Nicholas Albrecht "One, No One and One Hundred Thousand" - recenzja

Autor: Marcin Grabowiecki

11 Kwiecień 2014
Artykuł na: 4-5 minut
Wciągająca książka "One, No One and One Hundred Thousand" jest zapisem doświadczeń Nicholasa Albrechta, który zamieszkał w kamperze na terenie Salton Sea w Kalifornii. Autor zachęca nas do wniknięcia pod powierzchnię obrazów i próby dotarcia do ich sedna.

Pustynia, będąca tematem książki One, No One and One Hundred Thousand jest metaforą odosobnienia, ascezy, wyrzeczenia, a jednocześnie kuszenia. Nicholas Albrecht zamieszkał w kamperze na terenie Salton Sea w Kalifornii, z zamiarem dokumentacji tego miejsca i ludzi, którzy go zamieszkują. Jego celem było właściwie podzielenie się swoim doświadczeniem mieszkania na pustyni.

Tekst otwierający publikację wprowadza nas w dziwny, mroczny, niepokojący świat. John Marlovitz nakreśla w nim historie kilku osób - samotnego mężczyzny, charyzmatycznej starszej kobiety oraz pary z trójką dzieci. Każda z nich zdaje się nosić w sobie tajemnicę. Towarzyszą im martwe psy wyrzucane na drogę i ranny sęp. Fotografie podążają dalej tropem wskazanym przez tekst. Prace Nicholasa Albrechta przybliżają nam nastrój panujący w upalanym, odludnym i niesprzyjającym człowiekowi miejscu.

Historia budowana jest ze strzępków, urywków. Kolejne obrazy przenikają się, wynikają jeden z drugiego. Ich zestawienie rodzi nowe sensy i znaczenia. Zdjęcie obciętych włosów poprzedzone jest fotografią rachitycznego, usychającego drzewa, a po portrecie dziecka stojącego na pustkowiu i nocnym krajobrazie pojawia się karta z zapisem dziecięcych marzeń. Układ ciała nagiej kobiety leżącej na plaży odpowiada pozie, jaką przybrał martwy pies, który wylądował przy drodze, a postura kulturysty stojącego w parku harmonizuje z postacią lalki na stojaku. Między fotografiami wytwarza się napięcie.

Zagadkowa narracja wciąga nas i zachęca do wielokrotnego sięgania po książkę i jej powolnego odkrywania. Fotografie krajobrazów, wnętrz, martwych natur oraz portrety przeplatają się z rysunkami i notatkami. Zdjęcia układają się w sekwencję jak ze snu. Czy to co widzimy wydarzyło się na prawdę, czy jest tylko wyobrażeniem autora na temat pewnego miejsca? Na stwarzającej iluzję trójwymiarowości okładce książki leży kartka, po której chodzą muchy. Pierwszym odruchem jest chęć strzepnięcia ich z powierzchni papieru. Jednak owady nie są tym czym się początkowo wydają, tak jak fajka Magritte'a nie jest fajką.

Publikacja ukazała się w ramach inicjatywy "Magical Thinking", która ma na celu zwrócenie uwagi na sposób w jaki funkcjonują obrazy. Jej pomysłodawcami są Joshua Lutz i Tara Cronin.

Nicholas AlbrechtOne, No One and One Hundred Thousand

Twarda oprawa
Format: 19 x 24 cm
84 stron, 39 zdjęć
Schilt Publishing 2014

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
Fotografując galopującego konia jako pierwszy na świecie, Eadward Muybridge stawia sobie pomnik sam, jeszcze za życia. Sto lat później Guy Delisle ściąga go z piedestału i przepisuje tę historię...
8
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
Takie niebo jak na okładce książki Fergusona widziałam może kilka razy w życiu: wielkie, ale nieprzytłaczające. I niewiarygodnie rozgwieżdżone. W Big Sky australijski fotograf łączy...
14
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Ten mały i niedrogi kolorymetr pozwoli na łatwe skalibrowanie monitora nawet totalnemu laikowi. Dawid Markoff sprawdza, jak Calibrite Display 123 działa w praktyce.
8