Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
Nawet nie próbuję zliczyć ile sztuk sprzętu przeszło przez redakcję fotopolis.pl przez prawie 12 lat jej istnienia. Na pewno liczba ta przekroczyłaby setkę - w końcu praktycznie co tydzień publikujemy nowy test aparatu i obiektywu, a do tego dochodzą jeszcze testy grupowe robione dwa, trzy razy do roku, i wreszcie także sprzęt, z którego nie piszemy pełnych testów.
Każdy z nas ma więc z grubsza wyrobione zdanie, co dany producent ma dobrego w swoich produktach, a co jest słabe lub tylko irytujące. Jest to pełne spektrum cech od czysto konstrukcyjnych, poprzez wynikające z przyzwyczajeń i warunków fizycznych testującego, a wreszcie kończąc na guście i upodobaniach. I tak na przykład konstruktor za zwykły przycisk na korpusie może być oceniony pozytywnie już za samo umieszczenie przycisku, pochwalony za ergonomiczne umiejscowienie względem innych, ale za to zganiony za sposób w jaki wywołuje on swoją funkcję oraz skrytykowany za tandetne wykonanie. Nie jest łatwo zadowolić redaktora testującego. Oczywiście doświadczony tester (jak nasi) potrafi się wznieść ponad swoje przyzwyczajenia czy gust i wczuć się w potencjalnego użytkownika. Dlatego też czasami piszemy, że na przykład "grip jest w porządku, ale osobom o większych dłoniach może się wydawać za mały". Często nas krytykujecie za taki relatywizm, bo oczekujecie jednoznacznych ocen, ale ludzie są na tyle różni, że musimy to uwzględnić. Jest parę rzeczy, które możemy jednoznacznie zmierzyć: rozdzielczość, ilość szumu, szybkość działania, ostrość obrazu itd. Jednak zawsze pozostają parametry trudne do jednoznacznego określenia, no bo jak zmierzyć taki parametr jak plastyka obrazu, jak znaleźć jednoznaczną granicę między szumem, który jeszcze jest ziarnem, a takim, który jest już tylko szumem?
A gdyby tak spróbować złożyć z tych wymiernych i niewymiernych cech jeden idealny aparat? Oto moja subiektywna wersja idealnej maszyny.
Korpus
Moim aktualnym faworytem, jeżeli chodzi o korpus jest Olympus OM-D. Zgrabna, uszczelniona i dobrze wykonana konstrukcja, która budzi zaufanie jak profesjonalny aparat, ale mieści się w kieszeni. Niby styl odwołujący się do tradycji, ale ponadczasowy. Tylko w czarnej wersji użyłbym innego materiału na pokrycie uchwytu, na przykład takiego jak w Sony NEX-6. Korpus bierzemy więc od Olympusa z małym dodatkiem wykończenia od Sony.
Ergonomia
Rozkład przycisków i ich funkcje najlepiej odpowiadają mi w aparatach Fujifilm. Wszystko jest na swoim miejscu i dobrze opisane. Natomiast sam włącznik aparatu na pewno zabrałbym z lustrzanek Nikona. Nie ma bardziej intuicyjnego włączania aparatu niż przesunięcie pierścienia wokół spustu. Dokładamy więc przyciski ściągnięte z Fujifilm i włącznik z Nikona.
Przełączniki i pokrętła
W tej kategorii najlepiej według mnie wypadają profesjonalne lustrzanki. Bardzo lubię charakterystyczny opór i "brzdęk", z jakim działają przełączniki w Nikonie D4. To byłoby źródło, z którego czerpałbym te części do swojego idealnego body. Natomiast muszę pochwalić również pokrętła w najnowszych wersjach kompaktów Fujifilm: X100s i X20. Z nich właśnie zabrałbym tarcze wyboru trybu pracy i korekty ekspozycji.
Menu
Tu mam trochę dylemat, bo właściwie nie trafiłem jeszcze na idealne menu. Graficznie byłoby to coś między tym co oferuje Samsung i Leica w swoich aparatach systemowych, ale układ przypominałby menu Nikona. Generalnie wolę menu liniowe - bez wielu piętrowych zakładek i ikonek. Takie znalazłoby się w moim idealnym korpusie.
