Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Wiele osób zaskoczy z pewnością fakt, że jesteś zarówno fotografem jak i prawnikiem. Jak udaje ci się pogodzić ze sobą te dwa odmienne światy?
Arne Trautmann (Kzenon): W rzeczywistości nie jest to tak trudne, jak mogłoby się wydawać. Jednego dnia pracuję jako prawnik, innym razem poświęcam się tworzeniu fotografii stockowej. Zresztą obydwa te światy wcale nie są od siebie tak bardzo odległe. Praca prawnika wymaga dużej kreatywności w znajdywaniu najlepszych dla danej sytuacji rozwiązań, z kolei w pracy fotografa bardzo przydaje się dobra organizacja. Obydwie te sfery dobrze się uzupełniają. Nie pracuję jednak w sądzie. Będąc adwokatem lub prokuratorem pewnie nie dałbym rady również fotografować.
© Kzenon / fotolia.com
Co spowodowało, że postanowiłeś uczynić z fotografii swój drugi zawód? Czy interesowałeś się nią wcześniej? Fotografia stockowa raczej nie jest rzeczą, od której zaczynamy naszą karierę.
Z tym stwierdzeniem akurat się nie zgodzę. Jeżeli spojrzymy na największe nazwiska świata fotografii mikrostockowej, zauważymy, że dla wielu z nich stocki fotograficzne stały się początkiem nowej, fotograficznej kariery. Tak też było w moim wypadku.
Kilka lat temu obsługiwałem kilku klientów związanych z bankami zdjęć. Tak zdobyłem wiedzę na temat tego modelu biznesowego, który bardzo mnie zainteresował. Będąc prawnikiem, podobnie jak w przypadku większości innych zawodów, jesteś rozliczany z czasu, który poświęcasz na swoją pracę. Jeśli więc zdecydujesz się spędzić tydzień na plaży, nie zarobisz w tym czasie pieniędzy. W przypadku fotografii stockowej jest jednak inaczej. Możemy stworzyć zestaw zdjęć, który przynosi nam zyski nawet gdy śpimy czy relaksujemy się na Karaibach. To skłoniło mnie, by kupić aparat i zacząć robić zdjęcia.
Jak wyglądały początki? Po jakim czasie twoja fotograficzna praca zaczęła przynosić realne zyski?
Początki oczywiście nie są łatwe. Szczególnie jeśli nigdy wcześniej nie robiło się zdjęć. Na szczęście w przypadku stocków bardzo łatwo nauczyć się obowiązujących trendów. Na wejściu nie ma żadnej bariery. Jako nowy fotograf przesyłasz kilka swoich zdjęć i czekasz na odpowiedź z agencji. Jeśli je zaakceptuje, klienci bardzo szybko zweryfikują poziom twoich prac - kupią je, lub nie. A jako, że fotografia stockowa obecna jest praktycznie wszędzie, dość łatwo rozeznać się w tym, co się sprzedaje, a co nie.
© Kzenon / fotolia.com
Moja inwestycja w sprzęt fotograficzny, zwróciła się po około 18 miesiącach. Wszystko staje się dużo prostsze, gdy już załapiemy jaki typ zdjęć najlepiej się sprzedaje, w jakich warunkach najlepiej je wykonywać i w jaki sposób upłynnić swoją pracę, no i oczywiście, gdy umieścimy na stronie nieco więcej zdjęć przeznaczonych na sprzedaż. Zacząłem myśleć o sobie jako o zawodowym fotografie stockowym w połowie roku 2009 (około 2 lata od startu), gdy zacząłem poświęcać tej dziedzinie więcej czasu niż tylko wolne weekendy.
Traktujesz fotografię jako pracę czy raczej jako dochodowe hobby? Czy możliwe jest artystyczne spełnienie w tym obszarze?
