Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Brakuje nam ascezy. Wszystkiego wokół jest za dużo, a życie biegnie zbyt szybko. Nie nadążamy za nim. Tylko czasami otrzymujemy w prezencie hamulec, który nam o tym przypomina. Album The World Is Where You Stop Tomasza Tomaszewskiego jest takim właśnie narzędziem. Zatrzymuje świat i zmusza, by się mu uważniej przyjrzeć.
To zasadnicza rola fotografii. Uwalniając migawkę, fotograf porządkuje rzeczywistość subiektywnie, na swoich zasadach. Nie jest sędzią sprawiedliwym, raczej niewinnym czarodziejem. Gdziekolwiek pojawia się ze swoim aparatem, staje w samym środku wszechświata i mówi: oto jestem, jestem tu dla was! Po czym kondensuje rzeczywistość w pigułce.
The World Is Where You Stop to arcydzieło. Nie boję się użyć tego słowa – przyszło mi na myśl już po pierwszym obejrzeniu tego albumu. Po kilku tygodniach obcowania z Tomaszewskim nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości – obdarował nas wyjątkową publikacją. „Album” nie jest chyba właściwym słowem, które w pełni oddaje jej charakter. Dzięki wydawnictwu BLOW UP PRESS otrzymaliśmy bowiem malowaną światłem księgę ludzkiego rodzaju – prawdziwą ucztę dla kilku zmysłów jednocześnie. Zapach drukarskiej farby miesza się z szelestem stron. Neobiblijne opowieści drażnią nerw wzroku. Są świadectwem prezentowanym z empatią, od pierwszego do ostatniego kadru.
Człowiek w czarnym kapturze patrzy na nas jednym otwartym okiem – w miejscu źrenicy ma guzik z czarną dziurką. Spod niego spływa łza i zostawia na policzku ciemną smugę. Nie wiemy, kim jest. Może przebrał się tak dla żartu i w ten sposób usiłuje prowokować, a może jest cerberem stojącym u wrót opowieści, która się rozpoczyna? Umieścił w oku planetę i zmusza nas do spojrzenia w głąb siebie. Jest mistycznym pasterzem, który poprowadzi nas przez labirynt Tomaszewskiego. Oto rozpoczyna się nasz fotograficzny rachunek sumienia. Ta księga była kiedyś drzewem, tak jak my nieuchronnie staniemy się prochem. Już od samego początku autor patrzy na nas wyzywająco.
Otwierająca księgę fotografia powstała w Polsce, ale mogła się urodzić pod każdą szerokością geograficzną. Szybko kartkuję pierwsze kilka stron, ale gubię się w topografii Tomaszewskiego. Nie chcę wiedzieć, gdzie te zdjęcia powstawały. Brak podpisów jest ulgą – byłyby one niepotrzebnym obciążeniem i spętałyby fotografiom skrzydła. Chronologia zgromadzonych w księdze obrazów w żaden sposób nie kanalizuje naszych emocji w określonym kierunku. To nie jest atlas geograficzny! Nie ma w nim wyraźnie zaznaczonych kontynentów. Otrzymaliśmy natomiast w prezencie anatomiczny przekrój emocji – każde zdjęcie je wywołuje. Witamy w laboratorium Tomaszewskiego!
© Tomasz Tomaszewski, The World Is Where You Stop, Polska 2011 (BLOW UP PRESS 2023)
Człowiek jest tu gospodarzem. Stojąc obok skromnej drewnianej chaty, podziwia zbudowaną przez siebie z patyków atrapę globu. Całuje poddańczo czyjeś buty. Leży zwęglony wśród dopalających się szczątków domu lub obejmuje protezami dziecko. Odarty ze skóry zamienia się w weneckiego gondoliera. Wreszcie wychodzi z otwartego parasola jak Wenus z muszli. Czasami dostrzegamy tylko jego fragment – ręce na gołych pośladkach, namalowaną dłoń na chrystusowym krzyżu… Człowiek jest z nami, a jakby go nie było. Owinięty całunem leży przed pochówkiem nad brzegiem egzotycznej rzeki. Tomaszewski opowiada, ale nie puentuje. Epitafium czy przepowiednia? Wybór należy do nas.
