Christopher Anderson "Son" - recenzja

Autor: Marcin Grabowiecki

8 Październik 2013
Artykuł na: 2-3 minuty
"Son" to publikacja autorstwa członka prestiżowej agencji Magnum Photos - Christophera Andersona. To zbiór osobistych zdjęć jego rodziny, do powstania których zainspirowały go narodziny syna. Wydawnictwo ukazało się nakładem Kehrer w 2013 roku.

Na książkę "Son" składają się nastrojowe zdjęcia autorstwa członka prestiżowej agencji Magnum Photos - Christophera Andersona. Fotograf postanowił utrwalić w niej pierwsze lata życia swojego syna. Zawiedzie się jednak ten, kto spodziewa się cukierkowych zdjęć wzrastającej latorośli. "Son" to intymny dialog autora z rodziną. W serii kameralnych obrazów o nasyconych barwach fotograf mierzy się z tematem przemijania.

Anderson traktuje swoich bohaterów z czułością, zdając sobie sprawę z delikatności tematu. Atmosferę przebijającą z większości zdjęć można by nazwać sielankową, gdyby nie motyw choroby, która kładzie się cieniem na rodzinnym szczęściu. Na kilku fotografiach pojawia się chory na raka ojciec fotografa. Niewinność dziecka zostaje zderzona ze bezradnością starości, rozkwit życia z jego obumieraniem. Autor nie pokazuje wszystkiego dosłownie, sprawnie operując symbolem. Wymowna jest fotografia, na której matka i dziecko patrzą na odchodzącego w dal, wspierającego się na kulach, dziadka.

Największe wrażenie robią jednak zdjęcia z rozświetlonego słońcem nowojorskiego mieszkania fotografa. Widzimy na nich jego żonę, na tle przestrzennych okien, za którymi wyrastają drapacze chmur. Obserwujemy ją podczas codziennych czynności: kąpiącą się, leżącą leniwie na łóżku, czy opiekującą się dzieckiem. Uderzające jest to zderzenie bliskości, która łączy matkę i syna z ogromem miasta. Ta niema rozmowa, świadomej siebie, kobiety z synem i, ukrytym za obiektywem, mężem jest dla mnie najmocniejszym punktem tej publikacji.

Anderson przyznaje, że całe życie podróżował po świecie, żeby fotografować ludzi, których nie znał. W 2008 roku urodził mu się syn. Jak większość ojców zaczął dokumentować życie swojego potomka. Nie traktował nigdy tych zdjęć jako swojej "pracy". Mniej więcej w tym samym czasie zachorował jego ojciec. Fotograf poczuł, że stał się częścią odwiecznego łańcucha narodzin i śmierci. Zrozumiał wtedy, że wszystko co do tej pory fotografował było tylko przygotowaniem do jego najważniejszej życiowej pracy. "Son" nie jest dla niego zwykłym dokumentem, a wyznaniem miłości.

Christopher AndersonSon

Twarda oprawa
Format: 20 x 24,5 cm
96 stron
44 zdjęcia
Kehrer 2013

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
Fotografując galopującego konia jako pierwszy na świecie, Eadward Muybridge stawia sobie pomnik sam, jeszcze za życia. Sto lat później Guy Delisle ściąga go z piedestału i przepisuje tę historię...
8
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
Takie niebo jak na okładce książki Fergusona widziałam może kilka razy w życiu: wielkie, ale nieprzytłaczające. I niewiarygodnie rozgwieżdżone. W Big Sky australijski fotograf łączy...
14
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Ten mały i niedrogi kolorymetr pozwoli na łatwe skalibrowanie monitora nawet totalnemu laikowi. Dawid Markoff sprawdza, jak Calibrite Display 123 działa w praktyce.
8
Powiązane artykuły