Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Technologia ta nigdy nie wywołała rewolucji. Czy tym razem będzie inaczej?
Różnego rodzaju tryby Post Focus (ustawianie ostrości po wykonaniu zdjęcia) są z nami nie od dzisiaj. Przynajmniej od kilku lat funkcję tę oferują co poniektóre smartfony, a na rynku aparatów podobnymi możliwościami może pochwalić się choćby Panasonic. Funkcje te nigdy jednak nie zrobiły furory, być może ze względu na niedoskonałość formy. W przypadku smartfonów rozmycie aplikowane jest programowo, przez co efekty często wyglądają sztucznie, a w przypadku wspomnianych aparatów Panasonica wszystko bazuje na trybie filmowym i wyciąganiu klatek z krótkiego filmu, na którym aparat przeostrza przez cały zakres.
Istnieje też technologia Light Field, która z danym zagadnieniem radzi sobie najlepiej, gdyż podchodzi do niego w nieco bardziej oryginalny sposób. W tego typu aparatach specjalnie zaprojektowany sensor zbiera także informacje na temat kierunku rozchodzenia się światła w przypadku danej sceny, co pozwala wygenerować obraz trójwymiarowy, na którym swobodnie możne sterować ostrością poszczególnych planów. Tę najdoskonalszą formę ustawiania ostrości po wykonaniu zdjęcia oferowały m.in. aparaty Lytro. Firma szybko jednak zrezygnowała z działalności na rynku konsumenckim - funkcja Post Focus najwyraźniej nie okazała się tak rewolucyjna, jak wydawało się twórcom.
Teraz funkcjonalność ta ma szansę przeżyć renesans, a to za sprawą nowego patentu Sony, który wskazuje, że firma pracuje nad specjalnym obiektywem, który otworzy przed fotografującymi podobne możliwości.
Serwis SonyAlphaRumors opublikował diagramy, rzekomo pochodzące z aplikacji patentowej nowego obiektywu producenta. Niestety serwis nie udostępnia źródła, toteż tylko możemy się domyślać na jakiej zasadzie dokładnie może działać pokazana konstrukcja.
W założeniu, moduł zawierający 5 osobnych obiektywów ma być w stanie w stanie rzutować na matrycę kilka obrazów, wykonanych z różnymi ustawieniami ostrości, które później programowo mogą zostać złożone w jeden obraz, którego ostrością moglibyśmy dowolnie sterować. Jeśli okazałoby się, że wbudowane obiektywy oferują różne ogniskowe, prawdopodobnie możliwe byłoby też wykonywanie bezstratnych zbliżeń.
Pozostaje jedynie pytanie o wyjściową rozdzielczość takiego zdjęcia - w końcu rzucany w ten sposób obraz, według diagramu nie będzie pokrywał nawet połowy powierzchni sensora. Prawdopodobnie problem ten pozostanie rozwiązany za pomocą łączenia informacji z różnych obrazów, podobnie jak we wspomnianym aparacie Light.
Analogia ta zresztą może być bardziej prawdziwa, niż nam się wydaje. Rok temu obydwie firmy zawiązały współpracę w celu rozwoju technologii obrazowania opartych o układy kilkuobiektywowe. Może więc w końcu zwykłe aparaty nauczą się smartfonowych sztuczek i będą pozwalały na symulację rozmycia tła? Z pewnością zatrzęsłoby to rynkiem optyki, ale z drugiej strony miałoby szansę przyciągnąć do aparatów systemowych więcej amatorów, na których to przecież najwięcej zarabiają firmy fotograficzne.
Jak by nie było, trzymamy kciuki, że opisywany obiekty ujrzy kiedyś światło dzienne.
Więcej informacji znajdziecie pod adresem sonyalpharumors.com.