Kacper Kowalski - rozmowa z laureatem World Press Photo 2014

Rozmawiamy z tegorocznym laureatem World Press Photo - Kacprem Kowalskim. Uznany fotograf opowiada nam o nagrodzonym materiale "Toxic Beauty", o tym, jak fotografuje się latając na paralotni oraz o bujaniu z głową w chmurach.

Autor: Marcin Grabowiecki

25 Luty 2014
Artykuł na: 4-5 minut
fot. Kacper Kowalski, z cyklu "Toxic Beauty"

Gratulujemy wyróżnienia na World Press Photo. Możesz powiedzieć jaka była Twoja reakcja, kiedy dowiedziałeś się o nagrodzie?

 

Kacper Kowalski: Odwoziłem dzieci na ferie zimowe. Dostałem smsa. Ucieszyłem się. Poprzednim razem było inaczej. W 2009 byłem na zawodach paralotniowych w Australii. Oczywiście była różnica czasu, werdykt był ogłoszony w trakcie australijskiej ciemnej nocy i kompletnie o tym nie pamiętałem. Rano, gdy się obudziłem zobaczyłem masę nieodebranych telefonów i smsów... i zanim dotarł do mnie sens tych wiadomości zdążyłem się nieźle przestraszyć.

 

Jako jedyny z Polaków zostałeś nagrodzony za cykl. Czy mógłbyś powiedzieć coś więcej na temat "Toxic Beauty"?

 

"Toxic Beauty" to wieloletni projekt. Pierwsze zdjęcia powstały wiosną 2009 roku (np. zdjęcie "Feniks"). Wtedy wyklarował mi się pomysł, tytuł i charakter projektu. Reszta jest tego konsekwencją. Fotografuję tereny przemysłowe w abstrakcyjny sposób. Niektóre zakłady zmieniając profil działalności, zmieniają swoje otoczenie. Część zakładów jest zamknięta, część porasta zielenią lub jest rekultywowana. To ciagły, bardzo ciekawy proces. A ja ciągle znajduję w nim coś nowego.

 

"Toxic Beauty" to także gra. Z tym, co postrzegamy jako piękne albo brzydkie, co trujące, a co przyjazne. Często się zdarza, że zachwyt nad formą zdjęcia pojawia się szybciej, niż refleksja nad jego treścią. Czasem pojawia się zakłopotanie. Wtedy robi się ciekawie. To gra w wartościowanie. 

 

"Toxic Beauty" to tytuł trochę przewrotny, bo nie wszystkie zdjęcia dotyczą substancji szkodliwych. Czasem są to śmieci, odpadki po produkcji przemysłowej, czasem surowce naturalne takie jak np. węgiel, a czasem półprodukty do produkcji soli, która trafia na nasz stół lub inne neutralne substancje.

W jaki sposób powstawał?

 

Fotografuję z lotu ptaka wykorzystując paralotnię lub wiatrakowiec. Jak to się odbywa można zobaczyć w spocie promującym mój ostatni album "Efekty uboczne".

Czy trudno fotografuje się na paralotni? W jaki sposób pracujesz?

 

Samo fotografowanie jest banalnie proste. Mam aparat w ręce, nadlatuję na upatrzoną pozycję i po prostu naciskam spust migawki. Wszystko odbywa się intuicyjnie. Nie zastanawiam się nad tym, po prostu fotografuję. Może dlatego, że latam już 18 lat i w powietrzu spędziłem kilka tysięcy godzin.

 

Prawdziwe trudności pojawiają się zimą. Nawet nie chodzi o temperaturę, można się odpowiednio ubrać. Jeśli spadnie metr śniegu, poza miastem trudno znaleźć miejsce do parkowania, a co dopiero miejsce do startu. Podobnie jest na początku lata, gdy wszystkie ugory, łąki i pola są bujnie porośnięte, uniemożliwiając start równie skutecznie, jak głęboki śnieg. Tych problemów nie ma w pozostałych porach roku. Wiosną trawa jest niska, pod koniec lata, po żniwach, czy jesienią - startować mogę w zasadzie zewsząd.

Jakiego sprzętu używałeś przy realizacji tego cyklu?

 

Nikon D3X.

 

Czy wysłałeś na WPP inne prace?

 

Tak. Wysłałem między innymi projekt o współczesnych zmianach cywilizacyjnych w Chinach, który był realizowany w kwietniu 2013 roku w kilku prowincjach Chin. Gdy nadeszła informacja o nagrodzie, byłem przekonany, że dotyczy tego właśnie materiału, bo to projekt bardziej odpowiadający profilowi WPP. 

 

Skąd czerpiesz inspiracje do swojej pracy?

 

Moją ulubioną polską artystką jest Katarzyna Kobro. Myślę, że jej twórczość ma olbrzymi wpływ na mój sposób postrzegania i odwzorowywania świata.

 

Wydaje się, że wyspecjalizowałeś się w jednym, bardzo specyficznym, rodzaju fotografii. Nie pociągają Cię inne dziedziny?

 

Dobrze mi z tym i mam jeszcze sporo do zrobienia. Bardziej, niż nowe dziedziny pociągają mnie inne media. Np filmowanie z lotu ptaka - tym bardziej, że technologia sama wchodzi w ręce. I fajnie, że wiąże się z tym także sporo wyzwań. Drgania i wibracje, turbulencje, płynność ruchu w przestrzeni. No właśnie - w ten sposób mógłbym przekazać inne emocje i wrażenia z latania.

 

Czasem myślę, że te wszystkie działania są tylko dodatkiem do lotu. Że są wymówką, uzasadnieniem, pretekstem do bujania z głową w chmurach. 

Dziękujemy za rozmowę!

{GAL|25731
Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Wywiady
Nicolas Demeersman: "Zaakceptuj, że czasem będziesz pieprzonym turystą"
Nicolas Demeersman: "Zaakceptuj, że czasem będziesz pieprzonym turystą"
Nicolas Demeersman za pomocą jednego prostego gestu kwestionuje nasze postrzeganie turystyki i relacji z lokalnymi społecznościami. Jego twórczość polega na przedstawianiu paradoksów. Fotograf...
15
Magdalena Wosińska: Wychowanie w Polsce dodało mi odwagi w Ameryce
Magdalena Wosińska: Wychowanie w Polsce dodało mi odwagi w Ameryce
Z Katowic na Times Square. O niepewnych początkach, subkulturze amerykańskich skejtów końca lat 90. oraz o tym, jak dzieciństwo w Polsce wpłynęło na jej karierę w USA, rozmawiamy z Magdaleną...
12
Tomasz Lazar: „Dopiero gdy poświęcamy czas, zaczynamy widzieć"
Tomasz Lazar: „Dopiero gdy poświęcamy czas, zaczynamy widzieć"
O poszukiwaniu tematów, świadomym budowaniu narracji, pułapce mediów społecznościowych i szansach oraz zagrożeniach, które stawiają przed nami nowe technologie, rozmawiamy z...
36
Powiązane artykuły