Branża
Nowe AI tworzy całe sesje na podstawie prostych fotek odzieży. Nie potrzeba już ani modela ani fotografa
Pierwszy flagowiec pod nową banderą to aparat, na który czekało wielu fanów systemu - wyraźnie usprawniono wszystkie kluczowe układy i zamknięto je w poręcznym i jeszcze wytrzymalszym body.
Pyło- i wodoodporność w standardzie IP53
Warstwowa matryca 20 Mp BSI Live MOS
3x wydajniejszy procesor TruePix X
Zdjęcia seryjne do 50 kl./s AF
Udoskonalone wykrywanie obiektów
1053-punktowy AF z detekcją fazy
Stabilizacja matrycy do 8 EV
Nowy wizjer 5,76 Mp
Wideo 4K/60p
1040 zdjęć na jednej baterii
Cena: 9990 zł za sam korpus
OM-1 to oczywiście naturalny następca Olympusa E-M1 Mark III. Widać to w ergonomii, systematyce obsługi oraz samej specyfikacji. Na każdej płaszczyźnie zaszły jednak zmiany, które wykraczają poza typową dla rozwoju linii aktualizację. OM-1 to już zupełnie inny aparat, o znacznie większych, zdaniem producenta, możliwościach.
Korpus jest nieco większy (134. 8 mm x 91.6 mm x 72.7 mm) i cięższy (599 g), ale dzięki nowej konstrukcji gripa ma być znacznie wygodniejszy - zwłaszcza podczas pracy z długimi obiektywami.
Stylistycznie bryła nadal przypomina konstrukcje Olympusa, ale szybko orientujemy się, że OM System stawia na nowoczesne wzornictwo – z ornamentyki retro nie pozostało prawie nic.
Obudowę wykonano z lekkich i wytrzymałych stopów, a całość uszczelniono do standardu IP53. Oznacza to, że jest to najlepiej zabezpieczony przed warunkami atmosferycznymi model w historii systemu. Producent gwarantuje też niezawodność podczas pracy w niskich temperaturach do – 10C.
Zmianie uległa też systematyka obsługi – pod tym względem aparat przypomina bardziej E-M1 X, z przednim pokrętłem umieszczonym poniżej spustu oraz tylnym, „wpuszczonym” w obudowę. Ważną nowością jest nowy przycisk AF-ON, chętnie wykorzystywany przez fotografów sportu i przyrody.
Do kadrowania służy nowy wizjer EVF o rozdzielczości 5,76 Mp i powiększeniu 1,65x (punkt oczny 21 mm), po raz pierwszy jest to też panel wykonany w technologii OLED, pozbawiony zaciemnienia podczas fotografowania w trybie seryjnym i odświeżaniem na poziomie 120 kl./s. Odchylany i obracany ekran ma 3 cale i rozdzielczość 1,62 Mp i jest oczywiście dotykowy, z możliwością wyzwalania migawki dotykiem.
Zupełnie przeprojektowano też menu główne aparatu. Zmieniła się prezentacja graficzna, ale też podział funkcji i ustawień, które mają być pogrupowane wygodniej i bardziej intuicyjnie. Uproszczono też opisy pozwalające łatwiej dotrzeć do szukanych funkcji i zmieniać ustawienia.
Aparat zyskał w końcu podwójne wejście kart pamięci SD (oba sloty w standardzie UHS-II) i pojemniejszą baterię (2280 mAh) BLX-1, która ma pozwolić na wykonanie do 1040 zdjęć na ładowaniu. Co ważne, OM-1 można ładować przez USB-C (również z power-banków) i może on pozostawać wówczas włączony. Ładowanie ma ponadto trwać nie więcej niż 150 minut. Do OM-1 przewidziano też pionowy grip HLD-10, który pomieści jeszcze dwa akumulatory BLX-1
To co ma zapewnić OM-1 nowe otwarcie to warstwowy sensor z tylnym podświetleniem o rozdzielczości 20 Mp. Obsługiwany przez 3-razy szybszy procesor TruePic X ma gwarantować jakość zdjęć niespotykaną dotąd w segmencie matryc formatu 4/3. Producent obiecuje lepszą dynamikę i jakość zdjęć poprawioną o co najmniej 2 EV. Natywny zakres czułości sięga teraz wartości ISO 25600, rozszerzany aż do ISO 102400.