Dla mnie jest to pracą, która zarówno jest dochodowa i pozwala mi się spełniać. Ciężko mi powiedzieć dlaczego, ale stylistyka tego typu fotografii, to coś do czego dążyłbym nawet gdyby nie istniało coś takiego jak banki zdjęć. Zawsze, nawet gdy robię jakieś prywatne zdjęcia, wyglądają one trochę stockowo. Kilka tygodni temu zrobiłem kilka zdjęć żonie podczas wakacji na nartach. Ten charakterystyczny „feeling” był tak widoczny, że zacząłem używać ich w moich prezentacjach, dotyczących spraw związanych ze stockami fotograficznymi. Niekiedy nawet sprzedaję tego typu zdjęcia na Fotolii. Zawsze jednak staram się skupiać na esencji danej sceny, jej przesłaniu. Po prostu tak widzę otaczający mnie świat.
© Kzenon / fotolia.com
Jak zmienił się rynek fotografii stockowej na przestrzeni lat? Czy kiedyś było łatwiej znaleźć swoją niszę?
Rynek zmienił się dość widocznie. W grę przede wszystkim wchodzą liczby. Gdy zaczynałem, Fotolia operowała niecałymi dwoma milionami zdjęć. Teraz jest ich już około 50 milionów, a liczba ta rośnie w zastraszającym tempie. Oznacza to, że trudno być w danym obszarze pierwszym. Gdy wyszukamy hasła typu „zespół biznesowy”, znajdziemy miliony zdjęć, z których większość jest świetnej jakości. Jeśli więc dziś chcielibyśmy pokusić się o rywalizację w tym obszarze, musielibyśmy albo robić doskonałe jakościowo zdjęcia, albo umieć spojrzeć na dany temat z zupełnie nowej perspektywy.
© Kzenon / fotolia.com
Ale rynek także się powiększył i stał bardziej sprecyzowany. Na początku, zdjęcia stockowe wpisywały się wyłącznie w najbardziej popularne tematy, takie jak biznes, rodzina, relaks itp. W dodatku w większości operowały one dość prostym przekazem wizualnym. Dzisiaj mamy już zapotrzebowanie na bardzo specyficzne zdjęcia, w określonym stylu.
Oczywiście musi minąć trochę czasu aż zostaniemy zauważeni, ale w końcu się uda. W bankach zdjęć są nawet świetnie sprzedające się zestawy, złożone wyłącznie ze zdjęć pingwinów. Czy było łatwiej? I tak, i nie. Była mniejsza konkurencja, ale i mniejsze zapotrzebowanie.
Jaka cecha jest najważniejsza w byciu fotografem stockowym? Ta, która pozwoli nam utrzymać się na tak nasyconym rynku.
Być otwartym. Wielu fotografów w kółko wałkuje to samo, robiąc rzeczy, które znamy już od dawna. Ale rynek, trendy i możliwości użycia zdjęć stale się zmieniają. Albo się do tego przystosujemy, albo nie damy sobie rady.
© Kzenon / fotolia.com
Patrząc z perspektywy lat, jakiej rady udzieliłbyś sobie samemu z czasów, gdy zaczynałeś przygodę ze stockami?
Na pewno radziłbym mu szybsze zainteresowanie się tematem organizacji pracy. Aby odnieść sukces, musimy być w stanie produkować dużą ilość zdjęć tej samej, wysokiej jakości. Możliwe jest to tylko, gdy mamy pod kontrolą wszystkie elementy naszej działalności. To klucz do komercyjnego sukcesu.
Jako fotograf stockowy musisz stale być kreatywny, ale także opanować proces post-produkcji, katalogowania i przesyłania zdjęć. Na początku spędzałem zbyt dużo czasu zastanawiając się nad aparatami i obiektywami, które - choć może zabrzmieć to dziwnie - nie są tu najważniejsze.
Czy kiedykolwiek próbowałeś swoich sił w innych dziedzinach fotografii?
Próbowałem i poniosłem sromotną porażkę. Próbowałem fotografii krajobrazowej, ale zabrakło mi cierpliwości. Z kolei w przypadku packshotów odczuwałem brak jakiejkolwiek interakcji z drugą osobą. Dawno temu, gdy zaczynałem przygodę ze stockiem, próbowałem też tzw. fotografii kinetycznej - długie czasy naświetlania podczas przemieszcza się z aparatem, lub rzucania nim. To było całkiem „sexy” i być może kiedyś jeszcze do tego wrócę.
