Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Wskazując problemy z dostępnością podzespołów, Sony wstrzymuje produkcję kolejnych modeli i potwierdza informacje o wycofaniu tych, których produkcja została wstrzymana jesienią. Czyżby producent szykował nowe otwarcie w średnim segmencie?
Tuż przed świętami Sony oficjalnie poinformowało o wstrzymaniu produkcji modeli Sony A7C i A6600 oraz potwierdziło definitywne wycofanie aparatów Sony A7 II i A6100. W nocie prasowej producent powołuje się na problemy z dostępnością układów scalonych. Biorąc pod uwagę obecną sytuację, jest to jak najbardziej prawdopodobne, jednak może to być także doskonały pretekst do tego, żeby zrobić roszadę w ofercie. Tym bardziej, że informacja dotyczy kluczowych z wielu względów modeli.
Utrzymywany przez 7 lat w ofercie Sony A7 II przez lata stał się najtańszą pełną klatką na rynku i dla wielu był pierwszym aparatem pełnoklatkowym, co zapewniało przypływ nowych użytkowników systemowi E. Sony A6100 (a wcześniej Sony A6000) był z kolei najtańszą propozycją w ofercie segmentu APS-C. Wstrzymując (na czas nieokreślony) produkcję modelu A7C i A6600 producent pozbawia się dodatkowo kompaktowej pełnej klatki a także najbardziej zaawansowanego korpusu APS-C.
Biorąc pod uwagę rosnącą z miesiąca na miesiąc konkurencję może więc wydawać się, że Sony utraci sporą część konkurencyjnych produktów ze średniego segmentu. Być może to jednak wstęp do nowego otwarcia producenta w ofercie kierowanej do amatorów i hobbystów. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób Sony zamierza różnicować propozycje we wspomnianych segmentach, w których aparatów było aż zanadto.
Wycofanie serii A6100 wydaje się zrozumiałe - po premierze nakierowanego na filmujących modelu ZV-E10, droższy, wyposażony w wizjer elektroniczny, ale pod wieloma względami gorszy aparat przestaje mieć rację bytu. Miejsce modelu A7 II zajmie najprawdopodobniej Sony A7 III, który w nadchodzących miesiącach zapewne sporo potanieje i stanie się konkurencją dla typowo budżetowych pełnych klatek konkurencji, których Sony w swojej ofercie nie posiada.
Jeśli zaś chodzi o serie A7C i A6600 możemy spodziewać się, że przerwa w dostępności potrwa na tyle długo, iż bardziej opłacalne dla producenta będzie pokazanie ich następców. Tym bardziej, że taniejący A7 III na pewno znacznie ograniczyłby potencjał sprzedażowy kompaktowej pełnej klatki A7C, której największym problemem od początku jest właśnie dość wygórowana cena.
Jeśli nasze przypuszczenia okażą się trafne, w nadchodzącym roku możemy spodziewać się nowego generacji kompaktowego korpusu, który bazował będzie na podzespołach pokazanego niedawno modelu A7 IV, a także wydajnego, bardziej rozbudowanego pod względem ergonomii korpusu APS-C, o którym w przypadku systemu Sony E plotkuje się już od dobrych kilku lat. Ruch ten pozwoliłby producentowi zarówno utrzymać konkurencyjność w drożejącym pełnoklatkowym segmencie semi-pro, jak i przygotować stosowną odpowiedź na nadchodzące flagowce konkurencji z matrycami APS-C (Fujifilm X-H2) i Mikro Cztery Trzecie (Panasonic Lumix GH6). Wszystko to dobrze zgrałoby się także z naszymi przypuszczeniami odnoście tego, że przy mocno nasyconej ofercie korpusów pełnoklatkowych, w najbliższym czasie producenci skupią się prawdopodobnie głównie na rywalizacji w średnim segmencie.
Biorąc pod uwagę, że na początku grudnia Sony zawiesiło również produkcję wspomnianego w tekście modelu ZV-E10, może też okazać się, że producent zamierza zupełnie przetasować ofertę APS-C lub nawet ją porzucić, jednak z uwagi na na młody wiek korpusu i fakt, że w przypadku Sony otwiera on system na początkujących twórców wideo, o których walczy dziś każdy producent aparatów, wydaje się to raczej mało prawdopodobne.
Podsumowując, jeśli interesuje Was system Sony i szukacie ciekawego aparatu w cenie do 10 tys. złotych, najbliższy rok może przynieść kilka bardzo ciekawych niespodzianek.
Więcej informacji znajdziecie na stronie sony.jp.