Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Jak w ciagu ostatnich 10 lat zmienił się sposób funkcjonowania obrazu i sama fotografia? I co przyniesie nadchodząca dekada? Pytamy o to zawodowców i ludzi branży.
Przełom dekad, to dobry moment na podsumowania, oraz próbę przewidzenia tego co jeszcze przed nami. O komentarz poprosiliśmy zawodowych fotografów, fotoedytorów i ludzi kultury. Ich opinie opublikujemy w cyklu felietonów. Jako pierwszą pytamy Beatę Łyżwę-Sokół, szefową działu foto „Gazety Wyborczej” i Agencji Gazeta.
Jeszcze nigdy w blisko 200-letniej historii fotografia nie była tak demokratycznym medium, jak obecnie. Jest dostępna niemalże dla wszystkich, którzy korzystają z internetu i telefonu komórkowego. Dziś prawie każdy może fotografować, ale też oglądać zdjęcia, które powstają w najdalszych zakątkach świata.
Mamy szansę podziwiać fotografie z wakacji naszych przyjaciół, ale też zdjęcia newsowe i duże fotoreportaże realizowane dla największych serwisów informacyjnych. Gdy w 2006 roku zaczynałam pracę w „Gazecie Wyborczej” koleżanka fotoedytorka wieszczyła, że fotografia umiera i nie ma sensu w nią inwestować. Wystarczy zajrzeć na Instagram czy Facebooka, aby się przekonać, jak bardzo się myliła.
fot. Kadir von Lohuizien, zatoka Resolute, marzec 2018 r. Operacja Nunalivut, czyli manewry kanadyjskich sił zbrojnych. Zdjęcie z projektu Kadira von i Lohuiziena i Jurij Kozyriewa dotyczącego Arktyki, opublikowanego w listopadzie 2018 r. przez największe gazety na świecie oraz udostępnione w mediach społecznościowych
Kochamy fotografię, oglądamy ją od rana do wieczora, podglądamy pracę wybitnych fotoreporterów z całego świata, dzięki fotografii zdobywamy wiedzę, o tym co się aktualnie dzieje. Niezwykłą popularnością cieszą się multimedia realizowane przez największe tytuły prasowe.
Wzruszam się obserwując jak miliony ludzi na świecie udostępniają sobie w mediach społecznościowych fotoreportaże poruszające trudne tematy, od biedy i głodu po katastrofę klimatyczną. Dorothea Lange czy Robert Capa mogliby tylko pomarzyć o tym, że ich zdjęcia w tak krótkim czasie dotrą do tylu odbiorców. Dla mnie bardzo ważne było zawsze otwarcie się na zmianę. Może warto się w końcu uwolnić od tego, co było? Dziś najważniejsze nie jest już opublikowanie zdjęcia w prasie drukowanej czy w książce albo pokazanie jej na wystawie. O wiele ważniejsze jest dotarcie z dobrą historią do ludzi i wykorzystanie nowych możliwości i technologii. Jeśli są takie możliwości, po co chować zdjęcia tylko dla wybranych?
(fot. okładkowa: Kadir von Lohuizen / NOOR dla Fundacji Carmgniac. Gordon Omnik jest łowca wielorybów. Wspólnota Inuitów ma prawo złapać do 10 tych zwierząt rocznie. Rodzinne społeczności mogą polować na wieloryby na własny użytek, ale z powodu topienia lodu morskiego połowy są coraz trudniejsze.)