Decydujący moment w Dolinie Baryczy - rozmowa z Dariuszem Ogłozą

"Przyroda nigdy nie zasypia" - przekonuje fotograf przyrodniczy Dariusz Ogłoza, który w swojej pracy stara się wykorzystywać doświadczenie zdobyte w ciągu kilkunastu lat działalności reporterskiej. O problemach, niespodziankach i receptach na udaną fotografię dzikiej przyrody z fotografem rozmawia Maciej Jeziorek.

Autor: Redakcja Fotopolis

11 Styczeń 2021
Artykuł na: 17-22 minuty

Ja Ci minął ostatni rok?

Pracowicie. Między innymi wpadłem na pomysł, by zrobić swój kanał na YouTube. Nagrywam krótkie filmy o fotografowaniu dzikiej przyrody. Wiele osób chciałoby uprawiać ten rodzaj fotografii, a jest to bardzo trudna dziedzina. Dodatkowo, pracuję kolejny rok nad albumem o jeleniach. Od lat jestem zafascynowany tymi ssakami - mam wrażenie, że w Polsce ciągle niedocenianymi. Chcę wydać mądry album o przepięknych stworzeniach. Trzecią rzeczą, którą robię, są warsztaty fotografii przyrodniczej.

Online czy na żywo?

Gdzie tam online! Na żywo! Przedzieranie się po pas w wodzie. Budowanie czatowni. Kamuflaż i elementy survivalu. Uczestnicy warsztatów mogą przeżyć i sfotografować z bliska to, co oglądają w najlepszych filmach przyrodniczych. Oczywiście są  przemoczeni, zmęczeni, ale zazwyczaj przeszczęśliwi. Nie mogą się doczekać kolejnych wyjazdów. To nie żaden lajcik, namiocik, stoliczek, kawka. To ciężka praca w terenie. Na moich zajęciach, oprócz technik fotograficznych, kładę duży nacisk na ochronę środowiska, w którym pracujemy. Ciągle zapominamy, że to my jesteśmy gośćmi u zwierząt.

fot. Dariusz Ogłoza, Młody jeleń na tle żurawi

Ile osób bierzesz na taki wyjazd?

Maksymalnie cztery osoby, na cztery, pięć dni. Zazwyczaj przekłada się to na trzy pełne dni zdjęciowe, od świtu od późnego wieczora. Przychodzimy nocą, gdy zwierzaki jeszcze się nie pojawiły, a odchodzimy gdy już ich nie ma. Nie mogą nas zobaczyć. Trzy dni zdjęciowe, sześć zasiadek i ogromna szansa na super ujęcia. Dlaczego ogromna? Bo zabieram ludzi tam, gdzie jeżdżę od lat. W warsztatach uczestniczą kobiety i mężczyźni w różnym wieku. Fotografia przyrodnicza jest dla każdego, ale wymaga trudu. Bez niego się nie obejdzie.

Jakie pory roku?

Wiosna i jesień. Wtedy dzieje się najwięcej. Wiosną - gody wielu gatunków oraz przyloty ptaków. Na jesieni, od września, jeden z najwspanialszych spektakli - rykowisko i zlotowiska żurawi. Wyobraź sobie pięć, sześć tysięcy żurawi, które chodzą wkoło ciebie. Niektóre z nich prawie ocierają się o stanowisko fotograficzne. Klangor tak głośny, że nie słyszysz własnych myśli.

fot. Dariusz Ogłoza, młody bielik, największy ptak drapieżny Europy

Ludzi zabierasz na warsztaty wiosną i jesienią. Sam fotografujesz cały rok?

Przyroda nie zasypia nigdy. Zima to na przykład czas drapoli (ptaków drapieżnych). Bieliki, jastrzębie, myszołowy. Śnieg i ślady na nim, pomagają dojść i wybrać miejsca, w których mogę spotkać bohaterów zdjęć. Są oczywiście okresy ciszy. Zwłaszcza gdy zwierzęta wychowują młode. Nie powinno się w tym czasie ich nękać i płoszyć. Wtedy odpuszczam. Niech sobie mają odpoczynek od człowieka.

