Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Technologia, która ma szansę stać się podstawą kolejnej rewolucji w obrazowaniu, zaczyna w końcu budzić zainteresowanie firm fotograficznych. Jak się okazuje własne metasoczewki (i proces ich produkcji) rozwija obecnie Canon.
Wyobraźcie sobie, że każdy obiektyw przyjmuje formę płaskiego filtra, nakręcanego na body aparatu. To póki co wizja rodem z science-fiction, ale dokładnie to chą zaoferować nam metasoczewki, których rozwój zaczyna nabierać rozpędu.
O nowym typie instrumentu optycznego usłyszeliśmy po raz pierwszy już w 2016 roku, gdy to swoje odkrycie zaprezentowali światu naukowcy z Harvardu. Nieco później podobne dokonania pokazali naukowcy w Caltech i Samsunga. Metasoczewki, to w dużym uproszczeniu miniaturowe, krzemowe nanostruktury o rozmiarach mniejszych od długości poszczególnych fal światła, które po naniesieniu na płaską powierzchnię są w stanie niemal dowolnie je „pociąć” i przekształcić tak, jak założyli to sobie twórcy. Odpowiednio przygotowana, zupełnie płaska struktura może więc teoretycznie pełnić zarówno rolę obiektywu fisheye, jak i teleobiektywu czy też przepuszczać jedynie fale o określonej długości.
Stworzone w ten sposób soczewki są cieńsze od ludzkiego włosa, a dodatkowo mają charakteryzować się świetnymi parametrami optycznymi. Według wczesnych zapowiedzi, metasoczewki miały być m.in. o 30% ostrzejsze od najlepszych standardowych soczewek oraz w całości pozbawione problemów aberracji chromatycznej i dystorsji. Przede wszystkim jednak, metasoczewki opisywane są także jako relatywnie proste i tanie w produkcji, co w perspektywie mogłoby wywrócić rynek optyki do góry nogami.
Wygląda na to, że z takim scenariuszem zaczynają liczyć się także producenci aparatów, bo oto okazuje się, że własne prace nad metasoczewkami prowadzi obecnie Canon. Jak donosi japoński serwis Mynavi, podczas zamkniętego wydarzenia Canon EXPO 2023, na którym producent prezentuje swoje najnowsze technologie, lider rynku zaprezentował stworzone przez siebie prototypowe metaobiektywy, a także… własne maszyny wykorzystywane do ich produkcji.
Powierzchnia metasoczewki pod mikroskopem elektronowym
Jeśli można wysnuć z tego jakieś wnioski, wygląda na to, że Canon postanowił mocno w tę technologię zainwestować, tworząc zawczasu zaplecze maszynowe, które pozwoli mu uniezależnić się od innych producentów. Oczywiście nie jest to niezależne przedsięwzięcie Canona (artykuł wspomina, że projekt rozwijany jest we współpracy z uniwersytetami i innymi organizacjami), niemniej jednak wczesne zaangażowanie producenta z pewnością da mu przewagę w momencie gdy technologia wejdzie w etap komercjalizacji.
Według przedstawicieli Canona harmonogram wprowadzania nowej technologii na rynek nie jest jeszcze znany, gdyż ciągle jest to rozwiązanie będące w fazie rozwoju, jednakże wszyscy zaangażowani nie mogą doczekać się tej chwili.
Biorąc pod uwagę potencjalne możliwości, trudno się temu dziwić. Zanim jednak zaczniemy przebierać nogami, warto zdać sobie sprawę z tego, że do czasu aż metasoczewki trafią do produktów z segmentu elektroniki konsumenckiej minie z pewnością jeszcze kilka dobrych lat. A gdy w końcu się to stanie, zobaczymy je z pewnością wpierw w urządzeniach mobilnych, a dopiero potem będą one skalowane do zastosowań typowo fotograficznych. Tak czy inaczej, jeśli nowa technologia nie napotka jakichś nieoczekiwanych przeszkód, w okolicach roku 2030 może zupełnie odmienić nasze spojrzenie na obrazowanie.
Aktualnie metasoczewki komercjalizuje także firma Metalenz, ale na chwilę obecną jedynie w obszarze systemów rozpoznawania i autoryzacji.
Źródło: news.mynavi.jp.