Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Zdjęcia wykorzystane za zgodą autora
Rebecca Moseman fotografowanie zaczęła od portretowania własnych dzieci. Ukończyła kierunek artystyczny (licencjat i magister) w Stanach Zjednoczonych, a dodatkowo przez lata uczestniczyła w wielu warsztatach fotograficznych, które wspomina jako znakomite źródło wiedzy.
- Mój styl fotografowania rozwijał się stopniowo. Na warsztatach uczyłam się wielu cennych i wyjątkowych rzeczy nie tylko od prowadzących, ale również, a może przede wszystkim, od moich kolegów fotografów. Uczestniczyłam w różnych kursach, dzięki czemu mogłam uczyć się różnych rodzajów fotografii. I smakując wielu z nich zrozumiałam, że najbardziej pociąga mnie portret - tłumaczy.
fot. Rebecca Moseman
Serię zdjęć Into the Moon's Room Moseman rozpoczęła po śmierci swojej siostry w 2013 roku. Trzech synów fotografki było bardzo związanych z ciocią, a zwłaszcza najstarszy. Fotografka poprzez serię zdjęć postanowiła upamiętnić tę relację. Ostatecznie projekt pomógł jej uporać się ze stratą siostry.
- Moja siostra była pisarką i kilka miesięcy po jej śmierci odkryłam, że wraz z moim najstarszym synem zaczęła pisać fantastyczna powieść o wronie i księżycu. Postanowiłam stworzyć fotograficzną balladę we współpracy ze wszystkimi trzema moimi synami, aby uhonorować nie tylko moją siostrę i ich ukochaną ciotkę, ale też kontynuować tę historię. Into the Moon's Room to nie tylko upamiętnienie mojej siostry: realizowanie go wspólnie pomogło nam uleczyć smutek - zauważa.
W swoim drugim projekcie, Irish Travellers, Moseman zainteresowała się "Podróżnikami". To koczownicza grupa etniczna, oficjalnie uznana przez rząd Irlandii w 2017 roku. Mają swój własny język, tradycje i niestety również historię ostracyzmu i prześladowania.
- Społeczność podróżników jest co najmniej podejrzliwa. Nie fotografowałam sama i zdobycie ich zaufania było trudne. Zdali sobie jednak wkrótce sprawę, że nie jesteśmy tam tylko po to, by zrobić zdjęcia, ale że szczerze interesuje nas to kim są, jakie są ich tradycje i potrzeby. Poczuli, że możemy im pomóc - opowiada fotografka.
Podróżnicy są bardzo dumni ze swojej kultury, tradycji i przekonań. Coraz częściej widać jednak zmiany zachodzące w tej społeczności. Fotografka zauważa, że wkrótce ich stary styl życia może zostać wciągnięty przez współczesne społeczeństwo.
- Moim celem przy tworzeniu tych fotografii było udokumentowanie ich sposobu życia w obecnej postaci oraz pokazanie ich unikalnego dziedzictwa i niekonwencjonalnego sposobu życia szerszej publiczności, nie tylko w Irlandii - wyjaśnia. - Dużym wyzwaniem była dla mnie próba osiągnięcia głębszego poziomu relacji z moimi bohaterami w tak krótkim czasie. Zdarzało się, że miałam tylko kilka minut lub sekund, aby kogoś sfotografować. Na szczęście z niektórymi udało się spędzić więcej czasu. Nawiązanie pewnego rodzaju więzi lub partnerstwa z fotografowaną osobą i wizualne uchwycenie tego przez obiektyw aparatu było moim ostatecznym celem - dodaje.
Do niektórych rodzin Moseman udało się powrócić po latach. W projekcie znalazły się dwa portrety tego samego chłopca, na których wyraźnie widać zmianę jego podejścia do fotografki. Gdy fotografowie pierwszy raz odwiedzili ten teren, kilku członków rodziny (w większości niedosłyszących) wyszło na przeciw przybyszom - w tym chłopiec, JJ, bawiący się nożem. Na początku był bardzo uprzedzony i nie chciał, by robiono mu zdjęcia. Z czasem się zrelaksował, odłożył nóż, zaczął grać w hurling - sport narodowy Irlandii, aktywność również bardzo popularną wśród dzieci.
fot. Rebecca Moseman
- Dwa lata później wróciliśmy do Craughwell, aby odwiedzić JJ oraz rodzinę i podarować im zdjęcia. Chłopiec miał już do nas zupełnie inny stosunek, o wiele bardziej przyjazny i dojrzały. Jego rodzina zaprosiła mnie do swojej karawany. JJ usiadł ze mną przy stole w kuchni, pytał mnie o Amerykę, oglądał zdjęcia moich synów na iPhonie. W ciszy, w chwili zadumy, uchwyciłam zupełnie innego młodego człowieka, otoczonego przez babcię, brata i kuzyna - opowiada Moseman.
fot. Rebecca Moseman
Jako inspiracje fotografka wskazuje takie nazwiska jak Sally Mann, Andrea Modica, Diane Arbus, Richard Avedon czy Mary Ellen Mark, a także Carol Guzy i Eugene Richards. Podziwia malarstwo Toulouse-Lautreca i Van Gogha.
- Wiele czerpię też z dokumentów: zarówno pisanych, jak i filmowych. Lubię zagłębiać się w ludzkie historie i próbować zrozumieć historie, które czynią ich takimi, jacy są. Jako nastolatka miałam w pokoju duży plakat z obrazem Bar w Folies-Bergère autorstwa Édouarda Maneta. Spędziłam bardzo dużo czasu na oglądaniu tego plakatu i wydaje mi się, że emocje i kompozycja obrazu subtelnie wpłynęła na moją dzisiejszą estetykę i fotografię - przyznaje.
Więcej zdjęć fotografki znajdziecie na stronie internetowej: mosemanstudios.com