Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Sekcja Open Call (dawne Grand Prix Fotofestiwal) prezentuje przegląd najciekawszej współczesnej fotografii światowej. Oto, co zobaczymy na tegorocznej edycji Fotofestiwalu.
Frederic Jameson powiedział kiedyś, że łatwiej jest wyobrazić sobie koniec świata niż koniec kapitalizmu. Do tej tezy odnosi się fotografka Kata Geibl. Marcel Rickli pokazuje, jak ludzkość próbuje wyprzedzić czas w myśleniu o odpadach radioaktywnych. Máté Bartha przybliża wakacyjne, młodzieżowe obozy wojskowe w niedookreślonej Europie Wschodniej, zaś Shelli Weiler wyrastające w Nowym Jorku i Los Angeles dziwaczne lokalizacje stworzone z myślą o robieniu jak najlepszych selfie.
W wyniku otwartego naboru, z ponad 700 zgłoszeń, międzynarodowe jury wyłoniło sześć projektów, które zostaną zaprezentowane na tegorocznym Fotofestiwalu - Międzynarodowym Festiwalu Fotografii w Łodzi. Sekcja Open Call (dawne Grand Prix Fotofestiwal) to część festiwalu, która nie zakłada ograniczeń tematycznych, wiekowych czy terytorialnych. Prezentowane są najciekawsze i najbardziej aktualne zjawiska we współczesnej fotografii. Dotychczas w tej sekcji w Łodzi można było zobaczyć prace artystów takich jak Nadav Kander, Tomasz Lazar, Ilona Szwarc, David Fathi, Martin Bogren czy Jan Brykczyński. Oto prace szóstki artystów, które będzie można oglądać w pofabrycznej przestrzeni OFF Piotrkowska między 6 a 23 sierpnia 2020, podczas Fotofestiwalu.
fot. Shelli Weiler, "Kissing booth girls"
Projekt „ENJOY house” dokumentuje powstanie i rozkwit rozsianych po w Nowym Jorku i Los Angeles miejsc wprost stworzonych do robienia instagramowych selfie. Takie „fabryki selfie” łączą w sobie cechy muzeów, parków rozrywki i centrów handlowych, proponując wymarzone tło zdjęć i sprzedając odwiedzającym atrakcyjne instagramowe gotowce, opakowane w pozory niezwykłego doświadczenia. W typowym wnętrzu tego rodzaju dominuje paleta barw nasyconych językiem komercyjnej kobiecości - na pastelowo-różowym tle można się fotografować z rozmaitymi rekwizytami, takimi jak sztuczne kwiaty, konfetti, błyszczące serpentyny czy plastikowe flamingi.
fot. Shelli Weiler, "Glitter Bomb"
Przestrzenie te są niczym pozbawione narracji scenografie filmowe, w których - poza samym momentem robienia w nich zdjęcia - trudno byłoby dostrzec cokolwiek interesującego. Na przestrzeni roku artystka sfotografowała ponad sześćdziesiąt fabryk selfie zlokalizowanych w Nowym Jorku i Los Angeles, takich jak: Rosé Mansion, BeautyCon Pop, American Dream, Fairy Island, Museum of Sweets and Selfies, Happy-Go-Lucky oraz Fa La Land.
fot. Kata Geibl, z projektu "The is Nothing New Under the Sun"
Frederic Jameson powiedział kiedyś, że łatwiej jest wyobrazić sobie koniec świata niż koniec kapitalizmu. Kultura współczesna pozostaje pod ogromnym wpływem globalnego kapitalizmu, który dotyka już wszystkich sfer życia. Nasze społeczeństwa funkcjonują wokół mitu, według którego tylko ciężka praca może nas doprowadzić do bycia „kimś”. To właśnie tak pojmowany indywidualizm dał początek przekonaniu, że świat istnieje dla ludzi. Goniąc za doskonałością, zużywamy zasoby Ziemi bez żadnego umiaru. Seria „There is Nothing New Under the Sun” („Nic nowego pod słońcem”) to próba uchwycenia tego ducha czasów.
fot. Máté Bartha, z projektu "Kontakt"
Każdego lata, gdzieś we wschodniej Europie, dzieci wyjeżdżają na obozy, na których zakładają wojskowe mundury, uczą się życia pod namiotem w ciężkich warunkach oraz korzystania z broni. Dla osoby z zewnątrz już sam zamysł wydaje się niepokojący, obozowicze traktują jednak te wyjazdy jako przygodę życia. Za organizacją obozów stoi węgierska organizacja pozarządowa „Honvédsuli” („Szkoła Sił Obronnych”), która za cel przyjęła sobie nauczenie dzieci i młodzież między 10. a 18. rokiem życia dyscypliny, postawy patriotycznej i koleżeńskiej w czasach, w których społeczeństwo staje się coraz bardziej leniwe i pozbawione więzi.
fot. Máté Bartha, z projektu "Kontakt"
Dzieci śpią pod gołym niebem, strzegą ognisk i wspólnie śpiewają. Uczą siebie nawzajem jak korzystać z broni ASG (replik prawdziwych broni) i spędzają czas w sposób narzucony przez surową, wojskową dyscyplinę. Dojrzewający młodzi ludzie mają na tych obozach okazję nauczyć się odpowiedzialności, spełniania narzuconych wymagań czy kontaktu z płcią przeciwną. Siniaki i trudne chwile, kiedy w ramach kary trzeba robić pompki, sprzyjają nawiązywaniu przyjaźni i poczucia wspólnoty. Dzieci są zdeterminowane, ale czasem też ulegają lenistwu czy zakochują się. Wielu z nich taka przygoda daje solidne podstawy do zrozumienia realiów dorosłości i mechanizmów rządzących światem. Pomaga przy tym odnaleźć rolę, jaką mają do odegrania w życiu.
