Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
1. Cykl "Pass by me"
Jaka była idea powstania cyklu "Pass by me"?
Oto pierwszy tekst opisujący serię "White Elephants":
To prawdopodobnie bardzo proste. Ja i moje zdjęcia to nic więcej niż miłość, którą czułem, sprawy których szukałem, ludzie których spotkałem. Jak również wszystkie te decyzje, które zmieniają chwilowo w dwie osoby, gdzie wyobrażenie zawsze będzie przypominać fałsz, a rzeczywistość zawsze pozostanie niezmieniona.
Właściwie to dążenie, wspomnienie i pamięć, świat na trzech słoniach. Wszystkie te rzeczy, które są ze mną. Uczucie robienia czegoś tylko po to, by nie mówić i nie robić rzeczy, którymi raczej jestem. Wszyscy to robimy, żeby chronić wspomnienia. Stare fałszywe wierzenie, że jedno z dwóch - wyobrażenie/ rzeczywistość - może być żywe zawsze.
Zbuduj boisko ze wszystkie co masz pod ręką. Krok krok i stop.
Zdjęcia żyją (w sposób, w jaki je znamy) głównie dlatego, że my musimy umrzeć. Zapisz swoje piosenki, nie ma zbyt wiele czasu na analizy.
"Pass by me" jest podtytułem, który dodałem w chwili, kiedy poczułem, że to ostatnie słowo do wypowiedzenia w tym cyklu. W tym czasie miałem wrażenie, że pewien rozdział w moim życiu dobiega końca, ale to wrażenie było aktualne tylko w tamtej rzeczywistości. Z perspektywy czasu zrozumiałem, że seria "White Elephants - Pass by me" dopiero się zmaterializowała, stawała się drogą, którą miałem wybrać pięć lat temu.
Jakiego rodzaju opowieść próbujesz opowiedzieć tym cyklem?
"White Elephants" to cykl o równowadze pomiędzy sprzecznymi stanami i uczuciami.
Oryginalny koncept serii polegał na zgłębieniu stanu dysonansu pomiędzy uczuciami, poprzez spojrzenie z perspektywy znikania i trwania. Moim zdaniem to właśnie ta perspektywa sprawia, że obrazy stają się ważne dla naszej kultury i życia. Fotografia istnieje w sposób, w jaki ją znamy głównie przez naszą świadomość śmierci.
Ponadto, obrazy są liną, która wiąże ze sobą spowrotem porozrzucane fragmenty przeszłości. Wierzę, że wspomnienia są niemożliwe do wyobrażenia, ale obrazy są w stanie wytworzyć wrażenie prawdziwej fizyczności rzeczy i prawdziwą ich świadomość. Z drugiej strony są emocje i pewna niewiadoma, które razem zmieniają wszystko. To nie jest tylko hołd oddany przeszłości, ale raczej historia mówiąca o uczuciach poza granicami czasu, projekcja wnętrza rzucona na zewnątrz.
Dla mnie fotografia żyje znacznie dłużej tak przed, jak i po wykonaniu zdjęcia. Obraz jest tylko środkiem komunikacji.
Istotną kwestią w mojej fotografii pozostaje to, że zamienia ona potrzebę posiadania obiektu na potrzebę posiadania autora. Pojedyncze obrazy nie mają ze sobą związku na poziomie rzeczywistości (czas, miejsce, grupa społeczna), ale na poziomie imaginacji (stany, "autorstwo"). Mimo wszystko jednak nie tracą one myśli przewodniej, nie stają się abstrakcyjne, nie wymazują rzeczywistości. W pewnym sensie tworzą one coś w rodzaju labiryntu z paroma osiami współrzędnych - rzeczywisty czas, rzeczywista pamięć wykonanej pracy, "strumień emocji" oraz "strumień imaginacji", który nadaje im kształt. Fotografia sama w sobie zachowuje wszystkie oznaki rzeczywistości. Dlatego nie chciałbym ich powtarzać w swojej pracy - to jeden z powodów, dla których "ja" jako autor łączę ze sobą obrazy, które określam jako spotkania bez umieszczania ich precyzyjnie na osi czasu.