Z czego się składa fotografia przyrody? Jakie są elementy podstawowe?

Akcesoria do kamuflażu, odpowiednia odzież i - rzecz oczywista - sprzęt fotograficzny. Moim ukochanym aparatem jest Fujifilm X-T3, na stałe przyspawany do obiektywu Fujifilm Fujinon XF 200 mm f/2 R LM OIS WR. Z konwerterem daje mi to ekwiwalent ponad 400 mm o dużej jasności. Czasem słyszę, że to trochę za mało, ale ideą budowania czatowni jest bycie jak najbliżej zwierząt. Są momenty gdy wypinam konwerter bo jestem za blisko. Często używam też modelu Fujifilm Fujinon XF 50-140 mm f/2.8 R LM OIS WR. Mam ze sobą zawsze dwa aparaty. Na jednym właśnie ten niezwykle poręczny zoom.

W torbie fotografa:
Fujifilm X-T3

Do niedawna flagowy model w ofercie systemu, Fujifilm X-T3, to także jeden z najbardziej uniwersalnych aparatów na rynku, który łączy wysoką jakość obrazu z szybkością i responsywnością godną reporterskich korpusów. Bryluje też w zakresie możliwości wideo. Zdecydowanie jeden z najciekawszych aparatów ostatnich lat. [Czytaj więcej]
Fujifilm Fujinon XF 200 mm f/2 R LM OIS WR

Najjaśniejszy profesjonalny teleobiektyw w systemie Fujifilm. Oferuje ekwiwalent 350 mm dla pełnej klatki i plastyczną optykę, wspieraną wysokiej klasy system AF i systemem optycznej stabilizacji. To wszystko w kompaktowej (jak na tę klasę sprzętu) i uszczelnianej obudowie. [Czytaj więcej]
Fujifilm Fujinon XF 50-140 mm f/2.8 R LM OIS WR

Jasny, profesjonalny tele-zoom do systemu Fujifilm X, będący odpowiednikiem pełnoklatkowych zoomów 70-200 mm (dokładny ekwiwalent to 76-213 mm). Mimo 6 lat od premiery to nadal jedno z najbardziej praktycznych szkieł w systemie. [Czytaj więcej]

Jak sobie radzisz z zasilaniem?

Mam duży komplet akumulatorków. W teren raczej nie zabieram powerbanków. Do aparatu X-T3 mam podpiętego gripa, w którym mieszczą się dodatkowe akumulatory. To mi starcza nawet na dwa tysiące zdjęć. Nigdy mi nie brakowało prądu. Może też dlatego, że oglądam zdjęcia dopiero w domu. Podczas wyprawy nie mam czasu na marnowanie energii patrzeniem w ekranik.

Ile zabierasz ze sobą kart?

Cztery karty o pojemności 64 GB. Pracuję na dwóch slotach, robiąc ciągły backup, a zdjęcia zapisuję jako JPEG (do szybkiego podglądu i selekcji na komputerze) i RAW. Zostawiam tylko najlepsze, reszta idzie do kosza. Ale dopiero po roku, bo czasem można przegapić jakąś perełkę.

fot. Dariusz Ogłoza, czaple białe, Dolina Baryczy

A ochrona przed wodą?

Aparat Fujifilm X-T3 chronię foliami. Jest dobrze uszczelniony i nigdy mi nawet nie zaparował, więc raczej tylko dlatego, że nie lubię pracować mokrym aparatem. Z kolei Fujinon XF 200 mm jest prawie cały biały - z tego powodu jest na stałe owinięty taśmą kamuflującą.

Sprzęt chronisz, a jak dbasz o siebie?

Zawsze jestem dobrze ubrany. Nigdy do końca nie wiem, kiedy mogą skończyć się zdjęcia. Odzież termoaktywna, oddychająca. Z reguły ciuchy wojskowe, bo wojsko ma doskonałe rzeczy. Tu chodzi o zdrowie i bezpieczeństwo. Trzciny na przykład mają bardzo ostre liście, warto więc zabrać też np. dobre rękawice. Nie da się oszukać wydatków na sprzęt chroniący twoje zdrowie. Dobre ubrania zawsze się odwdzięczą.

fot. Dariusz Ogłoza, sarna karmiąca młode

Zakładasz fotopułapki?

