Wydarzenia
Polska fotografia na świecie - debata o budowanie kolekcji fotograficznej
Jak na miasto powiatowe, jest całkiem sporo ciekawych, osobliwych budynków. Mamy oryginalną wieżę ciśnień w kształcie grzyba. Jest dość ciekawy kościół, który łączy w sobie cechy stylowe brutalizmu, postmodernizmu i modernizmu. Uwielbiam osiedle Zawiszów w stylu późnego modernizmu. To kompletne osiedle z końca lat 80., które zostało zachowane w bardzo dobrym stanie. Bez termomodernizacji, z surową płytą i oryginalnymi detalami ceramicznymi. Na środku jest lokalny rynek, parking piętrowy, szkoła postmodernistyczna z halą sportową i kompleksem sportowym. Prawdziwe osiedle kompletne, które zostało wybudowane w krótkim czasie.
To jest projekt, którym się kiedyś zająłem hobbistycznie, żeby zbudować bazę danych architektury w Świdnicy. Miałem ambicję poszerzania wiedzy na temat stylu modernistycznego, który jest przez wiele osób niedoceniany. Wtedy jeszcze wydawało mi się, że mogę to zrobić przy współpracy z urzędami. Łudziłem, się, że otrzymam od nich wsparcie, bo przecież tam pracują ludzie, którzy chcą działać we wspólnej sprawie. Chciałem dobrze, ale moje pomysły nie spotkały się ze zrozumieniem.
Warszawa. Bloki popularnie zwane "Iksami" na osiedlu Torwar. Potężna elewacja przełamana jest pod niewielkim kątem, podobnie jak naprzemiennie ułożone balkony. Przy ostrym, niskim świetle bocznym tworzy się plastyczny, nieco abstrakcyjny obraz. Fotografowałem długą ogniskową aby skrócić optycznie odległość między dwoma blokami. Bloki nie są do siebie równoległe, stąd liczba płaszczyzn oświetlonych pod innym kątem znów rośnie.
Z czasem uznałem, że zajmę się popularyzowaniem różnych rzeczy na własną rękę nie tylko w mieście. Lubię podróżować, dużo jeżdżę po całej Polsce i szukam takich obiektów. Chyba nawet dobrze się stało, że ta współpraca nie wyszła, bo gdybym skupił się wyłącznie na modernizmie w Świdnicy, to mało osób by się o tym dowiedziało.
Wchodzą na mój profil na Instagramie można zobaczyć fotografie przedstawiające architekturę lat 1920 – 1990, czyli modernizm. Przez tych 70 lat powstało wiele różnych nurtów, z których najbardziej interesuje mnie futuryzm, architektura epoki kosmicznej, wszelkie nawiązania do wyścigu kosmicznego, do zimnej wojny, architektura militarna. Do tego architektura soc modernistyczna, związana z rozwojem polskich miast w latach 1950-1970.
Dąbrowa Górnicza. Pływająca kawiarnia "Arizona" z własnym silnikiem, który potrafił rozwinąć prędkość 5km/h. Kosmiczny spodek od lat znajduje się na mieliźnie stawu Pogoria, przy mało uczęszczanej plaży. Sfotografowanie go pomiędzy brzegowymi zaroślami podkreśla jego pobyt na emeryturze.
Mogę nieco doprecyzować. W różnych rejonach świata modernizm wyglądał nieco inaczej. Poza tym, w różnych latach przybierał najciekawsze dla mnie formy. Uwielbiam wszelakie kształty organiczne, kosmiczną architekturę, która posiada różne łuki, okrągłe okna, nawiązuje do epoki atomowej. Zazwyczaj okres ten przypada na lata 1950-70. W Gruzji lubię architekturę lat 80. a w NRD, cenię lata 70. Zachodni modernizm najciekawszy był w latach 1940-50. Wiele zależało od sytuacji społeczno politycznej w danym kraju i tego, ile się wtedy budowało.
Do tego, interesuje mnie architektura bloku wschodniego, która jest dość specyficzna w swoim odbiorze i nie każdemu odpowiada. Ja będąc w takim otoczeniu, czuję się, jakby zwiedzał upadłą cywilizację. Wciąż spotykam miejsca, które są żywcem wyjęte z formaliny, jakbym się przeniósł w przeszłość.
