Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Przede wszystkim dziś fotografia ślubna to już nie jest tylko fotografowanie. Kiedyś wystarczyło robić bardzo dobre zdjęcia i reszta sama się kręciła. Dziś biorę pod uwagę zdecydowanie więcej aspektów, znacznie większą wagę przykładam do tego, jak pracować z klientem, wchodzić w interakcję, jak dobrze zrozumieć jego potrzeby. Jest więcej zmiennych. Nawet gdy planuję zdjęcia, wiem, o jakie elementy muszę zadbać i w jakim tonie utrzymać całość. Tak jak mówca ma duży zasób słów, tak fotograf powinien mieć szeroki wachlarz środków wyrazu. A klienci, którzy do nas przychodzą, mają zupełnie różne oczekiwania. Jedni zainteresowani są bardziej zdjęciami w stylu modowym, przypominającymi edytorial w Vogue’u, inni twardym reportażem w stylu Bruce’a Gildena. I ja muszę mieć pewność, że dobrze się rozumiemy.
Zawsze mówię podczas warsztatów, że jeśli czegoś nie zobaczysz, to nie jesteś w stanie tego sfotografować. Aparat w ręku fotografa to jest ostatni element układanki. Najpierw trzeba dostrzec. Praktyka uważności, medytacja, trening umysłu są superważne w fotografii.
fot. White Smoke Studio
Przede wszystkim staramy się nie oferować gotowego produktu opartego na jednym schemacie. Dla większości fotografów jest to dość trudne i ryzykowne, by bawić się formą i eksperymentować z aparatami, obiektywami, materiałami, na których pracują. Nie chodzi o to, żeby trzymać stały poziom, który wypracowaliśmy, ale podwyższać stale poprzeczkę, bawić się fotografią. Wtedy nie ma opcji, by się znudzić. Jest jeszcze tyle rzeczy do odkrycia!
Doświadczać. Nie bać się żyć. Jeśli zamkniemy się w puszce wygodnych rozwiązań, będziemy tkwić w miejscu. Natomiast, jeśli będziemy eksplorować, poznawać nowych ludzi i miejsca, inspiracja z życia przyjdzie sama, na nowo będziemy odkrywać fotografię.
Przede wszystkim ten rynek nie jest przesycony, jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie fotografów, którzy mają unikalne, wyjątkowe spojrzenie. Trzeba znaleźć swoją niszę, robić coś, w czym jesteśmy dobrzy, i unikać łatwych rozwiązań. Nie wystarczy, że kupimy dobry aparat, garść presetów, znajdziemy 3-4 sposoby na kadrowanie, które zawsze się sprawdza i będziemy je powtarzać w kółko. To, co mówię, pewnie przysporzy mi wrogów, ale uważam, że rynek jest przesycony fotografami, którzy są zupełnie przeciętni. Oferują przeciętny produkt w niewygórowanej cenie. Z takiego tłumu trudno się wyróżnić. Fotograf zajmujący się reportażem ślubnym musi mieć dar przewidywania i obserwacji, bo wiele sytuacji trwa naprawdę krótko. Jeśli tego brakuje, również materiał wyjdzie przewidywalny i schematyczny.
fot. White Smoke Studio
Nie mamy takich klientów. Ja oczywiście zawsze pytam, dlaczego wybrali właśnie nas. Najczęściej słyszymy, że nasze zdjęcia pokazują życie bez udawania, a przy okazji są wykonane w piękny sposób. Wielu fotografów, którzy przychodzą na nasze warsztaty, ma takie przeświadczenie, że White Smoke Studio robi reportaż, który pokazuje ludzi w brzydki sposób. To nieprawda. To oczywiście nie jest reportaż glamour, bo nie ustawiamy zdjęć. Potrafimy znaleźć taki moment, w takim świetle, że osoba mimo jakiejś fajnej ekspresji, ale w ciekawym momencie nadal dobrze wygląda. Oczywiście trzeba pamiętać, że fotografia ślubna to nie tylko naciśnięcie spustu. Edycja to ogromna część naszej pracy i nie chodzi mi tu o postprodukcję, ale umiejętność wyboru właściwych zdjęć i ułożenie ich w odpowiedniej kolejności.
