, przełączyć się na wizjer elektroniczny. Paralaksa bardzo mocno daje się nam we znaki, dodając dość duży kawałek kadru na dole i po bokach. O ile przy używaniu obiektywu 18mm nie mieliśmy z tym dużego problemu, to już w przypadku standardowego obiektywu 35mm było to bardzo irytujące.
Sam wizjer jest bardzo dobrej jakości, daje klarowny obraz, a użytkownik może tak jak w przypadku wizjera elektronicznego zdecydować o liczbie wyświetlanych informacji. Na dole widzimy skalę ostrości, na którą warto zwracać uwagę, ponieważ X-Pro1 zdarzają się pomyłki przy automatycznym ustawianiu ostrości. Minusem wizjera optycznego jest brak potwierdzenia ostrości przy manualnym ostrzeniu.
Wizjer w wersji elektronicznej ma rozdzielczości 1,4 miliona pikseli i rozmiar 0,47 cala. Takie parametry zasługują na pochwałę. Kolory są odpowiednio nasycone, a szczegółowość obrazu umożliwia nam wygodne manualne ostrzenie. W ciemnych pomieszczeniach obraz jest zaszumiony i możemy mieć problemy z prawidłową oceną ostrości. Zakres dynamiczny wizjera pozwala na ocenę naświetlenia zdjęcia. Z pomocą może przyjść także zmiana liczby informacji, którą użytkownik może wprowadzić. oprócz tradycyjnej siatki pomagającej nam kadrować, możemy włączyć histogram.
Sam fakt, że Fujifilm udało się wprowadzić hybrydowy wizjer w aparacie z wymienną optyką zasługuje na uznanie. Widać jednak, że rozwiązanie jeszcze nie jest doskonałe. Paralaksa daje się we znaki zwłaszcza, przy obiektywie 35mm i 60mm. Mamy nadzieję, że producent dopracuje to rozwiązanie w kolejnych firmwearach. W świetle ewentualnych przyszłych premier obiektywów zmiennoogniskowych zapowiedzianych przez producenta, warto zaznaczyć, że aparat będzie najprawdopodobniej używał tylko wizjera elektronicznego.
Matryca
Fujifilm zastosowało w swoim flagowym modelu serii X 16,3-megapikselową matrycę X-Trans CMOS. To zupełnie nowa matryca, w której producent nie zastosował filtra dolnoprzepustowego, a piksele ułożył w bloki 6 x 6 z losowo rozłożonymi komórkami RGB. Dzięki nieregularnemu rozłożeniu X-Pro1 unika efektu mory. Sensor bezlusterkowca posiada system ultradźwiękowego czyszczenia Ultra Sonic Vibration. Za obróbkę obrazu odpowiada procesor EXR Pro. Podstawowy zakres czułości aparatu to ISO 200 - ISO 6400, rozszerzalny o ISO 100 i w górę aż do ISO 25600. Rozszerzenie są dostępne tylko w przypadku zdjęć w formacie JPEG.
16-megapikselowe matryce APS-C należą do najlepszych w tym rozmiarze. O tym czy podobnie wygląda sprawa w przypadku bezlusterkowca Fujifilm przekonamy się w części testu poświęconej jakości zdjęć.
Ekran LCD
W X-Pro1 oprócz kadrowania przy pomocy wizjera możemy nadal korzystać z monitora LCD. 3-calowy ekran o rozdzielczości 1,23 milionów punktów daje obraz bardzo dobrej jakości. Jego dynamika i odwzorowanie kolorów również zasługuje na pochwałę. Podsumowując obraz jest kontrastowy i szczegółowy, dzięki czemu pozwala na dobrą ocenę zdjęcia zarówno pod względem ich ostrości jak i poprawności naświetlenia. Ekran nie ma także problemów z szybkim odświeżaniem obrazu.
Pojawia się jednak jeden poważny minus. Szybka chroniąca monitor została wykonana z bardzo miękkiego materiału. Skutkuje to tym, że po niespełna dwóch tygodniach normalnego używania cała powierzchnia była w drobnych podłużnych rysach. Takie wpadki możemy wybaczać budżetowym kompaktom, niestety przy cenie X-Pro1 wymagamy świetnej jakości wykonania, a w tym przypadku producent zawiódł. Przyszli użytkownicy powinni wziąć to pod uwagę i dokupić specjalną folię chroniącą.
Lampa błyskowa
Bezlusterkowiec Fujifilm pomimo swoich pokaźnych rozmiarów nie został wyposażony we wbudowaną lampę błyskową. Sytuację ratuje gorąca stopka, która umożliwia podpięcie lampy o standardowym mocowaniu, o ile flesz działa w trybie manualnym. W trybie dyskretnym, który możemy uruchomić w menu głównym nie mamy możliwości wyzwolenia lampy.