Tak, ale wyłącznie po to, by być pewnym, że w danym terenie występuje gatunek, który chcę sfotografować. Pułapkami robię research. Niektóre lokalizacje mam oddalone nawet o kilkaset kilometrów od domu, a zwierzęta które mnie interesują, są czasem niezwykle rzadkie. Nie stać mnie, jako profesjonalistę, na wyjazd w ciemno.

Fotografujesz w całej Polsce?

Od Pomorza po Bieszczady. Skupiłem się jednak na Dolinie Baryczy. Dlaczego? Bo od domu, mam tam tylko 150 km. Ale po pierwsze, to jedno z największych skupisk ptactwa w Europie. Prawie trzysta gatunków ptaków. Ssaków nawet nie liczę. Istny raj dla fotografa dzikiej przyrody. Co nie znaczy, że jest tam łatwo. Tak dobrze to nie ma. 

A wracając do twojego pytania, potrzebne są wiedza przyrodnicza i doświadczenie w obserwowaniu zachowania zwierząt. Sporo osób fotografuje na czuja. A nuż się coś uda. Właśnie stąd, mój pomysł na warsztaty. Zaszczepiam podczas nich chęć pogłębiania wiedzy i miłość do przyrody.

Sprzęt. Wiedza. Już wszystko?

Dodałbym jeszcze ciekawość. Ta cecha napędza cierpliwość. To jej doping. Musisz odczekać swoje. Bywają sytuacje, że w przeciągu godziny mam przed aparatem kilka, kilkanaście gatunków. Są też takie, że od rana do nocy nic się nie dzieje. Przyroda jest nieprzewidywalna, ale to właśnie ciekawość trzyma mnie w ryzach. Muszę być skupiony i czujny. Fantastyczna okazja do zdjęcia może pojawić się w każdej chwili.

fot. Dariusz Ogłoza

Przez lata fotografowania widziałem sceny, których nikt by nie wymyślił. Niewiarygodne i zachwycające. Wyobraź sobie jelenia. Przeogromny, imponujące poroże, ponad dwieście pięćdziesiąt kilo. Wychodzi nagle, siedem metrów ode mnie, a przecież powinien minąć z daleka. W końcu ma fenomenalny węch i słuch. I wyobraź sobie, staje przede mną i się przygląda. Ja szepczę: „Boże, jaki ty jesteś piękny”. On powoli się odwraca, pomału odchodzi, nie ucieka. Po kilku krokach jeszcze raz na mnie spogląda, jakby się ze mną żegnał i znika. Łzy w oczach, niezwykła chwila.

Zrobiłeś zdjęcie?

Oczywiście, że tak! Czasem żartujemy z kolegami, że Dolina Baryczy ma to do siebie, że nawet do ubikacji musisz brać ze sobą aparat. Nigdy nie wiesz, co się może wydarzyć. Kiedyś w przerwie pomiędzy zdjęciami jadłem ciastko, którego kawałek spadł na ziemię. Nagle usłyszałem mlaskanie. Spoglądam i widzę, że tym ciastkiem zajada się malutki jenot. Śliczny jak maskotka, trzyma w łapkach i wcina. Nie zdążyłem nawet po sobie sprzątnąć, a już przechwycił kawałek batona. Niestety, są też niefajne chwile.

Jakie?

Polowania. Jedziesz przez las i widzisz, że cudowny jeleń, którego fotografowałeś kilka dni temu leży w koszu, na pace jakiegoś samochodu. Przykre. Ale największy problem to strzelanie do ptaków. Dzikie ptaki nikogo nie krzywdzą, nie robią żadnych szkód. Totalny bezsens.

fot. Dariusz Ogłoza, sprzeczka małżeńska żurawi- częsty widok

Obserwujesz przyrodę od dawna. Widzisz jakieś negatywne zjawiska?

