Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
W listopadzie, wspólnie z BenQ wystartowaliśmy z konkursem, w ramach którego wybrani czytelnicy mieli szansę testować monitory z oferty BenQ. Zobaczcie jak model SW320 przypadł do gustu pierwszemu testującemu, Bartoszowi Dmowskiemu.
Fotografia jest dla mnie przede wszystkim pasją i przyjemnością. Od czasu do czasu zdarza mi się wykonać zdjęcia komercyjne. Zajmuję się tematyką portretową i ślubną, a kiedy podróżuję fotografuję krajobrazy i architekturę. Zdjęcia publikuję w internecie, a odbitki drukuję sam, bawiąc się różnymi rodzajami papierów fotograficznych.
Zdjęcia oglądam i retuszuję na komputerze stacjonarnym, do którego podłączone mam dwa 24-calowe monitory o rozdzielczości 1920 x 1200 pikseli i proporcjach boków 16:10. Głównym monitorem jest flagowy EIZO CG243W (z 2010 roku), a pomocniczym Dell U2410. Aparat którym pracuję to pełnoklatkowy Canon 5DS R.
Przy monitorze spędzam kilka godzin dziennie. Jest dla mnie przede wszystkim narzędziem do montażu filmów z drona czy selekcji i retuszu zdjęć. Monitor do fotografii powinien według mnie charakteryzować się dużą przestrzenią roboczą, dobrym odwzorowaniem barw, wysoką rozdzielczością i możliwością sprzętowej kalibracji. W celu redukcji odblasków, najlepiej by był wyposażony w kaptur ochronny. Marka czy warunki gwarancji nie mają dla mnie dużego znaczenia. Jeżeli natomiast chodzi o cenę to najlepiej, by ta nie przekraczała ceny dobrej jakości obiektywu. Z pewnością nie kupię monitora, którego cena przekracza 8 tysięcy złotych.
Do testu BenQ SW320 zgłosiłem się z kilku powodów. Chciałem wypróbować jak duża jednolita powierzchnia robocza o wysokiej rozdzielczości wpłynie na zwiększenie wygody, poprawę odczuć wizualnych oraz przyspieszenie pracy przy retuszu zdjęć i filmów. Ciekawy byłem również jak BenQ wypadnie w porównaniu do mojego EIZO w kwestii odwzorowania barw i równomierności podświetlenia matrycy.