Na Twoich zdjęciach obiekty są nieostre, niekiedy pokryte szarfami, z drugiej strony zredukowane do minimum poprzez czarno-białą technikę. Jakie intencje stoją za tą techniką?
Proces robienia zdjęć jest dla mnie zawsze wielkim doświadczeniem, do którego niemal za każdym razem mam bardzo emocjonalny stosunek. Z reguły powoduje to, że zapominam o wszystkim, co się dookoła mnie dzieje, chociaż z drugiej strony nigdy nie traktowałem swojej fotografii jako czystego aktu wykonywania zdjęć ani też samego momentu ich trwania. Nigdy także nie poszukiwałem żadnej konkretnej estetyki - nie było to nigdy częścią konstrukcji, jaką zaplanowałem. Estetyka była zawsze tłem, intencją zawsze pozostawało, by osoba, która ogląda moje zdjęcia nie tylko widziała, ale także "odczuwała" moje prace na poziomie identyfikacji. Ten mechanizm działa bardzo dobrze nie z powodu stylu, konwencji czy informacji, ale z uwagi na przesłanie.
Gdzie pracowałeś nad tym projektem?
Projekt był realizowany wszędzie, gdzie byłem podczas ostatnich lat, w Europie Wschodniej, Europie Zachodniej i Azji. Teraz marzę o tym, aby móc zobaczyć cmentarzysko statków na wybrzeżu Afryki.
W cyklu występują także pojedyncze dyptyki - dlaczego?
Niektóre obrazy są także odniesieniami do innych. Czasami widzisz tę samą ideę w radykalnie innym kontekście, jak to się ma w przypadku atomu i nieskończoności, gdzie jedno jest plagiatem drugiego, a rozseparowane drzewo może równie dobrze odnosić się do rozseparowanej pary.
Teraz zastanawiam się, czy nie jest to zbyt oczywiste, jeden z dyptyków jest bardzo zły, inne wciąż lubię. Ten proces przypomina trochę budowanie narracji książki, nie możesz używać tylko mocnych akcentów. Przypuszczalnie jest to powód, dla którego Mario Giacomelli musiał pracować ciężej niż inni nad swoimi książkami, gdyż wszystkie jego obrazy były genialne.
Twoje obrazy różnią się stylem. Czy jest jakiś szczególny powód tego zróżnicowania? Czy próbujesz za każdym razem zaskoczyć odbiorcę?
Fotografia nie polega na byciu oryginalnym, ale na byciu autentycznym. Jest wielu wspaniałych fotografów, którzy mają tzw. własny styl. Większość z nich różni się od siebie nawzajem, gdyż celem nie jest "stylizowanie obrazu" ale posiadanie powodów, dla których się go wykonuje.
Co jest ważniejsze dla Twoich cyklów - forma czy treść?
Jedno nie może funkcjonować bez drugiego. Wszystko zaczyna się od spotkania obu i prowadzi do formy komunikacji.
Jakiego aparatu używałeś do zrealizowania tego projektu?
Używam różnych aparatów, najczęściej jednak Holgi i Nikona.
Czy używasz również Leiki?
Nie, używam aparatu za 40 euro, ale zrobiłem portret przyjaciela przy jej użyciu i powiedział, ze bardzo mu się podoba.
"Pass by me" jest tylko częścią cyklu "White Elephants". Jak scharakteryzowałbyś cały projekt? I jakie znaczenie ma "Pass by me" w kontekście całości?
