Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Podczas gdy Hasseblad i Fujifilm ścigają się na bezlusterkowce, Phase One proponuje nieco odmienne podejście do tematu mobilnego aparatu średnioformatowego. I z pewnością ma szansę podbić serca tych, dla których aparaty P1 są standardem pracy zawodowej.
Wobec plotek o nadchodzącej premierze Phase One, większość osób spodziewała się zapewne aparatu bezlusterkowego pokroju Fujifilm GFX100, GFX 50R czy Hasselblada X1D II. Zamiast tego otrzymujemy nowy modułowy system Phase One XT, który nie jest ani prawdziwym bezlusterkowcem, ani lustrzanką, ale wydaje się świetnie wypadać pod względem mobilności i ogólnej funkcjonalności.
Otrzymujemy więc coś na wzór zapowiedzianej niedawno platformy Hasselblad 907X, gdzie między cyfrową przystawką, a obiektywem znajduje się niemal płaskie body. W tym wypadku otrzymujemy jednak zgodność z przystawkami z serii IQ4 (150 Mp, 150 Mp Achromatic i 100 Mp Trichromatic), co pozwoli dotychczasowym fotografom używającym sprzętu P1 na łatwe wejście w świat systemu XT.
Oprócz kompatybilności, platforma XT wydaje się być także bardzo wygodna. Wszystko za sprawą przeniesienia niemal całości ustawień aparatu na ekran dotykowy przystawki oraz zintegrowanej w nowym body opcji odchylenia obiektywu w osiach Tilt i Shift w zakresie 12 mm. Co ważne, wartości odchyłu zostaną zapisane w plikach EXIF.
Do tego wybór ciekawej optyki, będącej efektem współpracy z firmą Rodenstock. Do wyboru mamy jak na razie trzy szkła: XT - Rodenstock HR Digaron-S 23 mm f/5.6, XT - Rodenstock HR Digaron-W 32 mm f/4 oraz XT – Rodenstock HR Digaron-W 70 mm f/5.6. Jak na razie nie jest jasne czy z powodu takiej, a nie innej konstrukcji będziemy mieli do czynienia z jakimkolwiek cropem, ale wygląda na to, że ogniskową należy przeliczać tak, jak w przypadku standardowych rozwiązań Phase One. Powinniśmy otrzymać więc ekwiwalenty ogniskowych ok. 15 mm, 20 mm i 44 mm. Obiektywy wyposażone są także w elektronicznie sterowane migawki centralne, które pozwolą na pracę w czasami w zakresie 1/1000 s - 60 s.
Jak na razie brakuje dłuższych ogniskowych, ale biorąc pod uwagę, że w ofercie linii Rodenstock Digaron dostępne są szkła o ogniskowych do 180 mm, także i one powinny w perspektywie czasu dołączyć do systemu P1. Niestety wygląda na to, że nie otrzymamy możliwości adaptowania wcześniejszych systemowych szkieł Phase One, a przynajmniej producent oficjalnie takiej informacji nie udostępnia.
Jest jeszcze jedna wada nowego systemu, a mianowicie brak wsparcia dla systemu AF. Szkła Rodenstock to konstrukcje w pełni manualne, co znacznie ogranicza użycie aparatu w dynamiczny warunkach poza studiem, ale producent widzi dla aparatu rynek przede wszystkim wśród profesjonalnych fotografów krajobrazu i architektury. I trudno się temu dziwić - raczej trudno spodziewać się, by fotograf uliczny czy ktokolwiek bardziej ukierunkowany reportażowo był skłonny zainwestować w system Phase One.
{$in-article-newsletter}
A jeśli już mowa o inwestycjach, przyszli użytkownicy muszą przygotować się na niemały wydatek. Zestaw składający się z body, przystawki IQ4 150 MP oraz dowolnie wybranego obiektywu został wyceniony na 57 tys. dolarów, czyli bagatela ok. 224 tys. złotych.
Chyba pora zastawić mieszkanie.
Więcej informacji znajdziecie pod adresem phaseone.com.