Zasilanie i pamięć
Za zasilanie flagowego modelu serii X odpowiedzialny jest akumulator NP-W126 o pojemności 1200mAh. X-Pro1 jest nieenergooszczędny, w przypadku normalnego użytkowania musieliśmy ładować aparat praktycznie codziennie. Na jednym ładowaniu maksymalnie udało nam się wykonać 140 zdjęć. Tak słaby wynik jest wręcz bezprecedensowy, dawno nie testowaliśmy aparatu, który robiłby poniżej 200 zdjęć na jednym ładowaniu. Dodajmy, że korzystaliśmy przede wszystkim z wizjera optycznego, a nie z energochłonnych wyświetlaczy LCD. Zakup aparatu jest więc związany z kosztem dodatkowych akumulatorów.
Złącze kart pamięci zostało ukryte pod klapką na spodzie aparatu, razem z gniazdem akumulatora. X-Pro1 obsługuje karty w standardzie SD/SDHC/SDXC. Użytkownik może więc swobodnie wybrać typ nośnika. Niestety w tym przypadku również warto zaopatrzyć się w kilka kart pamięci, ponieważ w trakcie naszego testu aparat dwukrotnie wyświetlił błąd zapisu, co uniemożliwiało dalsze fotografowanie.
Złącza
Gniazdo złącz znajduje się na prawej ściance X-Pro1 i jest ukryte za odchylaną klapką. Do dyspozycji mamy dwa złącza - USB 2.0 oraz HDMI mini umożliwiające podłączenie aparatu do telewizora, projektora i innych urządzeń wyświetlających obraz w wysokiej rozdzielczości. Szkoda, że producent nie zdecydował się na umieszczenie wyjścia do zewnętrznego mikrofonu.
Podsumowanie
To co cieszy nas przede wszystkim w nowym systemie bezlusterkowców to - optyka. Fujifilm słynie z obiektywów dających bardzo dobrą jakość obrazu i tak samo jest w tym przypadku. Do nowego aparatu skierowanego do zaawansowanych użytkowników przygotowano trzy stałoogniskowe obiektywy. Ogniskowe są na tyle uniwersalne, że nie powinniśmy mieć problemu z wyborem ulubionego szkła do codziennego użytku.
Wielką zaletą X-Pro1 jest wizjer hybrydowy. konstrukcja znana już użytkownikom aparatu X100 jest bardzo ciekawym rozwiązaniem. W zależności od sytuacji możemy wybrać czy wolimy korzystać z wizjera optycznego czy elektronicznego. Jakość obu konstrukcji jest bardzo dobra, dzięki czemu korzystamy z nich z przyjemnością. Jedynym problemem z jakim spotka się przyszły użytkownik jest paralaksa, która jest szczególnie uciążliwa w przypadku dłuższych ogniskowych i sytuacji wymagających precyzyjnego kadrowania.
Nowa konstrukcja matrycy to największa rewelacja tego aparatu. X-Trans CMOS, w który został wyposażony nowy Fujifilm, daje ponadprzeciętne rezultaty zdjęciowe. O części z nich mogliśmy się przekonać już w publikowanych przez nas zdjęciach testowych. Pamiętajmy jednak, że aparat nie służy do fotografowania tablic i pełnię swoich możliwości pokazuje dopiero na zdjęciach plenerowych. Odważny krok, który zrobił producent, całkowicie się opłacił. Jesteśmy bardzo ciekawi rozwoju tej technologii.
Niestety X-Pro1 ma także poważne wady, które w aparacie tej klasy nie powinny się zdarzać. Bateria, która trzyma wyjątkowo krótko, czy niestabilność oprogramowania, czego skutkiem jest zawieszanie się aparatu, nie powinny mieć miejsca. Wyposażenie aparatu w bardzo miękką szybkę chroniącą monitor, która porysowała się od noszenia aparatu na bawełnianej koszulce to skandal, inaczej tego nie jesteśmy w stanie określić. Na minus zapisujemy także brak uszczelnień, w aparacie tej klasy i za taką cenę powinny się one pojawić. Brak wbudowanej lub dodawanej do zestawu lampy błyskowej również zapisujemy X-Pro1 na minus.
+ bogaty system z chwilą premiery
+ hybrydowy wizjer
+ matryca X-Trans CMOS
+ dobra jakość obrazu na monitorze LCD
- słaba bateria
- brak uszczelnień
- paralaksa
- brak wbudowanej lampy błyskowej
- błąde zapisu na kartach
- miękka szybka ekranu LCD