Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Zestaw filtrów, wymarzone szkło czy nareszcie solidny statyw – nic tak nie cieszy fotografa jak kolejny gadżet, który wzbogaca arsenał i pozwala rozwijać fotograficzną pasję. Przez najbliższe trzy tygodnie, redaktorzy Fotopolis będą Wam podsuwać najciekawsze pomysły na gwiazdkowe foto-upominki. Od sympatycznych drobiazgów, po nowy zaawansowany korpus, na który przecież zasłużyliście!
Jako pierwszy swoje choinkowe typy prezentuje Maciek Zieliński – redaktor naczelny serwisu fotopolis.pl i miesięcznika Digital Camera Polska – wielki fan fotografii natychmiastowej, dokumentalnej, portretowej i podróżniczego street-photo. Lubi przede wszystkim małe dyskretne aparaty, sprytne akcesoria, kolekcjonuje albumy i książki fotograficzne.
Wszystko czego potrzebuje ambitny amator, lub poręczny maluch dla zawodowca – E-M10 to jeden z moich ulubionych (i najczęściej polecanych znajomym) bezlusterkowców. To połączenie świetnego wzornictwa, zaawansowanych funkcji i bardzo solidnego wykonania w całkiem przystępnej cenie. Niejednokrotnie miałem okazję sprawdzić go w boju i mogę z pełną odpowiedzialnością zaręczyć, że świetnie sprawdza się podczas wakacji oraz jako aparat do codziennej fotografii, który bez uszczerbku dla zdrowia możemy zawsze nosić w torbie czy plecaku.
Co pod maską? W stalowym korpusie znajdziemy 16-milionową matrycę Live MOS, pracującą w szerokim zakresie czułości ISO 100–25 600, szybki 81-polowy autofokus i tryb seryjny do 8,5 kl./s. Ważną nowością jest 5-osiowa stabilizacja, znana z modelu E-M5, i elektroniczna migawka, która pozwala na bezgłośne fotografowanie z najkrótszym czasem 1/16 000 s. Do kadrowania posłuży nam 3-calowy odchylany ekran LCD z funkcjami dotykowymi oraz wizjer elektroniczny OLED, który teraz ma rozdzielczość 2,36 Mp i umożliwia wygodny podgląd ekspozycji w czasie rzeczywistym. Nie zabrakło oczywiście również trybu filmowego (Full HD) oraz łączności bezprzewodowej Wi-Fi!
CENA:2699 zł (body)
Nareszcie dostajemy to na co wszyscy czekaliśmy! Model Hero5 Black po raz pierwszy jest wodoszczelny do 10 metrów bez specjalnej obudowy (obudowa zwiększa szczelność do 60 m), wyposażony w zintegrowany dotykowy ekran (2”) oraz system stabilizacji obrazu, który zaoszczędzi nam pracy w postprodukcji. Nagrania rejestrowane są w maksymalnej rozdzielczości 4K przy 30 kl./s (MP4, H.264). „Piątka” umożliwia też robienie zdjęć o rozdzielczości 12 megapikseli i zapisywanie ich w formacie RAW. Dzięki modułowi GPS możemy układać nagrania według lokalizacji, oraz nałożyć dane telemetryczne na nasz film w programie Quik na PC.
Ciekawą nowością jest też sterowanie kamerą za pomocą prostych i intuicyjnych komend głosowych. Dźwięk rejestrowany jest w stereo, stereo RAW (dodatkowy plik wave) bądź z automatyczną redukcją szumu przy pomocy trzech wbudowanych mikrofonów. Kamera ma też pojemniejszą baterię oraz system precyzyjnego monitorowania stanu naładowania. Na rynku nie brakuje co prawda tańszych urządzeń o równie ciekawej specyfikacji, ale ja cenię sobie łatwy dostęp do naprawdę szerokiej gamy dedykowanych akcesoriów – uchwytów i stabilizatorów.
CENA: 1899 zł
Choć przez moje ręce przechodzi większość najnowszych modeli, Instax Wide to obecnie jedyny aparat jaki posiadam na własność. Mam oczywiście wielkie pudło imprezowych fotek z Instaxa Mini, ale jeśli planuję podejść do tematu nieco ambitniej sięgam po Instaxa Wide. Choć to nadal bardzo proste i intuicyjne urządzenie, jest na pewno bardziej wymagający od wersji mini - przy większym materiale musimy stale pilnować odległości ostrzenia (aparat ma dwa zakresy: 0,9 m -3 m oraz 3 m – nieskończoność). Choć fotografuję nim od dawna nadal zdarza mi się o tym zapomnieć, co przeważnie oznacza utratę cennej klatki.
