Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
W środę, 7 czerwca w warszawskim Pin-up studio odbywały się warsztaty i prelekcje w ramach polskiej edycji Hasselblad World Tour. Dzięki obecności przedstawicieli Hasselblada, Adobe i HP, uczestnicy mogli poznać teoretyczne i praktyczne aspekty działania rozwiązań dla fotografii profesjonalnej, a nasza redakcja miała okazję zapytań Svena Lonsteada Regionalnego Dyrektora Sprzedaży z centrali Hassleblada o najbliższe plany i strategię szwedzko-duńskiego koncernu. Wywiad uzupełnia także Jarosław Lewandowski z firmy Monolight, dystrybutora Hasselblada w Polsce.
Czy spodziewa się Pan doprowadzenia do różnicy cenowej między cyfrowym małym obrazkiem a cyfrowym średnim formatem do poziomu z czasów dominacji filmu? Obecnie, kiedy przystawki kosztują nawet 30 tys. euro wydaje się to nierealne, ale spadek cen małoobrazkowych lustrzanek cyfrowych w ostatnich latach może dawać nadzieję. Czy jest zatem szansa na "tańszy" średni format ery cyfrowej?
Sven Lonstead: Wątpię, żeby kiedykolwiek ceny naszych produktów zbliżyły się do cen najwyższych modeli lustrzanek małoobrazkowych Nikona lub Canona. Trudno jest mi ocenić w jakim tempie dystans będzie się zmniejszał, ale mogę przewidzieć, że z czasem osiągniemy takie ceny, jakie obecnie oferują Nikon i Canon. Na rynku "małoobrazkowych" lustrzanek cyfrowych jest ogromna konkurencja, dlatego główni producenci stale prowadzą walkę cenową i będą schodzić w dół w dużym tempie. Hasselblad ich nie dogoni. Spójrzmy na procentowy udział największych producentów w rynku fotograficznym. Hasselblad nie jest produktem masowym i także z tego powodu zawsze pozostanie droższy. Pamiętajmy, że Hasselblad stosuje najwyższej jakości komponenty, które są wytwarzane w małych nakładach, co podwyższa ich koszt. Najlepszym przykładem są tu matryce: sensory używane przez większość producentów są produkowane masowo. Gdyby przetworniki, których używamy, były produkowane w takiej samej ilości, cyfrowy Hasselblad byłby sporo tańszy. Natomiast dużą szansą na obniżenie cen może okazać się rozwój technologii CMOS i produkcja sensorów do średniego formatu w zadowalającej nas jakości.
O jak dalekiej przyszłości mówimy i jakie są główne bariery?
Sven Lonstead: Podstawowym problemem jest rozmiar matrycy - żeby znalazła zastosowanie w średnim formacie musi być większa, odznaczać się mocnym sygnałem i niskim zaszumieniem. Być może z czasem producenci CMOS-ów będą w stanie dostarczyć nam taki przetwornik - nie jest to kwestia kilku miesięcy, raczej kilku lat, ale pragnę zapewnić że z uwagą obserwujemy rozwój tej technologii i czekamy aż osiągnie zadowalający poziom. Hasselblad wyróżnia się najwyższą jakością, dlatego nie zastosujemy gorszej technologii tylko ze względu na niską cenę. Musimy także pamiętać, że zawsze były wyraźne różnice między rynkiem nazwijmy go - półprofesjonalnym a najwyższą półką profesjonalną. Naszą ambicją nie jest konkurowanie z Canonem, bo naszym zadaniem jest dostarczenie najwyższej jakości, jaką udostępnia technologia.
Czy sensor to najdroższy składnik aparatu?
Sven Lonstead: Tak, zdecydowanie. Drugim czynnikiem podnoszącym cenę jest produkcja w małym nakładzie, znacząco droższa od masowej.
Średnioformatowa Mamiya ZD kosztuje obecnie ponad dwukrotnie mniej niż Hasselblad. Z czego wynikają tak duże różnice w cenie?
Sven Lonstead: Na początku muszę podkreślić, że Hasselblad jest produktem profesjonalnym z najwyższej półki. Nie chcę powiedzieć, że Mamiya nie jest dla profesjonalistów, ale nasza technologia jest bliższa doskonałości. Dla Hasselblada najważniejsze jest to, żeby stale oferować najwyższą jakość, jaką umożliwia obecna technologia, żeby proponować więcej i więcej. Ale żeby się rozwijać, musimy zarabiać. Naszym zadaniem jest być stale na szczycie, a nie konkurować cenami z Mamiyą. Nie okłamujmy się - doskonalenie technologii wymaga wiedzy, czasu i kapitału, a na to wszystko trzeba zarobić. Mamiya przez ostatnie dwa lata nie brała udziału w wyścigu technologicznym (Mamiya ZD, która właśnie trafiła do sprzedaży została ogłoszona w październiku 2004 roku - red.). My nie chcemy czekać kolejnych pięciu lat na nową generację, chcemy nową generację co roku. Żeby do tego dążyć, musimy zarabiać pieniądze.
Każdy rynek ma swoją specyfikę. Kim są Wasi klienci w innych krajach Europy, co ich wyróżnia?