Tbilisi, Gruzja. Kultowy kompleks "Nutsubidze Plato". Zespół trzech wieżowców mieszkalnych o brutalnej architekturze typowej dla sowieckiej strefy wpływów. Wkomponowane są w strome wzgórze, przez co pierwszy i trzeci znacznie różnią się wysokością. Widoczne na zdjęciu przejście między blokami zaczyna się na poziomie ulicy a do bloku położonego najniżej wchodzi już na poziomie dwunastego piętra.
Chyba jedno i drugie. Już jako dziecko przerysowywałem zdjęcia architektonicznych cudów świata. Budynki od zawsze mnie kręciły. Pamiętam, że miałem album o Zagłębiu Rury z fabryką na okładce. Ten album zrobił na mnie duże wrażenie, zapadał mi w pamięć. Po latach odwiedziłem z aparatem ten rejon, i zrobiłem tej fabryce własne zdjęcia.
Pierwszy aparat tradycyjny dostałem na komunię i już od początku lubiłem się nim bawić. To chyba była Konica-Minolta. Mój ojciec miał lustrzankę, którą też czasem od niego podkradałem. I tak moje zainteresowanie fotografią się powoli tliło. W wielu 14-15 lat, zacząłem fotografować blokowiska, industrialne klimat podczas wycieczek na Górny Śląsk. W Świdnicy mieszkałem w poprzemysłowej dzielnicy, gdzie było sporo tematów, które mnie interesowały.
Niedaleko było do Wałbrzycha, w którym moja siostra chodziła do szkoły i tam również lubiłem przejść się z aparatem po pokopalnianych rejonach. Potem studiowałem na wydziale architektury i zacząłem zaglądać już poza Świdnicę. Od ok. 6-7 lat skupiłem swoje zainteresowania, zarówno architektoniczne, jak i fotograficzne, na modernizmie, który uwielbiam fotografować nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
Krusevo, Macedonia. Pomnik upamiętniający bohaterów walczących o niepodległą państwowość. Kosmiczna bryła wpisuje się w jugosławiański szlak tzw. "spomeników", czyli futurystycznych obiektów upamiętniających działania wojenne na Bałkanach. Oprócz niesamowitej formy budynku w środku znajdują się także witraże i płaskorzeźby, co tworzy mnogość efektów świetlnych.
Przez wiele lat towarzyszyła mi amatorska lustrzanka APS-C, ale z czasem przeszedłem na bezlusterkowca Sony Alpha 6000. To był mały, lekki, fajny aparat, który do dzisiaj mam. Odkąd jednak zostałem posiadaczem pełnoklatkowego bezlusterkowca Sony Alpha 7 IV, nie sięgam już po niego zbyt często.
Sony Alpha 7 IV to kolejny krok i nowa jakość w porównaniu do Alpha 6000, jak i większości starszych aparatów. Dał mi ogromny kop do fotografowania, oferując fantastyczną jakość obrazu, pełną szczegółów, jakże ważnych w fotografii architektury. Rozdzielczość 33 Mp jest wystarczająca duża, aby drukować zdjęcia w dużych formatach, jak np. 100 × 70 cm. Ergonomicznie też przypadł mi do gustu. Uwielbiam obracany ekran. Przydaje się, kiedy muszę przenieść aparat przez płot czy gdy robię zdjęcia z niskiej perspektywy. Sony Alpha 7 IV to najlepszy wybór dla mnie.
Dopiero rozbudowuję swój zestaw pełnoklatkowych obiektywów. Moim podstawowym szkłem jest „kitowy” obiektyw 28-70 mm. Do tego mam Sony 12-24 mm f/4 G — nieduży, ale dobry optycznie szeroki kąt. To mój obiektyw do zadań specjalnych — super szerokich ujęć.