Tak, robimy sobie nawzajem z Dorotą coaching. Patrzymy, co moglibyśmy poprawić, jakie elementy możemy jeszcze udoskonalić, który obiektyw w danej sytuacji sprawdza się lepiej, w jakiej sytuacji mogliśmy lepiej się ustawić, lepiej rozstawić lampy. Jeśli kiedyś uznamy, że już nie musimy tego robić, to będzie to pora, by zmienić zawód. Sami się nakręcamy, by robić coraz lepsze zdjęcia.
fot. White Smoke Studio
Nowa Leica Q dla mnie jest przede wszystkim bardziej „dalmierzowa”, w obrazku i w sposobie trzymania tego aparatu. Jest cięższy i sprawia bardziej solidne wrażenie. Uszczelniony korpus wydaje mi się lepiej przygotowany na trudy pracy w codziennym reportażu. Autofokus jest nadal superszybki, a bufor wydaje się jeszcze większy. Mam wrażenie, że przeprojektowany jest sam obiektyw. Leica tego oficjalnie nie potwierdza, ale obrazy z Q2 wyglądają po prostu lepiej i to mimo większej matrycy. Ja jestem wielkim fanem szkieł Zeissa, bo sprawiają, że obrazy są bardziej trójwymiarowe. I zdjęcia z Q2 właśnie takie są, bardziej żywe. Nawet prosta scena zrobiona tym aparatem wydaje się bardziej przestrzenna.
Prawdę mówiąc, na początku też nie miałem zielonego pojęcia, po co to zrobili. Ale odpowiedź przychodzi bardzo szybko, jeśli powiem Ci, jak ja pracuję Leiką Q. Ten aparat oferuje unikalne połączenie obiektywu 28 mm, który możesz croppować do 35 mm. Wciskasz guzik, w wizjerze pojawia się ramka, którą później możesz wyświetlić też w Lightroomie. W Q1 minusem tego rozwiązania był fakt, że otrzymywałem plik, który miał 4800 px na długim boku, a ja lubię drukować klientom bardzo duże powiększenia, szerokości nawet 1 m, a w przypadku albumów wykorzystywać całe rozkładówki, czyli też ok. 60 cm.
Większy plik jest dla mnie po prostu lepszym rozwiązaniem, bo dostaję większą szczegółowość, swobodę kadrowania, większą elastyczność pracy. W końcu używalne są też ramki 50 mm. W Q1 było to 9 Mp, teraz już 18. To dla mnie ważne, bo ja z pięćdziesiątki korzystam inaczej niż większość fotografów. Nie wycinam z tła na f/1,2 czy f/1,4, ale przede wszystkim skracam plany i często przymykam przysłonę do f/8 czy f/11, potrzebuję dużej głębi. Także w Q2 mam teraz użyteczne trzy ogniskowe: 28, 35 i 50 mm. W reportażu to świetne połączenie.
fot. White Smoke Studio
Ubyło przycisków, ale jednocześnie pojawił się jeden bardzo ważny, na pokrętle sterowania, jak w Leice CL. Można do niego przypisać czułość ISO, co jest bardzo wygodne. Pracowałem tym aparatem na kilku reportażach i moim zdaniem jest bardzo dobrze zaprojektowany.
Już jest w mojej torbie!
Tak, i mam już za sobą pierwsze komercyjne zlecenia. Nie kręcę ślubów i nie zamierzam tego robić. Interesują mnie krótkie formy, które opowiadają historie, przedstawiają sylwetkę, czy filmy, które mają coś przedstawić w krótkim czasie.
fot. White Smoke Studio
Moim zdaniem fotograf ma świetne przygotowanie do filmu. W wielu wywiadach wielcy reżyserowie i operatorzy mówią, że inspirują się fotografią i podstaw kadru szukają właśnie w fotografii. Praca z kolorem i światłem jest bardzo podobna. W filmie na pewno trzeba bardziej pracować nad ciągłością kadru, bo musimy odpowiednio oświetlić całą scenę, dużą powierzchnię. Mnie nie interesuje reportaż z imprezy, w zastanych warunkach, ale właśnie kreowanie przestrzeni. To jest coś, czego mi brakuje w codziennej fotografii, a co mogę zrobić w filmie.
Tak, to jest to szukanie nowych rzeczy. Praca z obrazkiem na pewno poprawia też moją fotografię, sprawia, że jeszcze bardziej świadomie operuję światłem i przede wszystkim kolorem. Polecam spróbować wszystkim fotografom!
fot. Dominik Imielski
Dorota i Michał uosabiają to, co w tym gatunku najlepsze: kreatywność, indywidualne podejście do każdego klienta, perfekcję techniczną, biegłość w fotografii zarówno analogowej, jak i cyfrowej. Od wielu lat prowadzą warsztaty reportażu ślubnego. Są laureatami wielu wyróżnień ISPWP. Dwa lata z rzędu zostali uznani przez magazyn „Just Maried” za jednych z najlepszych fotografów ślubnych na świecie. Warto się od nich uczyć!
{$in-article-newsletter}