Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Nie oferuje wsparcia Thunderbolt, ale za to jest odporny, superkompaktowy i przystępnie wyceniony. Czy Samsung T7 Shield to idealny przenośny dysk dla fotografów i filmowców?
Jeżeli pracujecie w filmie czy fotografii, a waszym główną stacją roboczą jest notebook, dobrze wiecie, ze dyski SSD to dziś podstawa skutecznej pracy, pozwalająca odciążyć pamięć komputera, a także szybko i wygodnie zarządzać plikami. O ile jednak naszą uwagę przykuwają zwykle modele z najwyższej półki, są też one zazwyczaj koszmarnie drogie, a w dodatku tylko nieliczni z nas wykorzystują ich pełny potencjał.
Bo choć najszybsze dyski SSD są dziś w stanie osiągać transfery na poziome 3000 MB/s, jeśli nie pracujecie z ogromnymi plikami na planach kinowych produkcji, większość waszych potrzeb zaspokoją wolniejsze nośniki. Wolniejsze nie oznacza oczywiście wolne - większość współczesnych dysków SSD oferuje szybkości na poziomie 5-10 Gb/s, co pozwala na szybkie zgrywanie nawet dużych partii zdjęć i wygodną, płynną pracę z filmami 4K bezpośrednio na dysku zewnętrznym.
Z tego też powodu, zamiast inwestować w superszybkie dyski ze wsparciem Thunderbolt, do swojej codziennej pracy złożyłem własny dysk zewnętrzny, bazujący na kości M.2 NVMe 1 TB i zewnętrznej kieszeni o przepustowości do 1000 MB/s, czyli maksymalnej, jaką są w stanie obecnie uciągnąć złącza USB-C 3.2 Gen 2. Gdy składałem ten dysk około rok temu, była to opcja bardziej ekonomiczna (łączny koszt ok 400 zł) od „gotowców” oferowanych przez producentów a zarazem nadal dwukrotnie szybsza od większości z nich.
Gdy więc do naszej redakcji trafił oferujące taką samą wydajność Samsung T7 Shield, pomyślałem, że to właśnie idealny wybór dla osób szukających szybkiego, ale przystępnego cenowo dysku do pracy ze zdjęciami i wideo. Nowy dysk Samsunga jest bowiem nie tylko całkiem atrakcyjnie wyceniony (wersję 1 TB kupimy już od 509 zł) ale także dodatkowo wzmocniony na wypadek ewentualnych uderzeń i odporny na wilgoć.
Jednym słowem idealny, by wrzucić go do plecaka ze sprzętem i nie martwić się o bezpieczeństwo naszych danych, gdy pracujemy w bardziej wymagających warunkach. Zobaczmy teraz, jak poradził sobie w praktyce.
Pierwsze, co rzuca się w oczy to kompaktowe wymiary i niewielka waga dysku. Samsung T7 Shield ma wymiary zbliżone do karty kredytowej (59 x 88 x 13 mm) i waży jedynie 98 g. Tym samym bez problemu zmieścimy go do każdej kieszeni i możemy wygodnie przenosić choćby w spodniach. Warto też wspomnieć, że w zestawie otrzymujemy zarówno kabel USB-C - USB-C (przepustowość 10 Gb/s), jak i kabel USB-C - USB-A do współpracy ze starszymi komputerami i standardowymi portami USB (przepustowość 5 GB/s).
Szkoda natomiast, że w standardowym zestawie handlowym producent nie oferuje żadnego futerału. Choć sam dysk jest niewielki, to przecież zawsze trzeba mieć do niego także kabelek, który nie jest już tak wygodny i który łatwo gdzieś zapodziać. Kupując kieszeń na swój własny dysk w zestawie otrzymałem materiałowy woreczek, który w tym celu sprawdza się idealnie. Nawet tak proste rozwiązanie zwiększyłoby wygodę korzystania z dysku Samsunga.
Dyskowi z pewnością nie można jednak odmówić solidnego wykonania i odporności. Oczywiście ze względu za swoją budowę wszystkie dyski SSD są dużo bardziej odporne od standardowych dysków twardych HDD, ale jeśli tak, jak ja, wrzucacie dysk do plecaka w ostatniej chwili i nie zawsze przejmujecie się jego bezpieczeństwem, dodatkowa ochrona jest mile widziana.
Dzięki zabezpieczeniom i gumowanej obudowie ma on być w stanie wytrzymać upadki z wysokości nawet 3 metrów i oferuje klasę szczelności IP65, co oznacza, że jest w pełni odporny na kurz oraz, że wytrzyma ochlapywanie niewielkimi strumieniami wody. Oczywiście wolelibyśmy ujrzeć tu klasę IP67 (odporność na zanurzenia w wodzie do głębokości 1 m), ale z pewnością Samsungowi nic się nie stanie jeśli np. przypadkowo upuścimy go w kałużę. Podczas testu obmywałem dokładnie dysk wodą z kranu i nadal bez problemu działał. Producent nic nie wspomina o odporności na zgniatanie, ale o ile nie zamierzamy jeździć po nim czołgiem, powinniśmy być bezpieczni - dysk wytrzymał siadanie na twardych powierzchniach znajdując się w tylnej kieszeni spodni, a także nadeptywanie butem, czyli dwa najbardziej prawdopodobne scenariusze potencjalnego uszkodzenia.
Moczyłem go pod kranem długo i namiętnie - T7 Shield zupełnie się tym nie przejął
Sama gumowana obudowa jest miła w dotyku i dodatkowo zabezpiecza dysk przed wysunięciem się z dłoni czy zsunięciem z biurka. Minusem jest niestety to, że zbiera też wszelkie paprochy i drobiny kurzu, co było szczególnie widoczne na wersji czarnej, którą otrzymaliśmy do testów. Z racji wykorzystanego materiału można się jednak było tego spodziewać, a dodatkowo nie należymy raczej do osób, które przejmowałyby się prezencją dysku. Jeśli by jednak wam to przeszkadzało, zawsze możecie opłukać dysk pod kranem.
