Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
Czy warto tak banalnemu tematowi poświęcać tekst? Cały czas miałem wątpliwości, ale akurat pisząc ten felieton zauważyłem, że na jednej ze stron silący się na eksperta rynku i mający jak zwykle problemy z liczeniem autor już pod koniec lutego podsumował 2013 rok w branży fotograficznej i obwieścił które firmy się kończą. To jeszcze bardziej utwierdziło mnie w temacie tego felietonu, bo zamiast pisać bzdury, lepiej zając się bzdurką. Irytującą, drobną kwestią z dziedziny estetyki. Za to mogę obiecać, że w tym miesiącu będzie krótko.
Na początek zaznaczę, że uznaję tylko czarne aparaty. Jest niewiele srebrnych korpusów, które toleruję. Przykłady jakie mogę podać to: Leica M, Fujifilm X100(s) czy Olympus OM-D. A i tak wolę je w czarnych wydaniach. Zupełnie nie toleruję za to srebrnych lustrzanek. Trudno dociekać przyczyny tego mojego skrzywienia. Może jest to przyzwyczajenie, może przekonanie, że aparat powinien być dyskretny - "niewidzialny", a może naiwne poczucie, że czarny sprzęt jest bardziej "profesjonalny" i niezawodny. Tak czy inaczej - czarny rządzi.
Do pojawienia się na rynku bezlusterkowców i stylu "new retro" był spokój. Nieliczne srebrne obiektywy do dalmierzowców traktowałem jako relikt czasów, w których nie było mnie jeszcze na świecie, a pojedyncze srebrne kity do amatorskich lustrzanek wydawały mi się wypadkiem przy pracy - wybrykiem działu marketingu. Cała reszta porządnych aparatów była czarna lub ciemno szara i takie same były korpusy szkieł. Szaro-białe tele Canona (a także Nikona i Minolty/Sony) można podciągnąć pod funkcjonalny wyjątek od tej świetnej reguły.
Niestety, wraz z nowymi liniami aparatów pojawiły się te straszne srebrne szkła. Na początku dyskretnie - jedno, dwa czy mały pancake. Ale potem nastąpił jakiś wysyp. Szczególnie w ostatnim roku podpadł mi Olympus wypuszczając prawie wszystkie fajne, jasne stałki w srebrnym kolorze (żeby jeszcze w jednym odcieniu - patrz ilustracja). Ma to niby wyróżniać serię premium. A ja się pytam czy nie wystarczy żeby serię premium wyróżniały jakość wykonania, jakość optyczna, no i (niestety) cena?
Olympus na otarcie łez ma chociaż czarnego naleśnika, którego podepniecie do swojego czarnego Pena czy OM-D. Mając Sony NEX nie możecie na to liczyć. Mimo że większość korpusów tego producenta jest w kolorze czarnym (ewentualnie ciemnoszarym), to bardzo przydatny, kieszonkowy pancake 16 mm jest tylko srebrny. No oszaleć można!
Czy to naprawdę taki duży problem wyprodukować obiektyw w dwóch kolorach? Jakoś takie firmy jak Samsung, Leica, Nikon czy Pentax radzą sobie z wieloma kolorami szkieł. Ten ostatni na niektórych rynkach oferuje nawet korpusy i obiektywy w wielu kolorach. Do wyboru, do - nomen, omen - koloru! Da się? Da!
Jeżeli ktoś w Was, drodzy czytelnicy uważa, że problem jest banalny, to niech lata sobie ze swoim czarnym korpusem ze świecącym jak latarnia srebrnym obiektywem. Ja żądam czarnych obiektywów! Mała rzecz a denerwuje