© Tomasz Tomaszewski, The World Is Where You Stop, Włochy 2020 (BLOW UP PRESS 2023)
Dziełu nadano wyraźne ramy. Wygląda jak solidny kawał czarnego marmuru – nawet krawędzie stron skąpane zostały w farbie, co bardziej ujednolica wybraną formę. Księga przyleciała ze mną do Londynu w bagażu podręcznym. Moje koszule pachną teraz fotografiami Tomaszewskiego. Noszę je w głowie i na sobie. Przyznam, że to rodzaj komunii, na jaką nie byłem przygotowany. Przesiąknięcie czyimiś zdjęciami rzadko bywa tak dosłowne. W ukłonie dla minimalizmu tytuł wydrukowano czarną farbą na ciemnym, szorstkim płótnie. Żeby go odczytać, należy patrzeć pod światło. To pierwszy przystanek w podróży, która jeszcze się nie zaczęła. The World Is Where You Stop ma ich wiele.
Na darmo szukać w tej księdze paginacji. Skażenie fotografii cyframi – nawet najmniejszymi – byłoby światłokradztwem. Nie znajdziemy też w publikacji tradycyjnego spisu treści, jedynie niewielkie ikonki z nazwą kraju i zaznaczeniem roku, w którym zdjęcia powstały. Ponowne ich znalezienie wymaga wysiłku. Ale czy oglądanie świata przez cudzy obiektyw powinno być łatwe? Poza tym księga Tomaszewskiego jest prosta w obsłudze. Od tygodni po nią sięgam. Wchłaniam zawarte w niej obrazy, po kilka na jedno posiedzenie. Nigdy więcej. Biorę oddech i odkładam. Tytułowe „Stop” obowiązuje za każdym razem, gdy przewracam stronę. Posłusznie zwalniam, chwilami zastygam.
© Tomasz Tomaszewski, The World Is Where You Stop, Bangladesz 2020 (BLOW UP PRESS 2023)
Płyta nagrobkowa czy tablica z przykazaniami? Na to pytanie po obejrzeniu tej księgi każdy będzie musiał sobie odpowiedzieć indywidualnie. Może być i jednym, i drugim. Także obiema na raz. Tomaszewski prezentuje swoje fotografie wyłącznie w czerni i bieli. To są dla niego najważniejsze kolory, przy czym tego pierwszego jest znacznie więcej. Trzymamy w dłoniach świat opasany kirem. Autor maluje go tak, jakby na śniegu rozmazywał wiadro sadzy. Każde zdjęcie zajmuje dwie strony. Wszystkie prezentowane są do spadu. Dzięki temu zabiegowi świat przez nie zarejestrowany zlewa się z tym, który nas otacza.
Nie ma między nimi szczeliny. Bez trudu przenikają się nawzajem. Tomaszewski ukazuje rzeczywistość, której nie widzimy na co dzień, ale dzięki autorowi wiemy, że istnieje. Wynurza się z naszej zbiorowej podświadomości, przypominając, że mimo wielu podziałów należymy do jednego plemienia. Gdziekolwiek mieszkamy, mamy ciało i duszę. Błądzimy w poszukiwaniu światła i obawiamy się mroku. Przekraczamy granice. Człowiek uchwycony na prezentowanych zdjęciach często to robi, a rezultat tej transgresji jest wieloraki. Autor zdradza w napisanym przez siebie wstępie, że nie chce opowiadać historii za pomocą fotograficznych esejów – robił to już wielokrotnie. To słuszna decyzja. Każde zdjęcie w tej księdze mówi o nas wszystko.
© Tomasz Tomaszewski, The World Is Where You Stop, Indie 2019 (BLOW UP PRESS 2023)
To nie są etiudy z fotograficznej jednoznaczności. Bohater w obiektywie Tomaszewskiego jawi się w zaskakujących odsłonach. Ma gładkie i szorstkie ciało. Jest żywy, ledwie żywy. Umierający. Martwy. Wybebeszony, odarty ze skóry. Zostaje już tylko mięsem – mokrą, gnijącą istotą nieprzypominającą organicznej masy. Wdeptaną w błoto. Stającą się prochem. W końcu zupełnie znika. Pozostaje zaledwie cieniem, fotograficznym wspomnieniem. Nasza obecność na Ziemi jest rytuałem przejścia, a aparat Tomaszewskiego rejestruje go nieinwazyjnie. W jego księdze żyjemy pełną piersią, a on daje nam tyle tlenu, ile starcza mu światła. Często też pozwala pogrążyć się w ciemności.