Jedną z głównych rzeczy, które zastanawiały mnie w nowym Samsungu było to, czy gumowana, uszczelniona obudowa nie wpływa negatywnie na temperaturę dysku. Mój „składak”, mimo metalowej kieszeni przypominającej radiator przy intensywnej pracy czy kopiowaniu bardzo dużych partii materiału potrafi stać się jednak lekko ciepły. A kompaktowa, pokryta gumą obudowa Samsunga wydaje się mniej efektywnym sposobem na odprowadzanie ciepła.
W rzeczywistości przy edycji wideo czy podczas kopiowania dużych partii materiału dysk potrafi się lekko nagrzać, ale jednocześnie nie są to temperatury, które w budziłyby jakiekolwiek obawy o bezpieczeństwo. To standardowe uwalnianie ciepła, jakie ma miejsce przy wszystkich tego typu dyskach. W bezpośrednim porównaniu nie zauważyłem widocznych różnic od używanego przeze mnie na co dzień modelu. Producentowi należy się więc pochwała za skuteczne odprowadzanie ciepła z tego typu zwartej kompaktowej obudowy. O ile nie będziemy na dysku przeprowadzać niewiadomo jak obciążających procesów, powinniśmy być bezpieczni.
Jeżeli zaś chodzi o prędkość przesyłania plików, Samsung T7 Shield ma do zaoferowania teoretyczną przepustowość na poziome 10 Gb/s. Testy w aplikacji Blackmagic Disk Speed i AJA potwierdzają, że rzeczywiste możliwości dysku nie odbiegają znacznie od wartości deklarowanych (1000 MB/s w zapisie i 1050 MB/s w odczycie).
Jedynym problemem może być fakt, że prędkości te wykorzystamy w pełni posiadając komputery z ostatnich kilku lat, wyposażone w złącza USB-C 3.2 Gen 2. Mimo, że standard ten jest z nami już pewien czas nadal wiele komputerów wykorzystuje złącza USB-C pracujące w standardzie 3.1 Gen 1, które zaoferują nam jedynie połowę maksymalnej wydajności nowego dysku (5 Gb/s).
Pełnych prędkości nie osiągniemy także na popularnych komputerach Apple z procesorem M1, które choć łączą się z dyskiem połączeniem 10 Gb/s, to nie wykorzystują pełnych możliwości interfejsu 3.2 Gen 2. Poniżej Speed test przeprowadzony na komputerze Macbook Air M1 (bardzo podobne prędkości uzyskaliśmy także podczas testu na 14-calowym Macbooku Pro M1 z 2021 roku). To jednak znany problem i nie dotyczy konkretnie dysku Samsunga.
Tak czy inaczej, szybkość modelu Samsung T7 Shield imponuje i przy odpowiednio szybkim interfejsie urządzenia docelowego pozwoli na zupełnie swobodną edycję i zapisywanie materiałów do 8K (a w przypadku kamer Blackmagic nawet 12K RAW) i błyskawiczne przesyłanie dużych partii plików (karta pamięci CFE 64 GB kopiuje się na dysk w ok. półtorej minuty).
Pisząc o wydajności i funkcjonalności, należy wspomnieć także o dedykowanej aplikacji Samsung Magician Software, która pozwoli nam ocenić kondycję dysku, przeprowadzić jego diagnostykę, w razie potrzeby zaktualizować firmware czy w końcu ustawić dla niego hasło w ramach 265-bitowego szyfrowania AES. Oczywiście jej instalacja nie jest wymagana do funkcjonowania dysku (Samsung T7 Shield jest wstępnie sformatowany i gotowy do pracy zarówno na komputerach Mac, jak i Windows), ale to miły dodatek, który pozwoli odpowiednio dbać o nośnik.
W końcu Samsunga T7 Shield należy pochwalić za to, że dostarcza praktycznie pełną deklarowaną pojemność. W testowanym przez nas modelu 2 TB do dyspozycji mieliśmy równe 1,999 TB pamięci.
Samsung T7 Shield to bardzo atrakcyjna propozycja na zewnętrzny dysk przenośny do pracy z filmem i fotografią. Oczywiście dyski SSD o pojemności 1 i 2 TB jesteśmy dziś w stanie kupić nieco taniej, ale oferta Samsunga i tak oferuje świetny stosunek ceny do jakości.
Przenośny dysk Samsunga jest szybki (spokojnie uciągnie zapis i obróbkę materiałów ProRes 422 HQ 4K 60 kl./s), wyjątkowo smukły i kompaktowy, bardzo dobrze radzi sobie z odprowadzaniem ciepła, a przy okazji jest dodatkowo chroniony przed uszkodzeniami i czynnikami atmosferycznymi.
Biorąc pod uwagę ceny na poziomie 509 zł za model 1 TB i 929 zł za model 2 TB oraz fakt, że otrzymujemy dysk od największego producenta pamięci flash na rynku, T7 Shield to bardzo udany produkt, który poddaje w wątpliwość zasadność składania własnych dysków a zarazem zawstydza wiele droższych modeli o podobnej specyfikacji. To zdecydowanie model godny polecenia. Do pełni szczęścia brakuje nam jedynie o oczko wyższej klasy szczelności i futerału dołączanego do zestawu. Bardzo chcielibyśmy też zobaczyć ten model ze wsparciem interfejsu Thunderbolt lub USB-C 3.2 Gen 2 (2x2), które z pewnością ucieszyłyby tych najbardziej wymagających użytkowników.