Generalnie większy format (odpowiadający dwóm połączonym ujęciom z Instax mini) to szansa na zarejestrowanie większej ilości szczegółów, a poprawnie naświetlone ujęcia zadziwiają jakością – ostrością i kontrastem. Nie są tak nieprzewidywalne jak materiały Polaroid, ale nadal mają ten analogowy urok – zdjęcie z Instaxa to w końcu tradycyjna odbitka gotowa w 2 minuty! Aparat jest duży ale bardzo lekki, a kształtem nawiązuje do Instax Mini 90 – najbardziej stylowego wśród mniejszych Instaksów!
CENA: 480 zł (+ 75 zł za ładunek 20 zdjęć)
Ten niepozorny maluch to jeden z najciekawszych i najbardziej niedocenionych obiektywów w całej rodzinie Olympus M.Zuiko! Jest zaskakująco ostry i dobrze skorygowany pod kątem aberracji i dystorsji, a dzięki prostej konstrukcji optycznej (9 elementów w 8 grupach) dobrze radzi sobie również podczas pracy pod ostre światło (mniej soczewek to miej wewnętrznych odbić).
W połączeniu z matrycą formatu 4/3 oferuje ekwiwalent ogniskowej 90 mm, ale co typowe dla optyki Mikro Cztery Trzecie, minimalna odległość ogniskowania to nadal 45 cm (w przypadku pełnoklatkowych modeli o tej ogniskowej będzie to już prawie metr). Oznacza to, że w połączeniu z dużym otworem względnym, Zuiko 45 mm okazuje się bardzo kompaktową, jasną portretówką, która pozwoli podejść bliżej i kadrować bardzo ciasno z efektownym rozmyciem tła. Z doświadczenie wiem, że świetnie sprawdza się również w fotografii makro i kulinarnej. No i ta cena!
CENA: 1299 zł
Wystarczy raz obejrzeć swoje zdjęcia na solidnym, graficznym monitorze, by dostrzec różnicę. Dobry, odpowiednio skalibrowany monitor jest w pracy fotografa równie ważny jak aparat i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Oferta producentów jest dziś bardzo bogata i nie musimy się już martwić, że taki zakup zrujnuje nasz budżet. Moim typem dla ambitnego amatora jest ten 24-calowy monitor z profesjonalnej linii ColorEdge. Posiada szerokogamutowy panel IPS (in-plane-switching) o rozdzielczości 1920 x 1200 px i charakteryzuje się reprodukcją 99% barw z palety Adobe RGB. Dzięki temu świetnie wyświetla te kolory, z którymi standardowe monitory sRGB mają problemy.
Ponadto charakteryzuje się wysokim kontrastem 1000:1 oraz płynną gradacją dzięki 10-bitowemu wyświetlaniu kolorów z 16-bitowej tablicy LUT. Monitor wyróżnia też nowy, minimalistyczny design (obudowa jest aż o 39% węższa, zaprojektowano też uchwyt umożliwiający bezpieczne przenoszenie monitora). W miejsce tradycyjnych przycisków zastosowano dotykowe przełączniki z podświetleniem LED, co jest bardzo wygodne w ciemnych pomieszczeniach – przyda się podczas długich zimowych wieczorów, które często spędzamy właśnie na edycji naszych zdjęć...
CENA: 3249 zł
To jedno z ciekawszych urządzeń tego typu jakie testowaliśmy. To pierwszy na świecie 3-osiowy, odporny na zachlapania i deszcz stabilizator do kamer sportowych z bezprzewodowym sterowaniem. Removu jest kompatybilne ze wszystkimi akcesoriami montażowymi systemu GoPro, dzięki czemu łatwo zamocujemy je na kasku albo, co szczególnie mnie interesuje, kierownicy roweru. Za sprawą trzech silników i czujników ruchu gimbal ma zapewniać doskonałą stabilizację nawet w ekstremalnych warunkach.
Dzięki dołączonemu do zestawu bezprzewodowemu pilotowi Bluetooth możliwe jest również zdalne sterowanie ruchami kamery, a wyświetlacz OLED informuje nas o trybie pracy i poziomie naładowania baterii. Pilota możemy ponadto wygodnie zamocować na dołączonym uchwycie. Stabilizator Removu S1 jest kompatybilny z kamerami GoPro HERO3, HERO3+, HERO4 i HERO Session (niebawem również HERO5). Pochwalić trzeba również wyjątkowo solidne wykonanie i staranne wykończenie z dużą dbałością o szczegóły.