Dotyczy ostatniej części projektu, ale w szczególności uczucia przemijania pewnego etapu w moim życiu. Mam poczucie, że bardzo zmieniłem się w ostatnich latach i moja fotografia zmieniła się podobnie. "Pass by me" oznacza, że jestem gotowy rozpocząć nowy rozdział, ale także, że fotografia nie oznacza już dla mnie robienia zdjęć. Doszedłem do punktu, w którym jedyną formą sztuki jaka dla mnie istnieje jest życie, a formy takie jak film, fotografia czy malarstwo są tylko platformami komunikacji do najwyższej sztuki (życia). Robienie zdjęć na co dzień w ciągu ostatnich lat pomaga mi zrozumieć jak oddawać obrazy oraz jak odnaleźć prawdziwego siebie. Jedna z najważniejszych osób, jakie spotkałem na swojej dotychczasowej drodze powiedziała kiedyś: "on jest dobrym fotografem, potrafi się zgubić". A ja byłem potwornie zgubiony podczas wykonywania zdjęć i układania puzzli do projektu "White Elephants". To przynosi mi na myśl skojarzenie z utworem z serialu familijnego "Cudowne lata" - "With a little help from my friends" Joe Cocker'a.
2. Praca
Jak zostałeś fotografem?
Fotografia pozwala zbliżyć się do ludzi tak bardzo, jak to tylko możliwe i dlatego ją wybrałem. Jest to także najbardziej bezpośrednie medium, które dodatkowo zezwala na istnienie imaginacji opartej na rzeczywistości.
Zaczęło się dość przypadkowo. Na początku, po otrzymaniu z jakiejś okazji aparatu w prezencie, zacząłem chować się w starych opuszczonych łódzkich fabrykach I robić zdjęcia wszystkiemu, co tam odnalazłem. Potem wszystko się zmieniło, kiedy zacząłem robić zdjęcia ludziom i podróżować tylko w tym celu. Wkrótce odkryłem, że bycie fotografem może być permanentnym stanem i może pozwalać na pozostanie bardzo blisko samego życia.
Dlaczego wybrałeś fotografię jako sposób na ekspresję siebie? Jakie wartości wnosi to do Twojego życia?
Bardzo ciężko jest odseparować bycie pojedynczą osobą od bycia fotografem, w moim przypadku te dwie rzeczy dzieją się równocześnie. Z perspektywy czasu widzę, że stałem się bardziej otwarty i wrażliwy na ludzi i sytuacje wokoło mnie, chociaż równie dobrze mogło się to stać przez historie, które wydarzyły się w tym czasie równolegle do fotografii. Z pewnością fotografia jest moją pasją a czasami także obsesją. Niekiedy sprawia, że zapadam się w depresję, innym razem jest przyczyną szczęścia.
Co jest dla Ciebie największym wyzwaniem w trakcie robienia zdjęć?
Jednym z problemów jest to, że jesteśmy skonstruowani w taki sposób, że chcemy zdefiniować i opisać rzeczy dziejące się wokół nas a nie je zrozumieć. Moja fotografia nie jest żadną drogą do zrozumienia ani też próbą dawania odpowiedzi - zawsze zostawia otwarte drzwi, a niektóre pozostają poza kadrem. Oczywiście chciałbym znać odpowiedzi i zawsze zapominam o tej naturalnej tendencji. Fotografia jest dla mnie bardziej poszukiwaniem niż odpowiedzią w rodzaju "Gratulacje, znalazłeś właściwy klucz". A kiedy niektóre zagadnienia się rozwiązują nadchodzi czas na rozpoczęcie nowego rozdziału.
Czy masz jakieś swoje motto odnośnie fotografii?
Fotografia zawsze jest dokumentem, ale staram się wykorzystywać ją do rejestrowania uczuć i stanów, które ulegają zmianom przez emocje. Wolę raczej zmieniać informacje niż je ujawniać. Lubię używać aparatów, które zniekształcają obraz, by w trakcie wykonywania zdjęcia robić wszystko, by obraz nie uległ całkowitemu zanikowi. Potrzebuję tego rodzaju balansu. Robię fotografie oparte na relacji autora i jego emocjach, chociaż nie w autobiograficzny sposób. W pewnym sensie opowiadam o swoich własnych wątpliwościach poprzez obrazy osób, które fotografuje. Proces ten dzieje się na poziomie wyobrażeń, ale wciąż w kontakcie z rzeczywistością, niekoniecznie autobiograficzną.
