Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Shades of the story to mój monochromatyczny side project. Od zawsze lubiłem fotografować w ten sposób i zawsze chciałem realizować materiały ślubne w czarno-bieli. Często proponowałem parom podążenie w tym kierunku. Teraz już nie trzeba proponować - od początku wiedzą jakich materiałów mogą się spodziewać. Taka fotografia oczywiście nie trafia do wszystkich, ale zarazem doskonale polaryzuje zainteresowanie. Zdarzają się pytania o kolorowe fotografie, ale po uzyskaniu odpowiedzi na temat filozofii pracy jest to najczęściej ostatnie pytanie. Zupełnie mnie to jednak nie dziwi. Przy okazji bardzo cieszy gdy trafiają do mnie pary zorientowane na takie przedstawienie wycinka ich historii.
Jak to mówią na wyspach: funny story. Już od około 2 lat fotografowałem telefonem na wielu wyjazdach, ale było to narzędzie zbyt wolne do czegokolwiek innego poza widokami i spokojniejszymi formami streetu. Huawei wypuścił model P20 Pro z 40-milionową matrycą i już sam ten fakt wywołał u mnie spore zainteresowanie. Sporo zdjęć z poprzedniego telefonu drukowałem prezentując na moich warsztatach. Zabawnie było odpowiadać na pytania o zastosowany obiektyw. Dzień po zakupie P20 Pro polecieliśmy na sesję do norweskiego Tromso i tam telefon pokazał na co go stać.
fot. Adam Jędrysik
Tak, pewnego wieczoru pojawił się pomysł - a gdyby tak zrobić cały ślub telefonem? Nie trzeba było długo czekać. Na pierwszym ślubie po pięciu dniach pobytu w Norwegii wyciągnąłem telefon żeby sprawdzić czy to może się udać. Sprawdzanie trwało cały dzień i patrząc na to co powstało, chyba się da!
To nie było tak, że byłem sam i wykonałem zlecenie telefonem. Fotografowaliśmy we dwójkę z Marzeną, z którą pracuję w ajemstories.com. Jako że byłem na zleceniu “gościnnie”, dostałem zielone światło na większy luz i przesunięcie ciężaru pracy na telefon. Aparat wciąż miałem na ramieniu, ale wybitnie mało używany.
fot. Adam Jędrysik
Wystarczyło, że opowiedziałem o pomyśle po kilku zdjęciach i pokazaniu efektu na ekranie. Na początku lekko nie dowierzali, że mówię poważnie, ale byli bezpieczni z racji obecności “prawdziwego fotografa” z aparatem. Niemniej widząc entuzjazm rysujący się na mojej twarzy co kilka chwil Agnieszka i Krzysztof często zerkali na ekran nie kryjąc zdziwienia. To pozwoliło zbudować na tyle zaufania, że praca przebiegła bardzo przyjemnie. I od razu mogłem im przesłać kilka zdjęć do publikacji na Instagramie czy Facebooku.
Goście zareagowali w momencie gdy pokazaliśmy materiał i w podpisie przeczytali, że był wykonany telefonem. Na imprezie nikt mnie nie zauważał. W dzisiejszych czasach osoba z telefonem nie budzi zainteresowania. Ok, podczas mszy mogło to wyglądać trochę dziwnie, niecodziennie, ale większe bariery były chyba we mnie. To naprawdę paranoiczne uczucie fotografować w ten sposób takie momenty jak przysięga czy przygotowania, kiedy dookoła jest para filmowców i fotograf, który wygląda jak “prawdziwy fotograf”.
fot. Adam Jędrysik
Szczerze mówiąc pracując z P20 Pro więcej było zalet niż wad. Jedna ogniskowa nie przeszkadza. Fotografując aparatem również przez większość dnia używam jednej ogniskowej - 28 lub 35 mm. AF w telefonie również działa sprawnie, jednak tutaj czasem trzeba się “naklikać” w ekran jeśli chcemy zrobić np. serię zdjęć. Sama seria również wypada dobrze i pozwala na lekki zapas momentów.
Większość zaprezentowanego materiału to pliki JPG. Tylko w kilku momentach musiałem wspierać się RAW-em i wyciągnąć pewne detale, które JPG skutecznie zmiażdżył. Uzyskanie płytkiej głębi ostrości też nie stanowiło problemu gdyż aparat ze wsparciem swoich 3 sensorów doskonale sobie radzi z jej symulacją. Dodając do tego doskonałą stabilizację optyczną i używalne ISO 1600 ciężko jest znaleźć jakiś minus.
fot. Adam Jędrysik
Była jednak pewna przeszkoda. Nie mogłem pracować z lampą (standardową), a z racji szybkiej decyzji o realizacji nie miałem możliwości zdobyć Quadralite A1. Zwykłej lampy nie ma jak wyzwolić przy krótkim czasie. Był pomysł by użyć czasów trochę dłuższych i trafiać z błyskiem jednak tutaj wyszła techniczna realizacja długich czasów. To nie jest ciągła ekspozycja, a zlepek krótkich. Przy tym rozwiązaniu błysk był łapany raz na kilkanaście klatek. Sprawdzę to na pewno z A1.
Ślubne? Być może. Przede wszystkim chciałem jednak pokazać, że można zrobić ciekawy, dobrej jakości reportaż niekoniecznie przy pomocy aparatu. Taka kontra na wszystkie rozmowy dotyczące koniecznej wymiany sprzętu na nowszy, zakupu większej ilości obiektywów… Oczywiście, łatwiej i przyjemniej fotografuje mi się aparatem. Przecież to też nie tak, że sprzęt kompletnie nie ma znaczenia. Jednak jeśli nas ogranicza, to warto te ograniczenia poznać i wykorzystać.
fot. Adam Jędrysik
Lubię moje Sony A7R III i obiektywy Voigtlandera. Dają nieprawdopodobny obrazek, praca z takim zestawem sprawia ogrom przyjemności i jest to coś z czym mocno rezonuję pod kątem choćby plastyki. Stworzyliśmy jednak inny materiał na telefonach. Huawei zaprosił swoich zaprzyjaźnionych mobilnych fotografów oraz influencerów (Marta Wierzbicka, Jakob Kosel, Jankes, dziewczyny ze Szparagów oraz Damian Kordas) na sesję realizowaną w miejskich przestrzeniach Warszawy. Moim zdaniem wyszło super. 5 osób, z których każda pracuje i patrzy zupełnie inaczej. Efekt? Z mojej strony oczywiście czarno-biały i przesunięty do granic technicznych możliwości sprzętu. Można go zobaczyć na mojej stronie. Ekstra przygoda pokazująca, że i takie rzeczy można zrealizować urządzeniem noszonym w kieszeni.
Cały materiał ze ślubu wykonany smartfonem możecie zobaczyć na stronie jedrysik.com.