CENA: 1699 zł
Niedawno miałem okazję testować usługi tego niemieckiego producenta i muszę przyznać, że efekty przerosły moje oczekiwania. Prosty i intuicyjny interfejs dopasowano do potrzeb szerokiego grona odbiorców - zarówno zupełnych amatorów jak i bardziej wymagających fotografów, którzy chcieliby zamknąć w książce swój ostatni projekt fotograficznych.
Oprócz świetnej jakości samego druku oferują kilka ciekawych rozwiązań niespotykanych u większości producentów – przykładem niech będzie sposób klejenia, który sprawia, że rozkładówki możemy rozłożyć zupełnie na płasko, co oznacza, że możemy zadrukować obie strony bez obaw o to że ważny element zdjęcia „wpadnie w grzbiet” jak to się mówi w żargonie wydawniczym. Producent oferuje szeroki wybór formatów, powierzchni i uszlachetnień (jak watowanie okładki), zawodowców ucieszy też możliwość skorzystania z profili ICC oraz przekazania projektów wykonanych za pomocą innych aplikacji.
Warto wypróbować!
Bez prądu dzisiaj ani rusz! Jeśli planujesz fotograficzną wyprawę, lub nawet dłuższy plener, warto mieć w plecaku zapasowe źródło energii – powerbank doładuje nasz aparat gdy padnie już ostatnia bateria, i pozwoli bez obaw korzystać z wszelkich fotograficznych aplikacji zainstalowanych na naszym smartfonie.
Dużej pojemności powerbanki to prawdziwy must-have w sytuacji gdy wiemy, że o źródło prądu nie będzie łatwo – przekonałem się o tym podczas tegorocznej podróży autostopem po Islandii – gdy między jednym, a drugim gniazdkiem mijały 2, a nawet 3 dni. Ponad 10 000 mAh to nawet 5 pełnych ładowań telefonu, a chowana w obudowie wtyczka sprawia, że ten wydajny powerbank jest zgrabny, zwarty i wygodny w przenoszeniu.
CENA: 170 zł
Ta niewielka, ale wydajna lampa błyskowa będzie dobrą alternatywą dla drogich systemówek. Charakteryzuje się liczbą przewodnią 60 i współpracuje z automatycznym pomiarem światła błyskowego Canon E-TTL, Nikon i-TTL, lub Sony ADI. Dzięki temu może być z powodzeniem wykorzystywana z automatycznymi i półautomatycznymi trybami fotografowania. Ponadto możliwa jest również w pełni manualna kontrola mocy błysku i położenia palnika.
Lampa wyróżnia się wbudowanym nadajnikiem/odbiornikiem bezprzewodowego systemu wyzwalania i sterowania lampami błyskowymi Quadralite Navigator X. Pracuje on na radiowej częstotliwości 2,4 GHz i zapewnia skuteczny zasięg komunikacji wynoszący nawet 100 m. Stroboss 60 współpracuje z systemami zdalnego sterowania błyskiem – działa zarówno jako lampa MASTER oraz SLAVE.
CENA: 565 zł
Mój wybór jest oczywiście subiektywny, bo upodobania fotograficzne to kwestia bardzo indywidualna. Jako wielki fan fotografii ulicznej, budowanej w oparciu o kolor i wieloplanowe kadry muszę polecić właśnie tę publikację Alexa Webba, uznanego amerykańskiego dokumentalisty i członka Magnum Photos. Retrospektywny album „The Suffering of Light” to zbiór zdjęć wykonanych na przestrzeni niemal 30 lat w Ameryce, Meksyku oraz na Kubie.
Zdjęcia Webba urzekają przede wszystkim świetną kompozycją. Zadziwiające jest to, jak kolejne warstwy składają się w jeden obraz o niezwykłej sile wyrazu. Kluczowy w zdjęciach Webba jest również właśnie kolor, który często buduje cały kadr. Z barwną fotografią eksperymentował już w latach 70., dziś można powiedzieć, że to właśnie niezwykłe operowanie kolorem definiuje jego fotografię. Świetnie wydana książka i ponad 200 stron naprawdę dobrej fotografii. Polecam!
CENA: 249 zł