Matryca
Od dawna podziwiam jakość obrazu z Canona 5D Mark III i właśnie matrycę z tego aparatu chciałbym mieć w swoim idealnym korpusie. Nie ma co się więcej rozwodzić na ten temat.
Rozdzielczość i ostrość
Nie wnikając w miliony pikseli i rozróżnienia między rozdzielczością a ostrością obrazu, chciałbym, żeby mój aparat dawał obraz ostry jak żyletka. Ostrość obrazu podebrałbym z Leiki S2.
Ekran
Ostatnio przekonałem się do ekranów odchylanych. Stało się to dzięki Sony. W modelu NEX-6 mamy wreszcie dobrej jakości odchylany ekran, który nie wygląda jak sztucznie przyczepiony do korpusu w ostatniej chwili. Jest wąski jak żyletka, ma świetną rozdzielczość i duże kąty widzenia. Właśnie ten wyświetlacz bym wybrał.
Obiektyw
Nie zdecydowałem jeszcze czy mój idealny korpus to będzie kompakt czy systemowiec. Jeżeli kompakt, to moim obecnym faworytem jeżeli chodzi o optykę jest obiektyw z Sony RX1 - Carl Zeiss Sonnar T* 2/35. Mały i ostry. No ale gdybym miał wybrać zoom do korpusu z wymienną optyką, to byłby to Panasonic Lumix G X Vario 12-35 mm f/2.8 ASPH./POWER O.I.S. za małe wymiary, szybki AF i świetną jakość optyczną. Natomiast jeżeli miałbym się zdecydować na wymienną optykę typu pancake, to chętnie w swoim aparacie widziałbym szkło Canon EF 40mm f/2.8 STM. Mały, szybki, dobrze wykonany, a nie robi mydła jak większość pancake'ów.
Autofokus
Mimo ogromnego postępu w ostatnich latach, nadal w tej dziedzinie królują reporterskie lustrzanki. Układ AF ukradłbym z Nikona D4.
Łącza
Mój idealny aparat na pewno musi mieć złącze WiFi i te bym wziął wraz z jego możliwościami z Samsunga NX20. USB też niech na wszelki wypadek będzie i niech mogę przez to łącze ładować też aparat, jak to umożliwia Samsung. Jeżeli chodzi o złącze lampy, to bardzo podoba mi się nowe rozwiązanie Sony - wielofunkcyjne złącze ukryte w tradycyjnej gorącej stopce - bez dodatkowych zaślepek i złącz zmienianych z każdą generacją produktów. Karta to będzie oczywiście SD.
Filtry artystyczne
Pionier w dziedzinie fotograficznych trybów artystycznych - Olympus - ma się dobrze. To nadal najlepiej dopracowane i użyteczne filtry artystyczne na rynku. Właśnie tryby z OM-D zaimplementowałbym w swoim idealnym aparacie. Natomiast chciałbym też mieć fajne tryby artystyczne do wideo i tu mój wybór pada na Samsunga.
Czułości
Lubię robić na wysokich ISO i najchętniej miałbym w swoim aparacie ISO o miliardowej wartości. Nie mam skąd jednak tego wziąć, więc zadowolę się ISO 204800 z Canona EOS 1D X.
Szumy
Obraz z mojego aparatu na niskich czułościach musi być gładki jak pupka niemowlaka, ale za to na wysokich ISO oczekuję fajnego, fotograficznego ziarna. Ostatnio w oko wpadł mi ziarnisty obraz z Sony RX1. Tylko chciałbym, żeby taki był przy dwa razy wyższych ekwiwalentach ISO.
Plastyka obrazu
Mimo że na to pojęcie składa się zarówno jakość optyki, jak i wielkość i jakość matrycy, to mam swój jednoznaczny wybór. Chciałbym, żeby mój idealny aparat miał plastykę obrazu jak Leica M.
To by z grubsza kompletowało mój idealny aparat. Założę się, że każdy z członków redakcji stworzyłby własny zestaw cech. Jeżeli Wy, drodzy czytelnicy chcecie stworzyć swoje idealne aparaty, to śmiało. Czekamy na Wasze zestawienia na naszym profilu na facebooku i pod mailem redakcja@fotopolis.pl. Tyle małych rzeczy, które razem tak cieszą. Wesołego jajka