Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Po tym, jak Canon zaprezentował światu kierowany do hobbystów i początkujących zawodowców model RP, długo czekaliśmy na odpowiedź konkurencji. Wygląda na to, że ta nadejdzie już niebawem i może okazać się bardzo ciekawa.
Półtora roku temu Canon wykonał znany sobie ruch i zaprezentował przystępną cenowo bezlusterkową pełną klatkę, która znacznie wpłynęła na spopularyzowanie nowego systemu producenta. Oferowany początkowo w cenie 6600 zł, a teraz jeszcze dwa tysiące złotych tańszy model EOS RP mocno wgryzał się półkę cenową konstrukcji z niższych segmentów i przyciągał aspirujących fotografów, którzy do tej pory rozważali co najwyżej zakup kilkuletniej, używanej lustrzanki. To w końcu podobne zagranie, jak przed laty z modele EOS 6D.
Choć aparat nie był bynajmniej doskonały, w końcu musiała pojawić się dla niego jakaś konkurencja - choćby po to, by nie był jedynym aktualnym modelem pełnoklatkowym, oferowanym w tym pułapie cenowym. Wygląda na to, że już niebawem doczekamy się odpowiedzi.
Wariacja na temat modelu Z5, stworzona na bazie modelu Z6. Wygląd aparatu będącego przedmiotem plotek nie jest jeszcze znany
Plotki o przystępnej cenowo pełnej klatce Nikona krążą już od pewnego czasu, jednak dopiero teraz na światło dzienne wychodzi nieco więcej szczegółów na temat rzekomo już niebawem nadchodzącego modelu Nikon Z5. Co ważne, wygląda na to, że będzie mógł pochwalić się on całkiem uniwersalną specyfikacją - ma być on bowiem jedynie nieco uszczuploną wersją modelu Nikon Z6.
Według doniesień serwisu Nikon Rumors, nowy aparat oferować ma 26-megapikselową matrycę z systemem stabilizacji, magnezowy korpus, taki sam układ AF jak w przypadku modelu Z6 i tryb seryjny o prędkości 6 kl./s. Do tego także możliwość ciągłego zasilania przez USB, dwa sloty na karty SD oraz pełnoprawny ekran dotykowy i wizjer elektroniczny, choć o nieco niższych rozdzielczościach niż u starszego brata. Nieco uszczuplony zostać ma także tryb wideo - w przypadku rejestracji filmów 4K obciążeni mamy być współczynnikiem cropa 1.7x (zawężenie pola widzenia) oraz brakiem możliwości wideofilmowania w zwolnionym tempie.
Póki co, to wszystko, co wiemy na temat nadchodzącego modelu, ale, co ważne, nie będziemy musieli długo czekać na odkrycie wszystkich kart. Według przecieków, premiera aparatu przewidziana została już na lipiec 2020.
Biorąc pod uwagę już nawet tę bazową specyfikację, można się spodziewać, że producent do swojego systemu przyciągnie w tym roku wielu aspirujących fotografów, szukających niedrogiego, le skutecznego wejścia w świat pełnoklatkowych bezlusterkowców. O ile tylko doniesienia się sprawdzą (w końcu na razie to tylko plotki), a aparat będzie dobrze wyceniony, powinien okazać się bardziej atrakcyjną propozycją niż starzejący się już Sony A7 III czy widocznie okrojony EOS RP. Trzymamy kciuki, by system Z nabrał wreszcie zasłużonego wiatru w żagle.