Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Czy Fujifilm X-T30 II jest idealnym aparatem zarówno dla amatora, jak i zawodowca? Oto kolejna z recenzji aparatu, przygotowana w ramach naszego konkursu, której autorem jest Katarzyna Pawlica.
Przez ostatnie kilka dni miałam niesamowitą frajdę z testowania nowego aparatu Fujifilm X-T30 II i postaram się podzielić z Wami swoimi odczuciami co do tego modelu. Aparat przetestowałam w kilku sytuacjach. Wzięłam go na spacer po Warszawie, zrobiłam nim zdjęcia „produktowe“ (sfotografowałam figurki, które rzeźbi mój mąż), a na koniec zabrałam go na reportaż z chrztu, gdzie miał okazję sprawdzić się w kościele.
Na początku nadmienię, że bardzo lubię system Fujifilm. Fotografuję aparatami tej firmy od bardzo dawna. Inne systemy też nie są mi obce, ale jeśli chodzi o Fujifilm, miałam w ręku chyba wszystkie ich aparaty, oprócz średnioformatowgo GFX-a. Obecnie do swoich osobistych projektów używam Fujifilm X-E4 i właśnie do niego będę trochę porównywać możliwości modelu X-T30 II.
To co mnie przekonuje do aparatów Fujifilm to ich piękny dizajn, wielkość i łatwość użytkowania. Niezależnie od tego, który model weźmiemy do ręki, bardzo szybko wiemy co i gdzie się znajduje. Wszystko jest jasno oznakowane, a całość ma fajny „vintage’owy” feeling. Nie lubię grzebać w menu aparatu dlatego doceniam, kiedy producent najważniejsze funkcje pozostawia na zewnątrz.
Fujifilm X-T30 to jeden z najmniejszych aparatów, jakie kiedykolwiek miałam w ręku. Mimo to aparat nieźle leży w dłoni. Dla mnie jest być może troszkę za mały, ale nie na tyle, by to przeszkadzało. Wydaje mi się, że idealnie pasuje do drobnych kobiecych dłoni. Mężczyźni mogą mieć większy problem, chociaż producent dobrze pomyślał i dał lekko profilowany grip jako standard. W moim X-E4 tego właśnie brakuje i musze pomyśleć o zakupie dodatkowego zewnętrznego gripu.
Fujifilm X-T30 II ma wszystkie możliwe przyciski na zewnątrz. Szczerze powiedziawszy, dla mnie jest ich nawet za dużo, ale dla zaawansowanego amatora to duże ułatwienie. Osobiście w aparatach Fujifilm kocham pokrętło kompensacji ekspozycji i to jak skutecznie można je obsługiwać. W X-T30 chodzi ono z małym oporem, ale może to kwestia nowości aparatu. Co najważniejsze, robiąc zdjęcia nie miałam problemu ze zmianą parametrów bez odrywania oka od wizjera.
Jedyną rzeczą, która mnie trochę irytowała w ergonomii tego aparatu, to umieszczenie przycisku Q po prawej stronie, na wystającej części body, dokładnie w miejscu gdzie trzymam kciuk. W czasie fotografowania często włączałam przez to menu pomocnicze.
Jeśli chodzi o technikalia, ważne jest dla mnie zwłaszcza działanie autofokusu i czas reakcji aparatu zaraz po włączeniu. Aparat ma się uruchamiać w mgnieniu oka. Sporo fotografuje na ulicznych spacerach i łatwo, żeby dany moment umknął na zawsze. Często noszę wręcz aparat na wysokości piersi, żeby móc szybko zareagować.
Ten mały „wariat“ mnie nie zawiódł, a szybki i wysoce precyzyjny autofokus ustawiał ostrość w mgnieniu oka. Dla mnie duże „wow”! Nie musiałam się martwić o warunki (robiłam zdjęcia zarówno w ostrym słońcu, jak i przy świetle małej lampki) - X-T30 II dawał radę w każdych warunkach. Do tego od razu daje nam piękny obrazek.
Warto tu wspomnieć o fajnej opcji Full Auto - która pozwala przełączyć aparat jednym ruchem tak, że nawet dla fotografa amatora, który dopiero uczy się robienia zdjęć, będzie to fantastyczne narzędzie. Z własnego doświadczenia wiem, że na początku przygody „guzikologia” potrafi zniechęcać.
Z minusów brakuje mi pełnego uszczelnienia korpusu - trochę bym się bała fotografować nim w ulewę. Nie ma też podwójnego slotu na karty pamięci, co wiąże się z większym ryzykiem.
Szukałam aparatu, który zabiorę ze sobą na ulicę czy wakacje, ale także i na zlecenie. Który będzie lekki, prosty w obsłudze, ale technicznie niezawodny, który da sobie radę w każdych, najtrudniejszych warunkach. Myślę, że Fujifilm X-T30 II spełnia moje oczekiwania. Może nie będzie to moja główna „puszka”, ale bardzo mnie interesuje jako aparat dopełniający zestaw.
Cukiereczek, cacuszko, biżuteryjny aparacik - takie słowa przychodzą mi do głowy, kiedy myślę o tym modelu. Ale tak naprawdę w środku siedzi niezły „smok“ jeśli chodzi o możliwości techniczne. Fujifilm X-T30 to aparat, który naprawdę niewiele odbiega od flagowych korpusów Fujifilm.
Wszystkie zdjęcia w tekście to JPEG-i, prostu z puszki, z małymi modyfikacjami. Pracowałam na symulacji Classic Chrome, z włączonym efektem koloru chromatycznego i poniższymi ustawieniami:
Do wykonania zdjęć używałam obiektywów Fujinon 18 mm f/2.8, Fujinon 23 mm f/2, i Fujinon 35 mm f/2.