Sven Lonstead: Tutaj mamy bardzo dużo ciekawych spostrzeżeń. Na przykład w krajach południowej Europy: od Hiszpanii, poprzez Włochy, Grecję, Turcję, po Środkowy Wschód, naszego systemu używają fotografowie ślubni. Z pewnych powodów ludzie, którzy biorą ślub w tych krajach, chcą mieć najwyższej jakości fotografie ślubne. Fotografowie ślubni w niektórych z tych krajów zarabiają od 5 000 do 10 000 dolarów za sesję. Po kilku sesjach inwestycja w nasz system się zwraca. Jeśli spojrzymy na resztę Europy, to widzimy największe zastosowanie Hasselbladów w fotografii mody, architektury oraz fotografii reklamowej produktów. Przy tym obserwujemy tendencję: im bardziej wyspecjalizowany fotograf, tym wyższej jakości potrzebuje. Fotograficy dostrzegają i doceniają jakość naszych rozwiązań i są w stanie zapłacić za nie więcej. Dobrym przykładem jest odwzorowanie kolorów podczas zdjęć mody. Nie trzeba być fotografem, żeby wiedzieć, że kolor sukienki na zdjęciu musi być dokładnie taki jak rzeczywisty kolor produktu, który prezentowany jest w sklepie. Hasselblad oferuje wierne odwzorowanie kolorów, najbliższe doskonałości. Podam inny przykład sytuacji, w której liczy się jakość: na pokazie mody zdjęcia robi tłum fotografów - szybszy aparat i lepsze odwzorowanie kolorów dają największą szansę na uchwycenie chwili tak, żeby kupujący wybierając spośród tysiąca fotografii zdecydował się na nasze zdjęcie. Zdajemy sobie sprawę, że dla dosyć dużej grupy fotografów nie ma różnicy czy to Hasselblad, Mamiya, czy małoobrazkowa lustrzanka, ale nie do tej grupy kierujemy nasz produkt. Sprzedajemy Hasselblady ludziom, którzy na tej różnicy zarabiają. Dzięki temu inwestycja zwraca im się szybciej.
A jak to wygląda na polskim rynku?
Jarosław Lewandowski, Monolight: Klientów którzy używają systemu Hasselblada w Polsce można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to fotografowie mody. Tym klientom zależy przede wszystkim na wysokiej jakości zdjęć oraz na wysokim standardzie pracy, który zapewniają aparaty Hasselblad serii H. Druga grupa to fotografowie zajmujący się fotografia produktu. Tutaj największe znaczenie ma niezawodność produktów Hasselblada, szeroka oferta przystawek cyfrowych, jak również kompatybilność z innymi aparatami zwłaszcza wielkoformatowymi.
Mówił Pan dużo o bardziej odległej przyszłości, o obserwowaniu technologii CMOS. Ale zbliża się Photokina, zatem rodzi się pytanie o najbliższą przyszłość: czego możemy się spodziewać jesienią tego roku?
Sven Lonstead: Nie mogę dokładnie powiedzieć, co pokażemy na Photokinie, ale mogę wspomnieć o pewnych trendach rynkowych, o tym, czego w tym segmencie rynku można się spodziewać.
Rynek oczekuje komunikacji bezprzewodowej, ale nie mówię, że zaprezentujemy na Photokinie takie rozwiązanie. Chcę powiedzieć jedynie, że mamy świadomość tego, jak ważny jest transfer bezprzewodowy w komercyjnej fotografii, a także, że takie rozwiązanie leży w zakresie naszych możliwości. Oczekiwania rynku idą także w kierunku pamięci o wyższej pojemności, być może dotrzemy do 100 GB.
Na Photokinie nie zobaczycie większych przetworników obrazowych - rozdzielczość matrycy w przystawce, którą oferujemy obecnie wynosi 39 Mp i tej granicy na razie nie będziemy przekraczać. Być może jednak zobaczymy mniejsze przetworniki - w taki sposób starają się konkurować niektórzy wytwórcy. Być może spotkamy się zatem z mniejszymi i tańszymi przetwornikami w średnim formacie. Teraz jednak trudno powiedzieć, który producent mógłby zaproponować taki produkt.
Hasselblad skupi się przede wszystkich na oprogramowaniu oraz na dodatkowych funkcjach istniejących już produktów.
Nie należy się zatem spodziewać H3D...
Sven Lonstead: Jeszcze nie, nie tym razem. Często na rynku pojawiają się zapowiedzi produktów na długo przed ich rzeczywistą premierę. Według mnie jest to wprowadzanie klientów w błąd, podawanie fałszywych informacji o tym, jak szybko produkt będzie dostępny. Rozpoczęcie sprzedaży jest przesuwane na coraz późniejszy termin. Nie będziemy więc pokazywać żadnych prototypów, zapowiadać produktów, które nie będą dostępne.
Ważnym kierunkiem dla Hasselblada jest komunikacja między aparatem, obiektywem i resztą sprzętu. Jeśli każdy komponent kupuje się od innego producenta, nie można doskonalić technologii komunikacji poszczególnych części systemu - a im lepsza komunikacja, tym lepsze osiągi. Hasselblad jako producent zarówno korpusu, optyki, jak i reszty elementów systemu może wznieść tę komunikację na wyższy poziom.
Klienci coraz częściej pytają o kompleksowe rozwiązania cyfrowe, które staramy się oferować. Wierzę, że Hasselblad swoimi dzisiejszymi posunięciami rozsądnie zabezpiecza inwestycje, które szykuje na jutro.
Dziękujemy za rozmowę.
Przypominamy, że pojęcia CMOS"> CCD"> Matryca światłoczuła"> zostały wyjaśnione w naszym słowniku.