© Kzenon / fotolia.com
Czy kiedykolwiek ukradziono ci zdjęcia? Jak z punktu widzenia prawnika najlepiej poradzić sobie z takim problemem?
Zdjęcia używane są bezprawnie każdego dnia. Szacuje się, że około 80% przypadków użycia zdjęć stockowych, to użycie nieautoryzowane, lub naginające licencję. Często znajduje swoje zdjęcia do pobrania za darmo z pirackich stron. Jest nawet jeden facet, który sprzedaje moje zdjęcia pod swoim nazwiskiem jednej z chińskich agencji. Nic nowego.
Niestety niewiele da się z tym zrobić. Jeśli ktoś ukradnie nasze zdjęcia i umieści je na platformie typu Fotolia, powiadomienie serwisu w większości sytuacji zaowocuje szybkim zdjęciem ich ze strony. Zdarzyło mi się to kilka razy i nigdy nie musiałem długo czekać.
© Kzenon / fotolia.com
W przypadku stron pirackich, możemy w oparciu o ustawę DMCA przesłać żądanie usunięcia zdjęć. Jeśli to nie pomoże, możemy poinformować serwis hostingowy, pod którym działa domena, co jest całkiem zabawne. Czasem zaowocuje to usunięciem całej domeny. Ale w większości sytuacji nie możemy zrobić nic więcej. Wydaje mi się, że ważniejszym niż walka jest uświadamianie ludziom jak istotne są prawa autorskie.
Wiele osób w ogóle się tym nie przejmuje i na swoich dyskach posiada gigantyczne kolekcje filmów, muzyki i zdjęć, które zostały najzwyczajniej w świecie ukradzione. Często też, w potocznej dyskusji temat praw autorskich traktowany jest jak niewygodny relikt przeszłości, który nie powinien mieć nic wspólnego z tym, co dzieje się w internecie. Jako fotografowie poświęcamy sporo czasu, pieniędzy i dobrej woli, by wykonać zdjęcia. Ich kradzież dotkliwa jest więc nie tylko pod względem finansowym. Często podkreślam to w rozmowach z moimi potencjalnymi klientami.
© Kzenon / fotolia.com
Jak według ciebie rynek fotografii stockowej będzie wyglądał za kilka lat? Czy obserwujesz jakieś nowe trendy. Wielu osobom stylistyka tego typu zdjęć wydaje się sztuczna. Ale czy w fotografii stockowej jest miejsce na realizm?
Trudno jest prognozować. Wydaje mi się, że stocki fotograficzne mogą się tylko umocnić. Mają ugruntowaną pozycję i nie widzę powodu, dla którego zapotrzebowane na zdjęcia miałoby w najbliższej przyszłości zmaleć.
Co do autentyczności, nie zawsze jest na nią miejsce, ale jest ona jednym z obowiązujących trendów. Kupującym zależy, żeby zdjęcia nie były kiczowate. Ale trzeba mieć się na baczności. Z mojego doświadczenia wiem, że chodzi o autentycznie wyglądające osoby, wykonujące autentyczne czynności, w autentycznych miejscach. Zdjęcia muszą być jednak zawsze najwyższej jakości. Kluczem jest tutaj dobre, choć niekoniecznie sztuczne oświetlenie i nasze umiejętności na etapie postprodukcji. Zrobienie dobrego, naturalnie wyglądającego zdjęcia jest bardzo wymagające.
Arne Trautmann - weteran fotografii stockowej. Sprzedał już ponad 250 tys. zdjęć. Jego fotografie cieszą się uznaniem ze względu na naturalność, której często brakuje w fotografii stockowej. Szkoli adeptów fotografii na całym świecie. Oprócz tego, że profesjonalnie zajmuje się fotografią stockową, jest też prawnikiem, uznanym ekspertem z zakresu prawa autorskiego.