Gdynia. Wartownia dawnej Kaszubskiej Brygady Ochrony Wybrzeża. Zachodzące słońce wyczekałem do momentu, kiedy będzie oświetlać jedynie prawy bok budowli, a schody będą rzucać cień na nóżkę. Podkreśla to wyjątkowo zróżnicowaną geometrię tak niewielkiego obiektu. Jednocześnie jest wyodrębniony z tła, do którego nie docierają już promienie słoneczne. Bardzo szeroki kąt dodatkowo izoluje obiekt od tła oraz optycznie powiększa przeszklone pomieszczenie względem nożki, przez co wartownia zdaje się bardziej spektakularna.
Obiektywy szerokokątne kojarzą się z fotografią architektury czy krajobrazu, ale w praktyce, wykonuję swoim 12-24 mm może 20% zdjęć. Większość ujęć fotografuję zwykłym, kitowym szkłem. Lubię jego zakres ogniskowych, który wystarcza mi do większości zdjęć.
Po 12-24 mm sięgam, kiedy jest bardzo ciasno, np. fotografując wnętrza. Lubię też kadrować szeroko wolnostojące budynki. Uzyskuję wtedy głębię, pokazuję przestrzeń, która izoluje budynek od otoczenia. Te budynki stoją w różnych dziwnych miejscach obok budynków, których nie chcę pokazywać, bo psują mi kadr, kompozycję.
L'Hospitalet de Llobregat, Hiszpania. Stacja benzynowa z lat 60. i hotel sieci Hesperia z początku XXI wieku razem tworzą świetny duet. Ekspresyjny dach stacji i futurystyczna bryła hotelu w stylu high-tech powodują, że kompleks przywodzi na myśl start rakiety. Kłębiące się przy horyzoncie chmury niczym obłoki paliwa rakietowego potęgują wrażenie jakby bryła hotelu miała zaraz oderwać się od ziemi.
Bardzo interesuje mnie detal – klamki, żyrandole, gra światła na elewacji, którą fajnie skrócić dłuższą ogniskową, żeby tworzyły różne wzory, światłocienie. Do tego był mi potrzebny dłuższy obiektyw. Ogólnie wychodzę z założenia, że do architektury przydają się obiektywy od 12 do 600 mm, czyli niemal wszystkie.
Staram się nie tworzyć z nich grafiki czy fotomontaży, ale lubię postprodukcję w Photoshopie. Szczytem moich zmian może być wycięcie latarni czy banneru reklamowego, czyli elementów, które rażąco zaburzają mi obraz. Część zdjęć robię dokumentacyjnych. Wiem, że World Press Photo z tego nie będzie, ale mam trochę obsesji typologicznych. Kataloguje sobie różne okresy, rodzaje budynków. A jak robię zdjęcie artystycznie, mam fajną pogodę, kadr, to spędzam nad nimi więcej czasu. Poprawiam kontrasty, wyciągam cienie… Proza życia fotografa.
One mogą być jednocześnie reportażem, ale zazwyczaj nie ma na nich ludzi. Przynajmniej bezpośrednio. Na moich zdjęciach, ludzie są schowani za tym co stworzyli. Może to taki nietypowy reportaż architektoniczny?
Kiekrz. Opuszczony ośrodek szkolenia milicji. Reprezentacyjna sala ozdobiona była przez typowe dla takich obiektów mozaiki oraz plastyczny, ażurowy sufit. Długa ogniskowa optycznie skróciła ten kadr, dzięki czemu większość interesujących detali jest dobrze widoczna na zdjęciu. Boczne światło wpadające miękko przez firanki nadaje trochę nostalgicznego klimatu.
Wydaje mi się, że są trzy główne powody. Moje pierwsza odpowiedź to, ponieważ modernizm zrewolucjonizował architekturę i postawił w centrum przyziemnego człowieka. Był odpowiedzią na rewolucję przemysłową. W czasach, kiedy powstawał, panowała bardzo duża różnica między elitą a robotnikami. Do tego brak zieleni w miastach, ciasna zabudowa, skrajne przeludnienie. To wszystko powodowało olbrzymie problemy.
Modernizm był pierwszym nurtem, który zastanowił się bardziej nie tylko nad samą formą budynku, kształtem placu, ale nad tym, jak kompleksowo naprawić miasta. Cała urbanistyka modernistyczna była nastawiona na to, żeby budynki były rzadsze, a dookoła, było więcej przestrzeni. Kosztem drogich dekoracji, bawiono się formą. To do mnie trafia.