Są to niestety zmiany wprowadzane przez człowieka. Różnego rodzaju dewastacja środowiska. Kilka takich rzeczy przychodzi od razu do głowy, jak na przykład zbyt inwazyjna wycinka. Dziwimy się potem, że w Gdańsku albo w mojej Polanicy dziki biegają po ulicach. Gdzie one mają być, jeśli stale zacieśniamy ich miejsca zamieszkania. Weźmy jeszcze chyba najgłupsze działanie człowieka, czyli wypalanie traw. W ten sposób giną tysiące stworzeń! Począwszy od jeży, po wspaniałe owady. Tego się nie powinno robić. Kolejne, to niewłaściwa melioracja. Osuszanie, gdzie nie potrzeba i brak nawadniania tam, gdzie by się przydało. Są rzeczy, które fotografowałem piętnaście lat temu, a już ich nie ma, lub kompletnie się zmieniły.

Mówisz o lokalizacjach czy o konkretnych gatunkach?

Mówię o wszystkim. Widzę zjawiska, które na przykład świadczą o zmianie klimatu. Nie jestem klimatologiem, ale na swoim fotograficznym podwórku mogę zaobserwować, że gatunki, które odlatywały, dziś w Polsce zostają. Kiedyś zobaczyć żurawia zimą to był przypadek. Dziś to już norma. Niestety, przyroda jaką znaliśmy szybko odchodzi lub gdzieś się przenosi.

Jaki jest „top of the top” fotografa dzikiej przyrody. Jakie jest Twoje fotograficzne marzenie?

Ja bym nie chciał sobie tego wyobrażać. Wolę sytuacje gdy otoczenie mnie zaskakuje.

fot. Dariusz Ogłoza, przeprawa jeleni- widok, który zdarza się raz na wiele lat

To inaczej. Pewne gatunki fotografii mają swoje cele. Na przykład fotografia prasowa to uczestniczenie i relacjonowanie. Dokument - bardziej analiza, przyglądanie się procesom społecznym, kulturowym. Fotografia przyrodnicza to...?

Fotografia przyrodnicza to może być nawet krajobraz. Może być nią wejście w świat makro. Ja zajmuję się większymi zwierzakami. Staram się uchwycić sytuacje piękne, ale też nietypowe, wprawiające w osłupienie. Szukam czegoś niestandardowego. Jakiejś magii, poza techniczną doskonałością. W 2018 roku, we wrześniu, fotografowałem w Dolinie Baryczy. Rozpoczynało się rykowisko. Od świtu do jakiejś jedenastej nic się nie działo. Absolutna cisza. Nagle zza trzcin, w pełnym galopie, wybiega wataha dzików z jeleniem na przedzie. Właśnie na takie sytuacje czekam.

Po to jeździsz w Dolinę Baryczy?

Od lat, co tydzień. Gdy jednak analizuję moją fotografię, to muszę znowu wspomnieć o wiedzy przyrodniczej. Ona, w ogromnym stopniu pomaga mi przewidzieć zachowania zwierząt. Wizualizuję sobie różne sytuacje, ale najważniejsze jest jednak oczekiwanie na coś nieprzewidywalnego, zaskakującego.

Trochę jak w reportażu. Byłeś reporterem.

Prawie dwadzieścia lat. Wychowałem się na reportażu i kocham go do dzisiaj. Często biorę Fujifilm X-Pro3, zakładam szeroki kąt i wychodzę do ludzi. Uwielbiam to robić. Przez lata pracowałem dla PAP i Dziennika Zachodniego. Jestem przekonany, że to bardzo pomogło mi w fotografii przyrodniczej. Znając zachowania zwierzaków, jak na tematach reporterskich, działam na przyspieszonych obrotach, przewidując i reagując na to, co za chwilę się stanie. W ułamku sekundy jestem gotowy na to, co się dzieje. Wyczuwam nadchodzący „decydujący moment”. Szukam właśnie takich chwil.

fot. Dariusz Ogłoza, jesienne mgły nad stawem

Jak zacząłeś fotografować dziką przyrodę?

W jakimś zachodnim magazynie, w latach 80. zobaczyłem zdjęcie, o którym myślałem, że jest niemożliwe do wykonania bez jakiejś manipulacji. To był bielik robiący nalot w kierunku fotografującego. Serio, nie wierzyłem, że to możliwe. Początkowo chyba chciałem sobie udowodnić, że też potrafię coś takiego zrobić. Zacząłem dobierać sprzęt, zbierać informacje, poznawać ludzi, którzy taką fotografią się zajmowali. I mnie wciągnęło.

