Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
W „Magnum Generation(s)”, znany autor komiksów Jean-David Morvan, w przygodowym stylu opowiada o powstaniu i pierwszych latach działalności agencji w burzliwym okresie powojennym.
Z okazji 75. rocznicy założenia Magnum Photos, francuski rysownik Jean-David Morvan postanowił stworzyć obszerną (248 stron!) ilustrowaną relację z powstania agencji. Pełen wojennej akcji komiks, to jednocześnie zbiór humorystycznych ale też pouczających anegdot. I oczywiście sylwetek pierwszych fotografów, którzy należeli do tej bohaterskiej drużyny.
"Spędziłem ponad pięć lat na poszukiwaniu dokumentacji", mówi Morvan. "Musiałem przeczytać 30 książek szukając smaczków, anegdot i ciekawych historii". Prace nad scenariuszem trwały kilka miesięcy, następnie zespół ilustratorów stworzył storyboard starając się możliwie wiernie odtworzyć autentyczne sceny i sytuacji, aby nadać obrazową formę jego narracji, zachowując dokumentalny charakter opowiadania.
To nie pierwsze spotkanie Morvana - osobiście pasjonata fotografii - z agencją Magnum. Na swoim koncie ma już komiksy poświęcone Agencji ale skupiające się na historycznych momentach i najważniejszych wydarzeniach najnowszej historii - od Roberta Capy i lądowania w D-day w Normandii, przez „Rumble in the Jungle” (słynna walka George Foreman kontra Muhammad Ali) w Kinszasie, po zamach z 11 września i jego następstwa sfotografowane przez Steve'a McCurry'ego w Nowym Jorku.
Przy każdym z tych projektów Morvan współpracował z agencją Magnum, która zapewniała dostęp do zdjęć i dokumentacji. "Napisałem wiadomość na nic nie licząc. Dwa dni później otrzymałem odpowiedź i zaproszenie do omówienia pomysłów”. - wspomina początki współpracy.
W Magnum Génération(s) linie czasu wiją się i przeplatają. Książkę otwiera rozmową Capy z Johnem G. Morrisem, pierwszym redaktorem naczelnym agencji w 1954 roku. Rozmawiają o powrocie Capy do reportażu wojennego i zleceniu dla magazynu Life z pierwszej wojny indochińskiej.
Na kolejnych rozkładówkach Capa jest już w Wietnamie a rysunkowe historie przeplatają się z autentycznymi zdjęciami - aż do tego ostatniego zrobionego na krótko przed tym, jak wszedł na minę lądową która pozbawiła go życia. Widzimy członków Agencji, którzy przyjmują wiadomość o jego śmierci z niedowierzaniem. Początkowo uznano, że informacja jest błędna i że media pomyliły nazwisko Capy z nazwiskiem innego fotografa Magnum, Wernera Bischofa, który zginął w wypadku drogowym w Peru dziewięć dni wcześniej.
Historia przenosi się na Bischofa przeglądającego swoje stykówki w samochodzie pędzącym wzdłuż górskiej drogi w Andach, po raz kolejny opowiadającego o swoich ostatnich dniach i zdjęciach, w tym ikonicznego kadru chłopca grającego na flecie podczas spaceru wzdłuż trasy do Cuzco.
Następnie historia zawraca do czasów młodości Capy na Węgrzech, gdzie przebywał w więzieniu pod rządami antysemickiego reżimu, skąd przeniósł się do Berlina. To właśnie tutaj Capa zaczął pracować jako asystent w ciemni dla Simona Guttmanna, założyciela agencji Dephot, który później zlecił mu reportaż z przemówienia Leona Trockiego do socjalistycznych studentów w Kopenhadze w listopadzie 1932 roku. Pełna strona zdjęć Capy zostaje opublikowana w Der Welt Spiegel.
Równocześnie z debiutem Capy w fotografii następuje nominacja Hitlera na kanclerza Niemiec. Obawiając się nagonki na Żydów, Guttmann namawia Capę do opuszczenia Berlina. Stamtąd wyjeżdża z przyjacielem do Paryża. W Mieście Świateł Capa przesiaduje w kawiarniach, zaczyna pracować dla magazynu Vu i ubolewa nad tym, że redaktorzy czasopism nie docenili jego zdjęć. Tam też poznaje i zakochuje się w Gercie Pohorylle (znanej jako Gerda Taro), która trafiła do Francji po krótkim pobycie w Lipsku za rozpowszechnianie antynazistowskiej propagandy.
Morvan wyobraża sobie, jak mogły wyglądać przyjaźnie między fotografami Magnum. Szkicuje Cartier-Bressona opowiadającego Capie, jak zakopał swoją Leikę na podwórku gospodarstwa we Francji, tuż przed wzięciem go do niewoli przez Niemców, i jak odkopał go po ucieczce z nazistowskiego obozu pracy w Stuttgarcie w 1943 roku. "Bardzo staram się zanurzyć w postaciach" - podkreśla Morvan. "Moja praca jest mniej niebezpieczna niż ich, ale bande dessinée to dobry sposób na rozmowę o współczesnym świecie".
Widzimy też fotografów zebranych wokół skromnego stołu kuchennego. Capa przedstawia swój pomysł stworzenia agencji fotograficznej, ale takiej, która pozwoli fotografom zachować prawa do swoich zdjęć i pisać do nich autorskie opisy. W 1947, w roku wystawy Cartier-Bressona w MoMA, powstaje agencja Magnum z biurami w Paryżu i Nowym Jorku, której prezesem zostaje Chim.
Morvan ubolewa jedynie, że nie udało się pozyskać zdjęć Rodgera z bitwy o Neapol w 1943 roku, opublikowanych w Life. "Nawet prawie 70 lat później, zdjęcia te nadal należą do Life, a my nie mogliśmy ich [swobodnie] wykorzystać. Zdjęcia Gerdy i Capy zostały odzyskane od Time Life przez Cornella Capę po założeniu przez niego International Center for Photography w Nowym Jorku. Nikt jednak nie zrobił tego dla Rodgera. To sprowadza nas do powodu, dla którego Magnum zostało stworzone - dla fotografów, aby byli wolni i faktycznie posiadali swoje zdjęcia." - tłumaczy.