Labska Bouda. Kosmiczne schronisko górskie w czeskich karkonoszach. Tutaj przydała się bardzo długa ogniskowa, dzięki której optycznie zmniejszyła się odległość między obserwatorem, obiektem i górami w tle, co usadowiło głównego bohatera pomiędzy kilkoma warstwami różnorodnej natury. Dzięki temu doskonale znany jest kontekst budynku, szczególnie istotny w architekturze współgrającej z naturą.
Po drugie, modernizm jest stylem bardzo fotogenicznym. Kiedy patrzę na typowe, pocztówkowe krajobrazy z miast, np. długi targ w Gdańsku, czy wrocławski Rynek, to mam wrażenie, że liczba zdjęć, które można tam zrobić, jest ograniczona. Oczywiście ja rozumiem, że ktoś na pewno jest w stanie zrobić zdjęcia wyjątkowe w tych miejscach, jednak w zdecydowanej większości, zdjęcia z tych miejsc, przypominają mi fotografię stockową. A taka mi nie siedzi.
Przykładowo, masz kamienicę, która z reguły ma jedną fasadę. Modernistyczny budynek ma kilka fasad dookoła, zazwyczaj jest wolnostojący, często skąpany w zieleni. Budynki modernistyczne mają ogrom detali, bo z samej zasady, jak one były projektowane, to odrzucano typowe dekoracje. Klasycystyczne kamienice to kloce z przyklejonymi ornamentami. Modernizm gra formą budynku, materiałami, mnogość kształtów, cieni. Takie budynki dają ogromną możliwość dopatrywania się kompozycji.
1/3 terytorium Świdnicy była kiedyś zajmowana przez Rosjan, którzy mieli tu swoje koszary. Kiedy opuścili moje miasto, zostawili po sobie małą Rosję. Wychowałem się w ich dawnej dzielnicy, mieszkałem w poradzieckim bloku. Nasz budynek był kiedyś eksterytorialny. Miał własne źródła energii, własne szambo. Kiedy Polacy go przejęli, trzeba było go podłączyć do wszystkich sieci miejskich.
Wrocław. Słynny "Manhattan" czyli wieżowce wybudowane w nurcie metabolistycznym. Słoneczny dzień pod koniec zimy charakteryzował się niskim i bardzo ostrym zachodem słońca. Jeden z bloków zasłaniał promienie tworząc ostry cień, który wyczekałem tak aby padał równolegle do osi kompozycyjnej budynku. Trojpodział kadru tworzy z tego surrealistyczną kompozycję zgeometryzowaną dzięki długiej ogniskowej. Oziębienie balansu bieli pozwoliło dodać niebieskie akcenty w cieniach, kontrastujące z mocnym, pomarańczowym światłem.
Całą pozostawiona dzielnica była modernistyczna. Kiedy odwiedziłem Rosję, poczułem się, jakbym wsiadł do wehikułu czasu, bo tam dalej wiele osiedli wygląda bardzo podobnie. Poczułem sentyment i zacząłem się zastanawiać, w jakim stopniu zajawkę do modernizmu złapałem przez to, że urodziłem się w modernistycznym szpitalu, mieszkałem w modernistycznej kamienicy, osiedlu. Teraz kupiłem mieszkanie w modernistycznym budynku w Świdnicy. Także mam logiczną podkładkę pod moje zainteresowania, ale sentyment i dzieciństwo, zapewne też odegrało tu ważną rolę.
Mapy satelitarne są najbardziej przydatne. Są pewne schematy. Jak jest jezioro, a tam widzę skupisko i stoi duży budynek, większy niż inne i ma płaski dach, to na 95% jestem pewien, że to jest stołówka ośrodka wczasowego wybudowanego w PRL. W takich miejscach często są ciekawe mozaiki, przeszklenia, żyrandole.