Matryca stabilizowana jest w 5-osiach a wydajność systemu ma wynosić nawet 8 stopni kompensacji (w przypadku sync IS, 7 stopni dla samego korpusu). Ciekawą nowością jest funkcja Handheld Assist, która wyświetla na ekranie dodatkowy celownik, pomagający w stabilnym chwycie w trakcie trwania ekspozycji.
Nowy procesor odpowiada również za obsługę układu AF, oraz sczytywanie obrazu z rekordową szybkością w trybie ciągłego śledzenia (choć kosztem mniejszej, 12-bitowej głębi koloru). Umieszczone na matrycy 1053 punkty detekcji fazy (wszystkie krzyżowe) mają umożliwiać wykrywanie obiektów zarówno w pionie jak i w poziomie, oraz pozwalać na ostrzenie również w bardzo słabym świetle do -8 EV (z obiektywami o jasności f/1,2).
OM-1 został wyposażony też w AI Detection AF wykorzystujący technologię głębokiego uczenia. Dzięki temu procesor aparatu potrafi rozpoznawać bolidy sportowe, motocykle, samoloty, helikoptery, pociągi, a także ptaki oraz inne zwierzęta (psy i koty). Producent przekonuje, że wykrywanie twarzy i oka również zostało „znacząco usprawnione”.
OM Solution chwali się też niespotykaną wcześniej wydajnością trybu seryjnego. Szybki odczyt matrycy pozwolił na zwiększenie jego wydajności do 50 kl./s z aktywnym AF i nawet 120 kl./s w trybie zablokowanej ostrości (z wybranymi obiektywami PRO wyposażonymi w szybki silnik AF). Rekordowa ma być też pojemność bufora, który według specyfikacji pomieści do 96 plików RAW. To wynik lepszy nawet niż w przypadku E-M1 X. Znaną z poprzednich modeli funkcję Pro Capture (zdjęcia zapisywane w pętli) rozszerzono ponadto do 70 klatek przed naciśnięciem spustu.
Do dyspozycji mamy 4K 60p oraz high-speed movie (Full HD, max. 240p) bez ograniczeń czasowych. Aparat obsługuje również standardy H.264 (8bit), H.265 (10bit).Na zewnętrznych rekorderach zapiszemy też surowy materiał w formacie RAW (max. C4K 12 bit 4:4:4) i w płaskim profilu OM-Log, ułatwiającym późniejszy color gradingu. Jest też nowy tryb wideo HLG 8, ułatwiający nagrywanie HDR wideo.
OM-1 to więc wyraźny krok naprzód względem E-M1 Mark III (maksymalnie4K/30p i 4:2:2, 8 Bit RAW) i dobry start dla ambitnych amatorów, którzy chcą wzbogacić swoje projekty o ruchomy obraz ale nie oszukujmy się - z pewnością wideo nie będzie głównym powodem dla wyboru tego modelu. Pod tym kątem nadal nieco lepiej wypada nawet 5-letni Panasonic Lumix GH5 z zapisem 10 bit przy 400 Mbps.
Przede wszystkim nowy procesor w OM-1 rozwija możliwości flagowych technologii stosowanych przez Olympusa. W trybach High Res Shot czas przetwarzania obrazu ma być znacznie krótszy, a poziom szumu dużo niższy (ok. 2 EV). Efekt Live ND wzmocniono aż do gęstości filtra ND 64 (6 stopni) a Live Composition, dzięki współpracy z systemem stabilizacji, może być teraz realizowane z ręki. Szybciej odbywać ma się również stackowanie wielu ujęć w jedno o maksymalnej głębi ostrości.
Na długiej liście drobnych poprawek i ciekawych usprawnień znaleźliśmy też system oceny zdjęć (w skali 1-5 gwiazdek) w aparacie, kompatybilny z programami Adobe czy tryb Night View, który pozwala widzieć obiekty nawet w ciemnym otoczeniu. Z kolei funkcja Starry Sky AF ułatwi ustawianie ostrości podczas fotografowania gwieździstego nieba.
Aparat ma trafić do sprzedaży na początku marca 2022 w cenie 9990 zł (body). Równocześnie dostępny będzie też dedykowany grip HLD-10 (1590 zł), pilot zdalnego wyzwalania RM-WR1 (349 zł). Za dodatkowe akumulatory BLX-1 zapłacimy 399 zł a ładowarkę (której nie ma w zestawie) 599 zł.
Więcej informacji znajdziecie na stronie om-digitalsolutions.com.