Pożeramy naszą planetę i siebie nawzajem. Kaleczymy Ziemię i własne ciało. Tomaszewski pokazuje ten śmietnik z trwogą, ale go nie osądza. Zaledwie stawia znak zapytania – jeśli tak wyglądamy teraz, co będzie z nami jutro? Często, by ukazać grozę, obiektyw staje się szkłem powiększającym. Bywa też mikroskopem. Rejestruje elektrony naszej chciwości i protony nadmiaru. U Tomaszewskiego nie ma tematów tabu. Człowiek zabija i sam ginie. Maltretuje środowisko, stając się jego robakiem. Potrafi bawić się w berka na grzbiecie martwego wieloryba, ziewa w odrąbane świńskie pyski. W kadrach często pojawiają się dzieci. Zanim dorosną, na naszych oczach tracą niewinność.
© Tomasz Tomaszewski, The World Is Where You Stop, Meksyk 2022 (BLOW UP PRESS 2023)
Tomaszewski szuka piękna tam, gdzie ponoć go nie ma. I znajduje. Na niektórych stronach tej księgi rodzimy się, na innych umieramy. Autor zabiera nas w ekstremalne rejestry. Często zwalnia migawkę w sytuacji niezręcznej, ale zawsze prawdziwej. Napina ją tak, by pozostawić więcej pytań niż odpowiedzi. Kontrast zdjęć potęguje to doświadczenie. Jesteśmy wobec nich bezbronni. Po otwarciu dzieła Tomaszewskiego unosi się niewidzialna kurtyna. Za nią jest świat niepodobny do tego, który zostawiliśmy na ulicy. Emocje są tak silne, że rozglądamy się za wyjściem awaryjnym. W tych zdjęciach jest wiele drzazg. Zalecam umiar w oglądaniu – łatwo stracić wzrok z przedawkowania.
Księgę zamyka samotna ludzka twarz. Nawiązuje do tej z pierwszej strony i spina całość mocną klamrą. Mężczyzna na tej fotografii nie ma oczu. W miejscu, gdzie powinny być źrenice, widnieje rozległa blizna. Wygląda jak ugór, na którym już nic nie wyrośnie, albo spalona ziemia. Tak w Ukrainie osmolone są leje po bombach. Podobnie z wysokości orbity wygląda gwałcona przez nas Ziemia. Tomaszewski żegna nas oślepionym kadrem, który już wszystko widział. To nie jest hollywoodzki happy end, raczej nekrolog dla świata – podsumowanie fotografii, przez które musieliśmy przebrnąć, by zamknąć oczy na tej ostatniej. Nie jest to łatwa księga. Prawdziwa sztuka nie bierze zakładników.
© Tomasz Tomaszewski, The World Is Where You Stop, Polska 2021 (BLOW UP PRESS 2023)
To perfekcyjnie złożona publikacja. Matowy papier odporny jest na wgniecenia – zdjęcia można oglądać wielokrotnie bez obaw, że zrobimy im krzywdę. Wbrew pozorom świat Tomaszewskiego nie jest ciężki. Zaskakuje fizyczna lekkość albumu i to, jak plastycznie – mimo znacznego rozmiaru – zachowuje się w dłoniach. Jest giętki jak wyciągnięta z jeziora ryba. Trzeba dla niej przygotować spore akwarium – szeroką półkę albo kupiony specjalnie w tym celu stolik. To nie jest publikacja, która zniknie w gąszczu innych książek, by gromadzić na sobie warstwy kurzu. Nie stanie się – tylko dlatego, że jest największa – podstawą piramidy innych albumów, które chętnie spoczęłyby na „marmurowej” płycie.
Za każdym takim projektem stoi grupa ludzi. Wyrazy uznania należą się Anecie Kowalczyk i Grzegorzowi Kosmali, którym udało się namówić artystę do tej ascetycznej perspektywy. Zachwyca przejrzystość projektu, także rzetelne przygotowanie fotografii do druku, w czym pomagał Tomasz Kubaczyk. BLOW UP PRESS to dwuosobowa oficyna wydawnicza – dziecko pasjonatów, którzy z przygody postanowili uczynić sens życia. Śledzę ich działalność od dawna. Nie znam osobiście Tomasza Tomaszewskiego, ale znam i cenię jego twórczość. Po obejrzeniu The World Is Where You Stop poczujemy jeszcze większe pokrewieństwo z człowiekiem. Pięknie brzydkim jesteśmy stadem!