Drezno, Kulturpalast. Podbój kosmosu był jednym z ulubionych tematów modernistycznych artystów. Malowany fryz mierzący kilkanaście metrów uciąłem w miejscu nóg kosmonautów, aby stworzyć wrażenie jakby wylatywali z lewej strony kadru i sięgali gwiazd przy prawej krawędzi. Wykorzystałem tutaj naturalny dla naszej kultury odruch czytania od lewej do prawej, tak aby wprawić ten obraz w ruch. W kadr wkomponowałem także futurystyczne lampy podwieszone na ażurowym suficie. Oprócz miękkiego oświetlenia dodającego scenie klimatu chciałem, aby komponowały się z namalowanymi gwiazdami, dodając niejako głębię przestrzeni, w której dryfuje para kosmonautów.
Po mapie satelitarnej łapie układy urbanistyczne, które na coś wskazują. Z wykształcenia jestem urbanistą. Po pewnych elementach budynków widzę kiedy powstały. Ten budynek ma cofniętą fasadę, więc musiał powstać później i z kontekstu wynika, że może być modernistyczny. Wiele mogę zweryfikować za pomocą Google Street View, ale samochód Google’a nie dociera do ośrodków wypoczynkowych w lasach. Tam trzeba pojechać samemu.
Dodatkowo Biblioteka, masa książek, zaznaczam jakąś wzmiankę, to zaznaczam pineskę na mapie i jak jestem w okolicy, to będę sprawdzał. Zdarzają się „trafiejki niespodziewajki”, czyli miejsca, na które trafiam przypadkiem. No i od jakiegoś czasu rośnie społeczność ludzie zajaranych modernizmem w Polsce. Oni sami odkrywają, znajdują, dzielą się tym potem na naszej zamkniętych grupach. Znam kilkadziesiąt osób, które aktywnie poszukują architektonicznych perełek. Niektórzy kochają stare dworce PKS, inni kioski K67, ośrodki wypoczynkowe...
Coraz rzadziej. Podejrzewam, że 95% miejsc już jest odkrytych.
Chyba stołówka w Nowym Gierałtowie. Znalazłem ją dokładnie opisaną przed chwilą metodą — mapa, poszukiwania płaskich dachów. Natrafiłem na wieś turystyczną z dużym domem. Widziałem, że znajduje się tam dobudówka z płaskim dachem. Wsiadłem w samochód, przejechałem 140 km no i odkryłem przeszkloną stołówkę z wyposażeniem w środku.
Nowy Gierałtów. Stołówka ośrodka wypoczynkowego Dworek. Kwintesencja podejścia do wypoczynku w modernistycznej architekturze. Budynek u stóp Masywu Śnieżnika nie próbuje być ważniejszy od monumentalnego szczytu. Całkowicie wpisuje się w naturalne otoczenie a ponadto poprzez efektowne przeszklenie wręcz kieruje widok wczasowiczów na góry tak aby mogli się nim cieszyć od porannej kawy. Szerokość kadru umożliwiła nie tylko złapanie kompozycji z mebli ale również określenie tego budynku jako położonego gdzieś w górskim krajobrazie.
To miejsce, o którym nikt nie wiedział. Budynek stoi na końcu wsi, przy drodze, która jest ślepa i kończy się w górach. W dodatku za rzeką i za drzewami. To miejsce było opuszczone, odludne i nieznane, dzięki czemu nikt go nie zniszczył. Żadna szybka nie była nawet wybita, a wyposażenie w środku, niemal kompletne. Wiele z tych obiektów to ruiny albo są zaniedbane. Obok takich miejsc przechodzimy i nie zauważamy.
Trzeba się trochę otworzyć. Wiem, że architekturą interesuje się stosunkowo mało osób. Mamy też wciśnięte schematy przez szkołę. Coś, co wymyka się nam z tradycyjnego rozumienia architektury, często nam się nie podoba. Np. obserwatorium na Śnieżce, czyli jeden z moich ulubionych obiektów w Polsce. Ten budynek początkowo spotykał się z krytyką, ale z czasem się opatrzył i teraz ludziom się podoba.
Wiele nieznanych budynków z tego okresu, uchodzi za dziwne, brzydkie, bez wartości. Wiele z nich jest zniszczonych, więc trudniej jest dostrzec ich piękno. No i kojarzą się z czasami PRL-u. Patrząc na architekturę, warto odłączyć stan obiektu od jego faktycznej wartości.