fot. Jorge Fuembuena, z projektu "Inside Insects"
Projekt „INSIDE INSECT” to osobiste studium symbolicznego uniwersum stworzonego przez hiszpańskiego reżysera i scenarzystę Luisa Buñuela. Jorge Fuembuena proponuje nam nowe spojrzenie na postać Buñuela - z perspektywy sztuki współczesnej oraz uważnie analizuje przyjęty przez hiszpańskiego filmowca sposób wykorzystania i funkcje obrazów.
fot. Jorge Fuembuena, z projektu "Inside Insects"
Podążając śladami Buñuela przez rozmaite obszary życia i twórczości, projekt ten nadaje nową wartość znalezionym przedmiotom i archiwalnym dokumentom, takim jak: listy, pocztówki, dawno temu wzgardzone zdjęcia, mapy i teksty. Fuembuena bawi się systemami znaków i obrazów fotograficznych, dekonstruując dotychczasową narrację poprzez celowe mieszanie faktów z fikcją, czy też splatanie dawnych i obecnych mitów i rzeczywistości. Kwestionuje w ten sposób prawdę fotografii i zestawia prywatne obrazy z zaaranżowanymi kompozycjami i symulacjami. Projekt przyjmuje formę eseju fotograficznego składającego się z fotografii i materiałów archiwalnych - faktycznie poddanych obróbce lub przedstawionych jako takie - wytwarzając między nimi napięcia, dialogi, nakładające się na siebie relacje, echa i rezonanse wszystkich tych elementów, zaprezentowanych nam jako rodzaj klastra i konstelację materiałów.
fot. Katarzyna i Maria Wąsowska, z projektu "Czekając na śnieg"
„Czekając na śnieg” to projekt fotograficzny, dotyczący specyficznego zjawiska polskiej emigracji do krajów Ameryki Południowej w czasie zaborów (XIX w.) oraz XX-lecia międzywojennego. Artystki koncentrują się na brazylijskich i argentyńskich kierunkach migracji, ze względu na to, że te państwa były najpopularniejsze a liczebność osób polskiego pochodzenia jest tam obecnie największa na kontynencie (Brazylia 1,53 mln., Argentyna 120-450 tys.). Oba kraje były także w tym czasie postrzegane przez migrantów jako nieznane i egzotyczne.
fot. Katarzyna i Maria Wąsowska, z projektu "Czekając na śnieg"
Kolonizacja prowadzona przez kraje Europy Środkowej miała formę kampanii reklamowej. Jej celem było zajęcie dużych obszarów ziemi, po to, aby czerpać z nich nie państwowe, ale indywidualne korzyści, udając przy tym, że nie są zamieszkane przez ludność oryginalną. Wzmożona emigracja do Brazylii związana była także z brakiem pracowników, który kraj odczuwał po zniesieniu niewolnictwa oraz z realizacją rządowego projektu uczynienia Brazylii „białą”. W Argentynie plan opierał się głównie na pomyśle, że tylko europejscy pracownicy mogą zbudować wymarzone nowoczesne społeczeństwo. Ta polityka migracyjna silnie wpłynęła na sposób, w jaki migranci definiowali siebie i w jaki tworzyli relacje z nową ziemią, co jest szczególnie ważne, ponieważ większość z nich była rolnikami. Polscy potomkowie ówczesnych emigrantów, obecnie (po około 100-150 latach) nadal aktywnie kultywują tradycje i język swoich przodków.
fot. Marcel Rickli, z projektu "AEON"
Jak możemy ochronić przyszłe pokolenia przed szkodliwym oddziaływaniem odpadów promieniotwórczych powstających w wyniku działalności naszych elektrowni atomowych, rozwoju medycyny, badań i przemysłu? Stanowią one zagrożenie, które nie zniknie przez setki tysięcy lat. Poza krokami czysto technicznymi, mającymi na celu zabezpieczenie podziemnych składowisk odpadów radioaktywnych, potrzebne jest także innowacyjne rozwiązanie w obszarze komunikacji: musimy ostrzec o niebezpieczeństwie, jakie kryje się w tych miejscach przyszłe cywilizacje, odległe od nas tak bardzo, że trudno nam to sobie wyobrazić nawet w najbardziej fantastycznych snach. Stajemy tu wobec kwestii natury antropologicznej, związanej z rolą języka i kultury w przekazie informacji, która ma dotrzeć do odbiorcy w bardzo dalekiej przyszłości.
fot. Marcel Rickli, z projektu "AEON"
Pojawia się też problem czynnika ludzkiego – ten niemal zupełnie pozostaje poza naszym wpływem. Szwajcarski fotograf Marcel Rickli szuka złotego środka między fotografią dokumentalną a sztuką. W swoim najnowszym projekcie, zatytułowanym „AEON", zestawia symboliczny charakter semiotyki nuklearnej z twardymi faktami dotyczącymi składowisk odpadów promieniotwórczych, zwracając przy tym uwagę na to, jak trudno jest opracować oznaczenia, które nie tylko przetrwają fizycznie przez tak długi czas, ale także będą miały wystarczająco uniwersalną formę, by zrozumiano je w odległej przyszłości. Rickli przygląda się temu wszystkiemu, przyjmując perspektywę, która łączy w sobie spojrzenie fizyka, futurologa, antropologa i socjologa, zadając proste, a jednocześnie głęboko filozoficzne pytanie egzystencjalne o przyszłość człowieka: co przetrwa?
Więcej informacji o odbywającym się w dniach 6-28 sierpnia 2020 Fotofestiwalu i datach poszczególnych wystaw znajdziecie na stronie fotofestiwal.com oraz na stronie facebookowej wydarzenia.