Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Chińczycy prezentują kolejny smartfon, który świetnie prezentuje się zarówno pod względem specyfikacji, jak i ceny. Ma też sporo asów w rękawie jeśli chodzi o funkcje fotograficzne.
Xiaomi od lat dostarcza konkurencyjne rozwiązania w rozsądnych cenach, najnowszy flagowiec pokazuje jednak, że firma chciałaby wreszcie na dobre zerwać z opinią „tańszej alternatywy”. Xiaomi Mi 11 to na pierwszy rzut oka świetnie wyważony flagowy smartfon, w którym na próżno szukać słabych punktów specyfikacji, także pod względem możliwości fotograficznych i filmowych, które stają na równi, a pod niektórymi względami nawet wyprzedzają to, co do zaoferowania mają drożsi rywale.
Choć sam moduł aparatu nie jest tak rozbudowany, jak w zaprezentowanym na jesieni, będącym pokazem sił smartfonie Mi 10 Ultra, możliwości nowego flagowca w zakresie rejestracji zdjęć i filmów daleko od niego nie odbiegają. A pod niektórymi względami oczywiście go przebijają.
Przede wszystkim otrzymujemy kolejną generację głównego aparatu, opartego o 108-megapikselową matrycę w rozmiarze 1/1,33” (jak na realia smartfonów całkiem dużą), która dodatkowo wykorzystuje technologię grupowania 4 pikseli w 1 w celu polepszenia jakości zdjęć wykonywanych w słabym świetle. Sensor działa w parze ze stabilizowanym obiektywem 26 mm f/1.9 i wykorzystuje system AF oparty o detekcję fazy.
Oprócz aparatu głównego na pokładzie znajdziemy też 13-megapikselowy moduł ultraszerokokątny o kącie widzenia 123˚ i świetle f/2.4, a także 5-megapikselowy moduł tele-macro (światło f/2.4), który z jednej strony pozwoli na wykonywanie dużych zbliżeń, a z drugiej na fotografowanie detali z odległości 3 cm. Matryce dodatkowych modułów mają niewielki rozmiar 1/3,06” i 1/5,0” także raczej nie należy spodziewać się po nich fenomenalnych rezultatów, ale pamiętajmy, że w przypadku smartfonów producenci stosują zawsze sporo obliczeniowej magii. Z dużym prawdopodobieństwem moduł szerokokątny i tele będą posiłkować się danymi ze 108-megapikselowej matrycy głównej.
I właśnie pod tym względem nowy Xiaomi Mi 11 może zawstydzić konkurencję. Przede wszystkim oferuje tryb nocny działający także w aparacie szerokokątnym, przednim module do seflie (20 Mp, f/2.2), a także w trybie wideo, co może okazać się małą rewolucją dla amatorskiego wideo i kolejnym gwoździem do trumny dla systemowych aparatów. Mamy też możliwość automatycznego usuwania niechcianych obiektów ze zdjęć. Na dokładkę znany już oczywiście tryb portretowy z możliwością rozmycia tła i nałożenia różnych efektów.
Mi 11 ma być też smartfonem do filmowania. Dzięki układowi Qualcomm Snapdragon 888, nowy smartfon pozwala na rejestrację filmów 8K z prędkością 30 kl./s, a także 4K 60 kl./s i do 240 kl./s w rozdzielczości Full HD. I choć tryb 8K nie znajdzie póki co realnych zastosowań (na razie nie mamy nawet gdzie wyświetlić tej rozdzielczości) całość możliwości wideo robi wrażenie.
Otrzymujemy m.in możliwość rejestracji wideo HDR, a także nakładania na nagrania presetów kolorystycznych i wykorzystania zaprogramowanych efektów w celu urozmaicenia naszych filmów. Jak na przykład symulację efektu dolly zoom czy możliwość zamrożenia w czasie fragmentu kadru. No i wspomniany tryb nocny działający podczas rejestracji wideo.
Dodatkowo Xiaomi postanawia wyznaczać standardy jeśli chodzi o jakość ekranu. Otrzymujemy 10-bitowy ekran AMOLED o przekątnej 6,81” i dużej jak na standardy smartfonów rozdzielczości 3200 x 1440 px, pokrywający 100% gamutu DCI-P3 i charakteryzujący się współczynnikiem Delta E na poziomie 0,41. Oczywiście wiele zależy od tego jak będzie skalibrowany, ale przynajmniej w teorii powinno pozwolić to bardzo rzetelnie oceniać kolorystykę zdjęć i filmów przed publikacją w internecie.
Wszystko to wspierany wspominanym układem Qualcomm Snapdragon 888 i grafiką Adreno 660, co gwarantować ma 25-procentowy wzrost w zakresie ogólnej wydajności, 35% lepszą akcelerację grafiki i 70-procentowy skok wydajności w kwestii obliczeń AI. Do tego 8GB pamięci RAM, bateria o pojemności 4600 mAh z możliwością ładowania bezprzewodowego i 128 lub 256 GB przestrzeni dyskowej.
Co ciekawe smartfon nie jest jednak uszczelniony a także wykorzystuje złącze USB-C jedynie w technologii 2.0. To jednak niewielkie mankamenty jeśli weźmiemy pod uwagę wyjątkowo konkurencyjną ceną.
W podstawowej wersji Xiaomi Mi 11 startuje na rynku europejskim z ceną 750 euro (ok. 3360 zł). I choć to podobny pułap jak w przypadku podstawowych modeli Apple czy Samsunga, Xiaomi wypuszczając tylko jedną wersję nowego flagowca daje do zrozumienia, że ich smartfon konkurować ma także ze znacznie droższymi wersjami Pro modeli konkurencji.
Zresztą bardzo dobrze. Być może skłoni to konkurencję to zaprzestania praktyki segmentowania corocznej linii flagowców na 5 różnych modeli, w przypadku których wszystko co najlepsze trafia do wariantów, na które mało kto może sobie pozwolić. Choć mam przeczucie, że i Mi 11 doczeka się na przestrzeni roku jeszcze nowych, wyższych wariantów.
Polska premiera urządzenia przewidziana jest na 25 lutego. Dokładnej polskiej ceny jeszcze nie znamy.
Więcej informacji znajdziecie na stronie mi.com.