Ktoś kiedyś powiedział: to nic wielkiego powiedzieć "noc", całą sztuką jest wykreowanie wrażenia występowania nocy bez używania tego słowa. Próbuję postępować podobnie: moje fotografie są oparte na rzeczywistości, ale rzeczywistością nie są.
Jakie ma dla Twojej fotografii znaczenie Polska?
Od pewnego czasu w końcu czuję się tu jak w domu. Przez ostatnich siedem lat robienia zdjęć starałem się unikać fotografowania w Polsce. Wolałem wyjeżdżać gdziekolwiek, by uzyskać uczucie wyabstrahowania, pracować bez konieczności używania słów, słysząc bardziej coś w rodzaju muzyki wokół. Przez dług czas nie byłem w stanie znieść Łodzi. Teraz to się zmieniło, zaczynam widzieć to miasto w zupełnie nowy sposób; moje miasto rodzinne i znajomi na każdym rogu.
3. Opracowanie fotografii
Na Twojej stronie internetowej można zobaczyć "White Elephants" także jako pokaz slajdów. Czy wolisz, żeby Twoje prace były odczytywane jako pojedyncze ujęcie czy też jako całość?
Wierzę w harmonię, a ważną jej cechą jest to, że możesz równie dobrze zrozumieć całą ideę widząc drobne kawałki, jak i dostrzec drobne kawałki widząc całość. Pokaz slajdów daje mi możliwość podzielenia historii na osobne rozdziały i skupienia się bardziej na opowieści. Fotografie tworzące pokaz slajdów są trochę jak kartki książki, wraz z kolejnością i relacjami pomiędzy obrazami, pozwalają na rozwinięcie narracji.
W moim osobistym odbiorze niektóre obrazy, jako dla dowolnego ich odbiorcy (np. autor - emocja - komunikacja - istnienie) są linkami, które przypominają mi o pewnych sytuacjach (nawet nie o dawnych obrazach, ale raczej zbliżonej atmosferze), posiadają metaforyczny sposób dojścia do mnie. Oś czasu mojego życia nie ma żadnego znaczenia dla istnienia moich prac. Jak wiele różnych biografii może napisać jedna osoba posiadająca dobre intencje (tylko poprzez różne momenty rozpoczęcia procesu pisania)? Nie wierzę w to, ze wspomnienia są równe dla wszystkich, ani w ważność ich chronologii na osi czasu. To właśnie mam na myśli mówiąc o dwóch różnych istotach ludzkich - mam na myśli konflikt pomiędzy fantazją (nie fikcją) a rzeczywistością.
Co do poczucia winy - mam na myśli bardzo egzystencjonalny sposób odnoszenia się do kwestii śmierci. Błędem jest zrównywanie mnie z moją pracą- mamy wiele wspólnych cech, ale nie jesteśmy jednością. Ona jest hybrydą emocji i stanów, ja tylko człowiekiem, który czasami potrzebuje przerwy. Połączeniem pomiędzy nimi dwoma jest ekspresja.
Czy Twoim zdaniem fotografia jest zagrożona poprzez szybką ekspansję filmu?
Przez lata te dwie dziedziny świetnie się uzupełniały. Fotografowie mogą się wiele nauczyć od filmowców i vice versa. Te dwa media są bardzo różne. Tak naprawdę nie widzę rosnącego znaczenia filmu, co najwyżej rosnące ceny Tri-x i rosnącą wciąż liczbę billboardów. Oraz zupełnie niesamowity utwór PJ Harvey zatytułowany "Grow, grow, grow".
Więcej zdjęć Piotra Zbierskiego w naszej galerii.
Strona domowa Piotra Zbierskiego.