Oczywiście najpierw była pogoń za coraz dłuższymi obiektywami. Teraz gdy mam kompletny i niezawodny sprzęt, zaczynam myśleć o sytuacjach odwrotnych. Chcę fotografować szerokimi i ultra szerokimi obiektywami. Chcę być w środku stada z obiektywem 16 mm! Teleobiektywy zawsze są ze mną, ale w ruch poszły też szerokie szkła. Takie nowe wyzwanie.

Podnosisz poprzeczkę?

Nie jest wielkim problemem, zrobić przyzwoite zdjęcie jakiegoś zwierzaka, dysponując długim tele i aparatem z seryjnym trybem fotografowania. To się da zrobić. Ja jednak szukam coraz bliższego kontaktu z przyrodą. Ostatecznie to mnie nakręca. Chcę w kontakcie ze zwierzętami przeżywać magiczne, cudowne chwile. I chcę je utrwalać dzięki fotografii.

Dariusz Ogłoza - sylwetka autora

Z wykształcenia historyk sztuki, fotografik, miłośnik przyrody. Fotografią zajmuje się 30 lat, z czego zawodowo od 1995 roku. Skupia się na rodzimej faunie i florze. Terenem jego działania jest cała Polska, z reguły miejsca niedostępne dla większości ludzi, gdzie utrwala obrazy dziko żyjących gatunków zwierząt. Jego prace publikowane są w czasopismach przyrodniczych na całym świecie. Przez wiele lat pracował jak o fotoreporter dla Polskiej Agencji Prasowej, Rzeczpospolitej oraz Dziennika Zachodniego.

Autor cyklu artykułów w miesięcznikach Digital Camera oraz Foto Kurier, odsłaniających tajniki fotografii dzikiej przyrody. Na You Tube prowadzi kanał „Fotografia przyrodnicza od podstaw”. Współautor  albumu „Silesia”, wydanego w Kanadzie i USA ukazującego piękno Górnego i Dolnego Śląska. Zdobywca wielu nagród oraz wyróżnień. Na koncie ma ponad 25 wystaw krajowych i międzynarodowych: Kanada, USA, Szwecja, Niemcy, Czechy, Wielka Brytania, Grecja, Francja. Konsultant z ramienia Konwencji Ramsarskiej (obszary wodno-błotne o znaczeniu międzynarodowym). W roku 2016  magazyny przyrodnicze  zaliczyły go do ścisłej czołówki najlepszych fotografów przyrodniczych w Europie. Ambasador Fujifilm Polska. Wykłada w szkołach średnich oraz uczelniach wyższych.

Facebook | Youtube

Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Wywiady
Nicolas Demeersman: "Zaakceptuj, że czasem będziesz pieprzonym turystą"
Nicolas Demeersman: "Zaakceptuj, że czasem będziesz pieprzonym turystą"
Nicolas Demeersman za pomocą jednego prostego gestu kwestionuje nasze postrzeganie turystyki i relacji z lokalnymi społecznościami. Jego twórczość polega na przedstawianiu paradoksów. Fotograf...
15
Magdalena Wosińska: Wychowanie w Polsce dodało mi odwagi w Ameryce
Magdalena Wosińska: Wychowanie w Polsce dodało mi odwagi w Ameryce
Z Katowic na Times Square. O niepewnych początkach, subkulturze amerykańskich skejtów końca lat 90. oraz o tym, jak dzieciństwo w Polsce wpłynęło na jej karierę w USA, rozmawiamy z Magdaleną...
12
Tomasz Lazar: „Dopiero gdy poświęcamy czas, zaczynamy widzieć"
Tomasz Lazar: „Dopiero gdy poświęcamy czas, zaczynamy widzieć"
O poszukiwaniu tematów, świadomym budowaniu narracji, pułapce mediów społecznościowych i szansach oraz zagrożeniach, które stawiają przed nami nowe technologie, rozmawiamy z...
36
Powiązane artykuły