Obserwatorium na Śnieżce. To mój ulubiony budynek i mam go sfotografowanego w praktycznie każdą porę roku, dnia i w większość warunków pogodowych. Te były najefektowniejsze, chociaż wiązały się z najtrudniejszą wędrówką. Futurystyczne spodki wśród marsjańskiego krajobrazu gołoborzy zyskały na odbiorze w tę mglistą pogodę, która nadaje aury tajemniczości. Zdecydowałem się na dwa kadry - jeden oddający skalę obiektu względem góry i kontrastujących z krajobrazem sylwetek ludzi oraz drugi - izolujący część spodka od otoczenia i w pewnym sensie dehumanizujący go, aby podkreślić architektoniczne nawiązanie do kosmosu.
Towarzystwo jest mieszane, część to moi obserwatorzy - zajawkowicze architektury i fotografii. Druga grupa to oczywiście fani partnera, sklepu, który jest współorganizatorem spaceru. Zazwyczaj są to fotografowie, którzy nie znają się na architekturze, ale chcą przetestować sprzęt Sony, albo dowiedzieć się czegoś nowego.
Staram się uśredniać przekaz i mówiąc o tym, dlaczego modernizm jest warty uwagi, jakie daje możliwości fotografii w porównaniu do klasycyzmu czy innych stylów. Tłumaczę, że w bryle modernistycznej, dzieje się więcej ciekawych rzeczy, w zależności od kąta patrzenia, pory dnia itd. Mówię o planowaniu zdjęć, czyli jak przewidzieć porę dnia, kiedy jakie obiektywy dobrać, wrzucam puste rady dotyczące obróbki.
Kraków. Instytut Nafty i Gazu. Budynek socrealistyczny, modernistyczny i futurystyczny jednocześnie. Rytmiczna elewacja stanowi równomierne tło, nie odciągające zbytnio uwagi. Na pierwszym planie jest rotunda, uwypuklona poprzez zastosowanie ultra szerokiego kąta. Spowodowało to optyczne oddalenie rotundy od tła, przez co wydaje się tutaj nieco absurdalną częścią budynku. W przypadku takich obiektów dobrze jest udać się tam w godzinach wolnych od pracy aby samochody na parkingu nie zaburzały kompozycji.
Przede wszystkim, chcę jednak zarazić ludzi pasją do architektury. Pomóc dostrzec jej wartość. Idziemy w miejsca, gdzie znam ukryte detale, na które większość przechodniów nie zwraca uwagi. Opowiadam historie tych miejsc.
Ludzie pokazują swoje zdjęcia i pytają co zmienić. Jest trochę architektonicznych zagadnień, ale najczęściej, padają pytania o to, jakim sprzętem fotografować architekturę oraz jak go najlepiej wykorzystać. Panuje pogląd, że do architektury trzeba mieć obiektyw szerokokątny, a ja pokazuję, że są też inne rozwiązania. Że najlepiej dobierać odpowiednie narzędzie, w tym wypadku obiektyw, do efektu, jaki chcemy uzyskać.
Zdjęcie okładkowe: stołówka ośrodka wypoczynkowego w Rudnie - rotundy zawsze przyciągają szczególną uwagę, ponieważ nie jest to kształt typowy dla architektury. W tym przypadku także wnętrze jest świetnie zachowane. Efektowny sufit z żyrandolem, aluminiowa ślusarka okienna z firankami, okładzina ścienna z kamienia. Smaczku dodają samotnie stojące automaty do gier. Sfotografowałem ten obiekt szeroko aby jak najmocniej podkreślić charakterystyczny kształt i skupić się w centrum kadru.
Sony rusza z kolejną akcją promocyjną. Przez cały sierpień kupimy taniej 6 obiektywów z oferty systemu Sony E i będziemy mogli zyskać do 1300 zł rabatu na Sony Alpha 7IV. Do tego możliwość przedłużenia gwarancji na aparaty serii Alpha 7 do 5 lat za jedynie 1 zł. Szczegóły na stronach dealerów: